Użytkownik "Cavallino" <c...@k...pl> napisał w
wiadomości news:i8npte$p9s$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Wiktor S." <wswiktor&poczta,fm@no.spam> napisał w wiadomości
> news:i8ngnh$13r$1@news.onet.pl...
>>> Jak czytam, to jednak "zakazane są substancje odurzające - oprócz tych
>>> dozwolonych". Osobiście nie podoba mi się ten przepis, jednak nie jest
>>> on tak beznadziejnie durnie sformułowany, jak niektórzy przedstawiają.
>> Załóżmy że ktoś wynajdzie nowy środek do perturbowania bulbulgatorów.
>> Wszyscy się cieszą, aż do czasu gdy ćpuny odkryją że jak go sobie
>> wsadzić w tyłek to zaczyna być fiołki widać. Właściciela fabryki
>> zamykają za sprzedaż "dopalaczy".
> Jeśli otworzy sklep z celem zaopatrywania ćpunów, to nie widzę
> przeciwskazań.

Niech tylko sumiennie podatki opłaca, a akcyze proponuje przekazać tworowi
zwanemu NFZ ;)

> Ale i tak uważam, że legalizacja marychy załatwiłaby dużą część problemu
> dopalaczy.
> I to za darmo, a nawet koszty byłyby ujemne.


Szkoda że taka marycha to wstęp do gorszych rzeczy, ale to już problem
rodziców.

Ja pierwszy raz paliłem w wieku przedszkolnym, niemal na oczach rodziców jak
uprosiłem dziadka by mi dał papierosa (dziadek po ciężkim wypadku miał uraz
neurologiczny i na wiele się zgadzał), jak się po kilku latach
zainteresowałem alkoholem to ojciec bez przeszkód dał mi wódki. Finalnie
umoczony język w alkoholu i jedno pociągnięcie fajki sprawiło, że miałem
wstręt do tego na długie lata, papierosy do dziś mnie odrzucają. Jak trafią
sie rodzice cwaniaki to i zakazany owoc nie będzie ciągnął, bo ani to
zakazane, ani to owoc ;)

Pozdr