eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaKelbyego moze lepiej nie...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 180

  • 141. Data: 2009-12-23 15:53:04
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "adam" <j...@o...maile.com>

    Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał
    > : Jakże łatwo być mędrcem, gdy wokół widzi się samych głupców :D
    >
    > Ja, póki miałem siły (odebrane mi głownie przez brak wentylacji w
    > mieszkaniu)
    > i zdrowie, nie żebrałem. Nie miałem też niesłusznych długów -- ani
    > finansowych
    > ani wdzięczności. Za wszystko płaciłem. Nawet teraz, choć nie płacę za
    > swoją
    > WWW ani grosza, to jednak płacę. :) Za dostęp do netu nie płacę, ale i nie
    > żebrzę. :)

    Tym to bym się akurat nie chwalił...

    > Rydzyk [także] za moje pieniądze budował cywilizację życia, ale gdy byłem
    > bez
    > pracy, gdy głodowałem, nie zatrudnił mnie w swojej szkole, choć jestem
    > weteranem,
    > jeśli chodzi o taka pracę. :) W roku 2001, gdy zaczęła się moja wojna o
    > moje istnienie,
    > miałem raptem 34 lata. Dla Rydzyka byłem już złomem, śmieciem, martwym
    > trupem...
    >
    > Może i jestem głupcem, skoro płaciłem na taką cywilizację takiego życia.
    > Dziś wolałbym umrzeć, niż płacić Rydzykowi czy Ozorowskim.

    Jak to takie łobuzy to po co się z nimi zadawałeś ?
    Miałeś nadzieję, że się "podczepisz" i Tobie będą łosie płacić ?

    adam


  • 142. Data: 2009-12-23 16:30:06
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>

    > > No tak jak piszesz. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
    > > Zrozum mnie jednak. Mnie interesuje pewien wyraz twórczy i czego się nie
    >
    > I źle napisane imię jest wyrazem twórczym?

    Mogłoby pewnie być, ale w tym wypadku nie jest.

    > U mnie to nazywane jest błędem.

    U mnie nie zawsze:) Ale przyznaję. W tym konkretnym wypadku było to bezmyślne.

    Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
    interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
    wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
    Rydzyka.

    marek



    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 143. Data: 2009-12-23 17:51:01
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "adam" 4b323cd8$...@n...home.net.pl

    > Jak to takie łobuzy to po co się z nimi zadawałeś ?
    > Miałeś nadzieję, że się "podczepisz" i Tobie będą łosie płacić ?

    Łoś to Ty jesteś. Oni też. :)
    Tobie wydaje się, że chciałem się podczepić (a ja chciałem, aby mnie
    nie dobijali tak skutecznie -- trochę zniszczeń nie wadzi) a inni płacili,
    aby coś z tego mieć. :) Zaś Rydzyki uważały, że płacę, bo muszę płacić. :)

    Trudno pojąć, że można po prostu podzielić się tym, co się ma z tymi,
    którzy sami nie potrafią zarabiać?

    Trudno. Ale ja o tym trudzie dowiedziałem się zbyt późno.
    Infantylność zarzucano mi od lat -- wierzyłem w Boga, w dobroć, w prawdę,
    w miłosierdzie... W to wszystko, co nie ma w Polsce żadnej wartości. :)

    Teraz, gdy słyszę 'miłosierdzie' -- uciekam.

    Teraz już wiem o tym, że pokój to efekt równowagi sił i równowagi strachu.

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....


  • 144. Data: 2009-12-23 18:34:08
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "marek augustynski" 4...@n...onet.pl

    > Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
    > interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
    > wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
    > Rydzyka.

    Królewnie. Nawet nie potrafisz czytać -- jak mam pisać do tych, którzy
    nie potrafią czytać prostych testów? Pisałem to językiem prostym, ale
    jednak zbyt skomplikowanym jak dla Polaków.

    Lektura innego wątku tej grupy uczy -- udajecie mądrych będąc głupcami. :)

    "John Smith" hgsvum$ffc$...@n...news.atman.pl <-- choćby to

    Królewna poczuła się bogatą i pogardziła mną. :)
    (jest mi to na rękę, ale akurat wcale tego nie pragnąłem)
    Ja zaś, tłukąc się w jej obronie, ocaliłem swoje życie i zaprzyjaźniłem
    z ludźmi, którzy zechcieli udzielić mi (a później i jej) pomocy, najwyraźniej
    nie biorąc do głowy bożejwoli wymadlanej przez duchownych. Poznałem też
    bezwzględność duchownych i na zawsze zrezygnowałem ze współpracy z nimi.
    Marta była dla mnie zbyt cenna, abym mógł tak po prostu przejść obok
    tego, co się stało.

    Iszkowszczyzna? Mogłem ziścić marzenia Iszkowskiego i zająć jakieś 10 do 12 procent
    tego kraju pod własne sieci komputerowe, które by przypadły w udziale ludziom,
    których
    nazywałem Pająkami. :) Mnie podcięto nogi, Iszkowszczyzna mnie olała, sądząc,iż nie
    wrócę do życia, więc i ja olałem Iszkowskiego. :) I nie ma od tego odwrotu. :)

    -=-

    Powiedz jednak -- jaki sens ma moje pisanie, gdy nie istnieje prawda?
    Gdy prawdą jest to, co uznaje Ozorowski? Ja piszę, Ty nie wiesz, czy
    ja piszę prawdę? Ty nawet nie chcesz tego wiedzieć. Ty nawet tego nie
    zakładasz, że istnieje coś takiego jak [obiektywna] prawda. :)

    -=-

    Chciałem pisać, zacząłem z rozmachem, ale zauważyłem (zbyt późno) że ludzi
    nie interesuje prawda. Ich interesuje kołysanie, którego nie pojmują; tembr
    głosu, jak się to określa. Poniższe słowa wypowiada (z charyzmą) nasz wielki
    rodak ponad piętnaście minut -- ja w tym czasie zwiedzam miejscowość
    Choroszcz -- białostockie wariatkowo, a głos rodaka słyszę z radia. :)

    -- człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa

    Raz tak, raz nieco inaczej

    -- bez Chrystusa nie można zrozumieć człowieka

    a raz jeszcze inaczej... Ale sens stale ten sam.
    I tak w kółko Macieju przez kwadrans. :)

    -=-

    JPII napisał przemówienie (nie to powyższe) i mógł je oddać komuś do
    przeczytania. Wolał jednak czytać samodzielnie -- wówczas przeziębił
    się i zmarł. Wolał, albowiem, w tym przemówieniu nic nie było poza
    (charyzmatycznym) głosem...

    -=-

    Ja chciałem wygrać, więc pisałem. Póki kołysałem czytelników, zwyciężałem.
    Zechciałem jednak (z pięć lat temu) aby ruszyli rozumami i... Przegrałem. :)
    Ludzie nie lubią rozumnego myślenia. Wolą kołysanie i czucie wymadlane wzajemnie. :)

    Po co walczyć z deszczem? Nie łatwiej wystawić kwiaty do podlania? :)

    -=-

    A tym, którzy do mnie tęsknili (na przykład na uczelni), zezwalając duszpasterzom
    na tłuczenie mnie powiem chyba tylko do niewidzenia. :) Zrezygnowałem z Was w 2003
    roku. Mogłem powrócić, ale domagałem się szanowania mnie jako człowieka, czego nie
    mogłem uzyskać. :) Skoro jestem mniej warty od zwierzęcia, nie tęsknijcie za mną. :)

    Ludwiku Dobrzyński -- nie pytaj mnie na ulicy, czy nie uważam, że marnuję się. :)
    Dla tego chłamu nie warto pracować. :) To samo dotyczy innych ludzi, w tym i tych,
    którzy nagle i niespodziewanie zapałali do mnie miłością w ostatnich czasach,
    gasząc nieco tę miłość po tym, jak rozchorowałem się na płuca...

    Przyjaciółmi moimi mogą zostać tylko ci, którzy mi nie odmówili pomocy wtedy, gdy
    Kościół JPII nakazywał tłuczenie mnie, celem którego [tłuczenia] było fikcyjne
    małżeństwo z dziewczyną o imieniu Sylwia. Jeśli ktoś mi nie pomógł w 2003 roku,
    kiedy to głodowałem, nie pomoże nigdy, chyba że w 2003 roku mnie nie znał. :)

    -=-

    Tekst na stronie można uzupełnić tekstami z grupy pl.rec.ascii-art -- tam pisałem
    więcej. Pisałem, siedząc na podłodze, bez mebli -- tak duszpasterze dziękowali za
    składane im ofiary. Aby było jasne (bo darmozjady źle mnie czytają) nie chodziło
    o to, aby owi duszpasterze mi coś dali, ale o to, aby nie zabraniali mi (,,rękami''
    Jerzego Kopani -- ich człowieka) powrócenia do pracy na uczelni.

    Mogli utrudniać ten powrót, ale nie z taką determinacją, nie z taką zaciętością,
    nie z tą nienawiścią...

    -=-

    Prawda? JPII nie dożył swego święta -- pisałem o tym wielokrotnie.
    Zmarł na 2 godziny i 23 minuty przed północą, czyli tyle mu brakowało do zbawienia.
    :)
    Ja urodziłem się 23 lutego, co można udowodnić.

    To prawda Boża. Ale (jak Kopania mówi) nie ma czegoś takiego, jak prawda.
    Dla wielu Polaków JPII nadal żyje. :) Dla wielu jest święty (po kanonizacji)
    a dla wielu Królewna jest Księżniczką. Jest Królewną -- Królem jest Bóg,
    a ona jest jego córką. :) Prawdę trzeba ludziom namiętnie ;) wykładać.
    Nie lubią prawdy, nie pamiętają dziś tego, co robili i mówili wczoraj...

    Moment śmierci w wypadku papieży jest bardzo ważny.

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....


  • 145. Data: 2009-12-23 20:07:52
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>


    > > Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
    > > interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
    > > wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
    > > Rydzyka.
    >
    > Królewnie. Nawet nie potrafisz czytać -- jak mam pisać do tych, którzy
    > nie potrafią czytać prostych testów? Pisałem to językiem prostym, ale
    > jednak zbyt skomplikowanym jak dla Polaków.
    >
    > Lektura innego wątku tej grupy uczy -- udajecie mądrych będąc głupcami. :)
    >
    > Królewna poczuła się bogatą i pogardziła mną. :)
    > (jest mi to na rękę, ale akurat wcale tego nie pragnąłem)
    > Ja zaś, tłukąc się w jej obronie, ocaliłem swoje życie i zaprzyjaźniłem
    > z ludźmi, którzy zechcieli udzielić mi (a później i jej) pomocy,
    >
    > Marta była dla mnie zbyt cenna, abym mógł tak po prostu przejść obok
    > tego, co się stało.
    >
    >
    > Powiedz jednak -- jaki sens ma moje pisanie, gdy nie istnieje prawda?
    > Ja piszę, Ty nie wiesz, czy
    > ja piszę prawdę? Ty nawet nie chcesz tego wiedzieć. Ty nawet tego nie
    > zakładasz, że istnieje coś takiego jak [obiektywna] prawda. :)
    >
    > -=-
    >
    > Chciałem pisać, zacząłem z rozmachem, ale zauważyłem (zbyt późno) że ludzi
    > nie interesuje prawda. Ich interesuje kołysanie, którego nie pojmują; tembr
    > głosu, jak się to określa. Poniższe słowa wypowiada (z charyzmą) nasz wielki
    > rodak ponad piętnaście minut -- ja w tym czasie zwiedzam miejscowość
    > Choroszcz -- białostockie wariatkowo, a głos rodaka słyszę z radia. :)
    >
    > -- człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa
    >
    > Raz tak, raz nieco inaczej
    >
    > -- bez Chrystusa nie można zrozumieć człowieka
    >
    > a raz jeszcze inaczej... Ale sens stale ten sam.
    > I tak w kółko Macieju przez kwadrans. :)
    >
    > -=-
    >
    > JPII napisał przemówienie (nie to powyższe) i mógł je oddać komuś do
    > przeczytania. Wolał jednak czytać samodzielnie -- wówczas przeziębił
    > się i zmarł. Wolał, albowiem, w tym przemówieniu nic nie było poza
    > (charyzmatycznym) głosem...
    >
    > -=-
    >
    > Ja chciałem wygrać, więc pisałem. Póki kołysałem czytelników, zwyciężałem.
    > Zechciałem jednak (z pięć lat temu) aby ruszyli rozumami i... Przegrałem. :)
    > Ludzie nie lubią rozumnego myślenia. Wolą kołysanie i czucie wymadlane
    wzajemnie. :)
    >
    > Po co walczyć z deszczem? Nie łatwiej wystawić kwiaty do podlania? :)
    >
    > To prawda Boża. Ale (jak Kopania mówi) nie ma czegoś takiego, jak prawda.
    > Dla wielu Polaków JPII nadal żyje. :) Dla wielu jest święty (po kanonizacji)
    > a dla wielu Królewna jest Księżniczką. Jest Królewną -- Królem jest Bóg,
    > a ona jest jego córką. :) Prawdę trzeba ludziom namiętnie ;) wykładać.
    > Nie lubią prawdy, nie pamiętają dziś tego, co robili i mówili wczoraj...



    Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja nie
    jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli chcesz mi
    cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
    koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
    prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
    Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta niekoniecznie
    mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
    zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś to
    zdanie i ja już wiem.

    marek

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 146. Data: 2009-12-23 22:47:30
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "marek augustynski" 4...@n...onet.pl

    > Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja nie
    > jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli chcesz mi
    > cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
    > koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
    > prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
    > Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta niekoniecznie
    > mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
    > zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś to
    > zdanie i ja już wiem.

    Twój język jest aż za prosty -- proponuję naukę ortografii. :)
    Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

    Rabiczko (mój były proboszcz) roił sobie budowanie firmy, która miała wypełnić
    (nie ona jedna, ale jedna z wielu) lukę po wywaleniu państwowych prezdsiębiorstw.
    Był honorowym prałatem JPII i miał ambicje. JPII osobiście miał obejrzeć dokonania,
    ale nie zdążył, gdyż zmarł. :) I ja jestem ofiarą tej głupoty.

    Mój ojciec (współwłaściciel) mnie wywalił na tak zwany bruk po tym, gdy firma
    stanęła u progu zarabiania dziennie dziesięciu tysięcy złotych. (kilku tysięcy
    dolarów amerykańskich -- aby nie było pomyłki, co do wielkości rzędu; po
    wszelkich odliczeniach -- głodowej :) pensji pracownikom czy ZUS/USowych)

    Ojciec mścił się za lata wojny (II światowej, gdy mnie na świecie nie było)
    i (idąc za radą Rabiczki) nie godził się z tym, że żyję jak Książę. Problem
    w tym, że ja byłem Księciem, ale Arkedocji -- czego życzył mi między innymi
    Iszkowski. :) Ale ojciec nie chciał sponsorować Kościoła, a ja -- chciałem.

    Droga duchownych była prosta:

    -- rodzice wywalają mnie na bruk
    -- trochę jęczę, upadlam się, biję w piersi, staję się niewolnikiem ojca i firmy
    -- wywalam ojca (choćby i zabijam) i przejmuję firmę
    -- robię szmal, oddaję co trzeba (z wdzięczności) księżom
    -- żenię się z pewną prześliczną Sylwią (niestety łoże tak
    zwane miałem dzielić z jej ciocią)

    Moja odpowiedź też była prosta:

    -- Zabierz mnie Boże z tego świata.

    Bóg jednak pokazał mi dziecko spotkane nad morzem -- zapragnąłem zobaczenia
    jego uśmiechu choćby raz jeszcze w swym życiu. Byłem mocny, więc widoki
    wojny nie przerażały mnie. Byłem wychowankiem tego Kościoła, wojownikiem!
    Dla tego uśmiechu postanowiłem żyć. Duchowni tratowali mój świat, moją
    przeszłość, a ja walczyłem, wywarzając być może otwarte drzwi.

    Droga wydawała się prosta. Kopania miał obowiązek przyjęcia mnie do pracy,
    akurat była dobra obsada rektorska (z Niną Siemieniu i z Rogowskim byłem
    na per ty) Nowowiejskiego i Gębczyńskiego znałem -- ten ostatni był mi
    coś dłużny, pierwszy werbował mnie wcześniej do swej prywatnej szkoły...

    Ale duchowni postawili szlaban a Kopania był zbyt silny. I rozpoczęła się wojna.
    Wygrałem ją na samym początku, ale nie wykorzystałem zwycięstwa. Gdzieś około
    lata br. Marta pogardziła mną.


    Na uczelni w latach dziewięćdziesiątych czułem się jak w domu.
    Chciałem zabrać Martę do Białegostoku, wcześniej ożenić się, aby
    miała tu dobrze. Pokazać jej i uczelnię, gdzie spodziewałem się
    milszego przyjęcia niż to, jakie uzyskałem, i resztę świata.


    Gdy stało się jasne, że nie odzyskam uczelni, poprosiłem innych o pomoc.
    I uzyskałem ją -- wiele osób chciało zabrać Martę ze wsi do miasta, aby
    ją wychować na stosownym poziomie. Oczywiście potrzebna była zgoda rodziców
    Marty. Mniej oczywiście -- i moja, za co wdzięczny jestem tym, którzy ją chcieli
    zabrać. :)

    W roku 2003 straciłem wszystko i wiedziałem o tym, że nigdy nie odzyskam tego, co
    utraciłem.

    Może kiedyś opiszę wszystko krok po kroku, z datami i opisem wydarzeń. :)
    Ale w jakim celu? (; Prawda przecież nie istnieje. ;)



    Ja pamiętam to wszystko, co przeżyłem i nie chcę ,,modyfikowania''.
    Wole prawdę, nie bolą już mnie wspomnienia wojny z rodzicami czy
    z duchownymi. Mogę to wszystko opisać w detalach -- nie zatraciłem
    pamięci! Marta boli -- wyrywa się jako pięcioletnie dziecko.

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....


  • 147. Data: 2009-12-23 23:39:30
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>


    > > Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja
    nie
    > > jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli
    chcesz mi
    > > cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
    > > koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
    > > prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
    > > Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta
    niekoniecznie
    > > mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
    > > zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś
    to
    > > zdanie i ja już wiem.
    >
    > Twój język jest aż za prosty

    Bo mój język służy wyłącznie poznaniu a nie byciu poznanym.


    > Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

    Jak?


    marek

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 148. Data: 2009-12-24 00:37:08
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "marek augustynski" 4...@n...onet.pl

    >> Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

    > Jak?

    Normalnie -- po prostu zapytaj. Ja mam bardzo dużo dobrej woli.
    Jedynie nie toleruję kłamstwa zbyt mocno. Jakieś tam granice
    tolerancji są -- teraz jest za 10 pierwsza, nie zaś 00:51:10,
    ale:

    -- nie dorabiam filozofii do faktów,
    -- nie wyważam: można tak powiedzieć czy nie
    (obrazi się za to, czy nie; wyrzuci mnie z pracy czy nie;
    obrazi się na mnie, czy nie)
    -- nie schlebiam silnemu czy słabemu z tego powodu, że jest
    słaby czy silny

    Smutna prawda o Ozorowski i Stalenczykom: Teolog Stalenczyk zachciało
    się seksu ze mną i Kościół JPII stanął w jej obronie. Miałem ożenić
    się fikcyjnie, ale na papierach z Sylwią (nawet nie znam jej imienia)
    oddawać szmal zarabiany w firmie Elis, sypiać (a raczej masturbować
    językiem) z Łucją Stalenczyk (która nawet księżom nie odpuszczała,
    gdy miała ochotę na coś więcej niż uśmiech) i udawać, że jest OK.

    Ty znasz prawdę, ale nie chcesz w nią uwierzyć!
    Rozumiesz to, co ja piszę, ale wolisz, abym napisał inaczej:

    -- miałem zły sen
    -- byłem pijany, gdy pisałem
    -- żartowałem...

    Ale ja jestem ABSTYNENTEM niemal w 100% -- ostatni raz wypiłem
    ze 2 kieliszki wina na święta wielkanocne w roku 2007. Nie
    fantazjuję, choć zamiast Osłonino pisze Azalandia (od żaby)
    a swój świat nazywam Pueruanią. Pueruania bierze swoja nazwę
    od teologów, których nazwałem Pueruańskimi Strażnikami. Mieli
    bronić mnie i rozdzielać zwaśnione strony -- szybko jednak
    zablokowali mnie i rechotali z radości, uważając, że będę ich
    sponsorem. :) Azalandia -- żaba, zaba, za, zaaz, aza, Azalandia. :)
    Pisząc nieco byłem rozkręcony, nie chciało się mi szukać nazw,
    więc napisałem Azalandia. :) Marta siedzi na zdjęciu jak żabka,
    nawet jest ubrana na zielono. :)

    Ja nie byłem dupkiem (jak Kopania) ale kimś na tej uczelni, choć
    nie miałem wykształcenia. Kopania defraudował, ja odwrotnie. Ale
    Kopania otaczał się silnymi (ja tez byłem silny kilkanaście lat
    temu, więc i mną się otulił, gdy Marciszewski i inni odwrócili
    się do niego plecami) a ja niekoniecznie.

    Kopania jest profesorem, ja nikim. Kopanie broni Ozorowski, a za
    nim połowa Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Mnie nikt nie broni.

    Stalenczyk nie jest byle kim -- jej rodzina ma poważanie w tym Kościele.

    -=-

    Fakty są zrozumiałe. Trudno jednak z nimi żyć. Kazano mi żyć jak psu,
    abym poczuł, że jestem nikim i abym wreszcie uznał moc Kościoła.
    Rabiczko zmarł (na raka odbytu -- ponoć wycierał tyłek pieniędzmi,
    ale to oczywiście żart; to znaczy żartem jest podcieranie pieniędzmi
    a prawda rak odbytu) JPII zmarł, nowy papież potępił drogę JPII,
    młodzi (szykowani na stanowiska nomenklaturowe) spłonęli, więc
    i ja odetchnąłem...


    Prawda jest aż nazbyt wyraźna. Trudno jednak z niż żyć!
    Kościół nie broni życia. Nic w tym dziwnego -- pół tysiąca
    lat temu palono człowieka na stosie w trosce o zbawienie jego duszy. :)
    Palono w majestacie prawa.

    -=-

    Ja nie pożądam pieniędzy czy władzy. Chciałem żyć -- ożenić się, mieć dzieci,
    wychować je, płacić podatki, płacić na Kościół, na biednych, na rodzinę, na siebie,
    na żonę... Okazało się, że to zbrodnia.

    -=-

    Myślałem, że Marta będzie moją sojuszniczką. Przegrała tak jak inni -- skusiły
    ją pieniądze i postanowiła olać :) trolla. :) Olała. :) I tak długo wytrwała. :)
    Inni odpuszczali szybciej -- z Kościołem nikt nie wygrał od stuleci. :)

    Ja wygrałem, bo JPII zmarł na 2 godziny i 23 minuty przed swoim święte,m, o czym
    pisałem wielokrotnie.
    Ratzinger nie przybrał imienia JP3,ale Benedykta XVI, niejako zauważając, że mam
    teraz sytuację taką,
    jak za Benedykta XV, kiedy to świat lizał rany po I wojnie światowej -- wojnie
    religijnej, w której
    rżnęły się 3 religie -- prawosławie, zachodnie Chrześcijaństwo i Islam. (tak, jak na
    Bałkanach teraz)



    W 2005 roku, po tym, jak stało się jasne, że uczelnie białostockie nie chcą mi pomóc,
    rozpocząłem smutną batalię, którą wygrałem rok później, dzięki czemu nie zdechłem z
    głodu.
    Ale dla Ozorowskich to śmiech. :) Cóż znaczy takie gówno dla Ozorowskiego jak ja. :)
    Mam
    płacić i koniec!!!! Płacić, płacić i płacić!!!

    A ja nie chcę. :)

    -=-

    Czego Ty nie rozumiesz? Ty rozumiesz wszystko to, o czym ja piszę.
    Nie mieści się Ci w głowie to, co ja piszę. :)


    Urząd Miasta wydaje na jakąś zaprzyjaźnioną firmę milion złotych.
    Ta firma robi coś (być może pożytecznego, być może nie) i zarabia
    200 tysięcy, z czego 40 oddaje na Kościół. Celem istnienia firmy
    nie jest to, co robi ta firma rzekomo (na przykład budowanie mostu
    czy drogi), lecz płacenie na Kościół. :) Tak trwonione są Twoje podatki.
    Budowanie drogi czy mostu jest tylko działalnością uboczną. Za 100 lat
    ma być inaczej -- celem właściwym ma być budowa a płacenie ma być ubocznym celem.


    I ja by, cicho siedział, gdybym mi pozwolono na ożenienie się. :)
    Ale Ozorowscy mówią - NIGDY!!!! Masz lizać pochwę naszej kobiecie,
    płacić i cicho siedzieć!!!

    Więc ja mówię -- Ojcze nasz, któryś jest w niebie... ;)
    I tyle...

    -=-

    Wojtku Żukowski -- chcesz nadal zatrudnić swego syna na stanowisku menadżera w
    rodzinnej firmie Elis? :)
    Byłem Twoim podwładnym na Fizyce. Nigdy Cię nie oszukałem, nigdy nie robiłem tak
    zwanej kreciej roboty...
    Ja pracowałem w ośrodku, dzięki czemu Ty mogłeś się zająć innymi sprawami. :)
    Podziękowałeś mi w piękny
    sposób -- chcąc wsadzić swego syna do tej firmy (pewnie nie za mniej niż 20 tałzenów
    na rękę miesięcznie)
    a mnie zepchnąć do miana niewolnika. :) Fajne. :) Masz nadal ochotę na to
    menadżerowanie? :) Może ktoś
    inny z Katedry Fizyki (dziś nazywa się to inaczej) ma na to ochotę? :) Kinga
    Krasowska powiedziałby:

    -- Spierdalaj na drzewo. :)

    Kinga była sekretarką Ludwika Dobrzyńskiego. :) Tak mawiała do swego przełożonego. :)
    A Ludwik nie miał przeca nic złego na myśli, gdy zauważył, że Kinga może kąpać się
    niego w domu, gdy u niej nie ma gorącej wody. :)

    W KF takie teksty były codziennością. :) Ale zachowanie Żukowskiego -- nie. :)

    -=-

    Czego Ty nie pojmujesz? Ja tam pracowałem za marne pieniądze jako informatyk.
    Inni handlowali na straganach, kosząc ponoć w miesiąc tyle, co ja w kilka lat.
    Miałem nadzieję, że uczelnia pomoże mi, gdy przyjdą ciężkie czasy. W 1998 roku
    Kopania obiecywał mi przyjęcie do pracy -- nie tylko słowa nie dotrzymał, choć
    z głodu połamały się moje palce, ale nawet zabronił zatrudniania mnie innym
    naukowcom.

    Do Józefa Rogowskiego. :) Chciałeś wiedzieć, co odpowiedziałem Kopani, albo
    raczej -- jak wyglądał nasz rozmowa. :) Skąd to wiem? :) Obserwacja świata
    udziela tych odpowiedzi. :)


    Kopani zapytał m,nie:

    -- Panie Leszku, to co słychać.

    I otrzymał odpowiedź:

    -- Nic.

    A co miało być słychać od czasu, gdy byłem u niego, sygnalizując chcę powrotu na
    etat? :)
    Dziś byłem, ale go nie zastałem, zostawiłem więc małżonce kwiaty (bo wówczas jeszcze
    lubiłem
    dawanie kwiatów) a za kilka dni Kopania rozmawiał ze mną prze telefon, odmawiając
    wywiązania
    się z umowy. Kilka dnie później spotkaliśmy się w Makro czy Marko... Asystowała mu
    jakaś
    kobieta, której nie znałem. :)



    I to moje NIC było wulgarne? Ordynarne? Chamskie? Może miało być.

    -=-

    I Kopania, i Rogowski, i wiele innych osób z tej uczelni -- wiele mi zawdzięczało.
    Byłem naiwny i dokładny oraz sumienny. Teraz wiem o tym, że te cechy są rzadkością
    w tym dziwnym społeczeństwie, chowanym na kłamstwach. :) Dotrzymuję słowa, nie waham
    się po podjęciu decyzji, jestem odporny na kłucia, modły, przekleństwa itd...


    Uczono mnie na tego, kto służy w pracy, nie rozpycha się łokciami.
    Stąd nie potrafię żyć wśród tych, którzy s apozycję budują łokciami. :)

    -=-

    Czego Ty nie rozumiesz? :) Nie miałem co jeść -- miałem zdechnąć z głodu lub
    pokłonić się Ozorowskim i lizać pochwę Stalenczykowej, płacąc z firmy Elis
    Kościołowi. :) Ty to rozumiesz, ale wolisz, aby to nie było prawdą! Ale to
    jest prawdą. :) Smutną prawdą. :)


    Kościół przeklinał mnie, ja Kościół. :) Przy okazji pisałem na grupach o sobie. :)
    Teraz mam lżej, ale nadal nie żyję jak na człowieka przystało. :)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....


  • 149. Data: 2009-12-24 01:44:14
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "adam" <j...@o...maile.com>

    Użytkownik "marek augustynski" napisał
    [...]
    >> Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.
    >
    > Jak?

    No i na co Ci to było ; ) ?
    Dyskusje z LEC przypominają mi przysłowie mówiące o ciekawości będącej
    pierwszym krokiem w piekło.
    Chcesz się zaciągnąc siarką z enuelowego przybytku ?
    ; )

    adam


  • 150. Data: 2009-12-24 02:08:17
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>


    > >> Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.
    > >
    > > Jak?
    >
    > No i na co Ci to było ; ) ?
    > Dyskusje z LEC przypominają mi przysłowie mówiące o ciekawości będącej
    > pierwszym krokiem w piekło.
    > Chcesz się zaciągnąc siarką z enuelowego przybytku ?
    > ; )

    :) Ostatni tekst mnie zabił. Przepraszam Leszek:)

    dla zejscia na ziemie
    http://www.youtube.com/watch?v=pZJHXIX9c2g&feature=r
    elated

    marek

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: