> Problem w tym, że czasem ma:
>
> https://www.google.pl/search?q=radar+na+wis%C5%82ost
radzie&espv=2&biw=1920&bih=955&source=lnms&tbm=isch&
sa=X&ved=0CAcQ_AUoAmoVChMIh4zY-ZLjyAIVJvNyCh02LAH1&d
pr=1#imgrc=40q6b6XlAD39_M%3A

To akurat jest jedyny znany mi radar, który w sposób oczywisty służy do
trzepania kasy - sam na niego się nadziałem kiedyś późno wieczorem,
byłem zmęczony po kilkusetkilometrowej podróży i mimo że tyle razy tam
przejeżdżałem, to nie zwolniłem. Trudno, 150 zł i 4 punkty.

> Problem w tym, że w Polsce nasrali tyle znaków, ograniczeń i reklam przy
> drogach, że przeciętny kierownik jedzie "tyle coi mu się wydaje", a jak
> widzi radar czy policję, to nie całkiem bezpodstawnie zakłada, że ktoś
> chce jego dobra. A on wołałby je zatrzymać. Ot cała tajemnica;)

Nasrane niesamowicie, w okolicach przecięcia się Wisłostrady z Trasą
Łazienkowską naliczyłem ponad 60 znaków. Ale bez przesady, mózg
automatycznie zaczyna je filtrować, zostawiając tylko znaki związane z
ograniczeniem prędkości i radarami :)

Ale chodzi mi także o co innego: jeszcze kilka miesięcy temu aż tak
kierowcy nie zwalniali, albo zdarzało się to zdecydowanie rzadziej. Po
wprowadzeniu obostrzeń nagle wszyscy wyhamowali, nawet w terenie
niezabudowanym, gdzie w sensie kar za przekroczenie prędkości nic się
nie zmieniło. Często jeżdżę siódemką między Białobrzegami i Jankami,
głownie trzymam prędkość +10...+15 (czyli jeszcze niedawno całkiem
kapeluszniczo), i teraz zdarza się że, żaden samochód mnie na całej tej
trasie ani razu nie wyprzedza.

Piotr