eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaZapraszam do galeriiRe: Zapraszam do galerii
  • Data: 2011-04-18 23:29:59
    Temat: Re: Zapraszam do galerii
    Od: marek augustynski <m...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > >> Jezeli chodzi o "konstruktywna krytyke" to jak dla mnie za bardzo
    > >> skupiasz sie na szczegolowosci obrazu, kolorze i zjawiskach
    > >> atmosferycznych. Co to znaczy? Wynajdujesz efektowny motyw o
    > >> efektownej porze i robisz z tego efektowna technicznie dokumentacje.
    > >> Odpusc technike i efekty, popracuj nad kompozycja.
    > >
    > > Ja z kolei odpuściłbym kompozycję bo ona i tak zawsze jakaś jest. Mam wrazenie,
    > > że Łukasz stara się to jakoś kompozycyjnie ująć jednak nie wychodzi.
    &#8222;Ratuje&#8221;
    > > go &#8222;efekt&#8221;. Przykłady, które podajesz to stara szkoła. Nie mówię, że
    zła, ale
    > > ileż można? Gdybyś zobaczył fotki skomponowane w taki właśnie sposób byłoby ok?
    > > Pasowałoby do Twojej wizji fotografii? Mi osobiście brakuje u Łukasza luzu,
    > > jakby czegoś od niechcenia. Nie chcę oglądać pracy fotografa, narzucającego się
    > > sposobu obserwacji, tylko samo zjawisko. Tzn. sposób widzenia powinien być
    > > ukryty, stanowić dla mnie zagadkę do której mogę dojść, ale Od tematu zdjęcia
    > > poczynając. To temat powinien zawierać w sobie znaczenie a obserwacja stanowić
    > > głęboko schowanym do niego klucz.
    >
    > Trudne zadanie. Istota sztuki.
    >
    > Czy mozesz rozwinac swoja mysl o narzucajacym sie sposobie obserwacji? To
    > mnie bardzo zaciekawilo :-).

    Trochę pogmatwałem bo mówiąc o narzucającym się sposobie obserwacji
    odnosiłem się do przykładów podanych przez mg. Chodziło mi o to, że
    nie chciałbym oglądać owego sposobu przy okazji innych zdjęć, w tym
    np. Twoich. W ludzkich umysłach utrwaliło się, że dobre zdjęcie ma
    pewne cechy abstrakcji, powinno przenosić w inny wymiar. Służy do tego
    kompozycja. Fotografie podesłane przez mg są klasycznym przykładem.
    Niestety żeby zrozumieć, że kompozycja w tej formie jest prymitywna
    trzeba przez nią przejść. I tak się wciąż dzieje. Całe poznawanie
    fotografii jest związane z kompozycją. Od momentu kiedy bierzesz
    aparat do ręki szukasz tego szczególnego punktu z którego zrobisz
    zdjęcie. Tym samym, tak na prawdę, uwieczniasz swój punkt widzenia a
    nie to co widzisz. Nawiasem mówiąc, myślę, że jest to problem z dość
    wysokiego pułapu. Może brzmię jakbym się wymądrzał ale wiem z
    doświadczenia, że niewielu ludzi to rozumie. I nic w tym dziwnego
    ponieważ fotografia jaką znamy oparta jest o kompozycję. Uznaje się,
    że to kompozycja jest kluczem do szczególnego charakteru zdjęć i że
    ona właśnie, jak twierdzi mg, jest piętnem twórcy, a więc wartością.
    Ja się z tym nie zgadzam, przynajmniej nie do końca. Nie opiszę tego
    na szybko ponieważ opis taki nie jest łatwy i dla mnie.
    I dalej. Tak zwana wielka fotografia, sztuka fotografii jest, mówiąc
    dosadnie, skażona kompozycją. Wszyscy, którzy zaczynają świadomie
    fotografować zostają nią skażeni. Istnieje pewien nurt, za cel
    stawiający sobie czystą dokumentację. Nawet on rozumie jednak, że
    kompozycji nie da się uniknąć. Fotografia mieści się w kadrze, który
    wymusza pewien układ. Wszystko co się w nim znajduje ma swoje miejsce
    dokładnie w jego obrębie. Aby z tego wybrnąć wymyślono przewrotny
    sposób. Nie walczono z kompozycją, nie rozbijano jej tylko
    uporządkowano. Doprowadzono do sytuacji w której stała się tak
    oczywista, że przestała być widoczna. Np.

    http://victortsu.tumblr.com/post/1727225953/lukas-ro
    th-is-a-german-photographer-go-check-out

    Budynek. Nie ma co do tego wątpliwości.


    A co to?

    http://www.flickr.com/photos/libbyrosof/2868310951/

    Człowiek. Jakiś bliżej nieokreślony facet.
    Temat zdjęcia stał się istotą fotografii. Kompozycja, a co za tym
    idzie fotograf, teoretycznie przestały istnieć. Idea ta posiada
    ogromne znaczenie ponieważ jeśli zdjęcie staje się uniwersalne w
    warstwie treści zaczyna istnieć jako byt interpretowalny. Ten budynek
    jest uniwersalnym budynkiem, a ten facet jest uniwersalnym facetem.
    Możemy opowiedzieć sobie o nich, a każdy z nas może to zrobić
    inaczej.
    Twórcy nurtu nie nazywali go. Po prostu była to pewna myśl, która
    ewoluuje ciągle, zmienia się. Nie ma jednak rzeczy znaczących bez
    ofiar. Tak jak kompozycja ustawiła postrzeganie fotografii na lata tak
    i jej pozorny brak powoduje to samo. Oczywiście znalazła się grupa
    ludzi, którzy wszystko muszą nazwać po imieniu. Nazwano więc.
    Dokument. Przedstawiciele dokumentu siejący obecnie spustoszenie
    między innymi w Polskiej fotografii są efektem zetknięcia się
    zacofania regionalnego z dostępem do informacji światowej. Nie będę
    się zbytnio rozwlekał. Mniej więcej wygląda to tak jakby przysłowiowy
    chłop został nagle przeniesiony do Nowego Jorku. Swoisty efekt
    intelektualny murowany. Nie zawsze jest to tak oczywiste i trzeba
    siedzieć w temacie aby być na to wyczulonym. Podam przykład
    nieoczywisty (bo Polski dokument jest tak żenujący, że w ogóle wstyd)

    http://www.google.pl/images?hl=pl&q=Jeffrey+Milstein
    &wrapid=tlif130307264684310&um=1&ie=UTF-8&source=og&
    sa=N&tab=wi&biw=1420&bih=713

    Samoloty.
    Te fotografie nie są w żadnym stopniu uniwersalne. Są idiotyczne.
    Jeden samolot, drugi samolot itd. Takiej fotografii jest zatrzęsienie
    i pretenduje ona do ładnych paru lat do rangi czegoś wielkiego. W
    Polsce sytuacja jest pod tym względem tragiczna ponieważ tragiczny
    jest poziom intelektualny wszystkich odpowiedzialnych za rozwój
    tutejszej fotografii. Nie ma ludzi z wykształceniem, którzy otwarcie
    sprzeciwiliby się napływowi tego gowna. Każdy szanujący się
    profesjonalista, również historyk sztuki, chce brać udział w cyrku
    zwanym sztuką i czerpać z tego profity. Łaknie i pragnie wszystkiego
    tylko nie nazwania rzeczy po imieniu. Optymistyczne jest, że świat
    jest już bardzo mały i każda dziedzina staje się zjawiskiem bez
    granic.

    Interpretowalność tematu, w opisywanej przeze mnie formie, co by nie
    mówić, wieje chłodem. Odkrycia ludzi są tutaj wyrazem humanizmu ale
    ich fotografie stały się tylko ćwiczeniem, zimnym akademickim
    zadaniem, projektem. Wszyscy teraz mówią Projekt. Tak jakby miał on
    podkreślać wagę czyjejś pracy. A ja uważam, tzn. ja to mówię, że
    działalność twórcza jest integralną częścią życia twórcy. Jego życie
    to nie projekt tylko życie. I dlatego życie powinno być wpisane w
    twórczość twórcy. Powinno być w tej fotografii głęboko, bez reszty, a
    więc bez zasłony, bez kodów, bez rebusów, umiejętności i całej
    powierzchownej wyjątkowości. Tak jak kompozycja w dokumencie, w
    momencie wypoziomowania, schodzi na dalszy plan tak wyjątkowość o
    której piszę powinna tam zejść.
    Fotografia nie może mnie zmuszać do zachwytu ani pokazywać mi co to
    jest fotografia. Ma sobie być dla siebie. Wtedy ja mogę z nią być.


    > Czy masz na mysli to, ze mozna te zdjecia w
    > pewien sposob zaszufladkowac (jesli tak to jak?) ze wzgledu na ich (czy też
    > tematu) przedstawienie przez fotografa?

    Nie wiem do końca czy pytasz o swoje zdjęcia czy te wrzucone przez mg
    ale w obydwu przypadkach tak. I to nie ja szufladkuję te zdjęcia tylko
    ich autorzy. Ty wybierasz dla mnie fragment świata, dosłownie jakbyś
    mi przystawiał do oka kartonik z wyciętą ramką, a Bresson układa
    przede mną puzle. Chcę zobaczyć świat poza ramką i nie chce układać
    puzli. Układają mi się same w ułamku sekundy, znam to na pamięć, nie z
    konkretnych zdjęć ale mechanizm. Myśle sobie, ło Boże, WOW.

    W moim odczuci można wyjść poza ramkę gdy się nad tym popracuje. Ale
    trzeba wiedzieć co jest w ogóle grane. Potrzebny jest tu czas.. sporo
    czasu.

    Przykład zdjęcia z osłabionym efektem ..ramki..

    http://1.bp.blogspot.com/-UEgl4r8mVTE/TZ8tG8GUUoI/AA
    AAAAAAHfM/o2cZ3q6n5aw/s1600/Picture%2B63.png


    Jeszcze słowo o kompozycji i dlaczego mówię, że Bresson jest
    prymitywny.
    Nie uważam tak do końca. Bresson miał niebywały talent. Wyrażam jednak
    różnicę zdań. Bresson mówił o momencie decydującym.. że istnieje on,
    ogólnie mówiąc, w przestrzeni, powtarza się bliżej nieokreśloną ilość
    razy, a każda sytuacja może zawierać kilka takich momentów. Uchwycenie
    jednego z nich wiąże się z wyczuciem, intuicyjnym odnajdywaniem napięć
    w obserwowanej scenie. Fotograf porusza się jakby nie w czasie ciągłym
    ale od momentu do momentu. To właśnie uważam za spojrzenie sztuczne,
    okrojone i ułomne. Na momencie decydującym siedzimy wszyscy,
    wyczekujemy Tego zdjęcia. A życie sobie płynie. Tak jakby
    fotografujący nie widzieli czasu i przestrzeni między momentami.
    Aparat fotograficzny upośledza nas. Stajemy się wielbicielami
    głupkowatych wybiórczych obrazków, pieczątek, jakbyśmy byli równie
    ograniczeni jak one. Oczywistym jest dla mnie, że tak dalej się nie
    da. Obraz fotograficzny nie może być sprowadzany do opowiadania co
    dzieje się w danym momencie. Ma trwać, pozwalać na wracanie do niego,
    obcowanie z nim. Ma być wielowymiarowy, posiadać swój czas ciągły.

    marek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: