eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaZwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżynieraRe: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.pionier.net.pl!3.eu.feeder.erj
    e.net!feeder.erje.net!feeder1-2.proxad.net!proxad.net!feeder1-1.proxad.net!193.
    141.40.65.MISMATCH!npeer.as286.net!npeer-ng0.as286.net!peer01.ams1!peer.ams1.xl
    ned.com!news.xlned.com!feeder.cambriumusenet.nl!feed.tweaknews.nl!posting.tweak
    news.nl!fx12.ams1.POSTED!not-for-mail
    Newsgroups: pl.misc.elektronika
    From: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
    Subject: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    References: <urm96a$h6d$1$pytajacy@news.chmurka.net> <urmilc$3n2np$1@dont-email.me>
    <urmj7s$3n42v$1@dont-email.me> <urnl2s$3v1ln$1@dont-email.me>
    <uro2k4$2v8$2$PiotrGalka@news.chmurka.net> <urrtfh$13o39$1@dont-email.me>
    <urspmm$hmd$1$PiotrGalka@news.chmurka.net> <urt3as$1bmk5$1@dont-email.me>
    <us4vjo$osh$1$ptoki@news.chmurka.net>
    <us5buh$4sg$1$PiotrGalka@news.chmurka.net>
    <2...@4...net>
    <UZNFN.229175$ps1.130103@fx12.ams1>
    <us9m77$dgd$1$PiotrGalka@news.chmurka.net>
    User-Agent: slrn/1.0.3 (Linux)
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=UTF-8
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    Lines: 150
    Message-ID: <rK7GN.229406$ps1.51256@fx12.ams1>
    X-Complaints-To: a...@t...nl
    NNTP-Posting-Date: Thu, 07 Mar 2024 00:19:35 UTC
    Organization: Tweaknews
    Date: Thu, 07 Mar 2024 00:19:35 GMT
    X-Received-Bytes: 9366
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.elektronika:789846
    [ ukryj nagłówki ]

    On 2024-03-06, Piotr Gałka <p...@c...pl> wrote:
    > W dniu 2024-03-06 o 00:34, Marcin Debowski pisze:
    >> To zalezy od nauczyciela i indywidualnych predyspozycji ucznia. Przy
    >> czym to pierwsze, nigdy nie miałem nauczyciela, który chciałby zarazić
    >> uczniów jakąś pasją. Przy czym nie sądzę, że z gęby mi wynikało, iż ja
    >> się zarazić nie dam, bardziej, że praktycznie takich nauczycieli nie
    >> było i nie ma.
    >
    > Nie wykluczam, że studenci dali mi tytuł asystenta roku za to, że
    > widzieli, że elektronika to moja pasja i próbowałem ich nią zarazić. Czy
    > skutecznie to zupełnie inna kwestia.

    No ale to na studiach, gdzie de facto większość osób już zdecydowała. Co
    prawda fajnie by było, gdyby ludzie mieli zawód pasję, ale też jak ktoś
    idzie na elektronikę, to mimo wszystko chyba rzadko idzie z
    wyrachawania, a coś już tam w nim musi siedzieć? Czy też asystentowałeś
    na innym kierunku i podbierałeś studentów? :)

    A na etapach wcześniejszych, podstawówka, liceum, to coś mi się wydaje,
    że system zawsze wykańczał takich nauczycieli. Nie to, że specjalnie.

    > Od lat w Polsce obowiązuje selekcja negatywna do zawodu nauczyciela.
    > I widziałem wypowiedzi rodziców uważających się za inteligentnych typu:
    > Wszyscy nauczyciele to miernoty (nie spotkałem innego) więc jestem
    > przeciwko dawaniu im podwyżek bo niby za co.
    > A do głowy im nie przyjdzie, że przy takich pensjach to mądrzejsi
    > uciekają bo gdzie indziej bez takiej odpowiedzialności, wojowania z
    > rozwydrzoną młodzieżą i roszczeniowymi rodzicami zarobią 2 razy tyle.

    Pełna zgoda. Nb. też jestem po PG tylko z drugiego końca terenu, po
    chemii. Tu w kontekście nauczycieli taka obserwacja, że ci, którzy od
    nas wylatywali często trafiali na UG, a po chemii na UG, takie osoby, to
    chyba jakieś laboratorium przyzakładowe, albo właśnie nauczyciel chemii
    w szkole podstawowej/liceum. W tamtych czasach. Raczej nie były to osoby
    z pasją, czy nawet silnym zainteresowanie przedmiotowym.

    > Żona uczyła matematyki na Politechnice. Gdy teściowa zachorowała (udar,
    > paraliż) się zwolniła, aby opiekować się mamą (20 lat). Po śmierci
    > teściowej chciała wrócić do zawodu. Było to niecałe 10 lat temu. Się
    > okazało, że praca na PG się nie liczy - musi być stażystką z jakąś
    > minimalną (śmieszną) pensją. Słysząc od niej jak to tam w szkole wygląda

    Zdaje się, że gdzieś wtedy zmieniał się system. "Collateral damage".

    > (w tym samym czasie zmieniła się dyrektorka z normalnej na 'z nadania
    > edukacji kreatywnej') już po tygodniu jej powiedziałem: uciekaj stamtąd
    > jak najszybciej. Dojrzała po miesiącu, ale akurat jak poszła złożyć
    > wymówienie to coś tam było zamknięte. W końcu postanowiła, że ze względu
    > na uczniów wytrzyma semestr. Hospitacja - dyrektorka miała pretensje, że
    > używa zbyt trudnych słów, których uczniowie nie rozumieją. Te słowa to:
    > wykres i funkcja. A lekcja była w klasie z rozszerzoną matematyką a
    > tematem była funkcja liniowa.
    > Jak według edukacji kreatywnej prawidłowo powinna wyglądać lekcja
    > matematyki: Dzieci należy podzielić na grupy. Mogą się w grupach
    > rozsiąść na pufach. Dostają zadanie. Ta grupa która pierwsza je rozwiąże
    > zapisuje rozwiązanie na kartce, robi z niej samolocik i rzuca do innej
    > grupy. W liceum ?! Dla mnie cyrk.

    W liceum mieliby nie wiedzieć co to wykres i funkcja?
    No dla mnie też brzmi jak cyrk.

    >> Ale też żadnej klasy ani roku studiów nie powtarzałem.
    >
    > A ja miałem dziekankę :)
    > Studenci wywalczyli, że można dostać dziekankę bez podania powodu. Plan
    > był taki: wyjadę na kilka miesięcy do Francji (miałem tam ciocię) i się
    > nauczę języka. Cały październik brałem udział w intensywnym kursie
    > francuskiego (6 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu). Miałem jechać w
    > styczniu, a w grudniu zrobili stan wojenny.

    No to nie fajnie.

    >>> Ogolnie biorąc - całki nie były wtedy w programie szkolnym,
    >>
    >> Wydawało mi sie, że aż tak wiekiem się nie różnimy, a u mnie, na
    >> mat-fizie, pierwsza połowa lat 80., całki były.
    >
    > Mam problem z ustaleniem czy miałem czy nie (matura w 77r).
    > Na 100% na początku IV klasy nic nie wiedziałem o całkach bo tamto
    > zadanie z olimpiady fizycznej rozwiązałem wymyślając samemu od zera
    > proces całkowania.
    > Nie pamiętam całek w szkole, ale jednocześnie wydaje mi się, że na
    > studiach nie były dla mnie zaskoczeniem - sprzeczność.
    > Żona (matura 79r) mówi, że na pewno miała całki w szkole.

    Ja jeszcze poźniej. Coś chyba okolice 85.

    >> A wracając do pierwotnego punktu, uważam, że poziom nauczania w prlu był
    >> przyzwoity.
    >
    > Z tym chyba wszyscy się zgodzili. Ja jedynie twierdziłem, że nie dawał
    > szansy wybitniejszym. Ale teraz wygląda, że w niektórych szkołach, gdzie
    > nauczyciel przygotowywał ucznia do olimpiad, było lepiej niż do tej pory
    > uważałem.

    Dobrze, a jak według Ciebie powinien wyglądać system, który by dawał
    szansę? I na jakim etapie to dawanie szansy powinno się manifestować?

    MZ to nie tyle system edukacji nie dawał szansy, co prl nie dawał.
    System był ograniczony z góry poprzez izolację kraju i pewnie też
    korupcję. Miałeś pecha, żeś się urodził te kilka lat wcześniej, bo po
    89-90r pojawiły się różne możliwości, z których.... niewielu korzystało.
    A niewielu korzystało, bo ludzie mieli kompleksy, że nie znają języków,
    że są słabo wyedukowani.

    Nb. tam gdzieindziej JF słusznie zauważył, że w dzisiejszych czasach to
    taki chemik zapaleniec nie ma szans na to co miałby w prlu. Czy to
    dobrze, czy źle to inna sprawa, ale w sumie ciekawy, jak najbardziej
    pozytywny efekt uboczny prlu. Albo tamtych czasów, gdzie jeszcze chemii
    tak nie demonizowano, a dostęp do informacji był nieco bardziej
    ograniczony.

    >> Poza tym, prl dał nam dwie wyróżniające nas cechy, (1) umiejętność
    >> improwizowania*, albo lepiej, praktycznego rozwiązywania problemów, i
    >> (2) kompleksy.
    >>
    >> *) to, nb. tez jest często mieczem obosiecznym, czasami nie warto.
    >
    > Polscy elektronicy na zachodzie podobno byli cenieni za to, że umieją
    > sobie poradzić gdy inni rozkładają ręce. Nie ma jakiegoś elementu -
    > zastąpmy go innym. Nasi po prostu nie wiedzieli, że jak jakiś typ
    > urządzenia dostał różne atesty itp to nic nie wolno zmieniać.

    Z mojej działki (chemia-polimery-materiałówka) wygląda to tak, że jakieś
    95% kupuje lub zamawia co potrzebne, mimo, że można to zrobić z tego co
    się już ma. I to nawet jeśli da się to zrobić np. w godzinkę.

    Natomiast aspekt, że czasami nie warto - cholernie trudno znaleźć złoty
    środek pomiędzy ile warto zapłacić komuś innemu i poczekać np. miesiąc,
    włączając to w przygotowanie dokumentacji i walki z biurokracją, niż
    pierniczyć się samemu pół miesiąca. To przy bardziej skomplikowanych
    rzeczach rzecz jasna. Z tym, że czasami nie wiadomo czy coś co wydaje
    się proste nie okaże się mega upierdliwe w realizacji.

    > W 87 byliśmy w Norwegii (pracować przy ogórkach). Z książki
    > telefonicznej znalazłem firmy elektroniczne w okolicy i wpadłem do nich
    > pogadać. Różnie to było. U jednych opowiadałem o systemach ekspertowych
    > (nie słyszeli o tym wcześniej). U innego gościa dziwiłem się, dlaczego
    > on nadal używa 8048 kiedy 8051 jest dużo lepszy. Właśnie wtedy się
    > dowiedziałem, że jak na coś ma homologację to nic w tym nie może
    > zmienić. Nie wiem jak to było zaplanowane, że ja po studiach nie miałem
    > nawet śladu informacji na ten temat.

    I tak chętnie gadali z Tobą, z osobą niejako przypadkową o tym jakie
    komponenty stosują i dlaczego? Rzecz u mnie niewyobrażalna. Bez NDA to
    mogą ewentualnie powiedzieć jaki mają problem, a i to dlatego, że wiedzą
    jaką firmę reprezentuję.

    --
    Marcin

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: