-
41. Data: 2011-12-04 13:16:33
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 10:41, ...::QRT::... pisze:
>> W sumie ten "szok" to skutki wielowiekowej indoktrynacji i wypaczania
>> ludzkiej psychiki przez religię.
>
> występowanie nagości całowitej jest we wszystkich praktycznie kulturach
> obwarowane jakimiś normami i zasadniczo jej występowanie jest ograniczone
> tylko do pewnych sytuacji. Stąd ten "szok".
Ponieważ te "prawie wszystkie" kultury, jakie masz na myśl, były przez
wieki indoktrynowane religią judaistyczną i pochodnymi, gdzie fobia na
tle nagości pojawia się już na samym początku mitologii.
>> Bo tak obiektywnie - co niby ma na tych zdjęciach szokować?
>
> co to znaczy obiektywnie? Nie ma czegoś takiego jak obiektywizm jeśli
> mówimy o ludziach i kulturze.
Niby też prawda - niektórych szokują kobiety w spodniach ;->
No to jazda donosić! ;->
-
42. Data: 2011-12-04 13:52:25
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: "...::QRT::..." <n...@...mejla>
Dnia Sun, 04 Dec 2011 14:16:33 +0100, Andrzej Lawa napisał(a):
> W dniu 04.12.2011 10:41, ...::QRT::... pisze:
>
>>> W sumie ten "szok" to skutki wielowiekowej indoktrynacji i wypaczania
>>> ludzkiej psychiki przez religię.
>>
>> występowanie nagości całowitej jest we wszystkich praktycznie kulturach
>> obwarowane jakimiś normami i zasadniczo jej występowanie jest ograniczone
>> tylko do pewnych sytuacji. Stąd ten "szok".
>
> Ponieważ te "prawie wszystkie" kultury, jakie masz na myśl, były przez
> wieki indoktrynowane religią judaistyczną i pochodnymi,
bzdury waść pleciesz. W Grecji, Rzymie, Indiach, Chinach, Egipcie czy
Japoni całkowita nagość nigdy nie była normą i nawet jeśli występowała
publicznie to tylko w określonych sytuacjach.
To samo w zasadzie sie tyczy każdej kultury - nawet wsród prymitywnych
plemion stosujących praktycznie tylko szczątkowy ubiór można zauważyć iż
owe szaty zasłaniają tylko narządy płciowe.
> gdzie fobia
jak na moje to sam masz jakąś fobie
-
43. Data: 2011-12-04 14:19:42
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-04 13:12, Andrzej Lawa pisze:
> [...]
> Profesjonaliści dość często zapominają o oczywistych (później)
> drobiazgach. Ot chociażby niedawny przypadek lądowania bez podwozia -
> okazało się, że wywaliło jakiś bezpiecznik, co nie było sygnalizowane,
> nie było objęte procedurą, więc nikt nie pomyślał pójść obejrzeć
> wszystkie bezpieczniki. I teraz mają dylemat - czy jakby go włączyli, to
> podwozie by się jednak wysunęło...
>
Przykład kompletnie nietrafiony. Wiesz ile jest bezpieczników w takim
samolocie? Jaki procent ich jest w miejscach dostępnych podczas lotu?
Ile czasu zajęłoby sprawdzenie tych, do których był dostęp? Do tego
często się zdarza, że istnieje przyczyna dla której bezpiecznik się
spalił - w takiej sytuacji jego włączenie bez wyeliminowania przyczyny
grozi rozszerzeniem zakresu awarii. Zajmuję się zawodowo serwisowaniem -
akurat nie samolotów, a aparatury medycznej - i wiem, ze często
sprawdzenie pojedyńczego, podejrzanego bezpiecznika potrafi trwać nawet
i kilkanaście minut - po prostu aby uzyskać do niego dostęp trzeba
odkręcić parę śrubek, zdjąć jakieś pokrywy, na dodatek nie wszystko
można robić przy włączonym zasilaniu...
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
44. Data: 2011-12-04 14:32:56
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-04 13:21, Andrzej Lawa pisze:
>
>> Mówimy o zdjęciach na wystawę - a wiec zapewne w formacie 30x45 lub
>> zbliżonym a nie o zdjęciach pocztówkowych. Takich zdjęć nie wykonuje się
>> tysięcy dziennie i jest rzeczą naturalną, ze obsługa bardziej się
>> przykłada do ich jakości niż do masówki 10x15cm.
>
> Jak wg. ciebie klasyczny laboludek z supermarketu mógłby się przyłożyć
> lepiej niż współczesne oprogramowanie?
Rozumiem, że robiąc zdjęcia też korzystasz tylko z trybu 'full-automat'
bo jaki fotograf ustawi ostrość i ekspozycję lepiej niż współczesne
oprogramowanie?
>
>>> Powiem więcej - operator _auto_labu (a właściwie w dzisiejszych czasach
>>> komputerowej naświetlarki lub po prostu drukarki sublimacyjnej) wręcz
>>> nie powinien ingerować w parametry materiału źródłowego!
>>>
>>
>> I nie powinien spojrzeć na wychodzące odbitki by sprawdzić ich jakość?
>
> Ależ oni nie są od tego, bo nie wiedzą jakie są zamysły autorów zdjęć -
> dlatego prawidłowa procedura to zasugerowanie konieczności sprawdzenia
> jakości zdjęć przez odbierającego.
Bzdura. Gdy przychodzę po odbitki mam je dostać dobre a nie z wadami po
których stwierdzeniu będę musiał tracić czas i paliwo na ponowną wyprawę
do labu po poprawione odbitki.
>
>> Technika bywa zawodna i nawet najnowocześniejsze komputerowe
>> naświetlarki potrafią czasem ulec uszkodzeniu powodującemu produkowanie
>> wadliwych odbitek. Może nie jesteś tego świadomy, ale emulsje papieru
>> fotograficznego też czasem miewają defekty. Nawet jeśli zamawiający
>> pobrał profil barwny labu i przygotował odbitki tak, by nie wymagały
>> korekcji laborant powinien po ich wykonaniu sprawdzić czy nie mają plam,
>> smug i innych wad które czasem w labie się zdarzają.
>
> Od tego są standardowe wydruki testowe, które okresowo należy wykonać.
Właśnie - okresowo. Jak często? co 5, 10, 50 odbitek? A może po prostu
raz dziennie albo i raz na miesiąc? Wykonanie takich wydruków kosztuje i
nie są one wykonywane zbyt często. Wizualna kontrola jakości wykonanych
odbitek pozwala zmniejszyć znacząco prawdopodobieństwo reklamacji złych
zdjęć przez niezadowolonego klienta.
>
> Gdyby laboludki miały takie podejście, jak twierdzisz, to bardzo
> złośliwym numerem byłoby robienie zdjęć smug ;->
>
Jeśli by Ci się udało znaleźć smugi wyglądające podobnie do
spowodowanych niesprawnością maszyny - to prawdopodobnie tak. Ale po
spojrzeniu na plik żródłowy na monitorze obsługa szybko by się
zorientowała, że smugi nie są z ich winy.
>>> Kiedyś czytałem sobie książkę o historii Star Treka - tam właśnie był
>>> piękny przykład, jak taki laborant-mądrala ciągle uparcie korygował do
>>> "normy" otrzymane materiały i ekipa nie mogła dojść, dlaczego
>>> zielonoskóra bohaterka, mimo nakładania coraz jadowiciej zielonego
>>> makijażu, ciągle uparcie wychodzi ziemsko różowa.
>>>
>>> Bo skąd laboludek może wiedzieć, jakie były intencje autora?
>>
>> Słyszałem o podobnej historii w przypadku fotoamatora, który
>> fotografował żaby moczarowe w okresie godowym (ich samce wybarwiaja sie
>> wtedy na niebiesko) i laborant namęczył się z korekcją by wydobyć z tych
>> żab zieleń. Natomiast nie wierzę w podobne sytuacje w przypadku
>
> A widzisz.
>
>> profesjonalnej ekipy filmowej - po pierwsze oni raczej nie korzystają z
>> przygodnych labów 'na rogu', po drugie - profesjonalista w takim
>> przypadku uprzedziłby laboranta, ze kolory są nietypowe i uzgodniłby z
>> nim czy i w jakim zakresie ma w kolorystykę ingerować - zwłaszcza, że
>> piszesz o kolejnych próbach - co gdyby było prawdą świadczyłoby o tym,
>> że ten film robili kompletni dyletanci.
>
> Pamiętaj, że to byli pionierzy, a laboranci byli przyzwyczajeni do
> sitcomów z bardziej ziemskimi kolorami skóry, a procedury naświetlania i
> wołania były dość standardowe (stabilne parametry - parę lat
> doświadczenia producenci filmów i chemii już mieli), więc nie przyszło
> im do głowy, że lab będzie korygował w cokolwiek innego niż ogólną
> jasność i kontrast.
Mam wrażenie że jednak takimi idiotami nie byli. W czasach materiałów
analogowych problem dopasowania kolorystyki był jeszcze istotniejszy niż
obecnie - po prostu nie istniało coś takiego jak balans bieli - i jeśli
tylko temperatura barwowa światła odbiegała od zakładanego przez
producenta negatywu - trzeba było korygować.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
45. Data: 2011-12-04 14:48:07
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 15:32, Marek Wyszomirski pisze:
>> Jak wg. ciebie klasyczny laboludek z supermarketu mógłby się przyłożyć
>> lepiej niż współczesne oprogramowanie?
>
> Rozumiem, że robiąc zdjęcia też korzystasz tylko z trybu 'full-automat'
> bo jaki fotograf ustawi ostrość i ekspozycję lepiej niż współczesne
> oprogramowanie?
Ale jak ja robię zdjęcia, to ja wiem co chcę uzyskać. Laboludek telepatą
nie jest i wątpię żeby mu się za minimalną stawkę chciało.
[ciach]
> Bzdura. Gdy przychodzę po odbitki mam je dostać dobre a nie z wadami po
> których stwierdzeniu będę musiał tracić czas i paliwo na ponowną wyprawę
> do labu po poprawione odbitki.
Oczywiście chadzasz do labów zatrudniających telepatów, którzy wiedzą,
jakie są twoje intencje i odróżniają wadę od celowego działania?
[ciach]
>> Od tego są standardowe wydruki testowe, które okresowo należy wykonać.
>
> Właśnie - okresowo. Jak często? co 5, 10, 50 odbitek? A może po prostu
> raz dziennie albo i raz na miesiąc?
Nie wiem, jakie są procedury, ale przypuszczam że jest to ustalone.
> Wykonanie takich wydruków kosztuje i
> nie są one wykonywane zbyt często.
ROTFL
Popatrz ile kosztuje odbitka, a następne odejmij od tego podatki i
marżę... Straaaaaaaaaaaaaaaszny majątek. Tak wielki, że robienie wydruku
testowego co 30 odbitek dałoby pomijalne koszta.
> Wizualna kontrola jakości wykonanych
> odbitek pozwala zmniejszyć znacząco prawdopodobieństwo reklamacji złych
> zdjęć przez niezadowolonego klienta.
Ale skąd mogą się wziąć "złe" zdjęcia? Złe naświetlenie? Skoryguje to
automat lub zostawi się "jak autor zamierzał". Wady emulsji? Błąd
statystyczny.
>> Gdyby laboludki miały takie podejście, jak twierdzisz, to bardzo
>> złośliwym numerem byłoby robienie zdjęć smug ;->
>>
> Jeśli by Ci się udało znaleźć smugi wyglądające podobnie do
> spowodowanych niesprawnością maszyny - to prawdopodobnie tak. Ale po
> spojrzeniu na plik żródłowy na monitorze obsługa szybko by się
> zorientowała, że smugi nie są z ich winy.
Dlaczego zakładasz ślęczenie nad każdą odbitką przez biologiczny
interfejs za minimalną płacę pomiędzy urządzeniem a klientem?
[ciach]
> Mam wrażenie że jednak takimi idiotami nie byli. W czasach materiałów
> analogowych problem dopasowania kolorystyki był jeszcze istotniejszy niż
> obecnie - po prostu nie istniało coś takiego jak balans bieli - i jeśli
> tylko temperatura barwowa światła odbiegała od zakładanego przez
> producenta negatywu - trzeba było korygować.
Toteż uparcie korygował - zamiast puścić ze standardowymi parametrami i
ewentualnie potem wprowadzać poprawki, przedobrzył i zrobił małe
zamieszanie.
-
46. Data: 2011-12-04 14:58:47
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-04 14:13, Andrzej Lawa pisze:
>[...]
> Dzieci, co wy wiecie o technice fotograficznej i filmowej...
>
> Primo: w tamtych czasach powszechnie używany był film Ektachrome i
> proces E-3. Proces ten wymagał ponownego naświetlenia filmu w celu
> "odwrócenia" obrazu negatywowego.
>
> Secundo: w studiach filmowych i telewizyjnych najczęściej uzyskiwanie
> końcowego diapozytywu było co najmniej czeroetapowe: najpierw negatywowa
> "kopia zerowa" (która potem szła do sejfu na wieki wieków), potem
> pośredni pozytyw z niej naświetlany (i tu już pięknie można manipulować
> barwami stosując różne filtry), potem pośredni negatyw (znowu można się
> pobawić filtrami) i na koniec naświetlany i wywoływany był końcowy
> diapozytyw (znowu można było filtrować).
Dziecino, w latach 80-tych regularnie wykonywałem zdjęcia na negatywach
kinematograficznych - Fuji N4, Eastman, była też jakaś Agfa której
oznaczenia już nie pamiętam. Później z tych materiałów negatywowych w
Wytwórni Kopii Filmowych wykonywano mi slajdy (zazwyczaj dostawałem
kilka egzemplarzy różniących się właśnie barwą - wskutek zastosowanych
różnych korekcji). Nie musisz mi zatem tłumaczyć, jak się diapozytywy do
celów kinematograficznych robiło.
Tyle, że zdecyduj się, gdzie sytuacja, którą opisywałeś miała mieć
miejsce - w 'ogólnym labie' o którym pisałeś, czy w wyspecjalizowanym
zakładzie produkcji kopii filmowych. Różnica jest dość zasadnicza, bo
'ogólny lab' ma 'nieco' inne możliwości technologiczne.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
47. Data: 2011-12-04 15:19:02
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-04 15:48, Andrzej Lawa pisze:
>
>>> Jak wg. ciebie klasyczny laboludek z supermarketu mógłby się przyłożyć
>>> lepiej niż współczesne oprogramowanie?
>>
>> Rozumiem, że robiąc zdjęcia też korzystasz tylko z trybu 'full-automat'
>> bo jaki fotograf ustawi ostrość i ekspozycję lepiej niż współczesne
>> oprogramowanie?
>
> Ale jak ja robię zdjęcia, to ja wiem co chcę uzyskać. Laboludek telepatą
> nie jest i wątpię żeby mu się za minimalną stawkę chciało.
Wyobraź sobie, ze w labie w którym wykonuję odbitki na swoje wystawy
(nie Saturn, ale ceny mają z Saturnem porównywalne) laboludkom się chce.
Do tego stopnia, ze zdarzało się dzwonić i pytać, czy niektóre zdjęcia
maja zostawić, tak jak im dałem, czy lekko skorygować. Bywało też, ze
uzgadniali ze mną, że kilka trudniejszych zdjęć wykonają w mojej
obecności gdy przyjadę po obiór - bym mógł na miejscu ocenić, czy
uzyskany efekt jest OK.
>
> [ciach]
>
>> Bzdura. Gdy przychodzę po odbitki mam je dostać dobre a nie z wadami po
>> których stwierdzeniu będę musiał tracić czas i paliwo na ponowną wyprawę
>> do labu po poprawione odbitki.
>
> Oczywiście chadzasz do labów zatrudniających telepatów, którzy wiedzą,
> jakie są twoje intencje i odróżniają wadę od celowego działania?
>
Oczywiście jeśli na wszystkich zdjęciach będzie w tym samym miejscu
równa pozioma smuga przez całą szerokość zdjęcia, to trzeba mieć
niesamowite zdolności telepatyczne by domyślić się, że nie jest to
wymyślony przez zamawiającego efekt artystyczny, tylko coś jest nie tak
z labem...
> [ciach]
>
>>> Od tego są standardowe wydruki testowe, które okresowo należy wykonać.
>>
>> Właśnie - okresowo. Jak często? co 5, 10, 50 odbitek? A może po prostu
>> raz dziennie albo i raz na miesiąc?
>
> Nie wiem, jakie są procedury, ale przypuszczam że jest to ustalone.
>
>> Wykonanie takich wydruków kosztuje i
>> nie są one wykonywane zbyt często.
>
> ROTFL
>
> Popatrz ile kosztuje odbitka, a następne odejmij od tego podatki i
> marżę... Straaaaaaaaaaaaaaaszny majątek. Tak wielki, że robienie wydruku
> testowego co 30 odbitek dałoby pomijalne koszta.
>
Zapytaj w labie, co ile odbitek robią.
>> Wizualna kontrola jakości wykonanych
>> odbitek pozwala zmniejszyć znacząco prawdopodobieństwo reklamacji złych
>> zdjęć przez niezadowolonego klienta.
>
> Ale skąd mogą się wziąć "złe" zdjęcia? Złe naświetlenie? Skoryguje to
> automat lub zostawi się "jak autor zamierzał". Wady emulsji? Błąd
> statystyczny.
Wady emulsji, przypadkowe zabrudzenie w układzie optycznym powodujące
plamy, zanieczyszczenie wałków dające ślady na emulsji - wiele defektów
jest takich, że po spojrzeniu na odbitkę od razu widać, ze nie są
efektem zamierzonym.
>
>>> Gdyby laboludki miały takie podejście, jak twierdzisz, to bardzo
>>> złośliwym numerem byłoby robienie zdjęć smug ;->
>>>
>> Jeśli by Ci się udało znaleźć smugi wyglądające podobnie do
>> spowodowanych niesprawnością maszyny - to prawdopodobnie tak. Ale po
>> spojrzeniu na plik żródłowy na monitorze obsługa szybko by się
>> zorientowała, że smugi nie są z ich winy.
>
> Dlaczego zakładasz ślęczenie nad każdą odbitką przez biologiczny
> interfejs za minimalną płacę pomiędzy urządzeniem a klientem?
>
Nie koniecznie nad każdą - może np. obejrzenie co dziesiątej lub co
setnej? Kontrola jakości coraz częściej polega na tym, że sprawdza się
nie całą partię, a losowo wybrane egzemplarze. A w przypadku zleceń
bardziej odpowiedzialnych (a do takich zaliczyłbym odbitki w dużym
formacie na wystawę) kontrola jakości powinna być dokładniejsza - i tu
uważałbym za całkiem prawdopodobne, ze laborant ogląda każdą odbitkę.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
48. Data: 2011-12-04 15:26:29
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: "p 47" <k...@w...pl>
Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości
news:4eda5a94@news.home.net.pl...
> On 2011-12-02 20:21:23 +0000, T...@s...in.the.world said:
>
>> Witam,
>> Taka historia:
>> http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,10706263,
Ochroniarz_do_artystk
>> i__pani_zdjecia_sa_pedofilskie.html
>> TA
>
> Powiedz mi TA, co ma zrobić laborant, jak zobaczy na zdjęciu malutkie
> rączki trzymające całkiem dużego ptaszka?
> --
To, co obywatel powinien zrobić zawsze w przypadku podejrzenia, że łamane
jest prawo,- złożyć zawiadomienie do organów ścigania/prokuratury o
podejrzeniu popełnienia przestepstwa, oraz, w miarę możliwości, zabezpieczyć
dowody.
-
49. Data: 2011-12-04 15:33:10
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: "p 47" <k...@w...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
wiadomości news:4edaa681$1@news.home.net.pl...
>W dniu 03.12.2011 23:10, JA pisze:
>
>> Nie rozumiesz.
>> Praworządny obywatel zakwalifikuje wszystko co odbiega od normy w jego
>> mniemaniu i poinformuje o tym władze.
>> I tak być powinno. To jest obywatelska postawa.
>
> To nie jest postawa obywatelska - to jest postawa tępej, złośliwej
> moherówy,
>
> Postawa obywatelska nie będzie powodować zasypywania policji bzdurnymi
> donosami (policja, za przeproszeniem publiczności, rzyga takimi donosami).
>
> Jeśli chcesz prezentować postawę obywatelską, to powiadamiaj o szkodliwych
> społecznie _faktycznych_ przestępstwach!
>
> A nie o swoich urojeniach (jak w tym przypadku).
>
Nie dziwi mnie, ze Andrzej Ława, wszak prawomocnie skazany przez Sad
Rejonowy w Grodzisku Maz. za czyn o charakterze chuligańskim, pobicie
skutkujące rozstrojem zdrowia u pobitego broni kryminalistów,- ot,
solidarnośc środowiskowa;-)
Od rozstrzygania, czy zgłoszenie podejrzenie popełnienia przestepstwa jest
zasadne, czy to bzdurny donos jest sąd, a nie Andrzej Ława,- on np. do tej
pory uwaza, ze jest niewiniątko, że bic innych miał prawo i zatem
pokrzywdzony został wyrokiem przez (oczywiście nieznający się na prawie;-))
sąd i to az w 2 instancjach;-))
-
50. Data: 2011-12-04 15:40:33
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik Marek Wyszomirski napisał:
> Dziecino, w latach 80-tych regularnie wykonywałem zdjęcia na negatywach
> kinematograficznych - Fuji N4, Eastman, była też jakaś Agfa której
> oznaczenia już nie pamiętam. Później z tych materiałów negatywowych w
> Wytwórni Kopii Filmowych wykonywano mi slajdy (zazwyczaj dostawałem
> kilka egzemplarzy różniących się właśnie barwą - wskutek zastosowanych
> różnych korekcji). Nie musisz mi zatem tłumaczyć, jak się diapozytywy do
> celów kinematograficznych robiło.
Tak z czystej ciekawości - czy były stosowane jakieś tablice testowe,
np. podobne do Grtag Macbeth? Potem sprawdzanie jak wyglądają na
slajdach, mierzone. Czy też za każdym razem korygowano taśmę na oko?
Maciek