Tratuje galerie jak stosik odbitek rozkladanych na stole. A na jednym
stoliku _staram_sie pokazywac odbitki spojne pod wzgledem:

1) kolorystyki
2) wyboru obramowania
3) wyboru proporcji kadru
4) rodzaju papieru

Dla przykladu: pokazujac zdjecia na stoliku uwazam za lekki zgrzyt
pokazanie zdjec blyszczacych obok matowych - zalatuje przypadkowoscia.
Dzisiejszy przyklad pokazal, ze nie zawsze mi sie udaje trzymac tych
zasad ale sie staram. Rozwaze rozdzielenie koloru i c/b na dwie odrebne
galerie tak jak to zrobilem w przypadku zdjec ze Lwowa.

> A jakbyś przyjął w ramach całej galerii zasadę, że nie trzymasz się
konkretnych proporcji?

Mozna nie trzymac sie niektorych zasad i to kwestia wyboru, ktore sa dla
kogo wazne. Ale jak sie ktos nie trzyma zadnych zasad to robi sie na
stole balagan.

> Dlaczego wolałeś ten temat potraktować efekciarsko zamiast
"dokumentacyjnie, na wprost"?

Bo ciagle sie uczymy i ciagle jestem na drodze od efekciarsko do
efektownie? Byc moze. Bo milo jest trafiac w gust roznych odbiorcow? Byc
moze. Ale przede wszystkim dlatego, ze moja kula u nogi w fotografii
jest nadmierny porzadek, poukladanie, szablonowosc, schemtycznosc.
Staram sie uciekac od tego na rozne sposoby. Czas pokaze, ktory sposob
okaze sie najlepszy - dzis podoba mi sie jeden sposob prezentacji, za
dwa lata moge zmienic zdanie - ale to tez forma rozwoju.

Waldek.


www.waldemar.katowice.pl