eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikazabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 60

  • 51. Data: 2012-08-26 00:37:58
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: "Anerys" <s...@s...pl>


    Użytkownik "badworm" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
    news:pjodmc8mddwg$.dlg@badworm.pl...
    > Dnia Sat, 25 Aug 2012 05:04:08 +0200, Anerys napisał(a):
    >
    >> 1. Robię jakąś bardzo ważną pracę, mam niedużo do skończenia, a nagle
    >> taki
    >> fiut kradnie kabel i odłącza mi prąd, zasilanie idzie w pizdu, uwaga -
    >> fiuta
    >> zamierzam stosownie zmaltretować.
    >
    > Jaka różnica, czy do restartu komputera (do którego wystarczy krótki

    A ja gdzieś napisałem, że to praca komputerowa? :))

    > przysiad napięcia w trakcie "przerzucania" zasilania na poziomie SN)
    > dojdzie z winy złodzieja czy dowolnej innej przyczyny? Mogło coś paść
    > gdziekolwiek po drodze w zasilaniu, mogło dojść do planowego
    > wyłaczenia/przełączania zasilania (przeglądy kiedyś trzeba robić).

    Jeśli jest jakaś planowana robota, to w najgorszym razie, skok jest
    kilkusekundowy, przez czas przełaczania linii. Poza tym zwykle wtedy się
    chyba uprzedza użytkowników "z rejonu xxx, że będziem linię psuć,
    podpisano - elektrycy".

    > Poczytaj sobie stosowne rozporządzenie nt. jakości energii - jest tam
    > mowa do jak długich przerw (sumarycznie) w ciągu roku ma prawo zakład
    > energetyczny. Jeśli Twoja umowa przyłączeniowa nie przewiduje zasilania
    > ciągłego (bezprzerwowego) to utrata danych z komputera na skutek zaniku
    > zasilania to tylko Twoje gapiostwo - albo się robi odpowiednio często
    > save albo inwestuje w UPSa.

    Nigdzie nie napisałem, że cokolwiek robię przy komputerze...
    A jak nawet zaistnieje awaria, to najczęściej po przełączeniu linii można
    zasilać okolicę nadal, conajwyżej z mniejszą obciążalnością, gdy jedna linia
    napędza więcej, niż zwykle.

    >> 2. Pracuje sobie respirator, podpierany wprawdzie baterią, ale...
    >> Podobnie,
    >> jak w 1. skutkuje to brakiem zasilania, a jak bateria zdechnie, to to
    >> samo
    >> stanie się z pacjentem. Załóżmy, że jest to ktoś z moich bliskich (nie
    >> daj
    >> Boże).
    >
    > Wybacz ale jeśli ktoś podłącza respirator albo inne urządzenie
    > podtrzymujące funkcje życiowe pod źródło nie gwarantujące ciągłości
    > zasilania albo nie ma pod ręką agregatu to jest więcej niż niepoważny.

    Także nie napisałem,m że mój respirator nie ma zapasu - to chyba jest jasne?
    Ale zapas ma to do siebie, ze wieczny nie jest.

    > Nie bez powodu szpitale mają rozbudowane systemy zasilania z własnymi
    > generatorami prądotwórczymi - nawet jeśli zasilanie jest rezerwowane to
    > ten ułamek sekundy gdy następuje przełaczanie źródła może zakłócać pracę
    > urządzeń nie mających podtrzymania bateryjnego.

    A przy dłuższej przerwie... Gdy zapasy się wyczerpią... Ja uważam, że nie ma
    znaczenia, czy szpitalny technik zadbał należycie o zapas, czy olał go
    totalnie, że nie zdejmuje to winy z tego, kto rozwalił słup energetyczny.
    Inna sprawa, gdy rozwalam coś, w okolicznościach, na które nie mam wpływu,
    np. niewidoczna tłusta plama na jezdni, wpadam w poślizg i rozwalam słup,
    uszkadzam trafo...
    W skrócie - dbać o jakość zasilania - tak. Dbać o rezerwę - tak. Jeśli
    megawypasiony laptop mi padnie przy aktualizacji BIOSu, bo w trakcie siada
    mi prąd z sieci, a bateria jest rozładowana - pretensje mam tylko do siebie.
    Niedawno robiłem komuś lapa, w tym flash BIOSu, program WYMAGAŁ, aby NARAZ
    były włączone i bateria, i zasilanie sieciowe. Uważam to jakkolwiek za nieco
    upierdliwe, to zdecydowanie słuszne. A gość rozwalający słup, jeśli to
    zrobił, bo pijany wsiadł za fajerę i nie zapanował nad autem, jest winny
    rozpieprzenia slupa, niezależnie, jak bardzo bym sknocił sprawę upgrade
    BIOSu.
    Tyle na razie, spadam, wyczerpałem myślenie na dziś...

    --
    Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
    ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
    Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
    i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.


  • 52. Data: 2012-08-26 02:02:27
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: "Anerys" <s...@s...pl>


    Użytkownik "Anerys" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:5039538f$1@news.home.net.pl...
    >
    ...
    > Tyle na razie, spadam, wyczerpałem myślenie na dziś...

    Po nocnym spacerze z dwupsem myślenie mi się ciut odświeżyło, chciałbym
    zręczniej podsumować dyskusję (dla mnie cenną, gdyż mogę "przespać się" z
    tym, co przeczytałem, uwzględnić to w dalszych rozważaniach, tak więc,
    proszę, nie przestawajcie :) otwieram się dzięki temu na inne spojrzenia),
    nieco mniej mściwie.
    Jak ktoś coś zbłądzi, to wiadomo, rodzi to konsekwencje. Przynajmniej tak
    powinno być. Jak pijak rozwali słup, czy śmietnik (nie rozważajmy teraz
    konsekwencji, które szeregowo z tego wynikły), to powinien za to
    odpowiedzieć, stosownie do zrobionego czynu. Ważne, żeby nie czynić, poprzez
    karanie, tzw. "polowań na czarownice", Ale kara musi byc dolegliwa i
    nieuchronna. Jednak w sytuacji, gdy np. skarbówka czepia się kobieciny,
    która nie wbiła na kasie 2 groszy podatku (mimo, że pisała to do zeszytu) za
    ksero, czy piekarza, który "przeeterminowane" pieczywo rozdawał ubogim, a
    jakoś nie zanosi się, by czepiła się niejakiego Marcina Pe, żony pani K.
    Plichty, albo też w ogóle, jak przestępca czyni komuś zagrożenie...

    Podam parę przykładów:
    http://www.chujnia.pl/zulernia_atakuje
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Samosąd_we_Włodowie
    Jeszcze chciałem znaleźć pewien istotny tekst, ale nie dałem rady.

    Cóż mają robić ludzie w sytuacji, gdy CHCĄ to rozwiązać prawnie, legalnie,
    ale władza ma to w dupie? Mają wybór? Zachlastać sprawcę, albo dać sie
    sprawcy zachlastać... Dla mnie wybór jest jasny. Mogę pójść do pierdla, ale
    życia swojego, swoich najbliższych bronić zamierzam. A jeśli by już się
    stało, nie zamierzam udawać, że nic nie zaszło i wszelkimi metodami,
    włącznie z uszkodzeniem sprawcy zapewnić, by dało się go postawić przed
    trybunałem. I aby jednak potraktowano go srożej, niż Marcina Pe...

    Reszta myślenia rano po obudzeniu się, na razie się z tym wszystkim
    "prześpię".

    --
    Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
    ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
    Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
    i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.


  • 53. Data: 2012-08-26 12:52:40
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 25.08.2012 05:04, Anerys pisze:

    > Takowoż i ja uważam. Prosty, choć teoretyczny przykład (żaden nie
    > zdarzył się naprawdę), dlaczego:
    > 1. Robię jakąś bardzo ważną pracę, mam niedużo do skończenia, a nagle
    > taki fiut kradnie kabel i odłącza mi prąd, zasilanie idzie w pizdu,

    Robisz bardzo ważne prace i nie masz własnego zasilania awaryjnego na
    wypadek awarii?

    Bardzo głupio robisz.

    > uwaga - fiuta zamierzam stosownie zmaltretować.

    I idziesz do pierdla i jeszcze płacisz za wszelkie leczenie "fiuta". I
    bardzo dobrze. Potem powinieneś dostać jeszcze rachunek za odsiadkę.

    > 2. Pracuje sobie respirator, podpierany wprawdzie baterią, ale...
    > Podobnie, jak w 1. skutkuje to brakiem zasilania, a jak bateria
    > zdechnie, to to samo stanie się z pacjentem. Załóżmy, że jest to ktoś z
    > moich bliskich (nie daj Boże).

    Awarie po burzy mogą trwać nawet kilka dni. Jak ktoś ma tak krytyczne
    urządzenie bez zabezpieczenia w postaci albo odpowiednio dużej baterii
    akumulatorów lub agregatu prądotwórczego, to jest nieodpowiedzialnym idiotą.

    > 1 - straciłem dużą kasę (a bonusowo mogłem zyskać tez wysokie kary
    > umowne, stracilem renomę, czy pracę w ogóle. Nie zarabiam.

    Jeśli ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, że robi bardzo ważne prace
    bez zabezpieczenia się na wypadek awarii zasilania (niezależnie od
    przyczyny awarii - zamiast złodzieja mogła być zwyczajna burza) to nigdy
    nie ma żadnej renomy, a tylko oszukiwał co do niej swoich klientów.

    > 2 - straciłem bliską osobę, która była dla mnie wszystkim. Bo jakiś

    Z widy idioty, który nie pomyślał o możliwości awarii zasilania nawet
    niezwiązanej z kradzieżą.

    A kto był w tym przykładzie tym idiotą, hmm?


  • 54. Data: 2012-08-26 12:54:23
    Temat: Re: [OT] Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 25.08.2012 19:51, J.F. pisze:

    >> Przyjmijmy, że prawdę prawiła...
    >
    > Ja bym tam raczej przyjal ze adwokata miala dobrego :-)

    Dobry adwokat (czyli z dobrymi kontaktami) załatwi właściwie wszystko.
    Nawet przyłapanie kogoś za kierownicą z półtora promila może się nagle
    rozwiać w niebyt.


  • 55. Data: 2012-08-26 13:01:51
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 26.08.2012 00:37, Anerys pisze:

    > Jeśli jest jakaś planowana robota, to w najgorszym razie, skok jest
    > kilkusekundowy, przez czas przełaczania linii. Poza tym zwykle wtedy się
    > chyba uprzedza użytkowników "z rejonu xxx, że będziem linię psuć,
    > podpisano - elektrycy".

    Jeśli by to było coś kilkusekundowego, to nikt by się nie bawił w
    uprzedzanie...

    Roboty planowe owszem - są ogłoszenia, włącznie z rozlepianiem ulotek,
    ale trwają po parę godzin.

    [ciach]

    > Nigdzie nie napisałem, że cokolwiek robię przy komputerze...
    > A jak nawet zaistnieje awaria, to najczęściej po przełączeniu linii
    > można zasilać okolicę nadal, conajwyżej z mniejszą obciążalnością, gdy
    > jedna linia napędza więcej, niż zwykle.

    Obnażasz swoją niewiedzę.

    [ciach]

    >> Wybacz ale jeśli ktoś podłącza respirator albo inne urządzenie
    >> podtrzymujące funkcje życiowe pod źródło nie gwarantujące ciągłości
    >> zasilania albo nie ma pod ręką agregatu to jest więcej niż niepoważny.
    >
    > Także nie napisałem,m że mój respirator nie ma zapasu - to chyba jest
    > jasne? Ale zapas ma to do siebie, ze wieczny nie jest.

    Wieczny nie musi być, ale kilka dni powinien móc wytrzymać. I być
    zabezpieczony zapasowym zapasem na wypadek jego awarii.

    [ciach]

    > A przy dłuższej przerwie... Gdy zapasy się wyczerpią... Ja uważam, że

    To się odpowiednio wcześniej w trakcie trwania awarii zamawia cysternę z
    paliwem.


  • 56. Data: 2012-08-26 13:03:38
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 26.08.2012 02:02, Anerys pisze:

    > Cóż mają robić ludzie w sytuacji, gdy CHCĄ to rozwiązać prawnie,
    > legalnie, ale władza ma to w dupie? Mają wybór? Zachlastać sprawcę, albo
    > dać sie sprawcy zachlastać... Dla mnie wybór jest jasny. Mogę pójść do
    > pierdla, ale życia swojego, swoich najbliższych bronić zamierzam. A

    Należy odróżnić obronę od zemsty. Ty, co jest widoczne dla wszystkich,
    masz patologiczny pociąg do zemsty.


  • 57. Data: 2012-08-26 13:38:50
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: "yabba" <g.kwiatkowski@aster_wytnij_city.net>

    Użytkownik "Anerys" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:5034e18a@news.home.net.pl...
    >
    > Użytkownik "yabba" <g.kwiatkowski@aster_wytnij_city.net> napisał w
    > wiadomości news:k1289m$1so$1@inews.gazeta.pl...
    >> Dobrze myślisz. Kabel antysabotażowy podłączony do powiadomienia SMS i
    >> zwarty na końcu rezystorem parametrycznym, żeby zwykłe jego zwarcie też
    >> wywoływało alarm.
    >
    > Pamiętam, ze już Wojciechowski w swej książce "Nowoczesne zabawki"
    > opisywał takie rozwiązanie, jak właśnie opornik o określonej wartości.
    > Napisał nawet, że złodziej może to podpatrzyć i spróbuje pobawić się
    > potencjometrem, jeśli oporność wyjdzie poza przewidziany zakres, to
    > wyzwoli alarm, nie pamiętam, czy to miała być nierównowaga mostka, czy
    > ustawienie czułości układu na konretny zakres płynącego prądu.
    >

    Obecnie prawie wszystkie centrale alarmowe mają domyślnie włączoną opcję
    pomiaru rezystancji linii sygnałowej z czujki i zmiana rezystancji poza
    ustalony zakres wyzwala alarm sabotażu.

    >> Jeśli teren jest nieużywany w nocy, to możesz też dać czujkę ruchu
    >> dualną, która będzie obserwować teren nad kablem.
    >
    > A zbliżeniowy? Nie da się tego np. ogłupić dymem, jeśli tylko czujnik
    > ruchu? Pardon, nie bardzo umiem teraz to określić - ruch - na poruszenie
    > się, zbliżeniówka - wyczuwająca obecność obiektu nieruchomego... No,
    > mniej-więcej tak... Nie wiem, czy dobrze kombinuję...?
    >

    Czujnik ruchu dualny to zestaw czujki PIR i mikrofalowej w jednej obudowie.
    Część PIR wykrywa nagłe zmiany temperatury w pobliżu, a część mikrofalowa
    wykrywa zmianę poziomu sygnału odbitego od przeszkód. Więc jeśli coś dużego
    i cieplejszego od otoczenia będzie się poruszać przed czujką, to suma
    logiczna sygnałów z obu części daje sygnał alarmu. Zasięg działania to około
    15 metrów, więc takie dwie czujki powinny pokryć trasę kabla. Oczywiście do
    tego centrala alarmowa i powiadomienie SMS.


    --
    Pozdrawiam,

    yabba


  • 58. Data: 2012-08-26 23:01:43
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: badworm <n...@p...pl>

    Dnia Sun, 26 Aug 2012 00:37:58 +0200, Anerys napisał(a):

    > Jeśli jest jakaś planowana robota, to w najgorszym razie, skok jest
    > kilkusekundowy, przez czas przełaczania linii. Poza tym zwykle wtedy się
    > chyba uprzedza użytkowników "z rejonu xxx, że będziem linię psuć,
    > podpisano - elektrycy".

    Tak jak napisał Andrzej - nikt nie uprzedza o przełączeniach tylko o
    dłuższych, kilkugodzinnych wyłączeniach co by ludziom lodówki nie
    popłynęły albo szlag nie trafił ogrzewania (bo z pompką elektryczną)
    albo mogli zapas wody zrobić jak mają hydrofor.
    > Nigdzie nie napisałem, że cokolwiek robię przy komputerze...
    > A jak nawet zaistnieje awaria, to najczęściej po przełączeniu linii można
    > zasilać okolicę nadal, conajwyżej z mniejszą obciążalnością, gdy jedna linia
    > napędza więcej, niż zwykle.

    Wszystko zależy od tego, gdzie ta awaria wystąpi. W normalnych warunkach
    nie masz przecież rezerwowania u siebie w przyłączu. Jak się upali
    głowica kabla nN wychodzącego z trafostacji to też ciężko będzie to
    zasilić z drugiej strony.
    > Także nie napisałem,m że mój respirator nie ma zapasu - to chyba jest jasne?
    > Ale zapas ma to do siebie, ze wieczny nie jest.

    To są zbyt poważne sprawy by do tego w ten sposób podchodzić. Jak się
    zapas kończy to się podłącza ustrojstwo pod agregat albo przenosi je
    razem z pacjentem w miejsce, gdzie jest dostępne zasilanie sieciowe.
    > A przy dłuższej przerwie... Gdy zapasy się wyczerpią... Ja uważam, że nie ma
    > znaczenia, czy szpitalny technik zadbał należycie o zapas, czy olał go
    > totalnie, że nie zdejmuje to winy z tego, kto rozwalił słup energetyczny.

    Jeśli udowodnisz temu, co rozwalił słup, że jego zamiarem było
    pozbawienie szpitala zasilania to ok. W przeciwnym razie będzie winny
    tylko technik.
    > upierdliwe, to zdecydowanie słuszne. A gość rozwalający słup, jeśli to
    > zrobił, bo pijany wsiadł za fajerę i nie zapanował nad autem, jest winny
    > rozpieprzenia slupa, niezależnie, jak bardzo bym sknocił sprawę upgrade
    > BIOSu.

    Nie jest winny rozpieprzenia słupa (w sensie: musi pokryć koszt jego
    naprawy ale nie odpowiada za przerwę w zasilaniu tym spowodowaną) bo nie
    było jego zamiarem wjechanie w słup. To na tej zasadzie jak z częścią
    wypadków drogowych - dopóki się komuś nie udowodni, że celowo wjechał w
    inny pojazd to nie można mu postawić zarzutu usiłowania zabójstwa.


  • 59. Data: 2012-08-26 23:58:31
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: "Anerys" <s...@s...pl>


    Użytkownik "badworm" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
    news:bx0yvv8wapxp$.dlg@badworm.pl...
    > Dnia Sun, 26 Aug 2012 00:37:58 +0200, Anerys napisał(a):
    >
    >> Jeśli jest jakaś planowana robota, to w najgorszym razie, skok jest
    >> kilkusekundowy, przez czas przełaczania linii. Poza tym zwykle wtedy się
    >> chyba uprzedza użytkowników "z rejonu xxx, że będziem linię psuć,
    >> podpisano - elektrycy".
    >
    > Tak jak napisał Andrzej - nikt nie uprzedza o przełączeniach tylko o
    > dłuższych, kilkugodzinnych wyłączeniach co by ludziom lodówki nie
    > popłynęły albo szlag nie trafił ogrzewania (bo z pompką elektryczną)
    > albo mogli zapas wody zrobić jak mają hydrofor.

    No, wiadomo, ze na moment, to każdy głupi (nawet ja) :D sobie poradzi.

    >> Nigdzie nie napisałem, że cokolwiek robię przy komputerze...
    >> A jak nawet zaistnieje awaria, to najczęściej po przełączeniu linii można
    >> zasilać okolicę nadal, conajwyżej z mniejszą obciążalnością, gdy jedna
    >> linia
    >> napędza więcej, niż zwykle.
    >
    > Wszystko zależy od tego, gdzie ta awaria wystąpi. W normalnych warunkach
    > nie masz przecież rezerwowania u siebie w przyłączu. Jak się upali
    > głowica kabla nN wychodzącego z trafostacji to też ciężko będzie to
    > zasilić z drugiej strony.

    Przecież wiadomo, że awaria nie musi oznaczać całego zła tego świata. Jeśli
    to był wypadek, konieczność, etc, gdzie nie ma czyjejś umyślnej winy, to nie
    ma sprawy, takie ryzyko, w drewnianym kościele może cegła na łeb spaść, czy
    można wpaść do dołu z gorącą wodą (kilkanaście dni temu w Chinach, w
    Harbinie) i zginąć. Jeśli wypadek, to polecę pomóc, nawet za darmo. Jeśli
    jednak ktoś zrobił to rozmyślnie, jako głupi kawał, czy wrecz, chęć
    skrzywdzenia kogoś, to nie widzę powodów do litości. Można mnie wtedy
    przyrównać do Brejwika, różnicą będzie to, że uderzenie poszło by (jeszcze
    nie mówię, że w ogóle do tego z mojej strony dojdzie) w winnego. Także, gdy
    się mówi "panowie, tam jest dziura, ktoś wpadnie i będzie nieszczęście",
    przyjmujący zgłoszenie olewa, ktoś się rani/zabija, to olewacz jest w tym
    momencie dla mnie takim, jak działający rozmyślnie w celu skrzywdzenia.

    >> Także nie napisałem,m że mój respirator nie ma zapasu - to chyba jest
    >> jasne?
    >> Ale zapas ma to do siebie, ze wieczny nie jest.
    >
    > To są zbyt poważne sprawy by do tego w ten sposób podchodzić. Jak się
    > zapas kończy to się podłącza ustrojstwo pod agregat albo przenosi je

    Jakiś czas temu czytaem, że zapas komuś padł, to chyba nawet w .pl było (nie
    pamiętam, czy z zaniedbania, czy z innego powodu, było podane), strażacy
    ledwo z agregatem zdążyli.

    > razem z pacjentem w miejsce, gdzie jest dostępne zasilanie sieciowe.

    O ile stan pacjenta na to pozwoli.

    >> A przy dłuższej przerwie... Gdy zapasy się wyczerpią... Ja uważam, że nie
    >> ma
    >> znaczenia, czy szpitalny technik zadbał należycie o zapas, czy olał go
    >> totalnie, że nie zdejmuje to winy z tego, kto rozwalił słup energetyczny.
    >
    > Jeśli udowodnisz temu, co rozwalił słup, że jego zamiarem było
    > pozbawienie szpitala zasilania to ok. W przeciwnym razie będzie winny
    > tylko technik.

    Czyli (pardon za łacinę) ujebię się w sztok, pierdolnę w słup (przez co
    szpital traci prąd), to nie odpowiem za pacjenta? Dobrze wiedzieć. Nie jest
    tak, ze wtedy podlega to pod nieumyślne, i/lub pod narażenie na
    niebezpieczeństwo bezpośredniej utraty..., nie mówiąc już o "stworzeniu
    zagrożenia w ruchu lądowym? (PSE nie łapać za słówka, zdanie użyte w
    znaczeniu "z innego powodu"). Że technik jest przepraszam, pizda, to on
    wyłącznie ma odpowiadać? Nie wydaje mi się. Jak tak zrobię, to szeregową
    konsekwencją jest też odcięcie prądu szpitalowi, co nie nastąpiło by, gdybym
    się nie upił i nie zasiadł za fajerą. Wtedy uważam, że ponoszę
    odpowiedzialność, nawet jeśli nie było moim celem odcięcie prądu szpitalowi.

    >> upierdliwe, to zdecydowanie słuszne. A gość rozwalający słup, jeśli to
    >> zrobił, bo pijany wsiadł za fajerę i nie zapanował nad autem, jest winny
    >> rozpieprzenia slupa, niezależnie, jak bardzo bym sknocił sprawę upgrade
    >> BIOSu.
    >
    > Nie jest winny rozpieprzenia słupa (w sensie: musi pokryć koszt jego
    > naprawy ale nie odpowiada za przerwę w zasilaniu tym spowodowaną) bo nie
    > było jego zamiarem wjechanie w słup. To na tej zasadzie jak z częścią
    > wypadków drogowych - dopóki się komuś nie udowodni, że celowo wjechał w
    > inny pojazd to nie można mu postawić zarzutu usiłowania zabójstwa.

    Ale (i z tym się spotykam w różnych opisach), z pewnością można postwić
    zarzut spowodowania zagrożenia/katastrofy w ruchu lądowym (tu już bez
    cudzysłowu). Mówię o sytuacji zaniedbania uwagi, czy np. urżnięcia się i
    kierowaniu w tym stanie. Bo jeśli jest niewinny, bo np. strzeliła mu opona
    po najechaniu na rozbitą przed momentem butelkę po gorzale? I czy nie jest
    tak, że automatycznie urżnięty odpowiada jak winny? (nie mam prawka ze
    względu na stan zdrowia)

    Jak wcześniej pisałem - przesypiam się z tym, co piszecie, a jak mi łącze
    wróci do życia (na razie jest bardzo słabiutkie, bo zapasowe), to sobie to
    poczytam konkretniej w sieci. Niestety, choć Andrzej ma rację, nie mogę się
    na jego zdaniu oprzeć, ze względu na jego nadmierną agresję (przynajmniej
    tak to odbieram), nauczony doświadczeniem (niestety, dość przykrym sprzed
    wielu lat) automatycznie odstawiam takie źródła jako niewiarygodne, nie
    godne zaufania. Przepraszam Andrzej, nic na to nie poradzę.

    Na razie pozostaję przy zdaniu, że jak pijak wyrżnie autem w słup, to
    automatycznie powinien poniesć wszystkie adekwatne konsekwencje z tego
    wynikłe, podobnie jak robiący to celowo na trzeźwo. Gotów jestem dużo
    darować, gdy nastąpi to z zaniedbania, bez winy umyślnej. Bo jak ktoś
    niewinny, to nie ma w ogóle tematu. Inaczej możemy tak długo, że (silne
    przejaskrawienie) "jak włosek nad okiem pani Basi nie był skierowany w lewo,
    to upity pan Zdzichu nie odpowie za spowodowany wypadek". Mnie absolutnie
    nie rajcuje dowalanie sprawcy. Ale jeśli prawo tego nie robi, to co zrobić?
    poprzestać na "aj-waj, jaka tragedia, aj-waj"? Nie uważam tak. Moze
    niesłusznie, ale - nic na to nie poradzę, BARDZO nie lubie ludzi, którzy
    krzywdzą innych, nawet pośrednio. A jeszcze bardziej, jeśli ofiarą jest
    dziecko i/lub zwierzak, tacy są dla mnie gorsi, niż "gówno w mikrofalówce na
    pełnej mocy". Uważam, że "śmieci" należy zdecydowanie "utylizować". Tu
    podkreślę, że uwzględniam możliwość, ze "sprawca" jest niewinny, wtedy
    osobiście pomogę mu się pozbierać do kupy.

    Tyle na teraz, przepraszam za literówki.

    --
    Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
    ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
    Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
    i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.


  • 60. Data: 2012-08-27 08:57:15
    Temat: Re: zabezpieczenie kabla ziemnego przed kradzieżą
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 26.08.2012 23:58, Anerys pisze:

    > nawet za darmo. Jeśli jednak ktoś zrobił to rozmyślnie, jako głupi
    > kawał, czy wrecz, chęć skrzywdzenia kogoś, to nie widzę powodów do
    > litości. Można mnie wtedy przyrównać do Brejwika, różnicą będzie to, że
    > uderzenie poszło by (jeszcze nie mówię, że w ogóle do tego z mojej
    > strony dojdzie) w winnego. Także, gdy się mówi "panowie, tam jest

    Jesteś certyfikowanym telepatą i potrafisz bezbłędnie odczytać intencje,
    a następnie je w wiarygodny sposób przekazać sądowi?

    Bo póki co sprawiasz tylko wrażenie agresywnego, krwiożerczego frustrata
    (wybacz, nic na to nie poradzę, że tak ciebie odbieram), który tylko
    szuka okazji do "upierdolenia" kogoś.

    > dziura, ktoś wpadnie i będzie nieszczęście", przyjmujący zgłoszenie
    > olewa, ktoś się rani/zabija, to olewacz jest w tym momencie dla mnie
    > takim, jak działający rozmyślnie w celu skrzywdzenia.

    Zdefiniuj "olewa".

    Bo podejrzewam, że w twoim przypadku będzie to np. jak dyżurny na
    komisariacie, do którego się dodzwonisz, nie przyjedzie osobiście
    dyżurować nad dziurą, a wszyscy inni z komisariatu są w terenie na
    innych interwencjach.

    >>> Także nie napisałem,m że mój respirator nie ma zapasu - to chyba jest
    >>> jasne?
    >>> Ale zapas ma to do siebie, ze wieczny nie jest.
    >>
    >> To są zbyt poważne sprawy by do tego w ten sposób podchodzić. Jak się
    >> zapas kończy to się podłącza ustrojstwo pod agregat albo przenosi je
    >
    > Jakiś czas temu czytaem, że zapas komuś padł, to chyba nawet w .pl było
    > (nie pamiętam, czy z zaniedbania, czy z innego powodu, było podane),
    > strażacy ledwo z agregatem zdążyli.

    Mhm. A dlaczego ci strażacy musieli pędzić z agregatem? Ktoś ukradł
    kable czy może np. była burza?

    [ciach]

    > Czyli (pardon za łacinę) ujebię się w sztok, pierdolnę w słup (przez co
    > szpital traci prąd), to nie odpowiem za pacjenta? Dobrze wiedzieć. Nie

    Za gradobicie i koklusz też nie.

    [ciach]

    > Że technik jest przepraszam, pizda, to on wyłącznie ma odpowiadać?

    Bo to on za zabezpieczenie zasilania odpowiada.

    > Nie wydaje mi się. Jak tak zrobię, to szeregową
    > konsekwencją jest też odcięcie prądu szpitalowi, co nie nastąpiło by,
    > gdybym się nie upił i nie zasiadł za fajerą. Wtedy uważam, że ponoszę
    > odpowiedzialność, nawet jeśli nie było moim celem odcięcie prądu
    > szpitalowi.

    Równie dobrze mógłbyś odpowiadać za rozpętanie wojny albo atak
    terrorystyczny, bo wskutek twojego nieprawidłowego zachowania na drodze
    jakiś specagent czy inny dyplomata nie dotarł na czas na jakieś ważne
    spotkanie, wskutek czego wybuchła wojna albo krytyczna informacja o
    jakimś terrorystycznym zamachu nie dotarła gdzie trzeba.

    [ciach]

    > Ale (i z tym się spotykam w różnych opisach), z pewnością można postwić
    > zarzut spowodowania zagrożenia/katastrofy w ruchu lądowym (tu już bez

    Jeden słup energetyczny to nie katastrofa.

    > cudzysłowu). Mówię o sytuacji zaniedbania uwagi, czy np. urżnięcia się i
    > kierowaniu w tym stanie. Bo jeśli jest niewinny, bo np. strzeliła mu
    > opona po najechaniu na rozbitą przed momentem butelkę po gorzale? I czy
    > nie jest tak, że automatycznie urżnięty odpowiada jak winny?

    Skąd bierzesz takie brednie???

    Uważasz, że ktoś "pod wpływem", jadący lekkim zygzakiem ale powoli,
    trafiony na skrzyżowaniu przez jakiegoś "młodego, gniewnego
    przedstawiciela handlowego", który to młody gniewny miał czerwone
    światło a pijany miał zielone, to ten pijany jest winny tego zdarzenia?

    > (nie mam
    > prawka ze względu na stan zdrowia)

    Powstrzymam się od komentarza.

    [ciach]

strony : 1 ... 5 . [ 6 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: