eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingDlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą? › Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
  • Data: 2011-09-01 13:54:52
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Sep 1, 2:22 pm, bartek szurgot <b...@n...spam> wrote:
    > On 09/01/2011 02:05 PM, Andrzej Jarzabek wrote:
    >
    > > No ale też przecież właśnie Izba Zbieraczy Jabłek byłaby oczywistą
    > > bzdurą. Jak chcesz się bawic w takie analogie, to wyobraź sobie, że
    > > jest coś takiego, jak jabłka atomowe, które źle zebrane po kilku
    > > dniach wybuchają i niszczą kilka najbliższych miejscowości. Jeśli
    > > zartrudnisz stu zbieraczy, którzy zbiorą ci N kilogramów jabłek, a
    > > jeden z nich zbierze źle i spowoduje, że twoje Atomowe Sady SA będą
    > > musiały zapłącić odszkodowanie 10 miliardów dolarów, to w jaki sposób
    > > wynagrodzisz czy ukarzesz tego kolesia, żeby było to adekwatne do
    > > efektów jego pracy?
    >
    > nie ma atomowych jabłek. są zwykłe a mimo wszystko IZJ istnieją.

    Jeśli w Twoim wszechświecie rzeczywiście istnieją Izby Zbieraczy
    Jabłek, to na pocieszenie moge tylko powiedzieć, że oto masz żywy
    dowód na prawdziwość Hipotezy Wielu Światów i że są też takie siaty, w
    których IZJ nie ma.

    > wracając ponownie na mniej abstrakcyjną "budowlankę", wygląda to właśnie
    > tak jak ze "zwykłymi jabłkami" - jedni robią inni przybijają stempel i
    > to w większości bez zaglądania nawet. ale pieniądze są realne.

    Nie, budowlanka to są właśnie jabłka atomowe: jak się budynek zawali,
    to może spowodować znaczne straty, za które budowlaniec, który popełni
    błąd, ani nie będzie w stanie zapłacić, ani się praktycznie od tego
    ubezpieczyć.

    > > Przecież z punktu widzenia osoby poniszącej straty wyboru albo nie ma
    > > (bo np. jest tylko jeden most, którym się mogę przeprawić przez rzekę,
    > > nie mam możliwości wybudować sobie drugiego tylko dlatego, że ten
    > > pierwszy był zaprojektowany przez kogos niekompetentnego), albo wybór
    > > jest iluzoryczny, bo osoba wybierająca nie jest w stanie z góry ocenić
    > > kompetencji danego profesjonalisty. Na przykład właśnie dlatego, że
    > > wynajmuje tego profesjonalistę, bo sama się nie zna na temacie (dajmy
    > > na to prawnika).
    >
    > wybór masz - jak Ci się nie podoba dana firma/osoba, idziesz do innej.

    No jasne, jak potrzebuję prawnika, to skoro mogę zobaczyć jak
    wyglądają i wybrać najładniejszego,, to już jest realny wybór.

    > jeśli zaś ktoś wydaje dużo pieniędzy bez namysłu, pretensje może mieć do
    > wyłącznie siebie.

    Ale co mi da namysł? Od namyślania się przecież nie dowiem się, który
    prawnik czy lekarz zna się na tym, co robi.

    > > Ubezpieczenia to osobny temat. PO pierwsze mogą w ogóle nie być
    > > praktyczne: wyobrażasz sobie, że ktoś chciałby ubezpieczyć inżyniera
    > > projektującego mosty od wszystkich finansowych konsekwencji
    > > popełnienia przez niego błędu?
    >
    > porozmawiaj z ludźmi z branży budowlanej. mają ubezpieczenia. część z
    > nich, mając wyroki na kwoty rzędu 300kPLN, wykonuje kolejne zlecenia.

    No ale przecież zawalający się w mieście budynek może sposodować
    straty nie na kwory rzędy 300kPLN, tylko np. 30MPLN.

    > > Po drugie są sytuacje, kiedy lepiej (i taniej) zapobiegać niż
    > > naprawiać szkody. Tak jest z medycyną, tak jest ze wszelkimi
    > > sytuacjami gdzie jest zagrożenie zdrowia i życia, tak by było, gdyby
    > > miasto miało nakazywać właścicielom wyburzać już postawione budynki
    > > itd.
    >
    > zapobieganie, kontrola jakości i organizacje sanepido-podobne to
    > zupełnie osobny temat.

    Wymaganie odpowiednich kwalifikacji to też element zapobiegania.

    > dlatego właśnie w interesie firm jest zatrudnianie ekspertów w swoich
    > dziedzinach a nie ludzi "namaszczonych". jak projekt będzie zrobiony
    > dobrze, nie trzeba będzie się bawić w szukanie winnych.

    A jakość eksperta określana jest przez wsadzenie w pupę eskpertometru
    i patrzenie gdzie się zatrzyma wskazówka.

    > > Czwarty argument jest taki: naprawdę uważasz, że w sytuacji
    > > obowiązkowego OC nie pojawiłoby się coś takiego, że ubezpieczyciel i
    > > tak będzie wymagał odpowiedniego wykształcenia, przynależności do
    > > odpowiedniego stowarzyszenia i odpowiedniej certyfikacji? W
    > > szczególności w sytuacji takiej, w jakiej się tworzy izby, czyli tam,
    > > gdzie niekompetentne działanie pracownika może spowodować znaczne
    > > straty, a ubezpieczalnia musiałaby w takiej sytuacji całość tych strat
    > > pokryć w ramach OC? Czyli miałbyś i tak to, co masz, plus sporą stawkę
    > > ubezpieczeniową, której koszta cześćiowo byłyby ponoszone przez
    > > ubezpieczanych profesjonalistów, a częściowo przerzucane na klientów.
    > > I w końcu też przy obowiązkowym OC masz taką samą zaporę cenową jak
    > > przy izbach zawodowych, bo nikt, jakkolwiek by nie był zdesperowany,
    > > nie wykona pracy za kwotę, która o ileśtam nie przewyższa składki
    > > ubezpieczeniowej.
    >
    > nie wiem jak by ubezpieczenia OC w IT miały wyglądać. w chwili obecnej,
    > osobiście nie widzę nawet potrzeby takowych. poruszyłeś kwestię
    > odpowiedzialności finansowej, więc przedłożyłem normalne rozwiązanie
    > jakie się powszechnie stosuje w różnych dziedzinach życia. wszelakie
    > "izby" nie są do tego potrzebne (ani sensowne).

    W bardzo wielu dziedzinach OC wymagają odpowiedniej certyfikacji, a
    tam, gdzie są izby, również przynależności do owych.

    > mogłoby być jak piszesz, gdyby wszyscy nagle zaczęli przekwalifikowanie
    > na ten sam zawód. w praktyce rozkłada się to po różnych branżach.

    Przecież nie muszą się przekwalifikowywać "wszyscy", wystarczy żeby
    było ich odpowiednio dużo, żeby po tych pięciu czy siedmiu latach
    podaż kilkukrotnie przekroczyła popyt: w rzeczywistości może to być
    całkiem niewielki odsetek populacji kraju (czy nawet ludzi w
    odpowiednim wieku).

    > znaczna część osób, które znam zmieniły profesję, przynajmniej raz,
    > często diametralnie, właśnie ze względu na dysproporcje popytu i podaży
    > na dane prace. nie ma problemu.

    Znaczy, znasz np. kogoś, kto się bezproblemowo przekwalifikował np. z
    prawnika na lekarza (z powodu niemożności znalezienia pracy jako
    prawnik) albo np. z inżyniera lądowego na pilota samolotu
    pasażerskiego?

    > praktyka pokazuje, że świat się zmienia a żyjący w nim przystosowują do
    > nowej sytuacji. pamiętam jak kiedyś było głośno "bo wkrótce paliwo
    > przekroczy 3PLN/l" i będzie kryzys, krach i katastrofa. w zeszłym
    > tygodniu tankowałem za 5.10PLN i paniki nie było. przez te ~10 lat,
    > kiedy paliwo stopniowo drożało, zmieniło się tyle innych czynników, że
    > sytuacja jest nadal "w normie".

    No to tak samo jest z izbą zawodową, najpierw nie ma, a potem świat
    się zmienia i jest, a upawiający dany zawód przystosowują się albo
    dostając się do izby, albo przekwalifikowując na zamiatacza ulic.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: