eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › odbior AM
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 92

  • 81. Data: 2017-01-25 12:27:58
    Temat: Re: odbior AM
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    HF5BS pisze:

    >>> Albo GDO, zmontowany układ, sprząc luźno, kręcić gałą i zobaczyć,
    >>> gdzie pojawi(ą) się DIP(y).
    >>
    >> To jednak metody pośrednie, w których łatwo o pomyłkę. Z drgań gasnących
    >> wprawne oko wywnioskuje wszystko -- i o częstotliwości, i o dobroci.
    >
    > Ale okiem jedynie oszacujesz, ale nie zmierzysz. A ja chciałbym
    > przedzwonić układ w warunkach możliwie najbardziej zbliżonych do
    > jego roboczych i wiedzieć w miarę dokładnie, gdzie leży. A wstępne
    > oszacowanie częstotliwości po prostu pozwoli stwierdzić, gdzie będę
    > szukać szczegółów. Ale jednak chyba nie stwierdzę, czy jest 224,
    > czy 226 kHz...?

    Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
    mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze
    od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
    (względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
    dowolnymi, sobie dostępnymi.

    --
    Jarek


  • 82. Data: 2017-01-25 17:42:57
    Temat: Re: odbior AM
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "HF5BS" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:o69ue3$64d$...@n...news.atman.pl...
    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    >> Ale w praktyce ... czasem pomaga zblizenie/dotkniecie reka anteny,
    >> czasem w zasilananym z sieci odbiorniku zblizenie anteny do kabla
    >> sieciowego ...
    >> choc to byc moze jest kwestia zle zestrojonych obwodow wejsciowych
    >> ..

    >Ja myślę, że to jednak kompromis, pewnie pan konstruktor ocenił, jak
    >będzie z tego najczęściej korzystane, jakie parametry są wtedy i
    >stosownie do tego zaprojektował i zestroił?

    Ale tam w zasadzie nie ma co myslec.
    Glowica w miare standardowa, "wszyscy tak robia", jest "masa
    odbiornika", jest antena ... a mniej tylko ciekawi co ta glowica tak
    naprawde odbiera, i czemu tak roznie sie to zachowuje :-)

    J.



  • 83. Data: 2017-01-25 20:54:27
    Temat: Re: odbior AM
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrno8h2n4.qu0.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    >> I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
    >> (Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
    >
    > To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
    > co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,

    Jak u Wojciechowskiego...

    > ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
    > konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
    > w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
    > opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,

    W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się jaaaakoś
    udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.

    > za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
    > w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
    >
    > Ja też tę drogę przeszedłem. Dowiedziawszy się, że tranzystor wzmacnia,
    > skonstruowałem sobie wzmacniacz z jednego tranzystora. Któren jednak,
    > drań przebrzydły, wzmacniać nie chciał, a jedynie chrypiał. Dopiero gdy

    Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi tranzystor,
    wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej praktyka... To opornik do
    połowy i jedzie. Ja zresztą wg o dziwo działającego schematu z tejże,
    zmontowałem pierwszy wzmacniaczyk na TG5 :) I dość szybko odkryłem zależność
    między wartością opornikia polaryzującego, a opornością słuchawki/głośnika w
    kolektorze. Lat miałem... hmm... może 10...?

    > grzebałem przy konstrukcji spoconym paluchem, zaczął coś czysto odtwarzać.
    > I w ten sposób odkryłem wstępną polaryzację tranzystora i jej rolę w życiu
    > elektronika. Tyle że ja byłem wtedy w wieku, w którym nie każdy jeszcze
    > umie dobrze czytać, a co dopiero książki pisać.

    Ciesz się, że napięcie było tak niewielkie i tylko tranzystor spolaryzowało
    :)

    >
    >> zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
    >
    > Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.

    Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
    Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne, aby końcówki
    porobić w klasie B/AB, żeby prąd spoczynkowy był mały, a zniekształcenia
    skrośne jeszcze nie dokuczliwe. Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy
    jeden miał takie znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie
    trzy, to miał być zysk połowy pensji?

    --
    Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
    co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
    700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
    (C) Kabaret Neo-Nówka.


  • 84. Data: 2017-01-25 21:05:24
    Temat: Re: odbior AM
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrno8h2tu.qu0.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    > Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
    > mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze

    A kto ci broni dodać do kompletu częstosciomierz, który zmierzy
    częstotliwość z GDO? I już masz dokładną wartość tejże. OK. Zapodam ci
    przebieg na dowolny oscyloskop, najlepiej taki, który doskonale znasz i
    wyczuwasz. Częstotliwość będzie mi znana. Ty musisz podać ją z dokładnością
    do powiedzmy... 3%. Masz skrzynkę gorzały, jak trafisz (bądź innego dobra o
    podobnej wartości, jeśli nie pijesz). Oczywiście, w oscyloskopie wyłaczone
    będą pomoce typu wskazanie częstotliwości, będzie tylko sam przebieg, o
    znanej i ustawionej podstawie.
    Ja mam czas, nie spieszy mi się, ale chcę mieć dokładny wynik.

    > od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
    > (względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
    > dowolnymi, sobie dostępnymi.

    No właśnie, czemu nie skorzystać?
    Na szybko do zgrubnego oszacunku, ale powoli, gdy trzeba być dokładnym, a
    czas nie goni.

    --
    Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
    co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
    700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
    (C) Kabaret Neo-Nówka.


  • 85. Data: 2017-01-25 23:12:05
    Temat: Re: odbior AM
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    HF5BS pisze:

    >> Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
    >> mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze
    >
    > A kto ci broni dodać do kompletu częstosciomierz, który zmierzy
    > częstotliwość z GDO? I już masz dokładną wartość tejże.

    Ale mam dokładnie zmierzoną częstotliwość generatora GDO, a nie
    częstotliwość rezonansową obwodu.

    > OK. Zapodam ci przebieg na dowolny oscyloskop, najlepiej taki, który
    > doskonale znasz i wyczuwasz. Częstotliwość będzie mi znana. Ty musisz
    > podać ją z dokładnością do powiedzmy... 3%. Masz skrzynkę gorzały,
    > jak trafisz (bądź innego dobra o podobnej wartości, jeśli nie pijesz).
    > Oczywiście, w oscyloskopie wyłaczone będą pomoce typu wskazanie
    > częstotliwości, będzie tylko sam przebieg, o znanej i ustawionej
    > podstawie Ja mam czas, nie spieszy mi się, ale chcę mieć dokładny wynik.

    Wynik będzie jaki będzie, czyli taki, na jaki pozwala przyrząd pomiarowy.
    W tym przypadku oscyloskop. W oldskulowym ze szklaną bańką dokładność
    będzie mniejsza, w cyfrowym z analizą przebiegu większa. Ale nie będzie
    błędów związanych z metodą pomiarów. Tymczasem w przypadku celowania
    generatorem GDO w maksimum dla odnalezienia rezonansu -- to już całkiem
    co innego. Już na dzień dobry mamy uchyb związany z tym, że krzywa ma
    dość płaski wierzchołek. A operator być może nie wypił tego, co zwykle
    pije, więc mu się ręce trzęsą.

    >> od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
    >> (względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
    >> dowolnymi, sobie dostępnymi.
    >
    > No właśnie, czemu nie skorzystać?

    Czy ja mówię, żeby nie?! Róbmy swój generator, a nie porównujmy się
    do innego (GDO).

    Jarek

    --
    Róbmy swoje!
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje!
    Póki jeszcze ciut się chce.


  • 86. Data: 2017-01-25 23:30:35
    Temat: Re: odbior AM
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    HF5BS pisze:

    >>> I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
    >>> (Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
    >> To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
    >> co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
    > Jak u Wojciechowskiego...

    Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
    o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.

    >> ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
    >> konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
    >> w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
    >> opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
    >
    > W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
    > jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.

    Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
    tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.

    >> za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
    >> w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
    > Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi
    > tranzystor, wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej
    > praktyka... To opornik do połowy i jedzie.

    Według teorii tranzystor jest "triodą półprzewodnikową" -- taką, co
    to nie trzeba grzać katod ani utrzymywać próżni w szklanej bańce.
    Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
    tylko te naprawdę duże.

    >>> zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
    >> Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
    > Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...

    Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
    wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
    w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
    komplementarnych par tranzystorów.

    > Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,

    Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
    radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
    tranzystorów germanowych.

    > Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
    > znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
    > to miał być zysk połowy pensji?

    Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
    jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
    Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.

    --
    Jarek


  • 87. Data: 2017-01-26 00:19:17
    Temat: Re: odbior AM
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>

    Hello Jarosław,

    Wednesday, January 25, 2017, 11:30:35 PM, you wrote:

    >>>> I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
    >>>> (Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
    >>> To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
    >>> co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
    >> Jak u Wojciechowskiego...
    > Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
    > o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.

    Fantazjował.

    >>> ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
    >>> konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
    >>> w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
    >>> opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
    >> W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
    >> jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
    > Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
    > tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.

    Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4? a nie słuchawkowy.

    >>> za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
    >>> w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
    >> Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi
    >> tranzystor, wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej
    >> praktyka... To opornik do połowy i jedzie.
    > Według teorii tranzystor jest "triodą półprzewodnikową" -- taką, co
    > to nie trzeba grzać katod ani utrzymywać próżni w szklanej bańce.

    OMG! Stary jestem ale już dawno wyleczyłem się z takiego myślenia.
    Pomimo tego, że na lampach zaczynałem.

    > Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
    > tylko te naprawdę duże.

    Co to znaczy ,,duże"? Stary MV2 był już przeciwsobny. A to ledwie
    jakieś 10W miało.

    Świat się nie kończył na Bambino i ECL82...

    >>>> zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
    >>> Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
    >> Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
    > Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
    > wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
    > w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
    > komplementarnych par tranzystorów.

    Ke? Nazwisko Sziklai mówi coś? Patent z 7 maja 1957 i następne
    patenty tego pana.

    >> Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
    > Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
    > radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
    > tranzystorów germanowych.

    Wojciechowski publikował w latach 70-tych. To był już czas
    tranzystorów krzemowych. 2N3055 RCA produkowało w 1967 roku!
    W 1976 roku Bogusław Dubiel opublikował schemat wzmacniacza 100W. A
    Wojciechowski wydawał kolejne wydania swoich Nowoczesnych zabawek ze
    schematami na ASY3x i TG7x.

    >> Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
    >> znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
    >> to miał być zysk połowy pensji?
    > Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
    > jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
    > Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.

    Chyba nie. Nie mam już mojego egzemplarza ale pamiętam, że wyrzucałem
    bez żalu. Z jednej strony książka mi dużo dała a z drugiej okazała się
    strasznym gniotem.

    --
    Best regards,
    RoMan
    Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)


  • 88. Data: 2017-01-26 01:36:29
    Temat: Re: odbior AM
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan RoMan Mandziejewicz napisał:

    >>>>> I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
    >>>>> (Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
    >>>> To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
    >>>> co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
    >>> Jak u Wojciechowskiego...
    >> Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
    >> o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
    > Fantazjował.

    Czasem też przepisywał (przerysowywał), niekoniecznie ze zrozumieniem
    i nie zawsze dokładnie. Bywało, że tego nie krył.

    >>>> ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
    >>>> konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
    >>>> w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
    >>>> opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
    >>> W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
    >>> jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
    >> Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
    >> tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
    > Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4? a nie słuchawkowy.

    W dodatku składający się wyłącznie ze stopnia mocy (w postaci potrójnego
    tranzystora).

    >>>> za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
    >>>> w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
    >>> Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi
    >>> tranzystor, wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej
    >>> praktyka... To opornik do połowy i jedzie.
    >> Według teorii tranzystor jest "triodą półprzewodnikową" -- taką, co
    >> to nie trzeba grzać katod ani utrzymywać próżni w szklanej bańce.
    > OMG! Stary jestem ale już dawno wyleczyłem się z takiego myślenia.
    > Pomimo tego, że na lampach zaczynałem.

    Staram się pisać z perspektywy danej chwili. A nie jako ozdrowieniec
    po licznych terapiach.

    >> Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
    >> tylko te naprawdę duże.
    >
    > Co to znaczy "duże"? Stary MV2 był już przeciwsobny. A to ledwie
    > jakieś 10W miało.

    Co to znaczy "już"?

    > Świat się nie kończył na Bambino i ECL82...

    10W to bardzo dużo z perspektywy sprzętu domowego. A w takim nie
    decydowano się na stosowanie układów przeciwsobnych. Bardzo słusznie
    zresztą. Bo w technice tranzystorowej układ przeciwsobny oznacza
    oszczędność zużywanej mocy i radykalne zmniejszenie wydzielanego
    ciepła. W lampowej odwrotnie -- więcej lamp, to więcej ciepła i
    więcej energii do grzania katod. Nawet jeśli to była "superheterodyna
    w dwie pentody szarpana, poważny mebel na dwanaście osób", to nikt
    tego tak głośno w domu nie słuchał, by to dodatkowe grzanie było
    czymś usprawiedliwione.

    >>>>> zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
    >>>> Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
    >>> Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
    >> Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
    >> wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
    >> w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
    >> komplementarnych par tranzystorów.
    >
    > Ke? Nazwisko Sziklai mówi coś? Patent z 7 maja 1957 i następne
    > patenty tego pana.

    Jeszcze dwadzieścia lat po tym patencie sprzedawano powszechnie
    "tranzystorki" z rzeczonymi transformatorami w środku. Patenty
    patentami, a życie życiem.

    >>> Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
    >> Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
    >> radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
    >> tranzystorów germanowych.
    >
    > Wojciechowski publikował w latach 70-tych. To był już czas
    > tranzystorów krzemowych. 2N3055 RCA produkowało w 1967 roku!
    > W 1976 roku Bogusław Dubiel opublikował schemat wzmacniacza 100W.
    > A Wojciechowski wydawał kolejne wydania swoich Nowoczesnych
    > zabawek ze schematami na ASY3x i TG7x.

    Nie wydawał, tylko mu wydawali. Bo pisał jednak w sześćdziesiątych.
    Żuka, samochód taki, tłukli dodaj do lat osiemdziesiątych. A to
    w zasadzie jeszcze w części wojenna konstrukcja. Jakoś tamten ustrój
    tak miał.

    >>> Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
    >>> znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
    >>> to miał być zysk połowy pensji?
    >> Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
    >> jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
    >> Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.
    >
    > Chyba nie. Nie mam już mojego egzemplarza ale pamiętam, że wyrzucałem
    > bez żalu. Z jednej strony książka mi dużo dała a z drugiej okazała się
    > strasznym gniotem.

    Wnosek z tego taki, że i z gniotów bywa pożytek.

    --
    Jarek


  • 89. Data: 2017-01-26 03:41:01
    Temat: Re: odbior AM
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrno8i9ob.e12.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    > HF5BS pisze:
    >
    >>>> I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
    >>>> (Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
    >>> To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
    >>> co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
    >> Jak u Wojciechowskiego...
    >
    > Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
    > o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.

    Ale, błędy w książce nieraz są niemal szkolne.
    Nowoczesne zabawki, wydanie chyba szóste... Data w przedmowie 1976 rok,
    niestety, wykonanie książki mizerne, klej na zszyciu popuszczał i kilka
    zewnętrznych kartek poodfruwało.
    rys. 11.13.c, str.251, od lat próbuję sobie wyobrazić, jak by to wyglądało
    "nieskrócone" i jak to działa, ale może ja wyobraźni nie mam...
    rys. 8.42.a, str.204... No, co się stanie po włączeniu zasilania? "P
    rys. 18.3 str 471... no paczpan, a jemu się nie zrobił brzęczyk...
    rys. 17.27 str.464 - a. po *.* jest ten tyrystor z kondziołemk w bramce...
    b. czy w miejsce opornika nie lepiej zadać żarówkę halogenową 500W? :PP
    rys. 16.5.b str 421 schemat z płynięciem prądu zasilającegto przez głośnik,
    a w poprzednich wydaniach był schemat, z trafo na wyjściu, gdzie wystarczyło
    na kawałku rdzenia nawinąć naprędce trafo i to działało, osobiście
    sprawdziłem. Tu mam wrqazenie... ale może dlatego, że jestem juz śpiący,
    wydaje mi się, iż czegoś brakuje, coś jest nie tak. BTW. Jest tu tranzystor
    NPN...

    >> W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
    >> jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
    >
    > Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
    > tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.

    Nie ma nic złego w klasie A! Tylko jest ona cholernie nieekonomiczna. I tak,
    jak dziś łatwo i tanio zdobyć jest sensowny zasilacz, to wówczas to nie było
    takie oczywiste, więc jechało się na bateriach, które, jak wiadomo, raczej
    nie były zbyt pojemne jak obecnie i klasa A po prostu szybko je pustoszyła.
    O wydajności prądowej z litości nie wspomnę.

    > Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
    > tylko te naprawdę duże.

    Widywałem jednakże. Przy lampach jednak mniejsze prądy... i tak żarzenie
    sporo brało, a przy małych napięciach łatwo o grzanie i straty.

    >>>> zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
    >>> Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
    >> Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
    >
    > Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
    > wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
    > w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
    > komplementarnych par tranzystorów.
    >
    >> Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
    >
    > Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
    > radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
    > tranzystorów germanowych.

    Wiem o co chodzi, prosty, działający układ.

    >
    >> Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
    >> znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
    >> to miał być zysk połowy pensji?
    >
    > Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których

    Ja rozumiem, że nie taniocha, ale, AŻ TAK BARDZO? Żebym nie mógł kupić 2
    TG72 alias ADP672? 3xTG5... przecież kupowałem takowe i jakoś nie poszło na
    to pół pensji! Ceny za TG5 pamiętam wręcz groszowe prawie.

    > jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
    > Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.

    Układ refleksowy, odmiana odbioru z reakcją, jest w Elektronice dla
    wszystkich J.W. Nie pomnę strony. Myślę, wykonać podobny układ, może na
    jakimś scalaku m.cz. z przedwzmacniaczem, który bym wykorzystał refleksowo
    właśnie, do tego dorobienie ARW, wystarczy mi jedna częstotliwość, chciałbym
    nią pędzić zegar na ścianie. A przy okazji grało by mi...

    --
    Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
    co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
    700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
    (C) Kabaret Neo-Nówka.


  • 90. Data: 2017-01-26 03:55:31
    Temat: Re: odbior AM
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" <r...@p...pl.invalid> napisał w
    wiadomości news:705331670.20170126001917@pik-net.pl.invalid...
    >> Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
    >> o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
    >
    > Fantazjował.

    Podpisuję się pod powyższym.
    Kurde, już jako dzieciak deliberowałem nad wieloma rzeczami, bo nie chciały
    mi się kleić do kupy.

    >> Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
    >> tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
    >
    > Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4? a nie słuchawkowy.

    I gdyby to było ze stratami w wysokości teoretycznej, to może by nawet
    przeszło, coś-za-coś. Ale wiemy, jaka jest sprawność praktyczna klasy A, to
    aby do głośnika wycisnąć 5W i przy okazji nie ujarać go prądem zasilającym,
    skoro klasa A..., to zasilacz przynajmniej pewnie tak 30-50W, nie... głośnik
    by mi odparował, albo dał taki spadek napięcia, że ch.j by się złamał pod
    ciężarem.

    > Co to znaczy ,,duże"? Stary MV2 był już przeciwsobny. A to ledwie
    > jakieś 10W miało.
    >
    > Świat się nie kończył na Bambino i ECL82...

    Moja Meluzyna, przecież to już konstrukcja mocno wiekowa, taki klajniak
    byłem, jak u kogoś widziałem działającą, a proszę, bez transformatora w
    sterowaniu i na wyjściu, a radzi sobie, mimo, że tranzystory w końcówce
    wcale nie są przeciwstawne i jest to klasa (A)B. Normalnie, stroi się na 30
    mV między emiterami (oporniki wyrónawcze 0.22, czy 0.33 omów) i połowa
    zasilania na punkcie wspólnym. I już, ustawione. Tylko tranzystor sterujący
    dobrze wymienić na BD285, bo BD135 tamże lubi się padaczyć.

    > W 1976 roku Bogusław Dubiel opublikował schemat wzmacniacza 100W. A
    > Wojciechowski wydawał kolejne wydania swoich Nowoczesnych zabawek ze
    > schematami na ASY3x i TG7x.

    Sam J.W. przecież zamieścił kilka schematów z NPN, a nawet są układy
    cyfrowe, więc ja nadal widzę jego niechęć do układów w klasie B, przecież
    nie są jakieś straszliwie skomplikowane i założę się, że na tranzystory do
    jakiegoś prostego wzmacniaczyka o sensownych parametrach, nie wydało by się
    fortuny, nawet wtedy.

    >> Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
    >> jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
    >> Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.
    >
    > Chyba nie. Nie mam już mojego egzemplarza ale pamiętam, że wyrzucałem

    W Elektronice dla wszystkich jest schemat odbiornika refleksowego.

    > bez żalu. Z jednej strony książka mi dużo dała a z drugiej okazała się
    > strasznym gniotem.

    Poznaniacy pewnie by to określili, że nababulone kocopołów tam jest... A
    szkoda, bo potencjał był niezły.
    Na szczęście, nie przyjąłem tej pozycji za prawdę objawioną, bo już jako
    10-letni dzieciak widziałem bezsens w miektóych miejscach.

    --
    Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
    co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
    700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
    (C) Kabaret Neo-Nówka.

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: