eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaZapraszam do galeriiRe: Zapraszam do galerii
  • Data: 2011-04-23 22:48:13
    Temat: Re: Zapraszam do galerii
    Od: marek augustynski <m...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > > Ja w gruncie rzeczy nie chce myslec o kompozycji poniewaz uznaje ja za zbedna.
    Uwazam, ze jest cos
    > > ponad, co wrecz czyni ja w moich oczach prymitywna.
    >
    > Jasne. Tylko wspomniales istotna rzecz, ze kompozycji nie da sie u
    > niknac. Chcesz od niej uciec ale nie mozesz. Wedlug mnie jezeli nie
    > mozna od niej uciec to nalezy ja pielegnowac.

    Można ją zostawić w stanie wypielęgnowanym i zająć się czymś dalszym.
    Próbuję jakoś obejść na około to "dalsze" bo to mowa szalona. Po jej
    zetknięciu z twoim analitycznym umysłem powstałaby para:)


    > Mamy wiec skrajnie odmienne poglady na kompozycje.

    Nie sądzę. Kompozycja jest, zgodziliśmy się. Różnica polega na tym, że
    ty widzisz wartość w pielęgnowaniu kompozycji a ja w zostawieniu jej w
    spokoju. Ona już jest, zdaję sobie z tego sprawę.


    > > Ale czy jego fotografia nie mąci? Widziałeś rzeczywistość w tym
    > > kształcie? Już sam fakt, że są to zdjęcia czarno białe jest zmąceniem.
    > > A ta kompozycja. Tak wygląda rzeczywistość?
    >
    > Tak i nie :)
    > Kolejna sprzecznosc w stylu zen :)
    >
    > Fizycznie nie maci ale subiektywnie wybiera czyli maci. O tym jest
    > zen. O roznym postrzeganiu tych samych rzeczy. Jezeli postrzegamy
    > "cos" w rozny sposob to czy mozemy powiedziec ze to "cos" to jest "to
    > samo"?

    Rozumiem, że zen mówi tu o różnicach w postrzeganiu rzeczywistości. O
    wolności.
    Bresson nie daje mi tej wolności w swoim dziele. Gdzie tu jest zen
    jeśli ja od razu widzę to co on widział?


    > Przeciez na tym wlasnie polega fotografia. Robisz stempelek
    > rzeczywistosci na podstawie subiektywnych odczuc.

    A czy ten stempelek musi ciągle o tym przypominać? Czy zen przypomina
    o jakimś wybranym punkcie widzenia? Nawet jeśli teoria Bressona tkwi w
    zen to jego fotografia już w nim nie jest.


    > Nawet jezeli robisz cos co nazwales "dokumentacja" (co ja rozbilem na
    > typologie i "faktury" Gurskyiego") to po pierwsze nie uciekasz od
    > problemu subiektywnosci. Po drugie upraszczasz fotografie do poziomu
    > szkolnego. W sumie mialo byc "lepiej" a wyszlo "gorzej".

    Gursky wskazuje problem. Jeśli nie udaje mu się zobiektywizować
    rzeczywistości do końca to przynajmniej próbuje. I ja widzę te próby.
    W życiu nie myślałbym tak jak teraz gdybym nie zobaczył Guskyego.
    Przez moment zachłysnąłem się nim (a raczej Ruffem) ale zszedłem na
    ziemię, przetworzyłem sobie co trzeba i idę dalej. I choćbym stawał na
    głowie nie wrócę do Bressona nie przechodząc przez Gurskiego. Myślałem
    Bressonem dopóki nie zobaczyłem Gurskiego. A ty mówisz faktura twarzy,
    pory.... przecież tam kompletnie nie o to chodzi. Hiperrealizm jest
    fajerwerkiem estetyki. "Obiektywizacja rzeczywistości" jest
    humorystyczną próbą jej wykonania przy zastosowaniu wszelkich
    dostępnych środków. Rozumujemy tu w inny sposób.


    > > Postrzegasz w sposób techniczny. Dla mnie ten budynek (to nie
    > > Górskiego chociaż autor ewidentnie kopiuje) jak i facet (Ruffa) są
    > > obrazem przedmiotu. Dokładnie tego który widzę. Znowu łapiesz się na
    > > kompozycję zamiast wejść w to co widzisz.
    >
    > Tak, napisalem Gursky bo to on jest przedstawicielem tego tredu.
    > Tak, lapie sie na kompozycje bo ona tam jest. Nie da sie jej uniknac.

    Fotografia to kompozycja i nie tylko. Akcenty różnie rozłożone. Jeśli
    przywiązujemy się do kompozycji siłą rzeczy będziemy widzieć głównie
    ją.


    > Przykladowy budynek to wrecz oczo..bna kompozycja. Prostokaty, piony,
    > poziomy, powtorzenia, jak cegla w glowe. Czy patrzac na to mam klamac
    > ze nie widze tam kompozycji? Ludzki mozg to maszynka do ukladania
    > puzzli.

    Ja mam tą maszynkę tak szybką, że przeskakuję dalej;)
    Komp... co jest na zdjęciu, o czym to jest, po co. Jeśli widzę, że
    kompozycja stawia mi szlaban, chce mnie przy sobie zatrzymać, mówię do
    niej "dobrze dobrze, wszystko będzie dobrze, jesteś taka piękna";) To
    makijaż. Urok cegły przynajmniej pozwala mi myśleć:)


    > > Nie bo wtedy fotografia była aluzja do malarstwa. Co z tego, ze Talbot
    > > robil najzwyklejsze ujecia, jesli wygladaja jak namalowane. On jeszcze
    > > nie mial tej swiadomości, byl bardzo "notujący" i prymitywny w swoich
    > > probach ale kolejni mieli juz ewidentny kompleks obrazu.
    >
    > Wspomniani dokumentalisci probuja uciec od malarstwa ale robia to na
    > sile.

    Czy ja wiem.. bawią się.


    > Powtarzaja uparcie w kolko "nie, nie nie". Talbot "byl" notujacy
    > bo to byly poczatki fotografi. Teraz juz nie ma "poczatkow fotografii"
    > i udawanie "nieskazonego notowania" pozostaje udawaniem.

    Dokładnie, nie ma już początków. Celem nie jest nieskazitelne
    notowanie tylko interpretowalność zdjęcia. Gurskie doszły w ten sposób
    do kreowania rzeczywistości na poziomie treści. I nie są to już zabawy
    w doklejanie ręki czy prymitywne inscenizacje wojen. Oni tworzą film
    dokumentalny o fikcji. Jest to o tyle ważne dla takich gości jak my,
    że nasza chęć zapisu rzeczywistości staje się przez to mocniejsza,
    bardziej naturalna, prawdziwa. Stajemy na kontrze. Myślę sobie "jak to
    zrobić?", a no "obedrzeć otoczkę, wryć się w to co fotografuję,
    przebić się przez powierzchnię".. i takie tam gadki szalonego
    konia;)


    > > Im mocniej komponujesz tym bardziej graficzny jesteś.
    > > Thomas Ruff zostawił w spokoju tego typu myślenie.
    > > Stojąc przed jego "facetem" nie jestem w stanie go
    > > złapać.
    >
    > I to jest "dobre", ze nie mozesz go zlapac? Wiekszosci amatorskich
    > zdjec nie mozna zlapac w ten sam sposob.

    Ruff wie, że rzeczywistość na zdjęciu jest nieosiągalna i dlatego jest
    tak dobry w jej ukazywaniu. Gra ze mną w kotka i myszkę, a jego
    fotografia ma przez to znamiona czasu ciągłego. To nie jest zwykły,
    nieświadomy "zabieg" ze zdjęć amatorskich. Ruff, Gusky i cała ta
    szkoła ma poczucie humoru. Ich nauczyciele byli fanatykami dennej
    wizji, ale to pękło.


    > > Nie "tyle ze" tylko "dlatego ze". Ja "nietrawie" go nie od tak, bo mam
    > > widzimisie. Po prostu widze jego prostote.
    >
    > Widzisz bo on te "prostote" wypracowal. Miales ja widziec.

    Fascynujące. To do Bessona:)
    Jego prostota to jego złudzenie, że pokaże mi świat poprzez swój
    okrojony punkt widzenia. Taką prostotę miał na myśli Bresson? Wątpie.
    Jeden mały dowcip Ruffa daje mi więcej wolności niż cała twórczość
    Bressona. Bresson musiał fotografować świat, musiał jeździć, focić...
    non stop. Tylko jego śmierć nagle urwała proces. Za sto lat będziesz
    miał z tego obrazki "jak to było", będziesz mógł sobie zobaczyć jak
    Paryż wyglądał w XX wieku oczami Bressona. Nie będzie w tym nic
    uniwersalnego, żadnej opowieści o człowieku, o świecie. Pamiętnik wuja
    Henrego.


    > > Wez. Zycie to chaos :)
    >
    > Nooo, chemia, fizyka.. ;)

    Ksero w galerii:)


    > > > Ja tu widze prosta kompozycje typu "Z" ze sztafazem.
    > > > Bardzo prosto i klasycznie.
    >
    > > :) zgoda.
    >
    > No co ty, nie splycaj dyskuji ;)))

    Czasem trzeba złapać oddech:)


    > > > Nie od dzis sie mawia, ze "fotografia sie dawno skonczyla".
    > > Sie mawia. A co ty mowisz?
    >
    > Mam sile odczucie, ze Bresson zdefiniowal fotografie do granic
    > mozliwosci. Mozna wracac do czasow "naiwnych" ale to tylko nostalgia
    > za tym co minelo. Zgrywanie sie na tzw "genialnego naiwnego" mnie nie
    > kreci. Z drugiej strony trudno sie wyrwac z jego definicji o ile to w
    > ogole mozliwe.

    A ja mam silne poczucie, że to niemożliwe aby fotografia była aż tak
    durna. To właśnie, sam mam podejrzenia, że to naiwność, popycha mnie
    do jej badania.
    Potrafię wczuć się w twoją postawę. Jednocześnie mówisz o przekonaniu
    co do niezgłębialności (?) Bressona a z drugiej strony w tym siedzisz
    bo uznajesz za zen. Dla mnie sytuacja bez wyjścia, dla ciebie
    spełnienie. Łapię:)


    > > Nie. Ja jestem widzem, nie musze tego robic. Moge sie delektować czystym dzielem.
    > > Teraz. Jesli chce rozwijac sie musze w jakims stopniu zglebic co Bresson myslal.
    > > Ale czy w tym samym momencie musze zapomniec o zdjeciach na ktore patrze?
    > > Nie.
    >
    > Zgadzam sie "nie musisz". Czy jednak czegos nie tracisz?

    Tracę w moim przekonaniu złudzenia. Nie mogę kręcić się kółko.


    > Dochodze w tym momencie do ciekawego wniosku:
    > nie chcesz analizy wiec oczekujesz od tworcy tego ze zrobi cos co tej
    > analizy nie wymaga.
    > Z kolei ja analizuje wiec dla mnie cos co nie wymaga analizy jest
    > mniej atrakcyjne. Oczekuje wiec od tworcy czegos przeciwnego niz ty.

    Słabo piszę bo strasznie uogólniam. Zamąciłem. Mój "brak analizy"
    wynika z intuicyjnego odbioru, a ten jest składową, intuicji i właśnie
    wiedzy. Wtrąciłem zdanie "jeśli chcę rozwijać się, muszę w jakimś
    stopniu zgłębić...". Czyli mój rozwój wynika z analiz. A pisząc "Czy
    patrząc na zdjęcia mam się zajmować otoczką, iloscia pracy jaka
    fotograf wlozyl w swoje postrzeganie swiata?" miałem na myśli
    wałkowanie wciąż tego samego tematu... który dla ciebie jest zen:)


    > Zwroc uwage, ze ja tych zdjec nie ocenilem. Podalem je jako przyklad
    > "czystego, naiwnego, nieskazonego, dokumentalizmu". Doprowadzilem jego
    > teze do granic absurdu.

    To jest absurd. Chcę oglądać zjawisko poprzez wrażliwość artysty ale w
    taki sposób żebym się nie czuł zgwałcony. Mówiłem to w odniesieniu do
    kompozycji. Kot Cooper gwałci mnie swoją bylejakością. To
    badziewiarz.


    > > Bresson myślał ale jego fotografia "nie myśli". To jest bezduszne.
    >
    > Nie rozumiem.

    Jego fotografia mnie terroryzuje. Mówi "tu, patrz, popatrz, raz,
    dwa".
    Wszedłem kiedyś do galerii, była tam mała kontemplacyjna salka w
    której był Bresson. Małe odbitki, technicznie żaden szał (jak to u
    niego). Moderna Musset w Sztokholmie. W Skandynawii sprzedawany jest
    taki tytoń pod wargę, snuse czy jakoś tam. Palę sporadycznie więc po
    zarzuceniu tego snusa miałem autentyczny odlot. W życiu nie widziałem
    tak fajnego muzeum:) I wiesz co? Bresson był najbardziej agresywny. Ja
    tu rozumiesz w pokoju przychodzę, a tu jakby do mnie strzelali.
    Musiałem robić uniki i pod osłoną powiek opuścić spotkanie. Uratowała
    mnie ogromna szklana rura ze sprężyną w środku po której z końca na
    koniec przelatywał prąd. To było straszne.

    Fotografia Bressona mogłaby być zen gdyby rzeczywistość składała się z
    liczb. Ja nie odbieram tak rzeczywistości. Chłodne podejście
    reporterskie, odstręcza mnie. Jego fałsz, przyklepywanie świata
    fotograficzną zdolnością. Dlaczego każdy gość, który ma tyle prawdy na
    ustach okazuje się być fanatykiem geometrii? Czy prawda kryje się "w
    lepszym profilu"?
    Fotografia Bressona "nie myśli" bo nie daje mi sposobności do
    myślenia. Ona nie pyta, jest autorytarna.


    > > Pytanie o wysokosc poziomu w odniesieniu do sztuki jest blednym pytaniem.
    >
    > Co z proba czasu? Wiekszosc tworcow przepada w otchlani czasu, czesci
    > udaje sie przetrwac.

    Próba czasu jest przeceniana bo nasze życie jest za krótkie. Zdanie
    sobie sprawy z własnej śmiertelności jest rzeczą wielką.


    > > > Ale kazda tworczosc to dzialanie pt. "robie cos zajebistego, potrafisz
    > > > tak?". Wtedy mowisz "pffff, ja nie potrafie?" i bierzesz aparat.
    > > Serio tak myslisz?
    >
    > To jest obserwacja. Sam wspomniales o tym ze Gursky ma wielu
    > nasladowcow. Czemu oni nasladuja? Zeby robic: tak samo, lepiej czy
    > gorzej?

    Naśladują bo pociąga ich Gursky. To nie musi oznaczać wyścigu.
    A jeśli wiesz, że umrzesz, to w ogóle odpada myślenie "pfff, ja nie
    potrafię?". Widzisz dziecinadę takiego podejścia i myślisz sobie "Kim
    jestem i dokąd zmierzam?", zaczynasz mówić jak człowiek, stawiasz
    pierwsze Ja.


    > > > Dazymy do idealu, ktorego nie da sie osiagnac, ale to nie znaczy ze
    > > > nie mamy do niego dazyc.
    > > Pisalem przewrotnie. Smieje w twarz Bressonowi i jego zlotemu cielcowi.
    >
    > I o to chodzi. Tylko dobrze zeby to nie byl pusty smiech czyli "pokash
    > fotke".

    Nie rozumiem do końca. Kto ma pokazać?


    > > Masz mi pokazac swoje cierpienie i milosc bo ja mam masochistyczna potrzebe,
    > > aby poczuć je wraz z tobą. Domagam sie tego od ciebie. Artysto:)
    >
    > Artysa jako cierpiacy, kochajacy meczennik...
    > Czy to nie jest "cliché" ?

    W jaki sposób mogłoby być? Jeśli artysta pokaże mi swoje cierpienie i
    miłość to tak jakby nawiązał ze mną nic porozumienia. Stajemy razem w
    swojej samotności. Tylko sztuka może to uczynić, jest oknem do duszy
    człowieka. Lecę jak kaznodzieja co nie zmienia faktu, że w boga nie
    wierzę. Może to przeczyta i coś z tym w końcu zrobi;)
    Właśnie ostatecznie zrozumiałem fotoreporterów. Miałem jeszcze
    złudzenia, że coś w tym jest ale tam nic nie ma, zimny głaz.


    > > Z dziela ma wyc zycie, nie dzielo ma wyc. Uzyłem pietna w odniesieniu
    > > do kompozycji o której pisales.. zachowujesz się jak woda.
    > > Tez lubie Brucea;)
    >
    > Czy wycie zycia gryzie sie z kompozycja?
    > Jak zajmiemy sie wyciem i odrzucimy kompozycje to mamy
    fotoreportaz.http://tnij.com/smyth_minamata

    Fotograf był bardziej zainteresowany zdjęciem niż tym co się tam
    dzieje. To ma być odrzucenie kompozycji?


    > Smitha stawiam w opozycji do Bressona. Bresson wspominal czesto, ze
    > trzyma dystans do rzeczywistosci, ze zycie polega na znalezieniu
    > wlasciwego dystansu (zen). Smith dazyl do klinczu, wchodzil w zycie, w
    > bagno, wyl i cierpial
    >
    > http://www.youtube.com/watch?v=KCRIjL2rn3E

    Zatrzymam się tu.
    Operujemy na dwóch różnych planetach. Mam wrażenie, że rozumiem o czym
    mówisz. Mam też nadzieję, że przybliżam jakoś moje spojrzenie i po tym
    co już napisałem nie muszę odnosić się do tego filmu i reszty. Ja
    mówiłem o życiu zdjęcia, nie o sposobie jego łapania czy też dosłownie
    łapaniu wycia.

    Upomnij mnie jeśli odpuściłem coś ważnego.

    :)

    marek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: