eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming[newbie] Test porównawczy języków programowaniaRe: Test porównawczy języków programowania
  • Data: 2011-01-18 11:06:11
    Temat: Re: Test porównawczy języków programowania
    Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Sebastian Kaliszewski"
    >>>>>>> Dlatego w a nie nie masz materia u do por wnania.
    >>>>>> Nie no, bez przesady, jest co najmniej kilka p aszczyzn do por wnania.
    >>>>>> Po pierwsze mamy por wnanie skuteczno ci os b oferuj cych us ugi
    >>>>>> terapii w przyadku certyfikowanych lekarzy (kt rzy, owszem, czasem
    >>>>>> pope niaj b dy) i us ug "medycyny alternatywnej".
    >>>>> W ten spos b por wnujesz jab ka z gruszkami. To tak jakby chcia
    >>>>> sprawdzi efekt wprowadzenia certyfikat w dla programist w poprzez
    >>>>> por wnanie jako ci program w pisanych przez certyfikowanych
    >>>>> programist w z rze bami z lodu robionymi przez amator w na konkursach.
    >>>> Nie ma takiej analogii. W przypadku lekarza i szarlatana po pierwsze
    >>>> obydwaj twierdzą, że leczą, po drugie pacjent na podstawie usługi
    >>>> którą sam odbiera nie ma podstaw do stwierdzenia, że jeden z nich mówi
    >>>> nieprawdę.
    >>> Nie. Mamy porównywać skuteczność certyfikatu, a nie róznych metod.
    >>> To czy certyfikowanie programistów wpłynie na ich znajomość Worda mnie
    >>> nie interesuje.
    >>>
    >>>>>> Pacjent, kt ry sam nie zna
    >>>>>> si na medycynie, mmia by spore problemy z odr nieniem prawdziwych
    >>>>>> lekarzy od szarlatan w.
    >>>>> A w tej chwili nie ma? Tyle, e musi wybiera spo r d certyfikowanej
    >>>>> masy, w kt rej wszyscy wzajemnie kryj swoje ty ki.
    >>>> Wybiera spośród certyfikowanej masy na ogół jednak prawdziwych lekarzy
    >>>> proktykujących prawdziwą medycynę.
    >>> Często w sposób urągający wszelkim standardom. Ale na to nie masz
    >>> wpływu, bo oni są certyfikowani.
    >> A dlaczego nieby nie masz woływu?
    >
    > A jaki mam? Certyfikowany jest? Jest. Znaczy - dobry.

    To nie jest odpowiedź na zadane pytanie.
    Zadałem wyraźnie pytanie: a jaki wpływ zyskałbyś gdy certyfikacji nie było.

    >
    >>>>>> Bo przecie sens certyfikacji nie jest taki, e "prawdziwy lekarz" z
    >>>>>> certyfikatem jest lepszy od "prawdziwego lekarza" bez certyfikatu,
    >>>>>> tylko e jak nie ma certyfikat w i ka dy mo e si nazwa "lekarzem",
    >>>>>> to wielu pacjent w b dzie mia o problemy z odr nieniem "prawdziwych
    >>>>>> lekarzy" od kolesi, kt rzy tylko twoerdz , e nimi s .
    >>>>> Brawo. W a nie odkry e problem asymetrii informacyjnej.
    >>>>> Tyle e, niestety, certyfikacja sama w sobie niczego nie rozwi zuje.
    >>>> W jakim sensie "niczego nie rozwiązuje"?
    >>> W normalnym. Nie powoduje, że nagle masz dobrych lekarzy.
    >> Udowodnij.
    >>
    >> Uwaga: Podanie tego jako korwinistycznego dogmatu nie jest dowodem.
    >
    > Ile razy mam powtarzać? Sama w sobie certyfikacja nie powoduje ciągłego
    > aktualizowania wiedzy/umiejętności, zaangażowania w pracę, nieomylności.
    > To po prostu zupełnie różne rzeczy.
    > Na dobrego lekarza składa się dużo więcej czynników niż tylko to, że
    > kiedyś skończył szkołę/odbył praktykę.

    No i dobrze. Tylko co to ma do rzeczy? Stworzyłes sobie chochoła i do
    niego strzelasz...

    BTW. możliwość utraty certyfikatu (również gdy się przerwie praktykę na
    zbyt długi czas, nie przejdzie kolejnych stopni w określonym czasie,
    itd.) jest motywacją do "pilnowania się".

    >
    >>>> Zmienia prawdopodobieństwa,
    >>>> owszem, nie w ten sposób, że robi się z nich zero i sto procent, ale
    >>>> jednak zmienia.
    >>> Przenosząc równocześnie akcenty gdzie indziej.
    >>>> Żeby być lekarzem trzeba skończyć studia, zdać egzaminy i nie
    >>>> praktykować zbyt rażąco sprzecznie ze sztuką i wiedzą medyczną.
    >>> "Zbyt rażąco sprzecznie". Raczysz żartować, prawda?
    >> A co w tym takiego żartobliwego?
    >
    > "Trochę rażąco sprzecznie" może być?
    > Wiesz, może ja idealistą jestem, ale chciałbym być leczony możliwie
    > najlepiej, a nie "niezbyt rażąco sprzecznie ze sztuką".

    A w czym ci zniesienie certyfikacji pomoże?

    >
    >>>> Owszem, jak bardzo rażąco sprzeczna ta praktyka musi być, żeby utracić
    >>>> uprawniea w systemie z uprawnianiemi zależy od tego, jak sprawnie
    >>>> działa system, i owszem, można się zgodzić, że w Polsce nie działa on
    >>>> najlepiej, ale to nie znaczy, że nie działa w ogóle. W systemie bez
    >>>> certyfikacji każdy może twierdzić, że jest lekarzem, nawet jeśli
    >>>> niczego nie wie, niczego nie umie, a to co robi nie ma kompletnie nic
    >>>> wspólnego z medycyną. I w związku z tym w takim systemie 9 na 10,
    >>>> twierdzących, że są lekarzami, będzie właśnie takimi szarlatanami,
    >>>> których skuteczność będzie na poziomie placebo.
    >>> Ale zdajesz sobie sprawę, że certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    >>> "leczeniu" przez homeopatów? Ba, certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    >>> homeopatyzowaniu pacjentów nawet przez certyfikowanych lekarzy!
    >>> I nie ma takiej siły, która nakaże klientowi zachowywać się racjonalnie.
    >> Ale co to ma do rzeczy?
    >
    > To, że certyfikacja bądź nie nie ma wpływu na to, czego oczekuje klient,
    > ani na to co klient jest w stanie ocenić.

    To nie klienci są certyfikowani.

    > Podobnie jak - jak widać - certyfikacja nie zapobiega leczeniu rażąco
    > jednak sprzecznie ze sztuką.

    Zmniejsza prawdopodobieństwo. 100% gwarancji nigdy nie będzie.

    > Może, gdyby był sensowny system kontroli... Ale tu z kolei dochodzi
    > kwestia wszelkich możliwych nadużyć, oraz oczywiście kosztów.
    >
    >>>>>> r ne szko y medycyny", to wi kszo pacjent w nie b dzie kompetentna
    >>>>>> eby odr ni skuteczn , naukow medycyn od szarlatanerii i
    >>>>>> szama stwa.
    >>>>> I dlatego w a nie certyfikowani lekarze wcale nie daj antybiotyk w przy
    >>>>> byle kaszlu, prawda? Bo przecie s tacy certyfikowani i zajefajni.
    >>>> Dlatego pacjenci, którzy przychodzą z kaszlem do lekarza znacznie
    >>>> rzadziej z powodu tego kaszlu umierają albo kończą z powikłaniami niż
    >>>> pacjenci, którzy przychodzą z tym do kogoś bez licencji medycznej.
    >>> Ale masz jakieś wsparcie?
    >>> Bo o ile mogę się zgodzić, że leczenie "bioprądami" raka jest szkodliwe
    >>> dla pacjenta, bo w ten sposób odwodzi się go od rzeczywistej terapii, o
    >>> tyle stwierdzenie, że leczenie byle kaszlu antybiotykiem nie jest
    >>> szkodliwe jest dość śmiałe.
    >> Ale ilość pacjentów, którzy nie czują się leczeni jeśli nie zostanie im
    >> przepisany antybiotyk jest wystarczająco duża by utrzymywać lekarz
    >> przepisujących im te antybiotyki.
    >
    > Co znowu nie ma nic wspólnego z certyfikatem. Równie dobrze można
    > zatrudnić małpę z bloczkiem recept.

    Nie równie dobrze. Bo jak małpa przepisze środek dla danego pacjenta
    wyraźnie szkodliwy i to małpie nic nie zrobisz nic kompletnie.

    >
    >>>> Ja zresztą też mogę zaserwować anegdotkę: dziecko kaszlało i miało
    >>>> gorączkę, ale nie udało się go zapisać w szybkim terminie do lekarza,
    >>>> więc obejrzała je tylko pielęgniarka i powiedziała, że to wirus i nie
    >>>> należy przepisywać antybiotyków. Ponieważ akurat wyjeżdżało i były
    >>>> święta, to certyfikowanego lekarza mogło zobaczyć dopiero kilka dni
    >>>> później, co spowodowało, że zaraziło kilka następnych osób, chorowało
    >>>> w święta, nie mogło się bawić z dziećmi krewnych, do których
    >>>> specjalnie po to pojechało, żeby ich też nie zarazić. Certyfikowany
    >>>> lekarz przepisał antybiotyk, który - surprise, surprise - pomógł
    >>>> znakomicie.
    >>> A wujek Staszek nie wysłał listu i dwa tygodnie później padła mu krowa.
    >> Acha, ty wiesz lepiej od lekarza.
    >
    > Nie. Po prostu wzruszyła mnie Twoja opowieść.

    Nie moja. To ty tu cytujesz zapisywanie "na kaszel".

    >
    >> Każdy Polak zna się na medycynie, ekonomii i architekturze...
    >
    > A to zupełnie z czapki tu wsadziłeś.

    No ale dyskutujesz na temat procedur medycznych (zapisywanie
    antybiotyków "na kaszel").

    >
    >>>>>> strat pieni dzy i czasu. I poniewa te wszystkie certyfikaty jednak
    >>>>>> istniej , przyjmijmy jednak, e ustawodawca w tym kraju, jak i we
    >>>>>> wszystkich cywilizowanych krajach wiata, wychodzi z za o enia, by
    >>>>>> mo e popartego nieznanymi mi badaniami, e certyfikacja zawodowa jest
    >>>>>> tak w og le skuteczna.
    >>>>> Aha, zak adamy, e mamy racj , zatem uznajemy, e mamy racj . Ciekawa
    >>>>> metoda dowodzenia.
    >>>> Znasz koncepcję ciężaru dowodu?
    >>> To ta polegająca na "zakładamy, że mamy rację, więc niech się oponent
    >>> męczy"?
    >> Nie. Jeśli zaprzeczasz porządkowi rzeczy to potrzeba czegoś więcej niż
    >> korwinistycznych dogmatów.
    >
    > Wiesz, "porządek rzeczy" to inaczej "siła przesądów".

    Nie. Równie dobrze to efekt doboru naturalnego. Żeby mu zaprzeczyć
    potrzeba dowodu a nie gadania "nie bo nie". Zwłaszcza gdy wszelkie
    poszlaki wskazują, że porządek rzeczy ma sens.

    Do tej pory nie pokazałeś żadnego dowodu że bez certyfikatów jest lepiej.

    pzdr
    \SK
    --
    "Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
    --
    http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: