eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaCzy ja mam szajbe na oczach?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 109

  • 71. Data: 2009-05-17 09:14:05
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: Dariusz Zygmunt <d...@c...homelinux.net>

    W niedziela 17 maj 2009 10:44, Marek Wyszomirski wyraził następujacą opinię:
    > "de Fresz" <d...@N...pl> napisał:

    > ...
    >> W łukach mongolskich nie szło o szybkostrzelność, tylko o taktykę
    >> używania ich z konia, w galopie. Oprócz tego miały olbrzymi zasięg (jak
    >> na łuk) - do ok. 500 m.
    > Ten zasięg swiadczy też o energii nadawanej przy strzelaniu strzale -
    > należy więc się spodziewać, że przekłada się również na zdolność
    > przebicia.

    Energia strzały jest zależna od wagi strzały i siły z jaką łuk ją wyrzuca a
    siła to pochodzi od łucznika - to wszystko, żadnych cudów się tu nie
    osiągnie ze względu na "czynnik ludzki". Szkielety Angielskich łuczników
    poznaje się po charakterystycznie zdeformowanych kręgosłupach.

    > Jeden z pierwszych linków wygooglowanych na hasło 'łuk kompozytowy'. Nie
    > mam pewnoiści, ale wydaje mi się, że kiedyś czytałęm tę książkę w posytaci
    > papierowej. Była to książka jakiegoś amerykąńskiego autora na temat
    > historii wojen i uzbrojenia. Chyba jakkieś '50 najważniejszych bitew w
    > historii' albo jakiś podobny tytuł.

    Np. "Błędy militarne" Geoffreya Regana zawiera sporo ciekawych wiadomości
    ale trzeba ją czytać uważnie, facet trochę ... upraszcza pewne zagadnienia w
    poszukiwaniu sensacji ;-)

    Z pozdrowieniami
    Dariusz Zygmunt

    --
    53°20'41,8"N 15°02'19,9"E


  • 72. Data: 2009-05-17 09:40:32
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: de Fresz <d...@N...pl>

    On 2009-05-17 11:14:05 +0200, Dariusz Zygmunt
    <d...@c...homelinux.net> said:

    >> Ten zasięg swiadczy też o energii nadawanej przy strzelaniu strzale -
    >> należy więc się spodziewać, że przekłada się również na zdolność
    >> przebicia.
    >
    > Energia strzały jest zależna od wagi strzały i siły z jaką łuk ją wyrzuca a
    > siła to pochodzi od łucznika - to wszystko, żadnych cudów się tu nie
    > osiągnie ze względu na "czynnik ludzki".

    Nie do końca. Jest jeszcze kwestia dynamiki z jaką łuk oddaje energię
    strzale i tu jest właśnie kolosalna różnica pomiędzy łukiem równikowym,
    a mongolskimi refleksyjnym (czy retrofleksyjnymi) - przez te śmieszne
    wygięcia (w retrofleksyjnych z cięciwą oi drugiej stronie łuczyska),
    energia jest oddawana z dużą zmiennością, w łukach równikowych jest
    bardziej liniowa.



    > Szkielety Angielskich łuczników
    > poznaje się po charakterystycznie zdeformowanych kręgosłupach.

    Bardziej obręcze barkowa i ramiona, choć kręgosłupom też się obrywało.
    Trening łucznika walijskiego zaczynał się w wieku 7-10 lat, aby w wieku
    poborowym (ok. 17 lat) sprawnie posługiwał się tą bronią.


    --
    Pozdrawiam
    de Fresz


  • 73. Data: 2009-05-17 09:48:04
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: Dariusz Zygmunt <d...@c...homelinux.net>

    W sobota 16 maj 2009 23:39, Marek Wyszomirski wyraził następujacą opinię:
    > "Dariusz Zygmunt" <d...@c...homelinux.net> napisał

    >>> W stosunku do narodów Europy mieli jeszcze jedna przewage i to chyba
    >>> duzo istotniejsza - technologie budowy luków
    >> Luki?? A na co im luki skoro statków nie budowali?? ;-)
    > Łuki- Alt mi w pośpiechu nie zadziałał:-)
    >>> które byly duzo doskonalsze do europejskich.
    >> To akurat nie miało praktycznie żadnego znaczenia ani w przypadku walki z
    >> Europejską jazdą noszącą zbroje ani {ewentualnie} z piechotą chronioną
    >> tarczami.
    > Oj, miało. Zbroje stosowane w średniowieczu nie wytrzymywały
    > bezpośredniego uderzenia strzały z łuku. Poczytaj sobie chociażby trochę o
    > przebiegu bitwy pod Crecy gdzie angielscy łucznicy zmasakrowali armię
    > francuskiego króla Filipa VI (12000 ludzi, w tym 8000 rycerzy w zbrojach -
    > w bitwie zginęło ok. 4000 Francuzów, straty Anglików ok. 100 ludzi).

    Aha, jeszcze jedna rzecz, pierwszego dnia bitwy po stronie Francuzów
    walczyli kusznicy i rycerstwo, drugiego dopiero przybyła piechota ale bez
    wsparcia jazdy została rozgromiona.
    Zginęło 1542 rycerzy, załóżmy że wszyscy zginęli od strzał i wszyscy
    pierwszego dnia. Szarżowali 16-cie razy, w czasie każdej szarży ginęło więc
    mniej niż 100 rycerzy. Angielski łuczników było ok. 8000 tyś, każdy w ciągu
    minuty potrafił wystrzelić powiedzmy - bez pośpiechu ~6 strzał, czyli
    powiedzmy 50tyś strzał na minutę, trudno mi ocenić ile trwała pojedyncza
    szarża, ale załóżmy że było to 10 minut od wejścia w zasięg rażenia do
    wycofania się, czyli wychodzi pół miliona strzał i ... stu zabitych??
    Chyba ci łucznicy są z deka przereklamowani ;-)

    Z pozdrowieniami
    Dariusz Zygmunt

    --
    53°20'41,8"N 15°02'19,9"E


  • 74. Data: 2009-05-17 10:02:25
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: Dariusz Zygmunt <d...@c...homelinux.net>

    W niedziela 17 maj 2009 11:40, de Fresz wyraził następujacą opinię:
    > On 2009-05-17 11:14:05 +0200, Dariusz Zygmunt
    > <d...@c...homelinux.net> said:

    >>> Ten zasięg swiadczy też o energii nadawanej przy strzelaniu strzale -
    >>> należy więc się spodziewać, że przekłada się również na zdolność
    >>> przebicia.
    >> Energia strzały jest zależna od wagi strzały i siły z jaką łuk ją wyrzuca
    >> a siła to pochodzi od łucznika - to wszystko, żadnych cudów się tu nie
    >> osiągnie ze względu na "czynnik ludzki".
    > Nie do końca. Jest jeszcze kwestia dynamiki z jaką łuk oddaje energię
    > strzale i tu jest właśnie kolosalna różnica pomiędzy łukiem równikowym,
    > a mongolskimi refleksyjnym (czy retrofleksyjnymi) - przez te śmieszne
    > wygięcia (w retrofleksyjnych z cięciwą oi drugiej stronie łuczyska),
    > energia jest oddawana z dużą zmiennością, w łukach równikowych jest
    > bardziej liniowa.

    To jest tylko kwestia strat energii, w łukach równikowych większa część siły
    użytej do naciągnięcia łuku jest tracona, w łukach refleksyjnych mniejsza -
    ale tak czy inaczej granicą jest siła ludzkich ramion i prawa fizyki które
    mówią do jakiej szybkości można przyspieszyć określoną masę przy użyciu
    określonej siły.

    Z pozdrowieniami
    Dariusz Zygmunt

    --
    53°20'41,8"N 15°02'19,9"E


  • 75. Data: 2009-05-17 10:53:41
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: de Fresz <d...@N...pl>

    On 2009-05-17 10:44:59 +0200, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> said:

    >>> Oj, miało. Zbroje stosowane w średniowieczu nie wytrzymywały
    >>> bezpośredniego uderzenia strzały z łuku.
    >>
    >> Zależy jakiego łuku i zależy które zbroje - Średniowiecze trochę trwało.
    >
    > Dokładnie tak. Te lepsze łuki większość zbroi były w stanie przebić
    > (oczywiście zależy to też od rodzaju strzały, odległości i wyszkolenia
    > łucznika).

    I zależy którą zbroję ;-) Z testów wyszło, że nawet najmocniejsze łuki
    długie (angielskie), nie są w stanie przebić dobrych zbroji płytowych z
    dystansu bojowego - nie bezpośrednio płyty pancerza, co mocniejszym
    kuszom się udaje.


    > I dlatego protestuję przeciw tezie, że lepsza technologia budowy łuków
    > nie miała znaczenia.

    Same łuki w przypadku Mongołów - doprawdy niewielkie. Jak już, większe
    znaczenie miała taktyka ich stosowania, ze strzaleniem w trakcie jazdy,
    co u nas było czymś niespotykanym (owszem, z kuszy się zdarzało, ale
    nie w połączeniu z taką manewrowością i szybkostrzelnością). Zresztą
    Mongołowie bardziej zaskakiwali europejczyków prowadzeniem bitew
    manewrowych, z duża ilością ataków pozorwanych, wielokrotnych odwrotów
    i to na dużą skalę (wykonywanych przez duże grupy armii) itp. Niby te
    manewry były w Europie znane, ale nie stosowano ich w takim nasileniu,
    europejska kawaleria nie była też przygotowana do aż takiej
    manewrowości - tu podstawą strategii była szarża przełamująca, więc
    szkolenie wojska, dobór koni, szyki itp - były temu właśnie
    podporządkowane. A Mongołowie specjalnie starali się unikać dużych
    bitew w otwartym polu z przygotowanym przeciwnikiem - wystarczy
    popatrzeć ile ich było w czasie najazdów - jak na tak duże operacje
    wojskowe naprawdę niewiele.
    Na koniec jeszcze jedna istotna uwaga - w czasach najazdów mongolskich
    w użyciu głównie były kolczugi, wciąż stosunkowo drogie i niedostępne
    dla wszystkich (nawet na zachodzie Europy, a co dopiero w biedniejszej
    jej części). Tak więc sprowadzanie przewagi militarnej do poziomu samej
    przebijalności zbroji, których większość walczących europejczyków nie
    miała, jest bez sensu.


    >> Łuku równikowego - spokojnie, wystarczy poczytać relacje z wypraw
    >> krzyżowych, gdzie Frankowie nafaszerowani strzałami, kontynuujący walkę
    >> doprowadzali nieraz do paniki wojska arabskie. Przy przebijalności
    >> niebagatelne znaczenie mają oprócz łuku - strzały - ich masa oraz
    >> kształt, ciężar i materiał z którego jest zrobiony grot.
    >>
    > Nie jestem znawcą łuków, ale mam na myśli te kompozytowe stosowane
    > przez Mongołów - wydaje mi się, że to nieco inne niż równikowe.

    "Równikowy" lub "prosty" to zwykły, znany w bodaj każdej kulturze,
    najstarsza odmiana tej broni znana ludzkości. Łuk angielski (łuk długi,
    walijski), to taka jego przerośnięta odmiana. Czym innym są łuki
    refleksyjne, pogięte jak paragraf, często wykonane z materiałów
    kompozytowych. Zresztą te ostatnie też były różne - arabowie którzy
    używali jednych i drugich (refleksyjnych i prostych) nie byli w stanie
    z nich zabijać dobrze uzbrojonych krzyżowców. Zresztą z podobnych
    przyczyn, wraz z rozwojem opancerzenia, łuki wyszły z użycia na polach
    bitew w Europie, zastąpione kuszą. Wyjątkiem były długie łuki, ale były
    one używane tylko przez anglików. Na reszcie kontynentu łuki były
    stosowne marginalnie i głównie do polowań.


    >> Jak zawsze, gdy udało im się przygotować do bitwy i okopać. A przy
    >> dużych bitwach udało im się całe 3 razy w czasie wojny stuletniej. Tak
    >> poza tym długi łuk angielski (czy też bardziej walijski), to jedyny łuk
    >> europejski, mogący jako-tako konkurować przebijalnością z kuszą (choć
    >> też nie do końca), która była powszechnie używana przez resztę naszego
    >> kontynentu. Zresztą pod Crecy anglicy nie tylko dzięki łukowi wygrali,
    >> w każdym razie nie tylko dzięki jego wyższości na kuszą - Genuańczycy
    >> mieli tam wyjątkowego pecha.
    >>
    > Fakt, że bitwa ta była ze strony wojsk francuskich rozegrana wyjątkowo
    > nieudolnie. Ale - gdyby jak pisał przedpiszca w dobie zbroi i tarcz łuk
    > nie miał znaczenia - proporcje strat a zapewne i wynik bitwy byłyby
    > zupełnie inne.

    Znaczenie miała olbrzymia szybkostrzelność łuczników angielskich, to,
    że się okopali (zupełnie jak pod Azincourt i częściowo pod Poitiers),
    to, że Genuańczycy zostali właściwie posłani na pewną śmierć (z
    zamokniętymi cięciwami, bez pawęży i zmęczeni marszem prosto do bitwy).
    Czyli ogólnie przewaga taktyczna i umiejętne wykorzystanie zasobów
    przez Anglików, przy poważnych błędach popełnionych przez Francuzów.
    Czyli przyczyny spektakularnego zwycięstwa Angoli nie sprowadzają się
    to tylko do łuku - był on jednym z elementów, bardzo mądrze
    wykorzystanym, ale nie podstawowym.


    >> Trochę plączesz fakty. Historycznie udokumentowaną największą
    >> szybkostrzelność mieli Walijczycy (AFAIR coś 12-18 strzałów na minutę).
    >
    > Jak już pisałem nie jestem fachowcem od łucznictwa - to o
    > szybkostrzelności wyczyatłem gdzieś kiedyś w jakiejś książce
    > historycznej. Fakt, że w książkach też odstępstwa od prawdy się
    > zdarzają.

    Niestety historycy dość często mają nikłe pojęcie o bronioznastwie i
    zdarza im się pisać głupoty, stosować straszne uproszczenia, czy po
    prostu przepisywać za innymi powszechnie znane ogólniki bez
    zastanowienia. Prawdą jest, że każdy łuk ma większą szybkostrzelność od
    kuszy. Ale naprawdę w historii ludzkości było niewiele bitew, które
    wygrano tylko i wyłącznie przewagą technologiczną jakiegoś konkretnego
    typu uzbrojenia. Równie ważna, jak nie ważniejsza, jest taktyka i
    sposób wykorzystania tej broni.


    >> W łukach mongolskich nie szło o szybkostrzelność, tylko o taktykę
    >> używania ich z konia, w galopie. Oprócz tego miały olbrzymi zasięg (jak
    >> na łuk) - do ok. 500 m.
    >>
    > Ten zasięg swiadczy też o energii nadawanej przy strzelaniu strzale -
    > należy więc się spodziewać, że przekłada się również na zdolność
    > przebicia.
    `
    Nie do końca, bo za przebijalność odpowiedzialny jest również pocisk.
    Mongołowie mieli dość słabo rozwiniętą metalurgię, więc i ich strzały
    były pośledniej jakości. Zresztą donośność, a zasięg rażenia, to dwie
    różne sprawy, powiązane, ale nie aż tak ściśle.


    > Oczywiście trzeba też uwzględnić budowę samej strzały - wydaje mi się,
    > że te mongolskie były chyba trochę lżejsze od stosowanych przez
    > łuczników angielskich co może z kolei oznaczać niższą zdolność
    > przebicia. Zastanawiam się, czy w danych kampaniach używano tylko
    > jednego rodzaju strzał, czy też w zależności od spodziewanego
    > przeciwnika i odległości walki dobierano rodzaj strzały - byłoby to na
    > pewno znacznie trudniejsze logistycznie, ale mogło zapewnić większą
    > skuteczność.

    Po pierwsze w tamtych czasach nie było czegoś takiego jak jednolitość
    uzbrojenia. Strzały na wojnę były robione szybko, tanio i przez wielu
    różnych rzemieśliników.


    >>> Co do umiejętności zdobywania miast - tu akurat lepsi byli
    >>> Europejczycy. Zamki w Europie (szczególnie zachodniej) były bardzo
    >>> rozpowszechnione
    >>
    >> Byli-nie byli - ciężko stwierdzić, bo Mongołowie głównie się panoszyli
    >> po biedniejszej i słabiej ufortyfikowanej części Europy -
    >> środkowo-wschodniej. A i tu pare oblężeń im nie wyszło.
    >>
    > Z tego co wiem, jedną z przyczyn dla których Mongołowie nie ruszyli na
    > Europę Zachodnią była włąśnie obawa przed zamkami - zdawali sobie
    > sprawę, że trudno będzie je zdobyć, a pozostawienie niezdobytych na
    > zapleczu mogło spowodować odcięcie zaopatrzenia dla nacierających armii.

    Niby jest to możliwe, ale z drugiej strony mieliby na zapleczu nie do
    końca podbite tereny Polski czy Węgier, co również nie byłoby zbyt
    mądrym posunięciem. Zresztą z tego co pamiętam, ich wycieczki w nasze
    okolice od początku były planowane jako wyprawy łupieżce, bez aspiracji
    do podbijania tych terenów.

    --
    Pozdrawiam
    de Fresz


  • 76. Data: 2009-05-17 18:43:46
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>

    "Dariusz Zygmunt" <d...@c...homelinux.net> napisał:

    >> ...
    >>> W łukach mongolskich nie szło o szybkostrzelność, tylko o taktykę
    >>> używania ich z konia, w galopie. Oprócz tego miały olbrzymi zasięg (jak
    >>> na łuk) - do ok. 500 m.
    >> Ten zasięg swiadczy też o energii nadawanej przy strzelaniu strzale -
    >> należy więc się spodziewać, że przekłada się również na zdolność
    >> przebicia.
    >
    > Energia strzały jest zależna od wagi strzały i siły z jaką łuk ją wyrzuca
    > a
    > siła to pochodzi od łucznika - to wszystko, żadnych cudów się tu nie
    > osiągnie ze względu na "czynnik ludzki". Szkielety Angielskich łuczników
    > poznaje się po charakterystycznie zdeformowanych kręgosłupach.
    > [...]

    Dokładniej mówiąc od masy i kwadratu prędkosci - E=mV^2/2. A prędkość jest
    zależna od siły naciągu łuku (i tu masz rację - ograniczeniem jest siła
    mięśni łucznika) oraz czasu przez jaki działa ta siła na strzałę podczas jej
    wyrzucania - zgodnie z zasada zachowania pędu mV=Ft (w rzeczywistości
    obliczenia są nieco bardziej skomplikowane, gdyż siła działania cięciwy na
    strzałę zmienia się wraz z rozprężaniem łuku w czasie wyrzucania strzały). I
    tu już jest pole działania dla konstruktorów łuku - podczas wyrzucania łuku
    łuk się prostuje - jeśli podczas tego rozprężania siła odziaływania cięciwy
    na strzałę będzie malała wolniej - strzała uzyska większą prędkość
    początkową.
    Również wydłużenie drogi na której cięciwa napędza strzałę spowoduje
    zwiększenie prędkości wylotowej, ale tu ograniczeniem jest długość rąk
    łucznika.

    --
    Pozdrawiam!
    Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)


  • 77. Data: 2009-05-17 19:05:08
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>

    "Dariusz Zygmunt" <d...@c...homelinux.net> napisał:

    >[...]
    > Zginęło 1542 rycerzy, załóżmy że wszyscy zginęli od strzał i wszyscy
    > pierwszego dnia. Szarżowali 16-cie razy, w czasie każdej szarży ginęło
    > więc
    > mniej niż 100 rycerzy. Angielski łuczników było ok. 8000 tyś, każdy w
    > ciągu
    > minuty potrafił wystrzelić powiedzmy - bez pośpiechu ~6 strzał, czyli
    > powiedzmy 50tyś strzał na minutę, trudno mi ocenić ile trwała pojedyncza
    > szarża, ale załóżmy że było to 10 minut od wejścia w zasięg rażenia do
    > wycofania się, czyli wychodzi pół miliona strzał i ... stu zabitych??
    > Chyba ci łucznicy są z deka przereklamowani ;-)
    >[...]

    Stosując błędne założenia można mimo stosowania prawidłowych reguł myślenia
    wyciągnąć fałszywe wnioski. W Twoim przypadku podstawowym błędem jest
    założenie, że podczas każdej szarży mogli strzelać wszyscy łucznicy. Mam
    wrażenie, że przy kilkusetmmetrowym zasięgu ówczesnych łuków przez większość
    czasu każdej szarży tylko niewielka część łuczników miała cel w zasięgu
    skutecznego strzału. Również dziesięciominutowy czas pozostawania
    szarżującego na koniu rycerza w zasięgu rażenia jest w/g mnie dość mało
    prawdopodobny - zakładając prędkość biegu konia na poziomie 18km/godz (tak
    niewielką, bo rycerz w zbroi zapewne sporo ważył) rycerz w ciągu minuty
    przemierzał 300m - odległość porównywalną z zasięgiem strzału z łuku. Nie
    wiem też, czy strzał na polu walki nie oszczędzano - podobnie jak we
    współczesnych wojnach oszczędza się amunicję.
    W każdym razie stosunek strat samych tylko rycerzy francuskich do strat
    armii angielskiej (wszystkich formacji - nie tylko łuczników) to nadal ponad
    15:1 - i to świadczy, że taktyka Anglików okazała się skuteczna.


    --
    Pozdrawiam!
    Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)

    P.S. - proponuję kończyć ten wątek jako całkowicie już poza tematyką grupy.


  • 78. Data: 2009-05-17 19:35:21
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>

    "de Fresz" <d...@N...pl> napisał:

    >
    >>>> Oj, miało. Zbroje stosowane w średniowieczu nie wytrzymywały
    >>>> bezpośredniego uderzenia strzały z łuku.
    >>>
    >>> Zależy jakiego łuku i zależy które zbroje - Średniowiecze trochę trwało.
    >>
    >> Dokładnie tak. Te lepsze łuki większość zbroi były w stanie przebić
    >> (oczywiście zależy to też od rodzaju strzały, odległości i wyszkolenia
    >> łucznika).
    >
    > I zależy którą zbroję ;-) Z testów wyszło, że nawet najmocniejsze łuki
    > długie (angielskie), nie są w stanie przebić dobrych zbroji płytowych z
    > dystansu bojowego - nie bezpośrednio płyty pancerza, co mocniejszym kuszom
    > się udaje.
    >
    Dlatego napisałem 'większość zbroi'. Jaki procent walczących stać było na
    dobrą zbroję płytową?

    >
    >> I dlatego protestuję przeciw tezie, że lepsza technologia budowy łuków
    >> nie miała znaczenia.
    >
    > Same łuki w przypadku Mongołów - doprawdy niewielkie. Jak już, większe
    > znaczenie miała taktyka ich stosowania, ze strzaleniem w trakcie jazdy, co
    > u nas było czymś niespotykanym (owszem, z kuszy się zdarzało, ale nie w
    > połączeniu z taką manewrowością i szybkostrzelnością).
    >[...]

    Ale ta taktyka - właśnie strzelanie podczas jazdy - była możliwa dzięki
    innej technologii łuków. Długie łuki angielskie czy walijskie miały dobrą
    przebbijalność, zasięg i celność, ale strzelać podczas jazdy na grzbiecie
    konia z nich się po prostu nie dało.


    --
    Pozdrawiam!
    Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)

    P.S. Jako że wątek nie ma nic wspólnego z fotografią - proponuję go kończyć.


  • 79. Data: 2009-05-17 23:02:55
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: Dariusz Zygmunt <d...@c...homelinux.net>

    W niedziela 17 maj 2009 21:05, Marek Wyszomirski wyraził następujacą opinię:
    > "Dariusz Zygmunt" <d...@c...homelinux.net> napisał:

    > Stosując błędne założenia można mimo stosowania prawidłowych reguł
    > myślenia wyciągnąć fałszywe wnioski.

    No właśnie :-) Z tego, że Francuzi przegrali kilka bitew stosując
    niewłaściwą taktykę nie można wyciągać wniosku, że łucznicy mogli pokonać
    jazdę rycerską, Anglikom też zdarzało się wysyłać jazdę przeciw
    przygotowanej do obrony piechocie i przegrywali bitwy mimo że przeciwnik
    łuczników nie miał.
    Faktem jest za to, że jazda rozbijała w pył łuczników jeśli ci nie byli
    chronieni przez własną jazdę lub ciężką piechotę.

    > W Twoim przypadku podstawowym błędem
    > jest założenie, że podczas każdej szarży mogli strzelać wszyscy łucznicy.

    To i tak nie jest istotne - istotne jest to, że przebicie zbroi płytowej
    strzałą jest niezwykle mało prawdopodobne, te zbroje projektowane były na
    uderzenia o znacznie większej energii, w dodatku pod zbroję było zakładanych
    kilka warstw odzieży więc nawet przebicie płyty strzałą nie było groźne.
    Dużo bardziej prawdopodobne było zabicie konia a nawet trafienie strzały
    {bezpośrednio lub po ześliźnięciu się z pancerza} w szczelinę między
    płytami.

    > Mam wrażenie, że przy kilkusetmmetrowym zasięgu ówczesnych łuków przez
    > większość czasu każdej szarży tylko niewielka część łuczników miała cel w
    > zasięgu skutecznego strzału.

    A skutecznego celowania? :-)

    > W każdym razie stosunek strat samych tylko rycerzy francuskich do strat
    > armii angielskiej (wszystkich formacji - nie tylko łuczników) to nadal
    > ponad 15:1 - i to świadczy, że taktyka Anglików okazała się skuteczna.

    Pokonana armia zawsze ponosiła znaczne straty, rycerz po zabiciu konia miał
    znikome szanse na ucieczkę przed lekkozbrojnymi.

    Z pozdrowieniami
    Dariusz Zygmunt

    --
    53°20'41,8"N 15°02'19,9"E


  • 80. Data: 2009-05-17 23:08:04
    Temat: Re: Czy ja mam szajbe na oczach?
    Od: Dariusz Zygmunt <d...@c...homelinux.net>

    W niedziela 17 maj 2009 21:05, Marek Wyszomirski wyraził następujacą opinię:

    Coby jakoś sensownie zakończyć ten wątek - dostarcz fotografię zbroi albo
    choć blachy przebitej strzałą z łuku, inaczej pozostaje to w sferze legend
    "urbanistycznych" :-)

    Z pozdrowieniami
    Dariusz Zygmunt

    --
    53°20'41,8"N 15°02'19,9"E


strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: