eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingBlad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkowRe: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
  • Data: 2012-03-21 11:57:05
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2012-03-21 12:36, Andrzej Jarzabek pisze:
    > On Mar 21, 10:47 am, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >> W dniu 2012-03-21 11:24, Andrzej Jarzabek pisze:
    >> [...]> Żeby nie było, ja też się na tym nie znam, ale ja też nie twierdzę, że
    >>> certyfikację należy wprowadzić. Ja tylko twierdzę, że należy (państwo
    >>> czy organizacje ponadpaństwowe powinny) zebrać dane, zrobić analizę i
    >>> jeśli wyjdzie, że (w jakichśtam sytuacjach, w jakimśtam zakresie)
    >>> warto wprowadzić uprawnienia zawodowe, to należy wprowadzić
    >>> uprawnienia zawodowe (być może w połączeniu z innymi środkami).
    >>
    >> [...]
    >>
    >> Ja z kolei uważam, że sama analiza będzie skażona lobbingiem osób
    >> zainteresowanych istnieniem certyfikacji, bez względu na użyteczność
    >> tego mechanizmu dla ogółu.
    >
    > A ja uważam, że twoje zdanie jest lobbingiem osoby zainteresowanej
    > brakiem certyfikacji, bez względu na użyteczność tecgo mechanizmu dla
    > ogółu.

    Tak 8-) Ponieważ w moim interesie jest ocenianie mnie merytorycznie wg
    tego, co robię, bez dodatkowych narzutów organizacyjnych. Nawet jeśli
    miałbym dostawać certyfikat na podstawie aktualnie realizowanych
    projektów, to sama sprawozdawczość mi przeszkadza.

    > Chyba że masz jakieś dobre uzasadnienie, dlaczego takie badania
    > miałyby być akurat skażone lobbingiem osób zainteresowanych istnieniem
    > certyfikacji, a nie lobbingiem osób zainteresowanych nieistnieniem
    > certyfikacji? I dalczego akurat w tym przypadku to skażenie miałoby
    > nastąpić - chyba że w ogóle uważasz, że nie warto badać czegokolwiek,
    > bo każde badanie będzie skażone lobbingiem, a nieskażonych odpowiedzi
    > udziela tylko twoja ideologia?
    >
    >> Ponadto - jak pokazują przykłady - system
    >> takich uprawnień szybko się wypacza.
    >
    > Jak pokazują przykłady, ludzie o imienu Paweł są gwałcicielami i
    > mordercami - myślisz, że nie znalazłoby się na to przykładów?
    >
    >> Pół biedy, gdy uprawnienie redukuje
    >> się do papierka, który trzeba zdobyć w upierdliwej procedurze, a który
    >> faktycznie niewiele potwierdza. Gorzej, gdy państwo (dla ograniczenia
    >> kosztów) sceduje opiekę nad systemem "samorządowi zawodowemu". Wtedy
    >> zwykła urzędnicza upierdliwość zamienia się w sankcjonowaną przez
    >> państwo nieuczciwą konkurencję ze strony "zrzeszonych".
    >
    > Dlatego na przykłąd w Stanach nie sposób dostać tytułu "Professional
    > Engineer", chyba że się jest krewnym lub znajomym prezesa samorządu.
    > Taka jest Twoja teza? I że jeszcze w dodatku wiadomo, że tak jest bo
    > tak wskazuje najlepsze źródło informacji na ten temat - Twoje Głębokie
    > Przekonanie. Jeśli jakieś badania wskazują, że wcale tak nie jest, to
    > wiadomo, że zostały one sfałszowane przez lobby certyfikowanych
    > inzynierów.

    Moje Głębokie Przekonanie bazuje na bliższych przykładach - polskich
    samorządach zawodowych, w szczególności prawniczych. Tam akurat problem
    (w ostatnich latach) jest głównie po stronie "papier nic nie znaczy,
    a jest upierdliwy do zdobycia". Historie "trzeba być krewnym, żeby
    się dostać na aplikację" były aktualne jakieś 20 lat temu.

    > Jeśli tak uważasz, to myślę, że nie mamy o czym rozmawiać -
    > paranoidalne światopoglądy są wewnętrrznie spójne, wszystkie dowody na
    > istnienie UFO zostały zlikwidowane przez rządową agencję ukrywającą
    > istnienie UFO i tak dalej.

    Czy badania byłyby manipulowane - OK mogę ten argument pominąć,
    a właściwie zamienić na pytanie: Jak oceniać przydatność certyfikacji
    dla ogółu? Jakieś wskaźniki? Na końcu podałem pewien przykład wskaźnika,
    ale to wskaźnik mówiący o tym, czy w ogóle do tematu badania warto
    podchodzić.

    >> Jeśli już, to zacząłbym od analizy ile przypadków śmiertelnych lub
    >> poważnego, nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu wynika z błędów
    >> w oprogramowaniu. Jeśli dojdziemy do 10% tego, co daje np. komunikacja
    >> samochodowa, to możemy kombinować dalej.
    >
    > Ja uważam, że to bzdurne kryterium. Dlaczego akurat komunikacja
    > samochodowa? Dlaczego akurat 10%?

    Bo w przypadku komunikacji samochodowej już mamy certyfikację
    (uprawnienia), czyli - wg modelu "certyfikowany - lepszy" - wypadków
    powinno być mniej. Komunikacja samochodowa jest być może na podobnym
    poziomie popularności jak używanie oprogramowania w ogóle. A może
    nawet używanie oprogramowania jest popularniejsze niż korzystanie
    z komunikacji - w końcu coraz więcej samochodów "składa się" m. in.
    z oprogramowania. Dlatego może sensowniej byłoby przyjąć 100%.

    >> Straty materialne pomijam - do
    >> tego zdecydowanie lepiej zaprząc zwykłe mechanizmy rynkowe.
    >
    > Nie zgadzam się. Po pierwsze w świtele istnienia instytucji
    > ograniczonej odpowiedzialności mechanizmy rynkowe nie równoważą ryzyka
    > - właścicielowi podmiotu gospodarczego opłaca się podjąć ryzykowny
    > plan, w przypadku powodzenia którego będzie mógł sobie wypłacić dużą
    > dywidendę, a w przypadku niepowodzenia jego firma zbankrutuje z dużymi
    > długami, których on sam nie będzie musiał pokryć.

    Nieograniczona odpowiedzialność musiałaby uwzględniać albo 100%
    ubezpieczenie i to pewnie obowiązkowe (wolę nie myśleć o wysokości
    składek - znów wracamy to próby ograniczania ryzyka), albo niewolnictwo
    za długi. Może masz jakiś inny pomysł, jak praktycznie zrealizować
    nieograniczoną odpowiedzialność majątkową?

    > Po drugie mechanizmy rynkowe działają dobrze w warunkach łatwo
    > dostępnej i wiarygodnej informacji. W tym przypadku informacji o
    > produkcie jest niewiele i w większości jest przekłamana.

    Wydaje mi się, że dostęp do wiarygodnej informacji to odwieczny mit.
    Ludzie zawsze odczuwali jej deficyt, zawsze chcieli wiedzieć więcej,
    żeby redukować ryzyko. Cóż - może po prostu pogódźmy się z tym, że
    podejmowanie ryzyka bywa kosztowne, ale potrafi też przynieść większe
    profity. I niech każdy ryzykuje, jak chce.

    > Po trzecie zwykłe mechanizmy rynkowe często prowadzą do monopolizacji
    > rynku. I co z tego, że klienci wiedzą, że korzystanie z Microsoft
    > Windows zwiększa ryzyko okradzenia ich przez hackerów, skoro i tak w
    > dużej częsci nie mają wyboru i muszą korzystać z Windows?

    Dlaczego muszą? Czy istnieje sankcja prawna za niekorzystanie?

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: