-
61. Data: 2016-03-06 22:50:59
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: JaNus <bez@adresu>
W dniu 2016-03-06 o 21:43, Jarosław Sokołowski pisze:
>
Pardon, że ciachnąłem wszystko, ale tak mi szybciej. Piszesz o utracie
koloru, ale aby to miało zachodzić w... piwnicy? Coś z technologią być
musiało nie halo! Soki mojej Mateczki nie traciły barwy latami. Co
innego w przypadku wyrobów żony: używała takiego "sokownika", gdzie był
skomplikowany system wkładek, na-kładek, i pod-kładek, istna
"matrioszka"! I gotowała w tym go-dzi-na-mi! W efekcie to co w końcu
wyprodukowała miało cienką barwę, istne "siki ciotki Weroniki", mizerny
smak i zero aromatu.
Zaś sok malinowy, taki "najprawdziwszy" robi się diametralnie inaczej.
Nie pomnę już, czy go się w ogóle obrabia w wysokiej temperaturze, chyba
_nie_, a jeśli już, to bardzo krótko! On naciągać ma nie dzięki
Celsjuszom, ale "nastawnie": zasypuje się owoce cukrem, po czym one mają
swoje odstać, ale (uwaga, uwaga!) nie w ciemnicy, lecz na słońcu!
Określony czas, oczywiście, bo potem "w suchym, zimnym, bez dostępu
światła".
Pamiętam, że jeśli owoce nie zostały dobrze obmyte z różności, to
bywało, że w takim "nastawie" pojawiały się... robaki, acz znawcy
tłumaczyli, że "jest to zjawisko normalne, i nie obniża jakości napoju".
Brrr!
>
> PS pl.rec.kuchnia to zacna grupa. Identyfikatora swojego też
> oczywiście ma, ale rozpoznać i omijać go łatwo.
>
Identyfikatora? Znaczy się P. Gł-ka?
--
Powiedzenie w mojej rodzinie, autorstwa pradziadka:
Dobre rady nic nie kosztują
i przeważnie warte są
swojej... ceny!
-
62. Data: 2016-03-06 22:57:06
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "re" <r...@r...invalid>
Użytkownik "Zenek Kapelinder"
Nie okrada bo z samych malin jest bardzo drogi. I jak widzisz cene 3 zyle za
pol litra to nie moze byc z samych malin.
---
To ile Herbapol liczy sobie za sok z samych malin i jak go nazywa ?
-
63. Data: 2016-03-06 23:01:56
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>> Ponieważ zawsze uważałem, że że w robieniu przetworów domowych
>> najbardziej chodzi o robienie przetworów domowych, a nie o ich
>> późniejsze użycie, to u nas te słoje i flaszki przeważnie popadały
>> w piwniczne zapomnienie. Odnalezione po latach maliny zwasze wypadają
>> blado. Innym zdarza się, że czas przydaje więcej szlachetności.
>> Także z mętnościa sprawy tak się mają, że gdy ktoś chce wydobyć
>> w syropie jak najwięcej malinowego jestestwa, to ona być musi.
>> Złego nic w tym nie ma. Chyba że ktoś zna tajemne technologie,
>> które i walowy zachowają, i klarowność syropom nadadzą -- tedy
>> chylę czoła.
>
> No nie, po paru latach to może faktycznie coś stracić, ale u nas
> zawsze robiło się przegląd piwnicy w wakacje. Wydaje mi sie, że
> jakieś soki kiedyś zostały na drugi rok i rzeczywiście kolor zrobił
> się jaśniejszy, a i smak też się zmienił.
Częsty to przypadek, że jesteśmy o czymś święcie przekonani, ale jak
ktoś zwróci uwagę, to się okazuje, że jednak jest inaczej. Przetwory
domowe są żywe, zmieniają się w czasie, kolor i konsystencaj ulega
ciągłej przemianie. Malinowych dotyczy to w sposób szczególny.
> Ale po paru latach to i w sklepie nie powinieneś uświadczyć syropu.
Tu jest tak samo, czyli odwrotnie. Przemysłowym wyrobom często
zarzuca się przesadnie długą trwałość, co ma świadczyć o nadmiarze
konserwantów. Wymaga się, by w deklarowanym kilkuletnim terminie
przydatności nic się nie zmieniało, jednocześnie psioczy się na
to, że plastik. Faktem jest, że one w czasie bardziej iezmienne
od domowych.
>>> Jakiś czas temu kupiłem na stoisku ze "zdrową żywnością" jakiś taki
>>> syrop, co skład miał bardzo przyzwoity (chyba nawet bez aronii)
>>
>> Co słego jest w aronii? Kupowaliśmy kiedyś aroniowe w specjalistycznym
>> aroniowym gospodarstwie. Bardzo dobre i na pewno nie tanie. Aronia, to
>> bardzo zacna roślina.
>
> Owszem, ale pakowana do wszystkiego jako podstawa, więc na pewno
> tańsza niż maliny.
Nie tyle podstawa, co barzo częsty dodatek. W charakterze barwnika
przede wszystkim. Może to lepiej niż dodawać barwnik syntetyczny?
> A mnie lubi wykrzywiać gębę - ja się wychowałem na poziomkach,
> jagodach, malinach i różnych innych takich zrywanych bardziej
> czy mniej osobiście (zależy kiedy) w lesie, na łące albo na
> działce.
Aronia nie zastąpi własnoręcznie zbieranej maliny, ale w przetworach
da się to ze sobą pogodzić. Z wielkim pożytkiem dla ich zjadacza.
> Oprócz tego brakuje mi jeszcze żab... Pamiętam jak na wiosnę o
> zachodzie słońca wydawało się że na zachodzie (tam było jezioro)
> ktoś postawił jakieś wielkie głośniki i puszcza kumkanie żab.
> Albo że pół nieba samo kumka.
U mnie sucho, naturalnych miejsc dla żab brak, ale późną wiosną
znajduję sporo migrujących osobników. nie jest chyba aż tak źle,
braki na odcinku zażabienia są brakami lokalnymi. Ale warto im
warunki poprawiać gdzie się da, bowiem zwierz to sympatyczny
i wielce pożyteczny.
>>> smak może nie taki dokładnie, jak ten "robiony", ale zdecydowanie
>>> różnił się od tego z aromatem. Czuć było maliny. I w zapachu,
>>> i w smaku.
>>
>> Ani chybi był to aromat identyczny z naturalnym.
>
> Tak trochę poszukałem i wprawdzie nie znalazłem dokładnie takiego, ale:
> http://www.bdsklep.pl/anevaj-200ml-sok-malinowy-100,
id-47786
> http://sklep.iwnirz.pl/sok-malina-100-bio-200-ml-dup
likat-1-462.html
> http://www.sklepvita.pl/soki-syropy-napoje/8874-SYRO
P-MALINOWY-250ML-PREMIUM-ROSA-5902036001264.html
> https://www.frisco.pl/pid,39570/n,bio-food-syrop-mal
inowy-bio/stn,product
> http://ekosfera24.pl/syrop-malinowy-polska-roza-300g
.html
Dzisiaj w sklepie widziałem butelke podpisaną "sok ze świeżych jabłek
i malin", trwałość miał podaną chyba dwa tygodnie. Ale skąd o tej porze
świeże maliny?
> Pytanie co to tak naprawdę znaczy, ale może jednak nie jest tak źle.
> Ostatnio kupiłem jakiś taki tłoczony na zimno. Jak otworzę, to mogę
> napisać co w środku.
Butelka była przeźroczysta i było widać co w środku. Mętne było dość,
czyli prawidłowo. Ale skąd te maliny?
Jarek
--
Nie była to dziewczynka,
Lecz chłopiec jak malinka,
Czapeczkę nosił z szykiem,
Czerwoną z kutasikiem.
-
64. Data: 2016-03-06 23:13:35
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan JaNus napisał:
> Pardon, że ciachnąłem wszystko, ale tak mi szybciej. Piszesz o utracie
> koloru, ale aby to miało zachodzić w... piwnicy? Coś z technologią być
> musiało nie halo! Soki mojej Mateczki nie traciły barwy latami. Co
> innego w przypadku wyrobów żony: używała takiego "sokownika", gdzie
> był skomplikowany system wkładek, na-kładek, i pod-kładek, istna
> "matrioszka"! I gotowała w tym go-dzi-na-mi! W efekcie to co w końcu
> wyprodukowała miało cienką barwę, istne "siki ciotki Weroniki", mizerny
> smak i zero aromatu.
Bo to zła kobieta była. Tak się nie robi. Przeszkolenie u teściowej
by jej się przydało.
> Zaś sok malinowy, taki "najprawdziwszy" robi się diametralnie inaczej.
> Nie pomnę już, czy go się w ogóle obrabia w wysokiej temperaturze,
> chyba _nie_, a jeśli już, to bardzo krótko! On naciągać ma nie dzięki
> Celsjuszom, ale "nastawnie": zasypuje się owoce cukrem, po czym one
> mają swoje odstać, ale (uwaga, uwaga!) nie w ciemnicy, lecz na słońcu!
> Określony czas, oczywiście, bo potem "w suchym, zimnym, bez dostępu
> światła".
Tak, wyciąganie cukrem przez osmozę, to dobra technologia. Nie tylko
do malin. Jak cukru dużo, to i późniejsza obróbka termiczna nie jest
potrzebna. Gdy mało, wskazana jest pasteryzacja.
> Pamiętam, że jeśli owoce nie zostały dobrze obmyte z różności, to
> bywało, że w takim "nastawie" pojawiały się... robaki, acz znawcy
> tłumaczyli, że "jest to zjawisko normalne, i nie obniża jakości
> napoju". Brrr!
Taki robaczek wiele nie zje, więc nie ma o co sie awanturować.
>> PS pl.rec.kuchnia to zacna grupa. Identyfikatora swojego też
>> oczywiście ma, ale rozpoznać i omijać go łatwo.
>
> Identyfikatora? Znaczy się P. Gł-ka?
Tak, ksywki czasem zmienia, ale rozpoznać łatwo. Tamtejsza jest
bardziej niezmienna, inteligencją i kulturą od tego naszego tutaj
też zbytnio nie odbiega, więc sprawa jest jeszcze prostrza.
--
Jarek
-
65. Data: 2016-03-07 00:45:32
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"re" <r...@r...invalid> wrote in message news:nbi4cs$ru6$1@mx1.internetia.pl...
> Użytkownik "Pszemol"
>
>> Zostawiasz grzecznie cytat a jak nie to do domu.
>
> Idź do domu.
> ---
> Chyba nie ogarniasz
Tak sobie to tłumacz :-)
-
66. Data: 2016-03-07 02:55:36
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Dariusz Dorochowicz" <_...@w...com> wrote in message
news:nbhvum$h5f$1@node1.news.atman.pl...
> Co do soku to się zgodzę, ale syrop? Jakoś nie przypominam sobie ani tego,
> żeby był mętny, ani żeby był blady. Fakt, nie był robiony przez babcię
> tylko mamę, ale po roku wciąż miał piękny kolor. Może kwestia użytej
> technologii... Każdy ma jakieś swoje metody.
Też te soki (syropy?) malinowe jakie pamiętam u babci
miały ładny, czerwony kolor i często też pojedyncze
pestki z malin w nich pływały. Pewnie oszustwo babcia
robiła i jakieś pestki malinowe nawet wrzuciła dla zmyłki...
> Czuć było maliny. I w zapachu, i w smaku.
Naukowcy mówią, że smaku pochodzi z zapachu właśnie... :-)
Smakiem czujesz tylko gorzkość, kwaśność i słodkość,
za resztę wrażeń odpowiada niestety tylko nos...
-
67. Data: 2016-03-07 08:32:21
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Pszemol napisał:
>> Co do soku to się zgodzę, ale syrop? Jakoś nie przypominam
>> sobie ani tego, żeby był mętny, ani żeby był blady. Fakt,
>> nie był robiony przez babcię tylko mamę, ale po roku wciąż
>> miał piękny kolor. Może kwestia użytej technologii...
>> Każdy ma jakieś swoje metody.
>
> Też te soki (syropy?) malinowe jakie pamiętam u babci
> miały ładny, czerwony kolor i często też pojedyncze
> pestki z malin w nich pływały. Pewnie oszustwo babcia
> robiła i jakieś pestki malinowe nawet wrzuciła dla zmyłki...
Mogła przecież odwrotnie -- wzmocnić kolor syropu robionego
z malin. Dodanie niewielkiej ilości, nawet pojedynczych
owoców czarnej porzeczki albo czarnej jagody daje wyraźny
efekt. Wbrew pozorom tajemna sztuka stosowania barwników
spożywczych nie jest wynalazkiem współczesnego przemysłu.
Babciom też zdarzało się znać.
>> Czuć było maliny. I w zapachu, i w smaku.
>
> Naukowcy mówią, że smaku pochodzi z zapachu właśnie... :-)
> Smakiem czujesz tylko gorzkość, kwaśność i słodkość,
> za resztę wrażeń odpowiada niestety tylko nos...
A ponadto te same wrażenia mogą być wywołane przez zupełnie
różne substancje.
Jarek
--
Jestem z miasta -- to widać, słychać i czuć.
-
68. Data: 2016-03-07 11:47:22
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości
news:nbimt2$a0o$1@dont-email.me...
>> Czuć było maliny. I w zapachu, i w smaku.
>
> Naukowcy mówią, że smaku pochodzi z zapachu właśnie... :-)
> Smakiem czujesz tylko gorzkość, kwaśność i słodkość,
> za resztę wrażeń odpowiada niestety tylko nos...
Ja bym powiedział, że wielkie znaczenie ma też nasza psychika, nasze
nastawienie do (nieładnie mówiąc) danego "obiektu", danej osoby. Coś niezbyt
udanego, ale od bliskiej, kochanej osoby, czy choćby od najlepszego
przyjaciela, będzie nam smakować lepiej, niż "cymes" od najlepszego
kucharza, ale z nami w żaden sposób niezwiązanego, obcego po prostu. I to
nie jest jedyny podział różnic w smaku tej samej "potrawy".
--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.
-
69. Data: 2016-03-07 11:50:30
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Zbynek Ltd." <s...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:nbi0ei$hnb$1@node1.news.atman.pl...
> A tak w ogóle to soków już nie robię, tylko całe maliny zasypane cukrem i
> gotowane w słoiku. Bez dodatku wody. I chemii. Szkoda marnować owoc tylko
> dla uzyskania samego soku. I też kilka lat nie zmienia wyglądu.
W moim gronie robiło się soki. Jednak nic się nie marnowało (może znaczenie
miało też to, ze o mały włos, to z Syberii bym tu pisał, nie rozpytywałem),
Soczek do herbaty, a reszta konfitury do zjedzenia. I smakowało wybornie.
Cukier świetnym konserwantem jest.
--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.
-
70. Data: 2016-03-07 11:52:35
Temat: Re: USB Power Pack z wbudowanym ogniwem słonecznym
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnndp5oo.pfh.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> No to moje gratulacje. Skuteczność zawsze na pierwszym miejscu.
> A w takim razie nie da się nie wspomieć o czymś, co nosi nazwę
> "Tata z Mamą", a co zostało trochę zapomniane. Robi się to prosto,
> przez zmieszanie pół na pół domowego syropu malinowego z wódką.
> Bimber też może być. Dla zdrowotności ma ten preparat wielkie
> zasługi.
Należało tylko pamiętać, że alkohol pity Z UMIAREM nie szkodzi nawet w
największych ilościach.
--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.