eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingSoftware warrantiesRe: Software warranties
  • Data: 2011-07-18 21:17:10
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 18/07/2011 11:27, Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done< "Andrzej Jarzabek"
    >>>>> Nie masz możliwości skopiowania np. egzemplarza książki. Możesz wyprodukować
    >>>>> drugi egzemplarz tejże z tą samą (skopiowaną) treścią. Innemi słowy,
    >>>> ...skopiować
    >>> Nie. Nie masz możliwości magicznie powielenia książki. Musisz ją
    >>> wyprodukować. Skopiować możesz treść.
    >> No ale właśnie w takim sensie mówi się o kopiowaniu w kontekście prawa
    >> autorskiego.
    >
    > Łomatko. Ty usilnie starasz się nie zrozumieć, czy tylko udajesz?

    Jeszcze raz przywołam kontekst "jakby zrównując oprogramowanie z
    obiektami fizycznymi, których kopiować się nie da" - to jest absurd, bo
    skoro w takim sensie jak piszesz obiektów fizycznych kopiować się nie
    da, to nie ma potrzeby również istnienia praw zabraniających robienia
    tego. Prawo autorskie dotyczy treści utworów, którą jak najbardziej
    kopiować się da - i w związku z tym prawo zabrania kopiowania treści
    beez zezwolenia autora - z wyjątkiem szczególnych przypadków. Dla
    oprogramowania katalog tych szczególnych przypadków jest po prostu nieco
    inny niż dla innych dzieł. Nie w tym żadnego szczególnego podobieństwa
    do obiektów fizycznych.

    >>>>> utwór - owszem - kopiujesz, ale sam egzemplarz tworzysz nowy. Względnie
    >>>>> wysokim (w porównaniu z kopiowaniem zapisu cyfrowego) kosztem.
    >>>> W porównaniu z kopiowaniem zapisu cyfrowego - owszem. W porównaniu z
    >>>> napisaniem książki od nowa ten koszt jest nieznaczny.
    >>> Jakim znowu "napisaniem książki od nowa"? Chcesz wymyślać nowego Hairy
    >>> Portiera, czy co?
    >> Ja nie chcę. Zwracam tylko uwagę, że nawet skopiowanie książki na ksero
    >> jest znacznie mniej kosztowne niż napisanie tej książki.
    >
    > Czyżbyś właśnie odkrył druk? Witamy w fafnastym wieku.

    Ksero to nie druk.

    >>>> W porównaniu z
    >>>> kupieniem legalnego egzemplarza w sklepie - to zależy, ile ten
    >>>> egzemplarz kosztuje. A to z kolei zależy między innymi od honorarium
    >>>> twórcy.
    >>> A, ty jesteś z tych, którym się wydaje, że z 30 zł ceny sklepowej
    >>> płyty/książki twórca dostaje 25?
    >>> Słodka naiwności...
    >> Nie wiem w jaki sposób to wyczytałeś z tego, co napisałem.
    >
    > Jeśli uważasz, że cena egzemplarza książki zależy w istotnym stopniu od
    > honorarium twórcy, to musi to być istotny składnik tejże, nieprawdaż?

    To jest nieistotne. Istotne jest to, że żeby twórca dostał honorarium,
    ma prawo dysponować swoim dziełem. To, że możesz w ogóle z tego dzieła
    skorzystać wynika tylko z tego, że twórca nim tak zadysponował, żebyś
    mógł. Bez tego jeśli chcesz sobie przeczytać nową powieść Stephena
    Kinga, to musiałbyś skontaktować się ze Stephenem Kingiem i zapłacić mu
    za napisanie powieści.

    I na takiej właśnie zasadzie opierało się utrzymywanie się z
    działalności twórczej do 19. wieku - nazywało się to mecenatem.

    >> Zasadę mamy
    >> taką, że honorarium autora jest przedmiotem umowy między wydawcą a
    >> autorem. Wydawca może wydawać dzieło tylko wtedy, kiedy zapłaci autorowi
    >> tyle, ile ten sobie zażyczy.
    >
    > Och, oczywiście. Podobnie, jak mamy zasadę taką, że mogę w Warszawie
    > poruszać się transportem ZTM, albo transportem ZTM. A, i jeszcze może
    > być transport ZTM.

    Kup se auto.

    >>> Istota prawa autorskiego była taka, żeby twórca miał bodźce do
    >>> tworzenia. Tyle, ze obecnie twórca jest w tym całym łańcuszku gdzieś
    >>> daleeeeeeeeeko na końcu.
    >> Skoro twórcy jednak tworzą, to widocznie bodźce są wystarczające.
    >
    > Kurczę, poważnie? To po co np. DMCA, skoro bodźce do tworzenia były
    > wystarczające?

    Żeby skuteczniej zwalczać piractwo, oczywiście.

    >>>> Ogólnie, owszem, w dawnych czasach, kiedy prawo autorskie było
    >>>> pierwotnie formułowane, odnosiło się ono do problemu masowych
    >>>> wydawnictw, np. sytuacji, kiedy wydawca płacił takiemu dajmy na to
    >>>> Zoli za powieść i ją drukował, a inny wydawca kupował egzemplarz,
    >>>> dawał do skopiowania i wypuszczał na rynek własne wydanie nie płacąc
    >>>> Zoli ani grosza. Praktyka polegająca na tym, że jak już ktos kupił
    >>>> taki egzemplarz to mogła z niego korzystać również jego rodzina i
    >>>> znajomi była już wtedy ustalona i nie było intencją prawa autorskiego
    >>>> ograniczenie tej praktyki.
    >>>>
    >>>> No ale to był 19. wiek,
    >>> Raczysz żartować? Kontrola druku jest praktycznie tak stara, jak sam
    >>> druk. Już w szesnastym wieku były przywileje na druk konkretnych dzieł.
    >>> (fakt, że trochę inny cel był pierwotnie, ale de facto załatwiały też
    >>> majątkowe prawa autorskie).
    >> Pisałem o Zoli przecież.
    >
    > No i? To coś zmienia w kwestii umieszczenia przez ciebie początków prawa
    > autorskiego w 19 wieku?

    Nic takiego nie napisałem.

    >>>> a potem świat się zmieniał i prawo szło razem
    >>>> z nim:
    >>> Taaaaak.
    >>> http://en.wikipedia.org/wiki/File:Copyright_term.svg
    >>
    >> Przecież nie o tym rozmawiamy.
    >
    > Rozmawiamy o prawie autorskim. Absurdalne wydłużanie czasu dojenia jest
    > elementem jego obecnej praktyki.

    Jednym z wielu elementów. Akurat nie należącym do tych, o których
    rozmawialiśmy.

    >>>> pojawiło się radio, magnetofon, ksero, komputery.Ale podstawowa
    >>>> zasada jest taka sama: że jeśli wykonuje się wiele egzemplarzy utworu,
    >>>> z których korzysta wiele osób, to słusznym interesem twórcy jest
    >>>> możliwość otrzymania honorarium od każdego egzemplarza.
    >>> Patrz wyżej - kopiowanie było do "czasów cyfrowych" nieistotne w tym
    >>> sensie, że nie miało większego znaczenia gospodarczego.
    >> No więc właśnie - ogólna zasada jest taka, że to, co ma znaczenie
    >> gospodarcze wymaga rozwiązania, w którym autor ma prawo do honorarium.
    >
    > Znowu - mylnie utożsamiasz producenta z autorem.

    Nie utożsamiam. Przyjęta norma jest taka, że prawo autora do honorarium
    realizowane jest w ten sposób, że bez zgody autora nie można
    rozprowadzać jego dzieł. W ten sposób autor może sobie wyznaczyć warunki
    jakie chce, i przy takich warunkach albo się znajdzie ktoś, kto będzie
    go wydawał, albo się nie znajdzie, i wtedy nikt inny nie ma prawa go
    wydać. Natomiast autor jeśli nie znajdzie wydawcy i jeśli uważa, że jego
    dzieła się tak świetnie sprzedadzą, że warunki, które wszyscy wydawcy
    odrzucili, były rzeczywiście dla nick korzystne - zawsze ma prawo się
    wydać własnym sumptem.

    > BTW, skoro tak bronisz praw biednych autorów, powiedz mi gdzie mogę
    > wyegzekwować swoje prawa jako odbiorcy. Zapłaciłem wieki temu za płytę
    > wydaną na winylu. Skoro teraz wyszło to samo na CD, chcę za niewielką
    > opłatą (koszt tłoczenia CD jest IIRC rzędu 1-2zł) to samo w postaci CD.
    > W końcu za sam utwór już zapłaciłem i mam prawo do korzystania z niego.

    Po pierwsze zapłaciłeś za egzemplarz utworu, nie za "sam utwór". Nie
    daje ci to żadnych praw do otrzymywania kolejnych egzemplarzy.

    Natomiast mam dla ciebie dobrą wiadomość: w ramach własnego użytku
    osobistego masz jak najbardziej prawo do zgrania sobie tego na komputer
    i wypalenia na CD. Są nawet specjalne gramofony na USB.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: