eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowa › nie trzeba robić dobrych zdjęć..
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 70

  • 61. Data: 2009-12-04 17:03:30
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: de Fresz <d...@N...pl>

    On 2009-12-04 17:40:25 +0100, "Henry(k)"
    <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl> said:

    >> Dla każdego coś
    >> miłego, właśnie prymat widzimisia nad przyjętym kanonem i ustawową
    >> definicją co autor miał na myśli.
    >
    > I dlatego w galeriach mamy to co mamy... czyli coś co dostarcza mniej
    > przeżyć estetycznych niż wyjście do parku...
    > Myślisz że sztuka polega na tym by zmuszać mózg widza do wysiłku i
    > rozwiązywania szarad? No chyba żartujesz sobie :-)

    Mam wrażenie, że powody są zupełnie odwrotne. Przyjął się jakiś
    pokrętny kanon i moda w światku krytyków i artystów na tzw. awangardę i
    stąd właśnie galerie promują takie kierunki. Gdyby rządziło widzimisię,
    to w lażdej galerii byłoby coś innego, pod gusta właściciela czy też
    zatrudnionych przez niego kuratorów i ludzie o różnych preferencjach
    mogliby z łatwością sobie znaleźć ulubione galerie z dziełami pod swoje
    upodobania.


    > Pozostanę jednak przy stwierdzeniu, że jeśli myśl autora nie została
    > przekazana właściwie to sztuki nie ma.

    Ueeetam, pewnie trafiło na niewyrobionego odbiorcę ;-)
    Rzecz w tym, że nie ma jedynego słusznego "właściwie". Ty w tej sztuce
    dopatrzyłeś się tylko ładnej aktoreczki, ktoś inny znalazł coś innego.
    Widać zaufałeś niewłaściwej recenzji ;-)

    Na pocieszenie Ci powiem, że osobiście wogóle nie kumam nowoczesnego
    teatru i dla mnie to jakieś zjawisko kosmiczne. Ale są tacy, których do
    zachwyca. I kul, nie musimy mieć wszyscy tego samego gustu i
    wrażliwości. Po prostu nie chadzam na spektakle, gdzie ubrani na czarno
    ludzie, biegają po scenie niczym naćpani w rytm (?) kakafonii i
    wciągają za ręce widzów. Ale daleki jestem od rozpowiadania wszem i
    wobec, że to szmira, tandeta i "prawdziwej sztuki" w tym nie ma za
    grosz. I bynajmniej nie przez wrodzoną delikatność, aby nie urazić
    czyichś uczuć, bo zasadniczo z natury jestem bucem ;-)

    --
    Pozdrawiam
    de Fresz


  • 62. Data: 2009-12-05 16:38:29
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: Gałgin <m...@p...onet.pl>


    > http://www.swiatobrazu.pl/nowe_prace_krzysztofa_ziel
    inskiego_w_starma...
    >
    > wystarczy zrobić przecietne, dorzucic do nich ideologię i można od razu
    > smiało wystawiać...
    > do czego to dąży? np. do nazwania psiej kupy sztuką... np. do zeszmacenia
    > fotografii jako sztuki..


    Chciałbym wrócić do początku dyskusji.
    Zdjęcia, p.Zielińskiego pokazane na tej wystawie nie budzą we mnie
    zainteresowania.
    Fotografia zajmująca się pejzażem peryferyjnym, fotografia
    dokumentalna, która oprócz rejestracji dodaje do ekspresji zdjęcia
    autorskie przeżycie i refleksję, to rodzaj fotografowania, w którym
    nie łatwo być już oryginalnym czy rozpoznawalnym.
    Zdaję sobie sprawę z częstych nadinterpretacji w tekstach krytycznych
    dotyczących działań artystów, w tym fotografów. Oraz z możliwości
    pozorowania działań przez samych twórców. Widzę także trudność do
    dotarcia do esencji dzieła, zwłaszcza w sztuce współczesnej. Czy wręcz
    stwierdzenia czy dane dzieło taką esencję posiada.
    Namawiam jednak wypowiadających się krytycznie wobec sztuki by z
    jednej strony więcej zawierzyli swojej intuicji (Joseph Beuys - Jak
    wyjaśnić sztukę martwemu królikowi) i zdobyli pewien zasób niezbędnej
    wiedzy. Następnie by swoje sądy lokowali pomiędzy tymi dwoma władzami
    poznawczymi (wiedzą i intuicją).
    Napisałem ten post by prosić o jedno, by krytykując działania artystów
    nie posiłkować się kupą, jakąkolwiek. Chociażby z jednego powodu. Jest
    to banał.
    Można cenić wartości pielęgnowane w ubiegłych stuleciach i nie zgadzać
    się ze współczesnymi paradygmatami sztuki, ale warto rozmawiając o
    sztuce prowadzić dyskusję na poziomie umożliwiającym w ogóle tę
    dyskusję. Nawet jak się z czymś głęboko nie zgadzamy czy absolutnie
    nie widzimy żadnych wartości w dziele, to taki język bezlitośnie
    obnaża stan naszej wiedzy. Taki jest w dużej części język polskich
    internautów.
    Był taki perfomance nawiązujący do wspomnianego przeze mnie wyżej
    działania Josepha Beuysa. Akcja: "Jak wytłumaczyć performance żywym
    muchom" D.Jałowińskiego.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6787772,Z
    amknal_sie_w_klatce_z_muchami__Dla_sztuki.html

    Z pozoru zwykły żart. Jakie były posty komentujące tą akcję! Esencja,
    sól "rozmowy" polskich internautów. A przecież te muchy to właśnie ci
    straszliwi malkontenci, interlokutorzy forum dyskusyjnego.
    Podsumowując chodzi mi nie o to, żeby nie wyrażać swoich bardzo
    krytycznych uwag co do działań części artystów, ale żeby przenieść
    swoje reakcje na inny poziom. Poziom, w którym będzie zawierała się
    też podstawowa wiedza. Także wiedza o sztuce współczesnej. Z jednej
    strony nie bądźmy robieni w balona z drugiej pamiętajmy, że z obrazu
    jesteśmy tyle w stanie przeczytać, ile wcześniej przeczytaliśmy
    książek.
    Proponuję program pozytywny. Sformułujmy zestaw pytań do twórcy,
    którego wystawa stała się powodem kilkudziesięciu postów na tym forum.
    Jeśli taki zestaw powstanie można przesłać go do artysty.
    Może będą odpowiedzi...

    Moje pytanie do autora jest następujące:
    1.Co stanowi koncepcję artystyczną zawartą w cyklu zdjęć z Berlina
    pokazywanych w Galerii Starmach? Mam na myśli ten składnik zdjęć
    dzięki, któremu fotografie przestają być tylko reprezentacją
    obserwowanego fragmentu rzeczywistości a stają się działaniem
    twórczym. Inaczej, co powinno być odczytane przez widza by mógł Pan
    uznać, że prace "rezonują" u odbiorcy?





  • 63. Data: 2009-12-05 20:06:57
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: "m0w" <c...@g...pl>

    Te zdjęcia są tak nijakie, że ani nie uważam ich twórcy za artystę, ani mi
    się nie chce z nim gadać, ani nie uważam, żeby miał mi coś ciekawego do
    powiedzenia. Sam fakt zrobienia przez kogoś wystawy nie zobowiązuje mnie do
    jakiejkolwiek reakcji. Jest bardzo dużo ludzi, którzy uprawiają tzw. sztukę
    i dobrze jest jeśli podobają mi się prace 10% z nich. Część jest taka sobie,
    część do przyjęcia. Zdjęcia tego pana z tej wystawy to jest nic i naprawdę
    nie warto się nad nimi zastanawiać. To mi mówi moja wiedza i intuicja. Może
    komuś mówić coś innego i właśnie tak powinno być. Równie kiepskich wystaw na
    świecie są w jednej chwili dziesiątki a może nawet setki.


    Co do tytułu postu jest on jak najbardziej słuszny. Nie trzeba robić dobrych
    zdjęć.
    Każdy może zrobić cokolwiek, zrobić z tego wystawę i się lansować.
    Może pisać podbudowę teoretyczną do tego co robi, albo zamówić taką u
    fachowca.
    Są artyści dobrzy(tacy którzy mi się podobają), słabi(tacy którzy mi się nie
    podobają), wzięci (tacy którzy podobają się masom - koszą szmal na tym co
    robią). Ciężko znaleźć takich których wszyscy potępią, bo nawet najgorszy
    chłam zawsze znajdzie kogoś kto coś w tym zobaczy.
    Š



  • 64. Data: 2009-12-05 20:26:00
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    Gałgin pisze:
    > 1.Co stanowi koncepcję artystyczną zawartą w cyklu zdjęć z Berlina
    > pokazywanych w Galerii Starmach? Mam na myśli ten składnik zdjęć
    > dzięki, któremu fotografie przestają być tylko reprezentacją
    > obserwowanego fragmentu rzeczywistości a stają się działaniem
    > twórczym. Inaczej, co powinno być odczytane przez widza by mógł Pan
    > uznać, że prace "rezonują" u odbiorcy?

    Powiem tak: co to jest dobra fotografia dokumentująca miejsce i czas?
    Oto przykład:
    http://209.85.129.132/search?q=cache:ciy3qH-2gqAJ:ww
    w.allegro.pl/item740233519_polska_1944_1955_polska_1
    956_1965_unikat.html+polska+1944-1955+album&cd=2&hl=
    pl&ct=clnk&gl=pl
    (niestety, lepszego linka nie znalazłem).
    To jest wydawnictwo ograniczone techniką, ówczesną modą (a jakże), ale
    przede wszystkim koszmarną cenzurą. I obroniło się doskonale. Setki
    świetnych zdjęć, bez maniery, fajerwerków, dziwactw, doskonale
    skadrowanych ''tak po prostu'' i pstrykniętych w konkretnym miejscu i
    czasie. A mimo to bogaty czynnik emocjonalny. Bezpośredni przekaz,
    czytelny, ale niebanalny. Oczywiście, pamiętajmy, na miarę środków,
    czasu i oczekiwań.

    Sam jestem też winny, bo czasem zamiast robić kolorowe pstryki
    powinienem iść w miasto i wyprodukować coś podobnego.

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /kupiłem aparat, więc jestem fotografem, znam painta, więc jestem grafikiem/


  • 65. Data: 2009-12-05 23:51:23
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>


    >
    > > http://www.swiatobrazu.pl/nowe_prace_krzysztofa_ziel
    inskiego_w_starma...
    > >
    > > wystarczy zrobić przecietne, dorzucic do nich ideologię i można od razu
    > > smiało wystawiać...
    > > do czego to dąży? np. do nazwania psiej kupy sztuką... np. do zeszmacenia
    > > fotografii jako sztuki..
    >
    >
    > Chciałbym wrócić do początku dyskusji.
    > Zdjęcia, p.Zielińskiego pokazane na tej wystawie nie budzą we mnie
    > zainteresowania.

    No widzisz. Czyli ich celem, dla Ciebie, powinno być wyłącznie wywołanie
    dyskusji. Czy sama dyskusja dla dyskusji jest aż tak wartościowym wydarzeniem?


    > Fotografia zajmująca się pejzażem peryferyjnym, fotografia
    > dokumentalna, która oprócz rejestracji dodaje do ekspresji zdjęcia
    > autorskie przeżycie i refleksję, to rodzaj fotografowania, w którym
    > nie łatwo być już oryginalnym czy rozpoznawalnym.

    Bo taka fotografia z punktu widzenia historii zawsze ma wymiar dokumentalny. I
    tak będzie traktowana. Nie jest celem takiej fotografii, nawet jeśli autor ma
    inne przeczucia, nic poza dokumentacją. Rozpoznawalny staje się czas
    wykonania, ślad czasu.
    Znaczenie autorskich przeżyć sprowadza się do określonego sposóbu patrzenia,
    estetyki, będących równeż świadectwem czasu.


    > Zdaję sobie sprawę z częstych nadinterpretacji w tekstach krytycznych
    > dotyczących działań artystów, w tym fotografów. Oraz z możliwości
    > pozorowania działań przez samych twórców. Widzę także trudność do
    > dotarcia do esencji dzieła, zwłaszcza w sztuce współczesnej. Czy wręcz
    > stwierdzenia czy dane dzieło taką esencję posiada.

    Esencja w sztuce to dostać nia w pysk... jako autor i jako widz. Całą reszta
    to nuda.
    "Artyści" mogą sobie dumać, wymyślać, tworzyć, ale i tak jeśli nie są w
    stanie... bo jedynie bycie w stanie wchodzi tu w rachubę... sprawić, aby
    zrobić coś c i e k a w e g o, p o r u s z a j ą c e g o, są nikim. A to co
    tworzą jest niczym.


    > Namawiam jednak wypowiadających się krytycznie wobec sztuki by z
    > jednej strony więcej zawierzyli swojej intuicji (Joseph Beuys - Jak
    > wyjaśnić sztukę martwemu królikowi) i zdobyli pewien zasób niezbędnej
    > wiedzy. Następnie by swoje sądy lokowali pomiędzy tymi dwoma władzami
    > poznawczymi (wiedzą i intuicją).

    Zgadzam się tu w pełni. Mam jednak wątpliwości czy wiedza jest potrzebna
    komukolwiek poza samym artystą.


    > Napisałem ten post by prosić o jedno, by krytykując działania artystów
    > nie posiłkować się kupą, jakąkolwiek. Chociażby z jednego powodu. Jest
    > to banał.

    Banał, w świetle sztuki, jest często największą jej wartością. Wykorzystaj to
    stając się artystą a nie przynudzaj pisząc prośby.

    Nadinterpretujesz znaczenie jakie może mieć wiedza odbiorcy dla artysty. Taka
    wiedza może mieć znaczenie wyłącznie dla tzw "szanujących się" arTYStów,
    którzy są, w naszych czasach, nic nie warci.


    > Można cenić wartości pielęgnowane w ubiegłych stuleciach i nie zgadzać
    > się ze współczesnymi paradygmatami sztuki, ale warto rozmawiając o
    > sztuce prowadzić dyskusję na poziomie umożliwiającym w ogóle tę
    > dyskusję. Nawet jak się z czymś głęboko nie zgadzamy czy absolutnie
    > nie widzimy żadnych wartości w dziele, to taki język bezlitośnie
    > obnaża stan naszej wiedzy. Taki jest w dużej części język polskich
    > internautów.

    Również zgoda, co do całości.
    Z drugiej strony, osobiście jestem np w stanie dać widzom spokój w wyrażaniu
    opini. Nie ma nic gorszego dla twórcy jak tak jałowa dyskusja, którą
    prowadzimy w tym momencie.. no chyba, że twórca "dba o swój wizerunek", chce
    być "szanowanym obywatelem" i tego typu pierdoły.

    Dla mnie sztuka jest całkowicie pozbawiona kompromisu, jest absolutnym
    wejściem, całą swoją osobą w to co się robi... bez żadnych ale.
    Jeśli tak jest rzeczywioście, jesli bycie artystą oznacza brak kompromisu, to
    dla tego artysty istnieje wyłącznie "życie albo śmierć".
    Takich Zielińskich z ich pier..oleniem o łzawych przeżyciach w stylu "ta
    uliczka przypomina mi moje dzieciństwo" mam szczerze powiedzawszy w dup.... A
    wiesz dlaczego? Bo mam nieprzeparte wrażenie, że interesuje ich
    wyłącznie "sukces" i ich własny wizerunek. Nie są w stanie postawić się,
    obnarzyć, kładąc na szali wyłącznie swoją twórczość. Czemu zawsze są zmuszeni
    podeprzeć się jakimś pieprzeniem? Czemu mnie zanudzają, czemu jeśli patrzę i
    widzę? Czemu nawet nie potrafią spuścić zasłony milczenia nad włąsną niemocą?
    Czy ta banda nie rozumie, że ewentualny zachwyt widza jest tyle samo wart co
    jego całkowita dezaprobata. Sztuka to bezcelowe parcie, siła której nie da się
    powstrzymać bo przy każdej próbie się udusisz. Nie da się jej dawkować.
    Artysta dawkujący doznania jest żałosny. A dla takiego, który wymaga
    dawkowania od widza brakuje skali.


    > Był taki perfomance nawiązujący do wspomnianego przeze mnie wyżej
    > działania Josepha Beuysa. Akcja: "Jak wytłumaczyć performance żywym
    > muchom" D.Jałowińskiego.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6787772,Z
    amknal_sie_w_klatce_z_mucha
    mi__Dla_sztuki.html


    Refleksja na temat bezsensu bezsensownej refleksji. To do tego muszą dochodzić
    artyści w swojej twórczości? Przecież to jest wyłącznie autokomentarz do
    własnej niemocy.


    > Z pozoru zwykły żart. Jakie były posty komentujące tą akcję!  Esencja,
    > sól "rozmowy" polskich internautów. A przecież te muchy to właśnie ci
    > straszliwi malkontenci, interlokutorzy forum dyskusyjnego.

    A artysta komentuje tą "sól". Jego intereuje właśnie ogolny obraz polskich
    internautów, muchy. On sam nie chce się spotykać ze świadomym rozmówcą to
    czemu ci właśnie mieliby spotykać się z nim. Przecież to takie oczywiste. Ten
    artysta rzuca tak prosty temat i ty, człowiek poszukujący, masz się nad nim
    pochylać? Niech najpierw wymyśli coś co zmusza do myślenia.

    pozdrawiam
    marek


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 66. Data: 2009-12-06 14:45:37
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: Grzegorz Maj <s...@e...pl_>

    Gałgin wrote:
    >> http://www.swiatobrazu.pl/nowe_prace_krzysztofa_ziel
    inskiego_w_starma...
    >>
    >> wystarczy zrobić przecietne, dorzucic do nich ideologię i można od razu
    >> smiało wystawiać...
    >> do czego to dąży? np. do nazwania psiej kupy sztuką... np. do zeszmacenia
    >> fotografii jako sztuki..
    >
    >
    > Chciałbym wrócić do początku dyskusji.
    > Zdjęcia, p.Zielińskiego pokazane na tej wystawie nie budzą we mnie
    > zainteresowania.

    .. I nastepne dziesiat slow krytykuja sposob krytyki..

    > Fotografia zajmująca się pejzażem peryferyjnym, fotografia
    > dokumentalna, która oprócz rejestracji dodaje do ekspresji zdjęcia
    > autorskie przeżycie i refleksję, to rodzaj fotografowania, w którym
    > nie łatwo być już oryginalnym czy rozpoznawalnym.

    kiedys na pewno bylo latwiej, bo nie bylo calej rzeszy nasladujacych
    amatorow. Biedni artysci musza ciagle uciekac w cos nowego, zeby
    jakkolwiek sie wyroznic.

    > Zdaję sobie sprawę z częstych nadinterpretacji w tekstach krytycznych
    > dotyczących działań artystów, w tym fotografów. Oraz z możliwości
    > pozorowania działań przez samych twórców. Widzę także trudność do
    > dotarcia do esencji dzieła, zwłaszcza w sztuce współczesnej. Czy wręcz
    > stwierdzenia czy dane dzieło taką esencję posiada.
    > Namawiam jednak wypowiadających się krytycznie wobec sztuki by z
    > jednej strony więcej zawierzyli swojej intuicji (Joseph Beuys - Jak
    > wyjaśnić sztukę martwemu królikowi) i zdobyli pewien zasób niezbędnej
    > wiedzy. Następnie by swoje sądy lokowali pomiędzy tymi dwoma władzami
    > poznawczymi (wiedzą i intuicją).
    > Napisałem ten post by prosić o jedno, by krytykując działania artystów
    > nie posiłkować się kupą, jakąkolwiek. Chociażby z jednego powodu. Jest
    > to banał.

    bo i banalne sa dyskutowane tu zdjecia, wiecej artyzmu jest w testach
    70-300 kilka watkow nizej, jesli za poziom odniesienia przyjmie sie te
    tutaj.

    > Można cenić wartości pielęgnowane w ubiegłych stuleciach i nie zgadzać
    > się ze współczesnymi paradygmatami sztuki, ale warto rozmawiając o
    > sztuce prowadzić dyskusję na poziomie umożliwiającym w ogóle tę
    > dyskusję. Nawet jak się z czymś głęboko nie zgadzamy czy absolutnie
    > nie widzimy żadnych wartości w dziele, to taki język bezlitośnie
    > obnaża stan naszej wiedzy. Taki jest w dużej części język polskich
    > internautów.

    A to jest niezle. Czyli, jesli nie dyskutuje sie na pewnym "poziomie" to
    taka dyskusja nie ma sensu, i tym samym krytyke uznaje sie za nie wazna.

    > Był taki perfomance nawiązujący do wspomnianego przeze mnie wyżej
    > działania Josepha Beuysa. Akcja: "Jak wytłumaczyć performance żywym
    > muchom" D.Jałowińskiego.
    >
    > http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6787772,Z
    amknal_sie_w_klatce_z_muchami__Dla_sztuki.html
    >
    > Z pozoru zwykły żart. Jakie były posty komentujące tą akcję! Esencja,
    > sól "rozmowy" polskich internautów.

    No na tym wlasnie polega sztuka, sa emocje. A komentarze jakie sa tego
    nastepstwem to juz rzecz pochodna i nieistotna.

    > A przecież te muchy to właśnie ci
    > straszliwi malkontenci, interlokutorzy forum dyskusyjnego.

    a to twoja nadinterpretacja.

    > Podsumowując chodzi mi nie o to, żeby nie wyrażać swoich bardzo
    > krytycznych uwag co do działań części artystów, ale żeby przenieść
    > swoje reakcje na inny poziom. Poziom, w którym będzie zawierała się
    > też podstawowa wiedza. Także wiedza o sztuce współczesnej. Z jednej
    > strony nie bądźmy robieni w balona z drugiej pamiętajmy, że z obrazu
    > jesteśmy tyle w stanie przeczytać, ile wcześniej przeczytaliśmy
    > książek.
    > Proponuję program pozytywny. Sformułujmy zestaw pytań do twórcy,
    > którego wystawa stała się powodem kilkudziesięciu postów na tym forum.
    > Jeśli taki zestaw powstanie można przesłać go do artysty.
    > Może będą odpowiedzi...

    No i? czy wtedy twoj odbior zdjecia z ulicy sie zmieni? Co z milionami
    podobnych pstrykow w necie? Czy odbior pstryka, ktorego autor ma wystawy
    na swoim koncie ma byc inaczej postrzegany?


    .. faktycznie jest to sztuka. przez ta dyskusje, te gowniane zdjecia
    traktuje emocjonalnie, jak badziew muzyczny, ktorego nie mozna wyrzucic
    z pamieci.

    --
    http://www.iixn.com


  • 67. Data: 2009-12-07 09:16:11
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: "Henry(k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl>

    Dnia Fri, 4 Dec 2009 18:03:30 +0100, de Fresz napisał(a):

    > Ueeetam, pewnie trafiło na niewyrobionego odbiorcę ;-)

    Pewnie tak... interesują mnie inne rzeczy.

    > Rzecz w tym, że nie ma jedynego słusznego "właściwie". Ty w tej sztuce
    > dopatrzyłeś się tylko ładnej aktoreczki, ktoś inny znalazł coś innego.

    Test Rorschacha? To chyba trochę inna dziedzina ;-)

    > Widać zaufałeś niewłaściwej recenzji ;-)

    Nie czytam ich. Wolę pójść i się rozczarować, niż nie pójść i żałować
    że zaufałem czyjejś bezsensownej opinii.

    > Na pocieszenie Ci powiem, że osobiście wogóle nie kumam nowoczesnego
    > teatru i dla mnie to jakieś zjawisko kosmiczne. Ale są tacy, których do
    > zachwyca. I kul, nie musimy mieć wszyscy tego samego gustu i
    > wrażliwości. Po prostu nie chadzam na spektakle, gdzie ubrani na czarno
    > ludzie, biegają po scenie niczym naćpani w rytm (?) kakafonii i
    > wciągają za ręce widzów. Ale daleki jestem od rozpowiadania wszem i
    > wobec, że to szmira, tandeta i "prawdziwej sztuki" w tym nie ma za
    > grosz. I bynajmniej nie przez wrodzoną delikatność, aby nie urazić
    > czyichś uczuć, bo zasadniczo z natury jestem bucem ;-)

    A ja zacząłem rozpowiadać - muszę dać innym szansę jej obrony ;-)

    Pozdrawiam,
    Henry


  • 68. Data: 2010-01-04 16:02:41
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: nb <n...@n...net>

    at Tue 01 of Dec 2009 09:35, Janko Muzykant wrote:

    > Kokos pisze:
    >> http://www.swiatobrazu.pl/nowe_prace_krzysztofa_ziel
    inskiego_w_starmachu.html
    >>
    >> wystarczy zrobić przecietne, dorzucic do nich ideologię i można od
    >> razu smiało wystawiać...
    >> do czego to dąży? np. do nazwania psiej kupy sztuką... np. do
    >> zeszmacenia fotografii jako sztuki..
    >> blee
    >
    > A niech se każdy wystawia co chce. Szczerze powiedziawszy od jakiegoś
    > czasu jeśli rzucam okiem na tego typu zdjęcia (dokument otoczenia),
    > znacznie bardziej interesują mnie takie kiepskie technicznie pstryki
    > bo są prawdziwe. Mogą być oczywiście nieco lepiej obrobione, ale zaraz
    > pojawia się winieta, kontrast, dragany i chmury burzy tysiąclecia.
    > Inna sprawa, że wystawić się można w necie, ale robić z tego szoł i
    > chwalić się ''procesem twórczym'' jest już niesmaczne. No dobra, szoł
    > jest fajne, bo przyjdą ludzie i można będzie sobie pogadać, napić się,
    > zjeść koreczki z sera...

    Ostatnio obyczaje się pozmieniały. Do niedawna byłem zawsze pierwszym,
    który sięgał po trunki i zakąski, ale nigdy nie zaczynałem
    przed formalnym rozpoczęciem wystawy. Ostatnio jest tak, że po drugim
    spiczu (i najczęściej ostatnim, czyli w wykonaniu autora) nic już
    nie zostaje.



    --
    nb


  • 69. Data: 2010-01-04 16:29:32
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: nb <n...@n...net>

    at Thu 03 of Dec 2009 14:59, ...::QRT::... wrote:

    ...

    > W szkołach to artysta wienien uczyć sie rzemiosła. Bo IMO nie ma
    > dobrej sztuki bez dobrego warsztatu. Ale może ja to poprostu jakiś
    > taki staromodny jestem.

    To ja chyba jestem staromodniejszy, mając podejście z tych czasów
    kiedy nie było rozróżnienia na sztukę i rzemiosło. A jeśli obu
    tych pojęć nie uważam za tożsame, to nie widzę takiej różnicy,
    by jedno przeciwstawiać drugiemu.

    --
    nb


  • 70. Data: 2010-01-04 20:40:41
    Temat: Re: nie trzeba robić dobrych zdjęć..
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    nb pisze:
    > Ostatnio obyczaje się pozmieniały. Do niedawna byłem zawsze pierwszym,
    > który sięgał po trunki i zakąski, ale nigdy nie zaczynałem
    > przed formalnym rozpoczęciem wystawy. Ostatnio jest tak, że po drugim
    > spiczu (i najczęściej ostatnim, czyli w wykonaniu autora) nic już
    > nie zostaje.

    Widocznie przekąski są najciekawsze :)

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /piękne chwile w życiu? - tak się zmęczyć, żeby nie mieć ochoty na seks/

strony : 1 ... 6 . [ 7 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: