-
31. Data: 2011-12-04 09:14:08
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-03 23:28, Andrzej Lawa pisze:
>
>> Widzę dość istotną różnicę. W odróżnieniu od pracowników poczty, którzy
>> jedynie dostarczają przesyłkę i nie mają żadnego powodu by otwierać
>> koperty laborant musi dobrać korekcję do zdjęć. Jak to ma zrobić bez ich
>> oglądania?
>> Również kontrola jakości wykonania zdjęć wymaga ich obejrzenia przed
>> wydaniem. Nie wyobrażam sobie, aby lab który wykonuje mi odbitki na
>> wystawę (a wiec w formacie raczej zdecydowanie większym niż pocztówkowy)
>> wydał mi je prosto bez maszyny bez sprawdzenia, czy dobrze wyszły.
>
> Ummm... Mówimy o profesjonalnym, artystycznym i _ręcznym_ labie
> fotochemicznym? W którym laborant siedzi nad każdym zdjęciem mozolnie
> usiłując uzyskać optymalny wynik? W którym Saturnie w ostatniej dekadzie
> widziałeś takie zjawisko? ;->
>
Mówimy o zdjęciach na wystawę - a wiec zapewne w formacie 30x45 lub
zbliżonym a nie o zdjęciach pocztówkowych. Takich zdjęć nie wykonuje się
tysięcy dziennie i jest rzeczą naturalną, ze obsługa bardziej się
przykłada do ich jakości niż do masówki 10x15cm.
> Powiem więcej - operator _auto_labu (a właściwie w dzisiejszych czasach
> komputerowej naświetlarki lub po prostu drukarki sublimacyjnej) wręcz
> nie powinien ingerować w parametry materiału źródłowego!
>
I nie powinien spojrzeć na wychodzące odbitki by sprawdzić ich jakość?
Technika bywa zawodna i nawet najnowocześniejsze komputerowe
naświetlarki potrafią czasem ulec uszkodzeniu powodującemu produkowanie
wadliwych odbitek. Może nie jesteś tego świadomy, ale emulsje papieru
fotograficznego też czasem miewają defekty. Nawet jeśli zamawiający
pobrał profil barwny labu i przygotował odbitki tak, by nie wymagały
korekcji laborant powinien po ich wykonaniu sprawdzić czy nie mają plam,
smug i innych wad które czasem w labie się zdarzają.
> Kiedyś czytałem sobie książkę o historii Star Treka - tam właśnie był
> piękny przykład, jak taki laborant-mądrala ciągle uparcie korygował do
> "normy" otrzymane materiały i ekipa nie mogła dojść, dlaczego
> zielonoskóra bohaterka, mimo nakładania coraz jadowiciej zielonego
> makijażu, ciągle uparcie wychodzi ziemsko różowa.
>
> Bo skąd laboludek może wiedzieć, jakie były intencje autora?
Słyszałem o podobnej historii w przypadku fotoamatora, który
fotografował żaby moczarowe w okresie godowym (ich samce wybarwiaja sie
wtedy na niebiesko) i laborant namęczył się z korekcją by wydobyć z tych
żab zieleń. Natomiast nie wierzę w podobne sytuacje w przypadku
profesjonalnej ekipy filmowej - po pierwsze oni raczej nie korzystają z
przygodnych labów 'na rogu', po drugie - profesjonalista w takim
przypadku uprzedziłby laboranta, ze kolory są nietypowe i uzgodniłby z
nim czy i w jakim zakresie ma w kolorystykę ingerować - zwłaszcza, że
piszesz o kolejnych próbach - co gdyby było prawdą świadczyłoby o tym,
że ten film robili kompletni dyletanci.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
32. Data: 2011-12-04 09:16:34
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-03 23:47, Andrzej Lawa pisze:
>>
>>> Kiedyś czytałem sobie książkę o historii Star Treka - tam właśnie był
>>> piękny przykład, jak taki laborant-mądrala ciągle uparcie korygował do
>>> "normy" otrzymane materiały i ekipa nie mogła dojść, dlaczego
>>> zielonoskóra bohaterka, mimo nakładania coraz jadowiciej zielonego
>>> makijażu, ciągle uparcie wychodzi ziemsko różowa.
>>
>> Na pewno to prawda.
>
> Oficjalna historia.
>
>> Przestań, bo się popłaczę. Normalnie amatorzy.
>
> Nie amatorzy, tylko korzystali z ogólnego labu - a nikt nie pomyślał o
> powiadomieniu laboranta, że tym serialu mogą się pojawiać różne dziwne
> odcienie skóry (to była połowa lat 60-tych zeszłego wieku!)
Profesjonalista nie pomyślał? I to jeszcze w latach 60-tych kiedy nie
było komputerowych naświetlarek i normą było ręczne dobieranie korekcji
przez laboranta? Pachnie to na kilometr kompletną bzdurą.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
33. Data: 2011-12-04 09:19:36
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-12-04 09:12, JA pisze:
> [...]
>> Sam sobie dzwoń do studia, które robiło tamten serial (podane przez
>> ciebie "firmy" nie miały z tym nic wspólnego),
> Gdyby coś miały, to by wiedziały, że w publicznym labie takich rzeczy
> się nie robi.
>>
>> I jakie dwa kilometry? Chodziło o próbne sceny nowego (zielonego)
>> makijażu! Oni byli ludźmi myślącymi i postanowili najpierw wypróbować,
>> jak to będzie wyglądało!
>>
>> I skąd ci wyszły odbitki? Wtedy materiały także dla TV robiło się na
>> diapozytywie!
>
> Ty mi coś wyjaśnij. Jak laborat zmienił zielonkawą tonację skóry na
> różową na slajdach?
> [...]
Jak się za wszelką cenę usiłuje wymyślić argumenty na obronę swojej tezy
- skutki bywają właśnie takie:-)))
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
34. Data: 2011-12-04 09:41:38
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: "...::QRT::..." <n...@...mejla>
Dnia Sat, 03 Dec 2011 22:29:25 +0100, Andrzej Lawa napisał(a):
> W dniu 03.12.2011 18:12, Les pisze:
>> Zapewne nie rozumie tej "Sztuki" jak ja!
>> Nie widzę w tym nic artystycznego, może troszeczkę szokuje, ale w tych
>> czasach to tylko troszeczkę.
>
> W sumie ten "szok" to skutki wielowiekowej indoktrynacji i wypaczania
> ludzkiej psychiki przez religię.
występowanie nagości całowitej jest we wszystkich praktycznie kulturach
obwarowane jakimiś normami i zasadniczo jej występowanie jest ograniczone
tylko do pewnych sytuacji. Stąd ten "szok".
> Bo tak obiektywnie - co niby ma na tych zdjęciach szokować?
co to znaczy obiektywnie? Nie ma czegoś takiego jak obiektywizm jeśli
mówimy o ludziach i kulturze.
-
35. Data: 2011-12-04 12:12:56
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 10:16, Marek Wyszomirski pisze:
>> Nie amatorzy, tylko korzystali z ogólnego labu - a nikt nie pomyślał o
>> powiadomieniu laboranta, że tym serialu mogą się pojawiać różne dziwne
>> odcienie skóry (to była połowa lat 60-tych zeszłego wieku!)
>
> Profesjonalista nie pomyślał? I to jeszcze w latach 60-tych kiedy nie
> było komputerowych naświetlarek i normą było ręczne dobieranie korekcji
> przez laboranta? Pachnie to na kilometr kompletną bzdurą.
Profesjonaliści dość często zapominają o oczywistych (później)
drobiazgach. Ot chociażby niedawny przypadek lądowania bez podwozia -
okazało się, że wywaliło jakiś bezpiecznik, co nie było sygnalizowane,
nie było objęte procedurą, więc nikt nie pomyślał pójść obejrzeć
wszystkie bezpieczniki. I teraz mają dylemat - czy jakby go włączyli, to
podwozie by się jednak wysunęło...
To się nazywa "zjadanie przez rutynę".
-
36. Data: 2011-12-04 12:21:15
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 10:14, Marek Wyszomirski pisze:
> Mówimy o zdjęciach na wystawę - a wiec zapewne w formacie 30x45 lub
> zbliżonym a nie o zdjęciach pocztówkowych. Takich zdjęć nie wykonuje się
> tysięcy dziennie i jest rzeczą naturalną, ze obsługa bardziej się
> przykłada do ich jakości niż do masówki 10x15cm.
Jak wg. ciebie klasyczny laboludek z supermarketu mógłby się przyłożyć
lepiej niż współczesne oprogramowanie?
>> Powiem więcej - operator _auto_labu (a właściwie w dzisiejszych czasach
>> komputerowej naświetlarki lub po prostu drukarki sublimacyjnej) wręcz
>> nie powinien ingerować w parametry materiału źródłowego!
>>
>
> I nie powinien spojrzeć na wychodzące odbitki by sprawdzić ich jakość?
Ależ oni nie są od tego, bo nie wiedzą jakie są zamysły autorów zdjęć -
dlatego prawidłowa procedura to zasugerowanie konieczności sprawdzenia
jakości zdjęć przez odbierającego.
> Technika bywa zawodna i nawet najnowocześniejsze komputerowe
> naświetlarki potrafią czasem ulec uszkodzeniu powodującemu produkowanie
> wadliwych odbitek. Może nie jesteś tego świadomy, ale emulsje papieru
> fotograficznego też czasem miewają defekty. Nawet jeśli zamawiający
> pobrał profil barwny labu i przygotował odbitki tak, by nie wymagały
> korekcji laborant powinien po ich wykonaniu sprawdzić czy nie mają plam,
> smug i innych wad które czasem w labie się zdarzają.
Od tego są standardowe wydruki testowe, które okresowo należy wykonać.
Gdyby laboludki miały takie podejście, jak twierdzisz, to bardzo
złośliwym numerem byłoby robienie zdjęć smug ;->
>> Kiedyś czytałem sobie książkę o historii Star Treka - tam właśnie był
>> piękny przykład, jak taki laborant-mądrala ciągle uparcie korygował do
>> "normy" otrzymane materiały i ekipa nie mogła dojść, dlaczego
>> zielonoskóra bohaterka, mimo nakładania coraz jadowiciej zielonego
>> makijażu, ciągle uparcie wychodzi ziemsko różowa.
>>
>> Bo skąd laboludek może wiedzieć, jakie były intencje autora?
>
> Słyszałem o podobnej historii w przypadku fotoamatora, który
> fotografował żaby moczarowe w okresie godowym (ich samce wybarwiaja sie
> wtedy na niebiesko) i laborant namęczył się z korekcją by wydobyć z tych
> żab zieleń. Natomiast nie wierzę w podobne sytuacje w przypadku
A widzisz.
> profesjonalnej ekipy filmowej - po pierwsze oni raczej nie korzystają z
> przygodnych labów 'na rogu', po drugie - profesjonalista w takim
> przypadku uprzedziłby laboranta, ze kolory są nietypowe i uzgodniłby z
> nim czy i w jakim zakresie ma w kolorystykę ingerować - zwłaszcza, że
> piszesz o kolejnych próbach - co gdyby było prawdą świadczyłoby o tym,
> że ten film robili kompletni dyletanci.
Pamiętaj, że to byli pionierzy, a laboranci byli przyzwyczajeni do
sitcomów z bardziej ziemskimi kolorami skóry, a procedury naświetlania i
wołania były dość standardowe (stabilne parametry - parę lat
doświadczenia producenci filmów i chemii już mieli), więc nie przyszło
im do głowy, że lab będzie korygował w cokolwiek innego niż ogólną
jasność i kontrast.
-
37. Data: 2011-12-04 12:27:52
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 09:19, JA pisze:
> On 2011-12-03 23:55:34 +0000, Andrzej Lawa
> <a...@l...SPAM_PRECZ.com> said:
>
>> O, o! Widziałem też małego kotka, który pogonił dużego amstaffa...
>> (swoją droga jakże żałuję, że nie miałem wtedy w ręku aparatu...
>> piękny widok ;) ) Zdecydowanie nietypowe... Może kotek był opętany
>> przez szatana? Takie coś to chyba do proboszcza?
>
> Idź do lekarza.
> Nigdzie nie napisałem, że trzeba zgłaszać. Napisałem, że praworządny
> obywatel zgłasza, jak mu się coś podejrzanego wyda. Kumasz. Nie bo
> jesteś po prostu z klapkami na oczach.
Mam okazję usłyszeć parę rzeczy na temat takich "praworządnych" jak ty z
drugiej strony pulpitu dyżurki... Generalnie większość słów nie nadaje
się do powtórzenia, ale generalny "duch" wypowiedzi sprowadza się do
składania serdecznych życzeń zakończenia żywota i narzekania na
odrywanie funkcjonariuszy od łapania przestępców i zawracanie im głowy
łapaniem moherowych urojeń.
-
38. Data: 2011-12-04 13:07:44
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 09:12, JA pisze:
> On 2011-12-03 23:33:39 +0000, Andrzej Lawa
> <a...@l...SPAM_PRECZ.com> said:
>
>> Bardzo prosto: czy krzywdzi kogoś, kto może nie chce być krzywdzony.
>> Prosty przykład: na pewno nie zakapowałbym kogoś, kto sobie w domu
>> pali trawkę czy jakieś "podejrzane" grzybki zjada. Przestępstwo niby
>> popełnia (bo posiada zakazane substancje) ale nikomu krzywdy nie czyni.
>
> Dopóki po tych grzybkach nie wsiądzie do samochodu za kierownicę.
Analogicznie w przypadku picia alkoholu (dopóki po alkoholu nie wsiądzie
do samochodu za kierownicę) czy np. kupowania łuku (dopóki nie strzeli
do kogoś) czy siekiery (dopóki nie rozwali nią komuś głowy).
Ty latasz z donosami za każdym razem, jak ktoś pije alkohol lub kupuje
sobie łuk czy siekierę?
-
39. Data: 2011-12-04 13:08:39
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andy Niwiński <a...@i...pl>
"JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl>
Niedługa, bardzo niedługo będziesz mocherem.
> Więcej szacunku do innych.
>
Mocher, drogi kolego, to nie jest określenie związane z wiekiem. Mocher, to
określenie powiązane z kompletnym zdewoceniem i podatnością na pierdoły
rozpowszechnione przez pewne Radio co MaRyja.
-
40. Data: 2011-12-04 13:13:29
Temat: Re: stroze moralnosci w Saturnie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.12.2011 10:19, Marek Wyszomirski pisze:
>>> I skąd ci wyszły odbitki? Wtedy materiały także dla TV robiło się na
>>> diapozytywie!
Na marginesie, dla uniknięcia nieporozumień nomenklaturowych - dla mnie
"odbitka" to coś naświetlane z filmu na papierze.
>> Ty mi coś wyjaśnij. Jak laborat zmienił zielonkawą tonację skóry na
>> różową na slajdach?
>> [...]
>
> Jak się za wszelką cenę usiłuje wymyślić argumenty na obronę swojej tezy
> - skutki bywają właśnie takie:-)))
Dzieci, co wy wiecie o technice fotograficznej i filmowej...
Primo: w tamtych czasach powszechnie używany był film Ektachrome i
proces E-3. Proces ten wymagał ponownego naświetlenia filmu w celu
"odwrócenia" obrazu negatywowego.
Secundo: w studiach filmowych i telewizyjnych najczęściej uzyskiwanie
końcowego diapozytywu było co najmniej czeroetapowe: najpierw negatywowa
"kopia zerowa" (która potem szła do sejfu na wieki wieków), potem
pośredni pozytyw z niej naświetlany (i tu już pięknie można manipulować
barwami stosując różne filtry), potem pośredni negatyw (znowu można się
pobawić filtrami) i na koniec naświetlany i wywoływany był końcowy
diapozytyw (znowu można było filtrować).