-
91. Data: 2010-06-11 18:31:43
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Jurand" <j...@i...pl>
Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
news:hut52i.3fc.0@poczta.onet.pl...
>>>> Biedny Pszemolu - chyba Ty nie rozumiesz jednej rzeczy. O ile w
>>>> przypadku aut dwu i trzyletnich możesz trafić faktycznie samochód z
>>>> oryginalnym lakierem, to w sytuacji, gdy auto ma np. 6 lat i więcej -
>>>> taka szansa maleje w tempie "do kwadratu".
>>>
>>> Niech sobie maleje...
>>> Tak samo maleje ważność względów kosmetycznych w 6-letnim aucie...
>>> Co to zmienia?
>>
>> Właśnie ilość zabiegów kosmetycznych, które trzeba przy takim aucie
>> wykonać - rośnie. I teraz Ty lansujesz teorię - lepszy przed zabiegami,
>> ale w oryginalnym lakierze. Ja wolę auto PO zabiegach, dobrze wykonanych,
>> za które zapłacę tyle samo, co za auto z oryginalnym lakierem, ale
>> poobijanym.
>
> To, że zabiegi były dobrze wykonane to jest Twoje myślenie życzeniowe.
> Nie wiesz co było i z jakiego powodu było malowane. Jesli zakładasz
> w każdym przypadku że to były parkingowe otarcia to jesteś naiwnym
> optymistą.
Dlaczego życzeniowe? Ja obecnie przed wykonaniem jakiegokolwiek malowania -
robię zdjęcie. Czy to jest odprysk, czy rysa, czy wgniecenie - nieistotne,
klient widzi jak element wyglądał przed malowaniem. Aut z obtarciami
parkingowymi mam mnóstwo - praktycznie rzadko który samochód nie ma np.
poobcieranych zderzaków. Fota i do lakiernika.
>>> Tu nie chodzi o fabryczne części tylko o ręczne malowanie z pistoletu,
>>> bez użycia automatów lakierniczych jakie używane są w fabrykach...
>>
>> Też będzie wartość fabryczna. Tu nie ważne kto i jak maluje, tylko ile
>> warstw położy na oryginalnym elemencie.
>
> Miernik wykrywa za grubą farbę i to sugeruje niefabryczność panelu.
Oj, naprawdę mało widziałeś.
>>> Niech sobie będzie super profesjonalista lakiernik - nie jest w stanie
>>> zachować równość powłoki lakierniczej typowej dla aut malowanych
>>> w fabryce. Powłoka malowa z ręki będzie z całą pewnością grubsza,
>>> bo zwykle będzie mieć więcej warstw niż ta z fabryki...
>>
>> Nie będzie. Dlaczego ma mieć więcej warstw? Bierzesz oryginalny nowy
>> element przygotowany fabrycznie pod malowanie i malujesz normalną jedną
>> warstwą lakieru.
>
> :-)) Zabawny jesteś. Malowałeś kiedyś auto ?
Nie, bo nie mam na tyle wprawy, żeby to zrobić dobrze. Ale widziałem takich
aut trochę.
>>> I na tym właśnie polega test miernikiem. Jeśli całe auto ma powłokę
>>> o grubości 5-7 tysięcznych cala to jeśli z jednej strony jest 10 lub 15
>>> czy więcej to wiadomo że ta strona była malowana ręcznie...
>>
>> Bzdura. Poza tym piszesz na polską listę dyskusyjną, to racz używać
>> wielkości typu milimetr, centymetr, metr, a nie wyjeżdżasz tutaj z
>> calami. Mi się nie chce tego przeliczać.
>
> Potraktuj to jako liczby bez jednostek, bo właściwie nie chodzi tu
> o bezwzględną grubość tylko o różnice grubości między panelami.
Jeśli lakiernik i dobieracz kolorów są debilami, to żeby uzyskać odpowiedni
efekt, będą malować element po 3 razy...
>> Mój kolega ma Volvo. Kupiliśmy je wspólnie tydzień temu. Oryginalnie
>> samochód ten ma grubość lakieru c.a. 80-100 um (mikrometrów). "Nasz"
>> egzemplarz na całym nadwoziu ma grubość c.a. 170-180 um. Odchyłka jest
>> nie większa niż +/- 10 um. Auto sprzedawane jako "nowe - demo, 10 tys km
>> przebieg". Myślisz, że dealer wysyłał to auto do malowania ponownie w
>> fabryce, czy odświeżali lakier już w przysalonowej lakierni? ;)
>
> Mogli położyć dodatkową warstwę tzw. "clear coat".
Brawo. To teraz wytłumacz to takiemu "mistrzowi" miernika, który dojdzie do
wniosku, że skoro ma 2 warstwy na elemencie, to znaczy, że auto było
rozpieprzone w drzazgi, no bo bez powodu nikt elementów nie maluje. I
niestety trochę Cię zasmucę - sama warstwa "clear coat", o której piszesz,
powoduje wzrost grubości lakieru o c.a. 50% grubości bazowej.
>>> Nieuzbrojonym okiem tego faktycznie nie rozpoznasz jeśli lakiernik
>>> doświadczony i wie co robi, ale grubość jego powłoki będzie zdecydowanie
>>> wieksza niż powłok fabrycznych.
>>
>> Małe doświadczenie masz w dobrze wykonywanych naprawach - tyle powiem.
>
> Im lepiej wykonana naprawa tym trudniej ją wykryć oczywiście, ale to nic
> nie szkodzi, bo im lepiej wykonana naprawa tym mniej istotne czy ją
> wykryjesz.
Chyba, że masz spawane 2 połówki, o czym już pisałem ;)
>>>> Widziałem i mierzyłem tak jedno auto zespawane z dwóch - zrobione
>>>> najprawdopodobniej
>>>> przez serwis Toyoty i sprzedane jako nowe.
>>>
>>> Chcesz mi wmówić że autoryzowany serwis robił taki przekręt?
>>
>> Nie ma innej opcji.
>
> Może.
Auto kupione nowe w salonie przez księdza. 4 lata eksploatacji, serwis tylko
ASO.
>>> I mierzyłeś dach? Moim zdaniem ściemniasz - to niemożliwe aby nie
>>> wyszło Ci na mierniku malowanie. Nikt przecież nie maluje spawu
>>> tylko maluje się sąsiednie panele (w tym przypadku również dach
>>> bylby pomalowany) aby zatrzeć różnice odcieni nowej farby i starej.
>>
>> Mierzyłem całe auto. Spokoju mi nie dawało, dlaczego ktoś malował całe
>> odrzwia. Wyjaśniłem sobie to tak, że musiała być jakaś gwarancyjna
>> poprawka np. obtartego lakieru przy progach, albo coś w ten deseń.
>> Dopiero sprawa wyjaśniła się po zdjęciu 3 kluczowych plastików - m.in.
>> tych osłaniających słupki drzwiowe przy szybie. Piękne spawy w połowie
>> słupków.
>
> I spawy na słupkach były zamalowane bez malowania dachu?
> Niedowiary.. I nie widać było śladu??
Oczywiście. Nie było widać śladu. Auto było robione jako NOWE. Dobierano
lakier tego samego producenta wg fabrycznych parametrów. Da się? Da.
>>> Coś mi się w to wierzyć nie chce. Jaki przyrząd miałeś?
>>
>> Miałem młot pneumatyczny. Jesteś jakimś debilem, który nie rozumie słowa
>> pisanego? Miałem MIERNIK LAKIERU. Ten sam, którego od lat używam.
>> Normalny miernik, nie żadne magnetyczne ustrojstwo, tylko urządzenie
>> które mierzy lakier z dokładnością do 1 um.
>
> Wyluzuj, dobra?
> Są różne przyrządy do mierzenie grubości, są też mechaniczne
> gdzie masz magnesik na sprężynce - myślałem że takiego używałeś.
To raczej jest miernik szpachli... grubości lakieru tym się zmierzyć nie da.
Obecność szpachli - owszem.
>>>> No i co taki klient mówi, jak ma na mierniku dajmy na to wartość
>>>> 170 um przy aucie typu VW Passat, mierząc błotnik przedni lewy? ;)
>>>> Albo co taki klient mówi, jak ma takie wartości na całym samochodzie?
>>>> ;)
>>>
>>> Napisz od razu że nie wiesz jak się tego miernika używa i na czym polega
>>> metoda to Ci napiszę :-) To, że ten błotnik ma 170um nic nam samo w
>>> sobie
>>> nie mówi... Istotne jest ile mają te błotniki w tych autach przeciętnie,
>>> to czy
>>> błotnik prawy ma prawie tyle samo, np. 200um a nie 500-600 i czy
>>> generalnie
>>> wszystkie blachy w tym samochodzie mają w małych granicach te same
>>> wartości dla grubości farby... Jeśłi wartość 170um jest bliska typowej
>>> i oglądasz auto które ma tam 300 lub nawet 500 to chyba jasne jest że
>>> błotnik był malowany ręcznie?
>>
>> Przecież ci napisałem jakie są pomiary - skoro jesteś takim mistrzem
>> obsługi tego urządzenia, to powinieneś wiedzieć, jaką grubość lakieru ma
>> typowy europejski samochód. Ale pomogę Ci - fabrycznie te samochody mają
>> wartości 80-100 um, w zależności od dokładności skalibrowania urządzenia
>> pomiarowego.
>
> Nie mieszkam w Europie, nie wiem jakie mają grubość i nie jest mi to
> potrzebne - nie sugeruję też że jestem jakimś mistrzem... wyluzuj, please.
To Ty wyluzuj. Masz jakąś tam wiedzę - i dobrze. Trochę ją uporządkujesz - i
będzie bardzo dobrze. Nie rozmawiasz tutaj z ludźmi, którzy auto widzieli
tylko na obrazku i ślinią się na widok Audi A4.
Generalnie zasada przy samochodach używanych jest taka:
- im droższe i wyższej klasy auto - tym bardziej klient "przymyka oko" na
poprawki lakiernicze, jeśli są dobrze udokumentowane, z jakiego powodu
zostały wykonane - tutaj bowiem liczy się przede wszystkim wrażenie wizualne
- rozbite auta były, są i będą - KAŻDE auto można naprawić tak, że śladu po
naprawie nie będzie - kwestia kosztów. Z reguły jednak mało kto naprawia
samochody wg procedur naprawczych zalecanych przez producenta pojazdu.
- dyskwalifikowanie aut po poprawkach lakierniczych jest w dzisiejszych
czasach kretynizmem - mając bowiem odpowiednie urządzenia jesteś w stanie w
90% trafnie określić, jaki zakres miała naprawa lakiernicza i czy będzie
źródłem problemów
- im mniej ma ktoś pieniędzy na samochód - tym bardziej wydziwia - tutaj też
jest to poniekąd logiczne - mam mało pieniędzy na samochód, tzn. nie mam
prawie wcale pieniędzy na jego naprawę - powinien być więc w jak najlepszym
stanie - wręcz nie odbiegającym od salonowego
>> Rozpoznałeś, bo miałeś DRUGĄ warstwę lakieru. Gdyby te drzwi kupili nowe
>> w ASO i pomalowali je w DOBRYM serwisie - miałbyś pomiar jak z fabryki.
>
> Nie, były nowe drzwi. A widać było grubość większą nie dlatego że klepali
> i była szpachla, tylko było kilka warstw ręcznego malowania. Nie dobraliby
> identycznie lakieru do tylnego błotnika - nawet gdyby mieli fabryczne
> drzwi
> to przejechaliby sąsiednie panele dla zamazania różnicy odcieni.
Spieprzyli robotę i tyle. Mogli dobrać lakier maksymalnie zbliżony do
tylnego błotnika, pomalować RAZ nowe drzwi i przycieniować sąsiednie
elementy. I masz jedną warstwę lakieru na drzwiach i delikatnie przepylone
fragmenty elementów sąsiednich.
Jurand.
-
92. Data: 2010-06-11 21:30:14
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: Karolek <d...@o...pl>
Jurand pisze:
>> Akurat.
>> Po naprawie blacharsko-lakierniczej z cala pewnoscia zostanie
>> uszkodzona warstwa ocynku, a to juz wystarczajacy powod na szybsze
>> pojawienie sie korozji.
>
> A kto powiedział, że wszystkie malowane elementy muszą być uprzednio
> naprawiane blacharsko?
Maslag.
Cytuje "naprawa blacharsko-lakiernicza".
Fragment blaharsko w szczegolnosci, raczej nie oznacza tylko odkrecenia
starych drzwi i przykrecnia nowych.
> Jak Ci ktoś zrobi rysę gwoździem, to też będziesz
> ją wyklepywał?
>
A prawda jest taka, ze po latach uzytkowania karoseria ma sporo dolkow i
doleczkow roznej masci i te rysy to najmniejszy problem.
W wielu miejscach trzeba je chociaz troche wyklepac by nie walic grubo
szpachlowka i przy okazji malowania glupiej rysy robi sie wlasnie takie
naprawy blacharskie.
Osobiscie ostatnio to przerabialem... auto mialo lekko przetarty jeden
bok, ale ze cale dookola bylo troche porysowane i ogolnie zmeczony
lakier juz byl, to niby na perwszy rzut oka nizle wygladajace bylo
lakierowane cale, a klepania jak sie okazalo bylo od groma.
--
Karolek
-
93. Data: 2010-06-11 21:33:14
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Jurand" <j...@i...pl> wrote in message
news:huto7g$4lu$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
> news:hut52i.3fc.0@poczta.onet.pl...
>
>>>>> Biedny Pszemolu - chyba Ty nie rozumiesz jednej rzeczy. O ile w
>>>>> przypadku aut dwu i trzyletnich możesz trafić faktycznie samochód z
>>>>> oryginalnym lakierem, to w sytuacji, gdy auto ma np. 6 lat i więcej -
>>>>> taka szansa maleje w tempie "do kwadratu".
>>>>
>>>> Niech sobie maleje...
>>>> Tak samo maleje ważność względów kosmetycznych w 6-letnim aucie...
>>>> Co to zmienia?
>>>
>>> Właśnie ilość zabiegów kosmetycznych, które trzeba przy takim aucie
>>> wykonać - rośnie. I teraz Ty lansujesz teorię - lepszy przed zabiegami,
>>> ale w oryginalnym lakierze. Ja wolę auto PO zabiegach, dobrze
>>> wykonanych, za które zapłacę tyle samo, co za auto z oryginalnym
>>> lakierem, ale poobijanym.
>>
>> To, że zabiegi były dobrze wykonane to jest Twoje myślenie życzeniowe.
>> Nie wiesz co było i z jakiego powodu było malowane. Jesli zakładasz
>> w każdym przypadku że to były parkingowe otarcia to jesteś naiwnym
>> optymistą.
>
> Dlaczego życzeniowe? Ja obecnie przed wykonaniem jakiegokolwiek
> malowania - robię zdjęcie. Czy to jest odprysk, czy rysa, czy wgniecenie -
> nieistotne, klient widzi jak element wyglądał przed malowaniem. Aut z
> obtarciami parkingowymi mam mnóstwo - praktycznie rzadko który samochód
> nie ma np. poobcieranych zderzaków. Fota i do lakiernika.
>
>>>> Tu nie chodzi o fabryczne części tylko o ręczne malowanie z pistoletu,
>>>> bez użycia automatów lakierniczych jakie używane są w fabrykach...
>>>
>>> Też będzie wartość fabryczna. Tu nie ważne kto i jak maluje, tylko ile
>>> warstw położy na oryginalnym elemencie.
>>
>> Miernik wykrywa za grubą farbę i to sugeruje niefabryczność panelu.
>
> Oj, naprawdę mało widziałeś.
>
>>>> Niech sobie będzie super profesjonalista lakiernik - nie jest w stanie
>>>> zachować równość powłoki lakierniczej typowej dla aut malowanych
>>>> w fabryce. Powłoka malowa z ręki będzie z całą pewnością grubsza,
>>>> bo zwykle będzie mieć więcej warstw niż ta z fabryki...
>>>
>>> Nie będzie. Dlaczego ma mieć więcej warstw? Bierzesz oryginalny nowy
>>> element przygotowany fabrycznie pod malowanie i malujesz normalną jedną
>>> warstwą lakieru.
>>
>> :-)) Zabawny jesteś. Malowałeś kiedyś auto ?
>
> Nie, bo nie mam na tyle wprawy, żeby to zrobić dobrze. Ale widziałem
> takich aut trochę.
>
>>>> I na tym właśnie polega test miernikiem. Jeśli całe auto ma powłokę
>>>> o grubości 5-7 tysięcznych cala to jeśli z jednej strony jest 10 lub 15
>>>> czy więcej to wiadomo że ta strona była malowana ręcznie...
>>>
>>> Bzdura. Poza tym piszesz na polską listę dyskusyjną, to racz używać
>>> wielkości typu milimetr, centymetr, metr, a nie wyjeżdżasz tutaj z
>>> calami. Mi się nie chce tego przeliczać.
>>
>> Potraktuj to jako liczby bez jednostek, bo właściwie nie chodzi tu
>> o bezwzględną grubość tylko o różnice grubości między panelami.
>
> Jeśli lakiernik i dobieracz kolorów są debilami, to żeby uzyskać
> odpowiedni efekt, będą malować element po 3 razy...
>
>>> Mój kolega ma Volvo. Kupiliśmy je wspólnie tydzień temu. Oryginalnie
>>> samochód ten ma grubość lakieru c.a. 80-100 um (mikrometrów). "Nasz"
>>> egzemplarz na całym nadwoziu ma grubość c.a. 170-180 um. Odchyłka jest
>>> nie większa niż +/- 10 um. Auto sprzedawane jako "nowe - demo, 10 tys km
>>> przebieg". Myślisz, że dealer wysyłał to auto do malowania ponownie w
>>> fabryce, czy odświeżali lakier już w przysalonowej lakierni? ;)
>>
>> Mogli położyć dodatkową warstwę tzw. "clear coat".
>
> Brawo. To teraz wytłumacz to takiemu "mistrzowi" miernika, który dojdzie
> do wniosku, że skoro ma 2 warstwy na elemencie, to znaczy, że auto było
> rozpieprzone w drzazgi, no bo bez powodu nikt elementów nie maluje. I
> niestety trochę Cię zasmucę - sama warstwa "clear coat", o której piszesz,
> powoduje wzrost grubości lakieru o c.a. 50% grubości bazowej.
>
>>>> Nieuzbrojonym okiem tego faktycznie nie rozpoznasz jeśli lakiernik
>>>> doświadczony i wie co robi, ale grubość jego powłoki będzie
>>>> zdecydowanie
>>>> wieksza niż powłok fabrycznych.
>>>
>>> Małe doświadczenie masz w dobrze wykonywanych naprawach - tyle powiem.
>>
>> Im lepiej wykonana naprawa tym trudniej ją wykryć oczywiście, ale to nic
>> nie szkodzi, bo im lepiej wykonana naprawa tym mniej istotne czy ją
>> wykryjesz.
>
> Chyba, że masz spawane 2 połówki, o czym już pisałem ;)
>
>>>>> Widziałem i mierzyłem tak jedno auto zespawane z dwóch - zrobione
>>>>> najprawdopodobniej
>>>>> przez serwis Toyoty i sprzedane jako nowe.
>>>>
>>>> Chcesz mi wmówić że autoryzowany serwis robił taki przekręt?
>>>
>>> Nie ma innej opcji.
>>
>> Może.
>
> Auto kupione nowe w salonie przez księdza. 4 lata eksploatacji, serwis
> tylko ASO.
>
>>>> I mierzyłeś dach? Moim zdaniem ściemniasz - to niemożliwe aby nie
>>>> wyszło Ci na mierniku malowanie. Nikt przecież nie maluje spawu
>>>> tylko maluje się sąsiednie panele (w tym przypadku również dach
>>>> bylby pomalowany) aby zatrzeć różnice odcieni nowej farby i starej.
>>>
>>> Mierzyłem całe auto. Spokoju mi nie dawało, dlaczego ktoś malował całe
>>> odrzwia. Wyjaśniłem sobie to tak, że musiała być jakaś gwarancyjna
>>> poprawka np. obtartego lakieru przy progach, albo coś w ten deseń.
>>> Dopiero sprawa wyjaśniła się po zdjęciu 3 kluczowych plastików - m.in.
>>> tych osłaniających słupki drzwiowe przy szybie. Piękne spawy w połowie
>>> słupków.
>>
>> I spawy na słupkach były zamalowane bez malowania dachu?
>> Niedowiary.. I nie widać było śladu??
>
> Oczywiście. Nie było widać śladu. Auto było robione jako NOWE. Dobierano
> lakier tego samego producenta wg fabrycznych parametrów. Da się? Da.
>
>>>> Coś mi się w to wierzyć nie chce. Jaki przyrząd miałeś?
>>>
>>> Miałem młot pneumatyczny. Jesteś jakimś debilem, który nie rozumie słowa
>>> pisanego? Miałem MIERNIK LAKIERU. Ten sam, którego od lat używam.
>>> Normalny miernik, nie żadne magnetyczne ustrojstwo, tylko urządzenie
>>> które mierzy lakier z dokładnością do 1 um.
>>
>> Wyluzuj, dobra?
>> Są różne przyrządy do mierzenie grubości, są też mechaniczne
>> gdzie masz magnesik na sprężynce - myślałem że takiego używałeś.
>
> To raczej jest miernik szpachli... grubości lakieru tym się zmierzyć nie
> da. Obecność szpachli - owszem.
>
>>>>> No i co taki klient mówi, jak ma na mierniku dajmy na to wartość
>>>>> 170 um przy aucie typu VW Passat, mierząc błotnik przedni lewy? ;)
>>>>> Albo co taki klient mówi, jak ma takie wartości na całym samochodzie?
>>>>> ;)
>>>>
>>>> Napisz od razu że nie wiesz jak się tego miernika używa i na czym
>>>> polega
>>>> metoda to Ci napiszę :-) To, że ten błotnik ma 170um nic nam samo w
>>>> sobie
>>>> nie mówi... Istotne jest ile mają te błotniki w tych autach
>>>> przeciętnie, to czy
>>>> błotnik prawy ma prawie tyle samo, np. 200um a nie 500-600 i czy
>>>> generalnie
>>>> wszystkie blachy w tym samochodzie mają w małych granicach te same
>>>> wartości dla grubości farby... Jeśłi wartość 170um jest bliska typowej
>>>> i oglądasz auto które ma tam 300 lub nawet 500 to chyba jasne jest że
>>>> błotnik był malowany ręcznie?
>>>
>>> Przecież ci napisałem jakie są pomiary - skoro jesteś takim mistrzem
>>> obsługi tego urządzenia, to powinieneś wiedzieć, jaką grubość lakieru ma
>>> typowy europejski samochód. Ale pomogę Ci - fabrycznie te samochody mają
>>> wartości 80-100 um, w zależności od dokładności skalibrowania urządzenia
>>> pomiarowego.
>>
>> Nie mieszkam w Europie, nie wiem jakie mają grubość i nie jest mi to
>> potrzebne - nie sugeruję też że jestem jakimś mistrzem... wyluzuj,
>> please.
>
> To Ty wyluzuj. Masz jakąś tam wiedzę - i dobrze. Trochę ją uporządkujesz -
> i będzie bardzo dobrze. Nie rozmawiasz tutaj z ludźmi, którzy auto
> widzieli tylko na obrazku i ślinią się na widok Audi A4.
> Generalnie zasada przy samochodach używanych jest taka:
> - im droższe i wyższej klasy auto - tym bardziej klient "przymyka oko" na
> poprawki lakiernicze, jeśli są dobrze udokumentowane, z jakiego powodu
> zostały wykonane - tutaj bowiem liczy się przede wszystkim wrażenie
> wizualne
> - rozbite auta były, są i będą - KAŻDE auto można naprawić tak, że śladu
> po naprawie nie będzie - kwestia kosztów. Z reguły jednak mało kto
> naprawia samochody wg procedur naprawczych zalecanych przez producenta
> pojazdu.
> - dyskwalifikowanie aut po poprawkach lakierniczych jest w dzisiejszych
> czasach kretynizmem - mając bowiem odpowiednie urządzenia jesteś w stanie
> w 90% trafnie określić, jaki zakres miała naprawa lakiernicza i czy będzie
> źródłem problemów
> - im mniej ma ktoś pieniędzy na samochód - tym bardziej wydziwia - tutaj
> też jest to poniekąd logiczne - mam mało pieniędzy na samochód, tzn. nie
> mam prawie wcale pieniędzy na jego naprawę - powinien być więc w jak
> najlepszym stanie - wręcz nie odbiegającym od salonowego
>
>>> Rozpoznałeś, bo miałeś DRUGĄ warstwę lakieru. Gdyby te drzwi kupili nowe
>>> w ASO i pomalowali je w DOBRYM serwisie - miałbyś pomiar jak z fabryki.
>>
>> Nie, były nowe drzwi. A widać było grubość większą nie dlatego że klepali
>> i była szpachla, tylko było kilka warstw ręcznego malowania. Nie
>> dobraliby
>> identycznie lakieru do tylnego błotnika - nawet gdyby mieli fabryczne
>> drzwi
>> to przejechaliby sąsiednie panele dla zamazania różnicy odcieni.
>
> Spieprzyli robotę i tyle. Mogli dobrać lakier maksymalnie zbliżony do
> tylnego błotnika, pomalować RAZ nowe drzwi i przycieniować sąsiednie
> elementy. I masz jedną warstwę lakieru na drzwiach i delikatnie przepylone
> fragmenty elementów sąsiednich.
Ty teraz przyjmujesz stronę sprzedawcy, robisz fotki, itp...
To inna sytuacja gdy masz auto na placu z autami używanymi lub na giełdzie
i miernikiem mierzysz ewidentnie malowany bok i masz zagadkę bo nie masz
żadnych fotek, żadnych dokumentów - tylko "słowo" sprzedawcy, który ma duży
interes w tym aby Cię nakłamać ile wlezie.
-
94. Data: 2010-06-11 21:39:20
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Artur Maśląg" <f...@p...com> wrote in message
news:hutmru$5gu$1@inews.gazeta.pl...
> W dniu 2010-06-11 17:05, Pszemol pisze:
>> "Artur 'futrzak' Maśląg" <f...@p...com> wrote:
>>> Pszemol pisze:
>>> (...)
>>>> Nagroda tylko dla wytrwałych...
>>>
>>> LOL - nagrodą ma być używany samochód?
>>
>> Nagrodą ma być niebity używany samochód.
>
> LOL - a jako to nagroda? Używany samochód to używany samochód -
> ma być sprawny i spełniać swą rolę jak kuchenka mikrofalowa. 'Niebitość'
> to ułuda sprawnego samochodu. Wolę dobrze naprawiony niż niby
> super-hiper po roku szukania. Szukać latami to ja mogę zabytkowych
> do kolekcji/hobby itd.
I sądzisz że inni posługują się identycznymi kryteriami co Twoje
przy zakupie ich aut? To się grubo mylisz...
>> A jak rozpoznasz poprawnie wykonaną od niepoprawnie wykonanej?
>
> Wiesz, jedno to np. ten miernik, drugie to świadomość metod wykonywania
> różnych napraw. Ja wiem, że wiele osób tutaj wróży ze szklanej kuli
> o wielkich przejściach samochodów na podstawie samych zdjęć, inni
> nie wierzą, że fabrycznie sprzedany samochód może być wypadkowy itd.
Czy będziesz z jakimś tam prawdopodobieństwiem trafienia zgadywał.
>> Nie było Cię przy malowaniu, prawda?
>
> Oczywiście i nawet nie zamierzam. Tak się składa, że nawet jak moje
> prywatne samochody były naprawianie to oddawałem do roboty i wracałem
> po naprawie. Zawsze pozostaje gwarancja na taką robotę, a ja mam
> ciekawsze zajęcia niż pilnowanie blacharzy-lakierników - to w końcu
> taki sam fach jak każdy inny.
Nie zrozumieliśmy się - mówiliśmy o kupnie auta malowanego, więc
nie wiesz co i jak było malowane i gdzie (u kogo w garażu lub na trawie).
A nie o tym jak Ty malujesz swoje naprawy...
> Dodam od siebie, że kiedyś bawiłem się
> w restaurację pojazdów (takie drogie hobby), więc względnie
> profesjonalna naprawa pierwszego z brzegu typowego pojazdu była banalna
> - dostępne części nowe i używane (wolę używaną część karoserii z
> rozbitka niż nową od chinola). W sumie co tu więcej tłumaczyć...
Dla mnie od dawna wszystko jest jasne, więc nie musisz nic tłumaczyć :-)
-
95. Data: 2010-06-11 21:40:35
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: Karolek <d...@o...pl>
Jurand pisze:
>> Ciekawe jak wyklepiesz blache, a potem wyrownasz powierzchnie nie
>> naruszajac ocynku :P
>> Nie ma to jak przemadrzaly handlarz z doktoratem.
>
> Widzę, że wycofawszy się dzielnie z wątku o BMW teraz zaczynasz walczyć
> w kolejnym, w którym zapewne wkrótce też polegniesz.
>
ROTFL, myslisz, ze jak napiszesz, ze pracujesz dla nasa to ktos z tego
tytulu polegl? :P
Smieszny jestes.
> Kto mówił o KLEPANIU blachy? Myślisz, że każdy pracuje na zasadzie
> beznamiętnego napierdalania młotem w blachę, żeby mniej więcej
> przywrócić jej kształt pierwotny, a potem jedzie po niej boschem z
> kamieniem, żeby dodatkowo to wyrównać?
Widac jakie zlomki jako handlarz robiles.
Albo nie masz zielonego pojecia jak wyglada zaklad blacharsko lakierniczy.
I nie musisz jechac zadnym "boschem", wystarczy kawalek papieru sciernego.
> Blacha, jeśli nie doszło do
> poważnego uszkodzenia lakieru, może być wyprostowana praktycznie "do
> zera". Kładziesz potem nową warstwę podkładu i lakieru i masz nie
> naruszony ocynk + nowy lakier. I co Ci ma zardzewieć?
LOL, tylko to nie uszkodzenie lakieru decyduje o tym czy cos bedzie
klepane czy nie :P
> Druga sprawa - załóżmy, że auto masz uderzone tak, że pomięło maskę,
> błotniki, wzmocnienia przednie. Kupujesz takie rzeczy używane
> ORYGINALNE, PROSTE, bez uszkodzeń lakieru. PRzykręcasz, malujesz i masz
> elementy, których trwałość jest praktycznie taka sama, jak oryginału.
> Warunek - musi to robić ktoś, kto ma odpowiednią wiedzę, a nie debil z
> młotem w ręce.
Buhahah.
Strach od ciebie auto kupic :>
Juz widze te haldy uzywancyh masek, blotnikow itd. oczywiscie
oryginalnych, na ktorych nie ma najmniejszego uszkodzenia :P
Taa, kolega blacharz moze cos powiedziec, szczegolnie o takich klientach
co to sami lubia czesci przywiezc, wlasnie takie uzywane, oryginalne,
na ktore tylko lakier trzeba nalozyc (przynajmniej im sie tak wydaje) :P
--
Karolek
-
96. Data: 2010-06-11 21:43:54
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Jurand" <j...@i...pl> wrote in message
news:hutlpb$u2r$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
> news:hut2la.1ig.0@poczta.onet.pl...
>
>>>>>> Nie ma znaczenia "stopień zużycia" lakieru...
>>>>>> W momencie wymiany drzwi zostały one na 100% pociągnięte farbą
>>>>>> dla wyrównania odcieni z resztą auta i ten bok będzie na mierniku
>>>>>> wykryty z dużo grubszą niż fabryczna powłoką lakierniczą. Rozumiesz?
>>>>>
>>>>> Znalezienie takiego pojazdu w przedziale wiekowym 5-10 lat jest
>>>>> wyzwaniem ciężkim do zrealizowania jeżeli dodatkowo szuka się
>>>>> konkretnej sztuki.
>>>>
>>>> Nagroda tylko dla wytrwałych... Reszta będzie mieć rok-dwa po kupnie
>>>> problemy z rdzą.
>>>
>>> Hihi, nie wiem jak to jest, ale ludzie jak wyjadą do USA to zachowują
>>> się, jakby zjedli wszystkie rozumy, a w Polsce zostawili samych debili.
>>
>> Nie wiem skąd masz poczucie bycia debilem... ja Ci tak nie napisałem.
>
> Bo piszesz takie bzdury z takim przekonaniem o swojej racji, że szczęka
> opada.
I to daje Ci przekonanie że jesteś debilem? Dlaczego? :-)
>>> Człowieku - jaki problem z rdzą, jeśli NIE NARUSZYSZ ocynku auta?
>>> Farba Ci zardzewieje?
>>
>> Załóżmy że masz bite auto. Ma rozwalony przedni pas, klapę silnika itp.
>> Mechanik naprawia auto, załóżmy że chłodnicę i klimę wymienił dobrze,
>> wszystko działa ok, niech mu będzie. Teraz robimy blacharkę... Co robi
>> z klapą silnika? Klepie? Nie.. kupuje nową. Cena nowej w toyocie czy
>> hondzie to 3-4x tyle co cena klapy nieoryginalnej... nieocynkowanej.
>
> Kupuje używaną, oryginalną, nie uszkodzoną. I cała Twoja teoria o rdzy
> może sobie pójść w buty. A jeśli robi naprawę z OC - tak, kupuje nową w
> serwisie i za to zwraca ubezpieczyciel.
Pomyłka - mówimy o kupnie naprawionego auta.
Nie o tym jak Ty to naprawisz.
A więc może być róznie - wiesz że klapa była malowana ale ani nie wiesz
co to za klapa, ani czy ma ocynk ani czy podkład itp... Loteria.
Jednym to nie przeszkadza, innym przeszkadza.
>> Jeśli robisz auto dla siebie, być moze zwracasz uwage na to jakich
>> części zakład używa i o ile Cię nie zrobią w konia to masz ocynkowaną.
>> Jeśli robisz auto na sprzedaż to z całą pewnością nie użyjesz oryginału
>> tylko kupisz klapę tanią, zaprawioną podkładem i potem pomalujesz
>> lakierem byle jak, byle kupujący się nie zorientował.
>
> Już Ci pisałem - nie kupuje się elementów blacharskich typu zamiennik z
> Tajwanu. 3x lepiej jest kupić UŻYWANY element, odkręcony z takiego
> samochodu, w którym uszkodzeniu uległa inna część auta.
Ale po co mi to mówisz??? To jest nie na temat.
Piszemy o kupowaniu naprawionych blacharsko/lakierniczo aut.
A więc kupując takie auto nie wiesz jakie blachy były użyte.
>> Jak się klapę silnika
>> maluje? Ano jest to dosyć skomplikowany proces, bo klapa ma kilka
>> powłok o różnej grubości i twardości farby.
>
> Aż 3 grubości. Podkład, baza, lakier bezbarwny.
>
>> Przód oryginalnej klapy ma
>> pas o grubości kilkunastu-kilkudziesięciu mikrometrów zrobiony miękką
>> warstwą amortyzującą uderzenia kamyczków na drodze...
>
> Chyba śnisz ;) Kto Ci takich bajek naopowiadał?
To, że Ty o czymś nie wiesz nie znaczy że to nie istnieje.
>> Gdy tego nie
>> masz (a po co miałby się lakiernik dupcyć takimi szczególami, nie?) to
>> po roku-dwu jeżdzenia po autostradach z dużą szybkością maska silnika
>> tego auta będzie wyglądać jak ser szwajcarski z odpryskami lakieru, a że
>> nie była oryginalną klapą toyoty czy honndy z ocynkiem to masz tam rdzę.
>
> Aha, jasne. Żebyś się nie zdziwił, jak miękkie obecnie są lakiery wodne i
> jak bardzo nieodporne na uderzenia kamieni.
> Mam dla Ciebie radę - weź poczytaj sobie o technologii lakierowania aut.
> Obecnej technologii. Bo masz duuuże braki.
W porząsiu mistrzuniu. Ty jesteś wszechwiedzący i nieomylny.
Ale mimo to nie wiedziałeś o specjalnym malowaniu przedniego pasa
klapy silnika... ech.
-
97. Data: 2010-06-11 21:51:30
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: Karolek <d...@o...pl>
Jurand pisze:
> Aha, jasne. Żebyś się nie zdziwił, jak miękkie obecnie są lakiery wodne
> i jak bardzo nieodporne na uderzenia kamieni.
> Mam dla Ciebie radę - weź poczytaj sobie o technologii lakierowania aut.
> Obecnej technologii. Bo masz duuuże braki.
Sam sie lepiej doucz matolku, bo o lakierach wodnych to nic nie wiesz.
Tak to jest jak baran pohandluje paroma zlomami w zyciu i mysli, ze
pozjadal wszystkie rozumy.
Zebys sie nie musial wiele zastanawiac... lakiery wodne to TYLKO baza,
bezbarwny jest dalej taki jak kiedys, wiec to by bylo na tyle z twoja
teoria o miekkosci wodnych lakierow.
--
Karolek
-
98. Data: 2010-06-11 22:03:06
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: Karolek <d...@o...pl>
masti pisze:
> Dnia pięknego Fri, 11 Jun 2010 17:17:46 +0200, osobnik zwany Karolek
> wystukał:
>
>> Akurat.
>> Po naprawie blacharsko-lakierniczej z cala pewnoscia zostanie uszkodzona
>> warstwa ocynku, a to juz wystarczajacy powod na szybsze pojawienie sie
>> korozji.
>
> mój stary passat, który był klepany po stłuczce jeździ do tej pory u
> znajomego. Minęło 8 lat od naprawy. Rdzy nie ma. Bo niby dlaczego miałaby
> być po dobrze wykonanej naprawie?
Szkoda ze nie zdajesz sobie sprawy, ze to co napisales nic nie wnosi do
tematu.
--
Karolek
-
99. Data: 2010-06-11 22:05:24
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Jurand" <j...@i...pl>
Użytkownik "Karolek" <d...@o...pl> napisał w wiadomości
news:huu309$jaj$1@news.mm.pl...
> Jurand pisze:
>
>>> Akurat.
>>> Po naprawie blacharsko-lakierniczej z cala pewnoscia zostanie uszkodzona
>>> warstwa ocynku, a to juz wystarczajacy powod na szybsze pojawienie sie
>>> korozji.
>>
>> A kto powiedział, że wszystkie malowane elementy muszą być uprzednio
>> naprawiane blacharsko?
>
> Maslag.
> Cytuje "naprawa blacharsko-lakiernicza".
> Fragment blaharsko w szczegolnosci, raczej nie oznacza tylko odkrecenia
> starych drzwi i przykrecnia nowych.
No to jeżeli za naprawę blacharską przyjmiemy też lekkie wyprofilowanie
pogiętej blachy, co najczęściej jest domeną już lakiernika - no to wtedy
mamy szersze pojęcie. Ale taki element nie będzie korodował w stopniu innym,
niż nie ruszana blacha, dopóki nie zedrzesz starego lakieru do blachy.
>> Jak Ci ktoś zrobi rysę gwoździem, to też będziesz ją wyklepywał?
>>
>
> A prawda jest taka, ze po latach uzytkowania karoseria ma sporo dolkow i
> doleczkow roznej masci i te rysy to najmniejszy problem.
> W wielu miejscach trzeba je chociaz troche wyklepac by nie walic grubo
> szpachlowka i przy okazji malowania glupiej rysy robi sie wlasnie takie
> naprawy blacharskie.
Przepraszam Cię - najczęściej dołki i dołeczki różnej maści to maskuje
lakiernik i rzadko kto zabiera się za "wyciąganie" tych właśnie dołeczków.
Chociażby z racji tego, że zaszpachlowanie dołka jest prymitywnie proste, a
wyciągniecie tego "na równo" wymaga nierzadko nie lada wprawy.
Jurand.
-
100. Data: 2010-06-11 22:10:02
Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
Od: "Jurand" <j...@i...pl>
Użytkownik "Karolek" <d...@o...pl> napisał w wiadomości
news:huu3jm$tkb$1@news.mm.pl...
> Jurand pisze:
>
>>> Ciekawe jak wyklepiesz blache, a potem wyrownasz powierzchnie nie
>>> naruszajac ocynku :P
>>> Nie ma to jak przemadrzaly handlarz z doktoratem.
>>
>> Widzę, że wycofawszy się dzielnie z wątku o BMW teraz zaczynasz walczyć
>> w kolejnym, w którym zapewne wkrótce też polegniesz.
>>
>
> ROTFL, myslisz, ze jak napiszesz, ze pracujesz dla nasa to ktos z tego
> tytulu polegl? :P
> Smieszny jestes.
Nie, nie to miałem na myśli - wkrótce sam się przekonasz.
>> Kto mówił o KLEPANIU blachy? Myślisz, że każdy pracuje na zasadzie
>> beznamiętnego napierdalania młotem w blachę, żeby mniej więcej przywrócić
>> jej kształt pierwotny, a potem jedzie po niej boschem z kamieniem, żeby
>> dodatkowo to wyrównać?
>
> Widac jakie zlomki jako handlarz robiles.
> Albo nie masz zielonego pojecia jak wyglada zaklad blacharsko lakierniczy.
> I nie musisz jechac zadnym "boschem", wystarczy kawalek papieru sciernego.
Chętnie bym zobaczył, jak "kawałkiem papieru ściernego" wyrównujesz
wyklepany wcześniej młotkiem błotnik. ;) Po drugie, ja nie pisałem, że tak
robie, tylko że nie zawsze trzeba się uciekać do napieprzania młotkiem po
elementach blaszanych, tylko trzeba użyć mózgu żeby wgniecenie wyprostować z
jak najmniejszą ingerencją w oryginalną strukturę lakieru.
>> Blacha, jeśli nie doszło do poważnego uszkodzenia lakieru, może być
>> wyprostowana praktycznie "do zera". Kładziesz potem nową warstwę podkładu
>> i lakieru i masz nie naruszony ocynk + nowy lakier. I co Ci ma
>> zardzewieć?
>
> LOL, tylko to nie uszkodzenie lakieru decyduje o tym czy cos bedzie
> klepane czy nie :P
Oczywiście - dla większości blacharzy nie. Dla mniejszości - i to znakomitej
mniejszości, bo wymaga to niesamowitych umiejętności - jeśli masz element z
nieuszkodzonym lakierem to w 50% wypadków da się go tak potraktować, że
obejdzie się bez malowania.
>> Druga sprawa - załóżmy, że auto masz uderzone tak, że pomięło maskę,
>> błotniki, wzmocnienia przednie. Kupujesz takie rzeczy używane ORYGINALNE,
>> PROSTE, bez uszkodzeń lakieru. PRzykręcasz, malujesz i masz elementy,
>> których trwałość jest praktycznie taka sama, jak oryginału.
>> Warunek - musi to robić ktoś, kto ma odpowiednią wiedzę, a nie debil z
>> młotem w ręce.
>
> Buhahah.
> Strach od ciebie auto kupic :>
Tak, widzę to codzień w oczach klientów.
> Juz widze te haldy uzywancyh masek, blotnikow itd. oczywiscie
> oryginalnych, na ktorych nie ma najmniejszego uszkodzenia :P
Zdarzają się i takie elementy. Wystarczy, jak nie jest uszkodzony lakier w
taki sposób, żeby był przetarty do gołej blachy.
> Taa, kolega blacharz moze cos powiedziec, szczegolnie o takich klientach
> co to sami lubia czesci przywiezc, wlasnie takie uzywane, oryginalne, na
> ktore tylko lakier trzeba nalozyc (przynajmniej im sie tak wydaje) :P
Mnie nie interesuje, jakich masz kolegów i co oni robią.
Jurand.