eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPotyczkiRe: Potyczki
  • Data: 2012-12-03 19:44:00
    Temat: Re: Potyczki
    Od: PK <P...@n...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2012-12-03, Andrzej Jarzabek <a...@g...com> wrote:
    > Już na samej jakości można wyciąć przecież ogromną większość. Uzupełnić

    I uwierz mi: najgorsze szkoły są wycinane, ale to nie zmienia sytuacji.
    Szkoła może nawet uczyć wymarłego zawodu. Jeśli robi to dobrze, to jest
    nietykalna.

    > Na pewno może wymagać znacznie wyższego poziomu dla otrzymania
    > akredytacji, niż wymaga obecnie. A ponieważ wyższy poziom oznacza wyższe
    > koszta, to wiele z tych uczelni traci finansową rację bytu.

    Ale w wielu dziedzinach (także tych bez przyszłości) poziom nauczania
    w szkołach prywatnych nie odbiega od tego na uniwersytetach. Ta sama
    kadra, te same podręczniki. Studenci są zazwyczaj dużo głupsi i stąd
    bierze się końcowy efekt w postaci słabych studiów.

    > I zanim zjedziesz na ten temat, tak, również uważam, że na państwowych
    > uczelniach powinno się podnieść poziom.

    Ja tak nie uważam, ale to osobna kwestia.

    > Nie wprowadzam polskich produktów do Chin ani odworotnie, więc na ten
    > konkretni temat się nie wypowiem, natomiast na codzień dobrze mi się
    > pracuje z ludźmi, którzy nie wiedzą zbyt wiele o Polsce, nie znają ani
    > polskich zwyczajów ani tym bardziej języka polskiego.

    Mi także. Nie zmienia to faktu, że w kontaktach z ludźmi o zupełnie
    innym tle kulturowym (czyli nie z Czech lub Niemiec, ale np. z Korei
    lub Zimbabwe, czy bliżej: z Arabami) problemy się czasem pojawiają.

    > Ale nic na to nie poradzisz, przecież ogólnie planować takie rzeczy jest
    > ciężko, a już zwłaszcza jak się ma 18 lat. To, że tobie się udało, nie
    > znaczy, że każdemu się może udać.

    Ale w krajach z innym podejściem do nauczania udaje się to na masową
    skalę. Np. w UK, gdzie student wybiera specjalizację (zawód) właściwie
    na drugim roku. W Polsce nie musi. Dopiero od kilku lat wprowadzono
    obowiązkowe praktyki zawodowe, co oburzyło sporo osób. I studenci
    unikają tego, jak tylko mogą (nawet sprzątając wydział czy pomagając
    przy organizacji Festiwalu Nauki).

    Nie wiem czy w UK jest powszechny obowiązek odbycia praktyk, ale raczej
    nie byłby potrzebny :).

    > I co w tym dziwnego? O ile się ma taką możliwość, to na studiach
    > dziennych zdecydowanie lepiej poświęcić czas na studiowanie (a nawet na
    > imprezy) niż na szukanie pracy.

    Nie wiem na czym polega to "lepiej".

    > Nikt nie ma takiej informacji. Są tylko ludzie mający różne teorie na
    > ten temat.

    To nie jest prawda. Prognozy zatrudnienia na 10 lat do przodu
    są bardzo dokładne w większości przypadków. Reszty po prostu lepiej
    unikać. Np. mój wydział otworzył niedawno studia pod kątem
    energetyki jądrowej. Branża fajna, praca na pewno niezła i dobrze
    płatna. I horyzont 5-10 lat, więc akurat. Niestety w tej sprawie
    rządzą politycy, a oni nie są tak przewidywalni jak pracodawcy. Ja
    bym tych studiów nie wybrał i wszystkim pytającym odradzałem
    (tym bardziej, że wydział ma w ofercie dużo ciekawsze propozycje).

    > Nie. CHodzi o to, że poznany praktyk z branży powie ci "praca w ... jest
    > naprawdę fajna, ale mało komu udaje się w tym biznesie przebić".

    Chyba jest to fakt na tyle oczywisty, że nie trzeba nikogo pytać.
    Wszystkie lepsze zawody są przeznaczone dla wąskiej grupy. Jeśli
    chcesz mieć pracę dobrze płatną, ciekawą i wyzywającą, to musisz
    być przygotowany na dużą konkurencję - od pierwszej rekrutacji.

    Jeśli ktoś boi się takiego ryzyka ( co jest zrozumiałe i ekonomicznie
    uzasadnione ), może wybrać bezpieczniejszą ścieżkę kariery. Nie mniej
    istnieje tylko jeden typ szkoły, który gwarantuje pracę: seminarium
    duchowne (i rzeczywiście trafia tam sporo osób, które nie miały
    lepszego pomysłu lub np. skończyły wcześniej filologię i wolały
    sutannę niż podartą koszulę).

    > Zakładając w ogóle, że nie ma (nie wiem), to zdecydowanie jest to słaby
    > argument. Jeśli rząd decyduje o redukcji etetów w oświacie, to znaczy,
    > że nauczyciele są niepotrzebni? Jeśli likwiduje szpitale, to lekarze są
    > niepotrzebni? Jeśli urzędnik nie zdecyduje o wybodowaniu mostu, to

    To oznacza, że tych lekarzy/nauczycieli/mostów jest zbyt wiele. Zbyt
    wiele dla istniejącego popytu lub zbyt wiele dla budżetu.

    pozdrawiam,
    PK

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: