-
51. Data: 2016-03-06 16:24:41
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
news:nbhdq8$gmu$1@dont-email.me...
>> Ja używam tego np na plaży, gdy korzystam z telefonu to na bieżąco
>> sobie doładowuje. Ale fakt że najlepiej ten powerbank naładować z 230V
>> a solarne ogniwo traktować jako dodatek ekologiczny ;)
>
> Tylko szkoda że projektant postanowił machać LEDami
> w czasie ładowania ze słońca, co obniża skuteczność ładowania.
Ta... a myślisz, że bez tego ktoś przecietny by wziął? A tak jest bajer i
leszcze na to lecą, bo fajniutko miga. Zaś ktoś, komu nie jest obce pojęcie
"bilans energii", to ręce załamuje nad takim marnotrawieniem.
--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.
-
52. Data: 2016-03-06 16:29:06
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
news:nbhdkn$g5j$1@dont-email.me...
> "Zbynek Ltd." <s...@p...onet.pl> wrote in message
> news:nbgjj5$nuq$1@node2.news.atman.pl...
>> Oba mają po 0.08% soku malinowego. I kto tu kogo robi w bambuko, Panie
>> Pszemol?
>
> No przykre, fakt.
I, jak wspominałem, najgorszy ból jest w tym, że prawdziwego soku malinowego
nie uświadczysz. Uzbieram na zakup, tylko niech on po prostu będzie.
Kiedyś, nasze babcie, jak leżeliśmy przeziębieni w łóżku, serwowały nam sok
malinowy z herbatą, czy co tam było. I jakoś to nas kurowało podobno. A taki
fałszywy sok, co malinowy jedynie udaje, pomoże?
Wiem o efekcie placebo, ale mnie chodzi o rzeczywiste działanie.
--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.
-
53. Data: 2016-03-06 16:48:43
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>>> Oba mają po 0.08% soku malinowego. I kto tu kogo robi w bambuko,
>>> Panie Pszemol?
>>
>> No przykre, fakt.
>
> I, jak wspominałem, najgorszy ból jest w tym, że prawdziwego soku
> malinowego nie uświadczysz. Uzbieram na zakup, tylko niech on po
> prostu będzie. Kiedyś, nasze babcie, jak leżeliśmy przeziębieni
> w łóżku, serwowały nam sok malinowy z herbatą, czy co tam było.
Z naciskiem na "co tam było", bo na pewno nie był to "sok malinowy".
Najwyżej syrop, robiony na gorąco i na słodko z wykorzystaniem osmozy.
I w kręgach zbliżonych do moich babć nazywano to własnie syropem.
Przepisy UE podzielają babcine poglądy -- w ich myśl "sokiem" można
nazywać tylko coś wyciśniętego ze świeżych owoców, bez dodatku wody.
Taki sok malinowy istnieje, ale ani się nie nadaje do niczego, ani
nie jest trwały. Taka tam różowa woda. Babciny syrop też by się słabo
dziś sprzedawał -- był mętny, a nade wszystko kolor miał blady i wciąż
jeszcze blednący z czasem. Nikt czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
> I jakoś to nas kurowało podobno. A taki fałszywy sok, co malinowy
> jedynie udaje, pomoże?
> Wiem o efekcie placebo, ale mnie chodzi o rzeczywiste działanie.
Wmówiono ludziom istnienie soku malinowego, tak jak wmawia się im
różne rzeczy. Naiwni wierzą, a czegoś takiego jak "prawdziwy sok
malinowy" nie ma, nigdy nie było i nie będzie. Można zrobić najwyżej
cos metodą Adama Słodowego zestawiając razem aromat malinowy, kolor
buraczany i takąż buraczaną słodycz. Komuś to odpowiada, to kupuje.
Nie, to nie. Ale niech na nic innego nie liczy.
--
Jarek
-
54. Data: 2016-03-06 20:20:54
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2016-03-06 o 16:48, Jarosław Sokołowski pisze:
> Z naciskiem na "co tam było", bo na pewno nie był to "sok malinowy".
> Najwyżej syrop, robiony na gorąco i na słodko z wykorzystaniem osmozy.
> I w kręgach zbliżonych do moich babć nazywano to własnie syropem.
> Przepisy UE podzielają babcine poglądy -- w ich myśl "sokiem" można
> nazywać tylko coś wyciśniętego ze świeżych owoców, bez dodatku wody.
> Taki sok malinowy istnieje, ale ani się nie nadaje do niczego, ani
> nie jest trwały. Taka tam różowa woda. Babciny syrop też by się słabo
> dziś sprzedawał -- był mętny, a nade wszystko kolor miał blady i wciąż
> jeszcze blednący z czasem. Nikt czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
Co do soku to się zgodzę, ale syrop? Jakoś nie przypominam sobie ani
tego, żeby był mętny, ani żeby był blady. Fakt, nie był robiony przez
babcię tylko mamę, ale po roku wciąż miał piękny kolor. Może kwestia
użytej technologii... Każdy ma jakieś swoje metody. Jakiś czas temu
kupiłem na stoisku ze "zdrową żywnością" jakiś taki syrop, co skład miał
bardzo przyzwoity (chyba nawet bez aronii) - zdaje się że był tam po
prostu syrop malinowy. Teraz już nie pamiętam, stwierdziłem że trzeba
spróbować. Tanie to nie było, smak może nie taki dokładnie, jak ten
"robiony", ale zdecydowanie różnił się od tego z aromatem. Czuć było
maliny. I w zapachu, i w smaku.
Pozdrawiam
DD
-
55. Data: 2016-03-06 20:29:26
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "Zbynek Ltd." <s...@p...onet.pl>
Jarosław Sokołowski napisał(a) :
> ACMM-033 napisało:
>
>>>> Oba mają po 0.08% soku malinowego. I kto tu kogo robi w bambuko,
>>>> Panie Pszemol?
>>>
>>> No przykre, fakt.
>>
>> I, jak wspominałem, najgorszy ból jest w tym, że prawdziwego soku
>> malinowego nie uświadczysz. Uzbieram na zakup, tylko niech on po
>> prostu będzie. Kiedyś, nasze babcie, jak leżeliśmy przeziębieni
>> w łóżku, serwowały nam sok malinowy z herbatą, czy co tam było.
>
> Z naciskiem na "co tam było", bo na pewno nie był to "sok malinowy".
> Najwyżej syrop, robiony na gorąco i na słodko z wykorzystaniem osmozy.
> I w kręgach zbliżonych do moich babć nazywano to własnie syropem.
> Przepisy UE podzielają babcine poglądy -- w ich myśl "sokiem" można
> nazywać tylko coś wyciśniętego ze świeżych owoców, bez dodatku wody.
> Taki sok malinowy istnieje, ale ani się nie nadaje do niczego, ani
> nie jest trwały. Taka tam różowa woda. Babciny syrop też by się słabo
> dziś sprzedawał -- był mętny, a nade wszystko kolor miał blady i wciąż
> jeszcze blednący z czasem. Nikt czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
Jak zwał, tak zwał, ale do podratowania zdrowia służyło. Skutecznie.
Moje soki, przepraszam, syropy, a zresztą sam nie wiem co to, nie są
mętne ani nie bledną po kilku latach.
A tak w ogóle to soków już nie robię, tylko całe maliny zasypane
cukrem i gotowane w słoiku. Bez dodatku wody. I chemii. Szkoda
marnować owoc tylko dla uzyskania samego soku. I też kilka lat nie
zmienia wyglądu.
--
Pozdrawiam
Zbyszek
PGP key: 0xE09DDDC1
-
56. Data: 2016-03-06 21:37:09
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "re" <r...@r...invalid>
Użytkownik "Pszemol"
> Zostawiasz grzecznie cytat a jak nie to do domu.
Idź do domu.
---
Chyba nie ogarniasz
-
57. Data: 2016-03-06 21:43:29
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>> Z naciskiem na "co tam było", bo na pewno nie był to "sok malinowy".
>> Najwyżej syrop, robiony na gorąco i na słodko z wykorzystaniem osmozy.
>> I w kręgach zbliżonych do moich babć nazywano to własnie syropem.
>> Przepisy UE podzielają babcine poglądy -- w ich myśl "sokiem" można
>> nazywać tylko coś wyciśniętego ze świeżych owoców, bez dodatku wody.
>> Taki sok malinowy istnieje, ale ani się nie nadaje do niczego, ani
>> nie jest trwały. Taka tam różowa woda. Babciny syrop też by się słabo
>> dziś sprzedawał -- był mętny, a nade wszystko kolor miał blady i wciąż
>> jeszcze blednący z czasem. Nikt czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
>
> Co do soku to się zgodzę, ale syrop? Jakoś nie przypominam sobie ani
> tego, żeby był mętny, ani żeby był blady. Fakt, nie był robiony przez
> babcię tylko mamę, ale po roku wciąż miał piękny kolor. Może kwestia
> użytej technologii...
W żadnym wypadku nie ma koloru takiego, jak syropy przemysłowe. Mam
wrażenie, że ludzie w ogóle zapomnieli, co oznacza "kolor malinowy"
i oczekują wielkiej intensywności doznań wzrokowych. Więc blade dość
są te syropy robione w technologii domowej. Ponieważ zawsze uważałem,
że że w robieniu przetworów domowych najbardziej chodzi o robienie
przetworów domowych, a nie o ich późniejsze użycie, to u nas te słoje
i flaszki przeważnie popadały w piwniczne zapomnienie. Odnalezione po
latach maliny zwasze wypadają blado. Innym zdarza się, że czas przydaje
więcej szlachetności. Także z mętnościa sprawy tak się mają, że gdy
ktoś chce wydobyć w syropie jak najwięcej malinowego jestestwa, to ona
być musi. Złego nic w tym nie ma. Chyba że ktoś zna tajemne technologie,
które i walowy zachowają, i klarowność syropom nadadzą -- tedy chylę
czoła.
> Jakiś czas temu kupiłem na stoisku ze "zdrową żywnością" jakiś taki
> syrop, co skład miał bardzo przyzwoity (chyba nawet bez aronii)
Co słego jest w aronii? Kupowaliśmy kiedyś aroniowe w specjalistycznym
aroniowym gospodarstwie. Bardzo dobre i na pewno nie tanie. Aronia, to
bardzo zacna roślina.
> - zdaje się że był tam po prostu syrop malinowy. Teraz już nie
> pamiętam, stwierdziłem że trzeba spróbować. Tanie to nie było,
> smak może nie taki dokładnie, jak ten "robiony", ale zdecydowanie
> różnił się od tego z aromatem. Czuć było maliny. I w zapachu,
> i w smaku.
Ani chybi był to aromat identyczny z naturalnym.
Jarek
PS
pl.rec.kuchnia to zacna grupa. Identyfikatora swojego też oczywiście
ma, ale rozpoznać i omijać go łatwo.
--
Niech żyje nam towarzysz Stalin, co usta słodsze ma od malin.
-
58. Data: 2016-03-06 21:46:16
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Zbyszek napisał:
>> Babciny syrop też by się słabo dziś sprzedawał -- był mętny, a nade
>> wszystko kolor miał blady i wciąż jeszcze blednący z czasem. Nikt
>> czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
>
> Jak zwał, tak zwał, ale do podratowania zdrowia służyło. Skutecznie.
> Moje soki, przepraszam, syropy, a zresztą sam nie wiem co to, nie
> są mętne ani nie bledną po kilku latach.
No to moje gratulacje. Skuteczność zawsze na pierwszym miejscu.
A w takim razie nie da się nie wspomieć o czymś, co nosi nazwę
"Tata z Mamą", a co zostało trochę zapomniane. Robi się to prosto,
przez zmieszanie pół na pół domowego syropu malinowego z wódką.
Bimber też może być. Dla zdrowotności ma ten preparat wielkie
zasługi.
> A tak w ogóle to soków już nie robię, tylko całe maliny zasypane
> cukrem i gotowane w słoiku. Bez dodatku wody. I chemii. Szkoda
> marnować owoc tylko dla uzyskania samego soku. I też kilka lat
> nie zmienia wyglądu.
I to jest bardzo słuszna koncepcja ta koncepcja.
Jarek
--
Lecz gdy spłynie mrok wieczorny
Typem staję się upiornym:
Twarz mi blednie, włos mi rzednie,
Psują mi się zęby przednie.
-
59. Data: 2016-03-06 22:26:23
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2016-03-06 o 21:43, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>
>>> Z naciskiem na "co tam było", bo na pewno nie był to "sok malinowy".
>>> Najwyżej syrop, robiony na gorąco i na słodko z wykorzystaniem osmozy.
>>> I w kręgach zbliżonych do moich babć nazywano to własnie syropem.
>>> Przepisy UE podzielają babcine poglądy -- w ich myśl "sokiem" można
>>> nazywać tylko coś wyciśniętego ze świeżych owoców, bez dodatku wody.
>>> Taki sok malinowy istnieje, ale ani się nie nadaje do niczego, ani
>>> nie jest trwały. Taka tam różowa woda. Babciny syrop też by się słabo
>>> dziś sprzedawał -- był mętny, a nade wszystko kolor miał blady i wciąż
>>> jeszcze blednący z czasem. Nikt czegoś takiego dzisiaj nie kupi.
>>
>> Co do soku to się zgodzę, ale syrop? Jakoś nie przypominam sobie ani
>> tego, żeby był mętny, ani żeby był blady. Fakt, nie był robiony przez
>> babcię tylko mamę, ale po roku wciąż miał piękny kolor. Może kwestia
>> użytej technologii...
>
> W żadnym wypadku nie ma koloru takiego, jak syropy przemysłowe. Mam
> wrażenie, że ludzie w ogóle zapomnieli, co oznacza "kolor malinowy"
> i oczekują wielkiej intensywności doznań wzrokowych. Więc blade dość
> są te syropy robione w technologii domowej. Ponieważ zawsze uważałem,
> że że w robieniu przetworów domowych najbardziej chodzi o robienie
> przetworów domowych, a nie o ich późniejsze użycie, to u nas te słoje
> i flaszki przeważnie popadały w piwniczne zapomnienie. Odnalezione po
> latach maliny zwasze wypadają blado. Innym zdarza się, że czas przydaje
> więcej szlachetności. Także z mętnościa sprawy tak się mają, że gdy
> ktoś chce wydobyć w syropie jak najwięcej malinowego jestestwa, to ona
> być musi. Złego nic w tym nie ma. Chyba że ktoś zna tajemne technologie,
> które i walowy zachowają, i klarowność syropom nadadzą -- tedy chylę
> czoła.
No nie, po paru latach to może faktycznie coś stracić, ale u nas zawsze
robiło się przegląd piwnicy w wakacje. Wydaje mi sie, że jakieś soki
kiedyś zostały na drugi rok i rzeczywiście kolor zrobił się jaśniejszy,
a i smak też się zmienił. Ale po paru latach to i w sklepie nie
powinieneś uświadczyć syropu.
>> Jakiś czas temu kupiłem na stoisku ze "zdrową żywnością" jakiś taki
>> syrop, co skład miał bardzo przyzwoity (chyba nawet bez aronii)
>
> Co słego jest w aronii? Kupowaliśmy kiedyś aroniowe w specjalistycznym
> aroniowym gospodarstwie. Bardzo dobre i na pewno nie tanie. Aronia, to
> bardzo zacna roślina.
Owszem, ale pakowana do wszystkiego jako podstawa, więc na pewno tańsza
niż maliny. A mnie lubi wykrzywiać gębę - ja się wychowałem na
poziomkach, jagodach, malinach i różnych innych takich zrywanych
bardziej czy mniej osobiście (zależy kiedy) w lesie, na łące albo na
działce. Oprócz tego brakuje mi jeszcze żab... Pamiętam jak na wiosnę o
zachodzie słońca wydawało się że na zachodzie (tam było jezioro) ktoś
postawił jakieś wielkie głośniki i puszcza kumkanie żab. Albo że pół
nieba samo kumka.
>> - zdaje się że był tam po prostu syrop malinowy. Teraz już nie
>> pamiętam, stwierdziłem że trzeba spróbować. Tanie to nie było,
>> smak może nie taki dokładnie, jak ten "robiony", ale zdecydowanie
>> różnił się od tego z aromatem. Czuć było maliny. I w zapachu,
>> i w smaku.
>
> Ani chybi był to aromat identyczny z naturalnym.
Tak trochę poszukałem i wprawdzie nie znalazłem dokładnie takiego, ale:
http://www.bdsklep.pl/anevaj-200ml-sok-malinowy-100,
id-47786
http://sklep.iwnirz.pl/sok-malina-100-bio-200-ml-dup
likat-1-462.html
http://www.sklepvita.pl/soki-syropy-napoje/8874-SYRO
P-MALINOWY-250ML-PREMIUM-ROSA-5902036001264.html
https://www.frisco.pl/pid,39570/n,bio-food-syrop-mal
inowy-bio/stn,product
http://ekosfera24.pl/syrop-malinowy-polska-roza-300g
.html
Pytanie co to tak naprawdę znaczy, ale może jednak nie jest tak źle.
Ostatnio kupiłem jakiś taki tłoczony na zimno. Jak otworzę, to mogę
napisać co w środku.
Pozdrawiam
DD
-
60. Data: 2016-03-06 22:44:07
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
Ja kupowałem coś takiego:
http://jeznach.pl/KonfituryItp.php
59% soku z malin, reszta cukier.
MJ
PS. O ile nie kłamią. :)