-
211. Data: 2009-08-22 09:50:47
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 11:28, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
> A w analogu był? Bzdura. Jedynym limitem dla znakomitej większości były
> tylko finanse, nic innego. Jak chcesz robić z biedy/oszczędności
> religię, to Twoja sprawa, ale nazywaj sprawy po imieniu.
Był bat, teraz też jest (chociażby dlatego, że migawka ma określoną
wytrzymałość), ale to bat ukryty, nikt nie zastanawia się, że
kłapnięcie syfrą kosztuje, czasami drożej niż w klasycznym aparacie.
Świetnym przykładem są korpusy RB czy RZ wykorzystywane do przystawek
syfrowych; klepią nimi bez opamiętania, bo za darmo, a potem płaczą i
płacą... za naprawę ;-)
> > Tylko, że u mnie 100% klatek było dobrych. Ale pewno i tak w to nie
> > uwierzysz :-)
> Miszczu... Fakt, nie wierzę. Jak kolwiek by nie definiować "dobre".
To jak mam z Tobą rozmawiać, skoro negujesz podstawy? :-> Cały czas o
tym mówię - myśleć przed, a nie po i nabyć umiejętność niezrobienia
zdjęcia; jest to większa sztuka, niż zrobienie. Moje negatywy i slajdy
są do dyspozycji - jak ktoś ma ochotę, zapraszam do obejrzenia.
> > A po co miałbym je skanować...?
> Po to, żeby choćby móc je zmodyfikować
Już pisałem - grafika mnie nie interesuje.
> Zrób to samo, co można w
> komputerze w parę minut pod powiększalnikiem,
Możesz uwierzyć, że nie chcę? Potrafię powiększalnikiem tak zrobić
zdjęcie, że spełnia moje wymagania.
> A techniki
> ciemniowe, w tym retuszu, to przez te dziesiątki lat były rozwijane
> tylko dla dobra nauki?
Przede wszystkim do poprawiania spapranych negatywów, poprawiania
błędów niedouczonych technicznie fotopstryków (tak, też istnieli, ZPAF
był ich pełen :->), przygotowywania do druku (np. szparowanie),
wygładzania zmarszczek klientkom itp.
> >> żeby zrobić z nimi to samo, co można wygodnie z cyfrą?
> > Czyli np. co?
> Ot, głupią selektywną zmianę kolorów, albo miejscową zmianę tonalności.
Koloru praktycznie nie robię, a w czarnobieli tonalność to nie
problem.
> > Ja akurat to robię kilka, może kilkanaście zdjęć rocznie, więc
> > nie widzę takiego problemu :->
> Znaczy jest to jedyna słuszna ilość?
Jakbyś skupił się na treści merytorycznej, a nie na złośliwości, to
może byś zauważył, że nigdy tak nie twierdziłem.
> Ja tam na analogu robiłem po co
> najmniej kilkaset, a znałem takich, którzy robili znacznie więcej
> (wszystko amatorsko). Ciągle mam na szafie spory karton ze wszystkimi
> slajdami, nie ma opcji żeby wyrzucić, skanować mi się nie chcę, pokaz
> sladów zrobię raz na 2-3 lata. Strach pomyśleć ile by tego było, gdybym
> leciał na negatywach.
Mam wszystkie swoje zdjęcia, od 1968 roku, kiedy to pierwszy raz
wziąłem w łapki coś, co nazywano aparatem fotograficznym :-) Mieści
się to bodajże w dwóch regałach - negatywy, odbitki i slajdy.
Dodatkowo mam kilkudziesięcioletnie archiwum jednego z warszawskich
fotografów-rzemieślników, częściowo na płytach szklanych i fakt - ono
zajmuje mi sporo miejsca, niestety w piwnicy... Chętnie oddam je
komuś, kto tego nie zmarnuje.
Czarek
-
212. Data: 2009-08-22 09:50:58
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2009-08-22 11:25:41 +0200, Czarek <4...@g...de> said:
>> Pokażesz efekty swojej obróbki pod powiększalnikiem?
>
> Oczywiście, że pokazuję. Choć teraz mam ból, bo nie mam ciemni. Ale
> jak będę miał, to sobie odbiję ;-)
Jasne. Kiedyś. Może.
>> Wiesz, maskowanie,
>> selektywne naświetlanie, retusz pendzelkiem, takie tam. Liczę, że w
>> kolorze.
>
> A cóż to za pierdoły Kolega opowiada...? Chyba się filmów
> naoglądałeś :-)
No Ty może tylko na filmach oglądałeś klasyczne techniki retuszu,
mające już ze 150 lat historii. Ja miałem sposobność obcować z tym na
żywo i było to, delikatnie mówiąc, cholernie trudne i niewygodne. Ale
jak najbardziej używało się, od zarania fotografii, tylko o zgrozo
nierzadko zlecane było specjalistom od ciemni, bo fotografowie w
większości nie ogarniali techniki, nie mieli sprzętu, etc.
> Prawidłowo naświetlony i wywołany negatyw czarno-biały
> prawie nie wymaga ingerencji.
Według kogo? I czy to obowiązująca doktryna, czy są może jakieś
wyjątki? Gdzie można znaleźć stosowną ustawę?
> Koloru, w zasadzie, nie robię.
Za trudny, co?
>> Nie, żeby móc zmodyfikować to co zarejestrował aparat wedle wizji
>> autora, a co za pomocą samego pstrykania bywa niemożliwe do
>> zrealizowania.
>
> Wybacz, ale ja zajmuję się fotografią, grafika mnie nie interesuje.
I dlatego obrzynasz fotografię z bogactwa technik ciemniowych (acz do
niedawna dostępnych dla nielicznych), które były jej częścią od
początku? Cieńko, jak na miłośnika klasyki. Właściwie to raczej
powinienem pojechać po nieukach, ignorantach i takich tam matołach, ale
już Ci daruję. W końcu sam tak słodko się kompromitujesz.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
213. Data: 2009-08-22 09:52:26
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 11:40, "awygo" <a...@g...pl> wrote:
> Swiadomie do pewnych zdjęć wybieram aparat, a nie cyfrówkę. I teraz mam
> skanować zdjęcia, żeby Tobie pokazać?!
No, bo jak inaczej pokażesz? :-)
Czarek
-
214. Data: 2009-08-22 10:03:08
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2009-08-22 11:40:37 +0200, "awygo" <a...@g...pl> said:
>> Pokażesz efekty swojej obróbki pod powiększalnikiem? Wiesz, maskowanie,
>> selektywne naświetlanie, retusz pendzelkiem, takie tam. Liczę, że w
>> kolorze.
>
> Swiadomie do pewnych zdjęć wybieram aparat, a nie cyfrówkę. I teraz mam
> skanować zdjęcia, żeby Tobie pokazać?!
Zrób wystawę, żebym mógł poobcować z Prawdziwymi Zdjęciami. Wpadnę,
niezależnie gdzie to będzie. Chce zobaczyć jak prezentujesz tą maestrię
technik ciemniowych. Bo przecież nie bierzeż byle ochłapów, jakie rzuci
laborancina, prawda?
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
215. Data: 2009-08-22 10:03:20
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 11:46, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
> Nie odbieram nikomu praw, także hiphopowcom do słuchania tego, co sam
> prywatnie nazywam... nieładnie (o ile nie każą mi tego słuchać wbrew
> swojej woli). Ale nie mówię im, że błądzą i nie znają prawdziwej muzyki.
Szkoda. Bo gdy wszyscy tak będą postępować, to upadek będzie jeszcze
szybszy. A wśród tych hiphopowców na pewno zdarzą się wartościowe
jednostki, które słuchają tych dźwięków tylko dlatego, że nie znają
innych, że nikt im nie powiedział, o co chodzi w muzyce i jak ją
odbierać. Założę się, że znajdą się tacy, którzy, uświadomieni,
rozwiną się. Tacy właśnie mnie cieszą, tylko że w fotografii ;-)
> > Powiedz mi, po co orkiestrze jest potrzebny dyrygent? Dlaczego
> > orkiestry wykonują te same utwory, pod inną batutą?
> Bo to taki jakby fortepian, tylko zamiast 10 palców jest kilkaset. 10
> palców ogarnie mózg jednego człowieka, kilkaset już osobny, delegowany
> do ogarniania zestawów po dziesięć sztuk.
No dobrze, ale po co ma ich ogarniać? Przecież każdy z tych paluszków
w orkiestrze, to muzyk wysokiej klasy; nie mówię o wiejskich grajkach,
ale o światowych zespołach, którym nie pomyli się c z cis :-)
> Większość chłopców tym się różnią od dziewczynek, że ma dużo
> testosteronu i potrafi np. przy jakiejś niespodziewanej okazji
> zachłysnąć się pikselami (o, przepraszam, ziarenkami srebra), po czym
Dziewczynki widzą trochę inaczej, na szczęście :-) Te dwie, o których
mówiłem, po prostu robią swoje, a na niusy mają uczulenie :)
A, właśnie przypomniała misie kolejna, taka mała przesiadka z
mikrofilmu na Rollajka ;-) Bo zobaczyła różnicę na odbitkach.
> Dla mnie ma sens jedno i drugie, bo ja szukam emocji, a nie tworzywa.
A jeśli emocje są związane z tworzywem? Gdyby nie były, to sztuczne
cycki wywoływałyby takie samo zainteresowanie, jak naturalne ;-) I dla
mnie tym właśnie różni się cyfrografia od fotografii...
> Ale jestem tolerancyjny i żądam tego samego.
Mam nadzieję, że nie posuniesz się zbyt daleko w swojej tolerancji :D
Czarek
-
216. Data: 2009-08-22 10:08:47
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 11:48, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
> Czy Ty nie rozumiesz, że nie ma tu chyba nikogo, kto nie widział dobrze
> naświetlonego zdjęcia metodą klasyczną w wymiarach przynajmniej pół na
> pół metra?
Adaś, będę polemizował. Twierdzę, że większość jednak nie widziała. A
nawet, jeśli przypadkiem widziała, to nie zwróciła na to uwagi, bo nie
wiedziała, co jest istotne. Ja mam tak z muzyką. Możesz mi puścić
rewelacyjny kawałek w mistrzowskim wykonaniu, a ja i tak to
sprofanuję ;-)
Tak było, jak kiedyś do ZPFP przyniósł swoje powiększenia Jurek
Łapiński, uważany za najlepszego kopistę w Polsce (robił stałe
zlecenia m.in. dla Zachęty). Ludzie tylko rzucali okiem na jego
powiększenia i odchodzili. Jakieś takie niekolorowe były... A ja
stwierdziłem, że daaaawno, od wielui wielu lat, nie widziałem tak
dobrze wykonanych powiększeń ;-)
> I nic, po prostu Światłość nie zstąpiła. To jest tylko dobrze
> naświetlone, duże zdjęcie, różniące się trochę od dobrze wydrukowanego
> dużego zdjęcia.
A jakbyśmy tak kiedyś zrobili porównanie? :-) Ty lub ktoś syfrowo, ja
swoim sprzętem, ten sam motyw. Nie dla sprawdzenia, kto ma większego,
ale dla ucięcia dywagacji :-)
Czarek
-
217. Data: 2009-08-22 10:19:31
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 11:50, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
> > Oczywiście, że pokazuję. Choć teraz mam ból, bo nie mam ciemni. Ale
> > jak będę miał, to sobie odbiję ;-)
> Jasne. Kiedyś. Może.
Znów w coś nie wierzysz? Przecież nie napisałem, że nie mam
powiększeń, tylko że nie robię na bieżąco. Siada Ci percepcja, czy
złośliwie przekręcasz?
> No Ty może tylko na filmach oglądałeś klasyczne techniki retuszu,
> mające już ze 150 lat historii. Ja miałem sposobność obcować z tym na
> żywo i było to, delikatnie mówiąc, cholernie trudne i niewygodne. Ale
> jak najbardziej używało się, od zarania fotografii, tylko o zgrozo
> nierzadko zlecane było specjalistom od ciemni, bo fotografowie w
> większości nie ogarniali techniki, nie mieli sprzętu, etc.
O.K., wiem, ale napisz, co konkretnie robił ten retusz i w jakich
sytuacjach.
> > Prawidłowo naświetlony i wywołany negatyw czarno-biały
> > prawie nie wymaga ingerencji.
> Według kogo?
Według praktyki :-)
> I czy to obowiązująca doktryna, czy są może jakieś
> wyjątki? Gdzie można znaleźć stosowną ustawę?
Wystarczy się pewnych rzeczy nauczyć.
> > Koloru, w zasadzie, nie robię.
> Za trudny, co?
Za kolorowy.
Chyba próbujesz mnie obrazić, ale nic z tego :-) Kolor robiłem od
mniej więcej 1976, a od 1979 zawodowo. I negatyw, i slajdy. Sam
fotografowałem, sam wywoływałem, sam kopiowałem. Sam modyfikowałem
chemię, żeby uzyskać lepsze kolory, niż z fabrycznych zestawów. Miałem
stripy kontrolne z ORWO oraz ich książkę technologiczną, a były chyba
dwie, może trzy takie w Polsce. Kopiowałem metodą subtraktywną i
addytywną, amatorsko i usługowo. Miałem też laba. I tak dalej, ale
pewno znów nie uwierzysz ;-)
> I dlatego obrzynasz fotografię z bogactwa technik ciemniowych (acz do
> niedawna dostępnych dla nielicznych), które były jej częścią od
> początku?
Techniki - jak je nazwałeś "ciemniowe" - noszą też inną nazwę:
techniki szlachetne. I to chyba wyjaśnia, dlaczego komputerowe
wyprodukowanie protezy, podobnego efektu, np. zbliżonego do gumy czy
izohelii, nie będzie zasługiwało na zainteresowanie.
Czarek
-
218. Data: 2009-08-22 11:03:27
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "Marcin [3M]" <m...@g...pl>
Użytkownik "de Fresz" <d...@N...pl> napisał w wiadomości
news:h6nd02$58f$1@inews.gazeta.pl...
> On 2009-08-21 15:38:27 +0200, "Marcin [3M]" <m...@g...pl>
> said:
>
>>> W czasach analogu nie należały do rzadkości osoby, które z
>>> 3-tygodniowego wyjazdu przywoziły jeden film, góra 2*. Koszty, te
>>> sprawy.
>>>
>>>
>>> * co jakoś zupełnie nie oznaczało, że były to same perełki.
>>>
>> Zawsze brałem tyle, ile pozwalały przepisy celne - 10 rolek na aparat.
>
> Ja w późniejszym okresie 10-20 ;-) Ale doskonale pamiętam czasy liceum,
> gdzie czasem wychodził 1 film na miesiąc-dwa. I ograniczeniem bynajmniej
> nie był brak dobrych okazji do zrobienia fajnego zdjęcia, o nie.
>
Kupno filmu było problemem. Ja szczęśliwie miałem zapas NP55 zorganizowany
dzieki pomocy lokalnego Towarzystwa Fotograficynego. Sko}cyzem go w latach
90-tych.
>
>> A co do niezawodności: wspomniany Zenit miał to do siebie, że musiał
>> trafić do serwisu.
>
> Mnie to szczęśliwie ominęło, bo zaczynałem od Praktici ;-)
Nie jestem pewien, czy to na prawdę szczęście. Mocniej od mojej L2 szarpała
jedynie celma z udarem :)
>
>> Cyfra pozwala natychmiast stwierdzić większość awarii sprzętu - o czym
>> operator zenita dowiadywał się po wyjęciu filmów z koreksu.
>
> NIe tylko Zenita. Niektórzy na analogu do tego, że af nie działa za dobrze
> (o zgrozo też się zdarzało) dochodzili dopiero po kilku miesiącach
> używania.
Fakt/
>> I nie tylko awarii. Odporna jest na niewłaściwie ustawioną czułość filmu.
>> Ten błąd zdarzał się bardzo często, nawet wprawnym fotografistom.
>
> Bez przesady, większośc nowszych analogów już czytała DX-y.
Ja pakowałem filmy do kaset własnoręcznie niemal od zawsze - i NP55, i HL i
T-max. EPP też.. Trudno było dobrać kasetkę pod materiał...
>
Ech, miło powspominać.
> --
> Pozdrawiam
> de Fresz
Pozdrawiam Marcin
-
219. Data: 2009-08-22 11:37:59
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: XX YY <f...@g...com>
On 22 Aug., 12:08, Czarek <4...@g...de> wrote:
> On 22 Sie, 11:48, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
>
> > Czy Ty nie rozumiesz, że nie ma tu chyba nikogo, kto nie widział dobrze
> > naświetlonego zdjęcia metodą klasyczną w wymiarach przynajmniej pół na
> > pół metra?
>
> Adaś, będę polemizował. Twierdzę, że większość jednak nie widziała. A
> nawet, jeśli przypadkiem widziała, to nie zwróciła na to uwagi, bo nie
> wiedziała, co jest istotne. Ja mam tak z muzyką. Możesz mi puścić
> rewelacyjny kawałek w mistrzowskim wykonaniu, a ja i tak to
> sprofanuję ;-)
> Tak było, jak kiedyś do ZPFP przyniósł swoje powiększenia Jurek
> Łapiński, uważany za najlepszego kopistę w Polsce (robił stałe
> zlecenia m.in. dla Zachęty). Ludzie tylko rzucali okiem na jego
> powiększenia i odchodzili. Jakieś takie niekolorowe były... A ja
> stwierdziłem, że daaaawno, od wielui wielu lat, nie widziałem tak
> dobrze wykonanych powiększeń ;-)
>
>
i mieli racje
kogoz interesuje dobrze wykonane powiekszenia?
sa dobre wiec nie ma o czym dyskutowac.
w dodatku to tylko kopie czegos tam .
z tego zyli wowczas zpafowcy.
z rzemiochy .
gdyby pokazal zle zrobione powiekszenia - oooo , to co inego
rozgorzalaby dyskusja do poznej nocy .
jak to mozliwe ze zpafowiec nie umie zrobic odbitki ?
kazdy udzielby rad jak nalezaloby wykonac powiekszenia i jak by je sam
zrobil , choc pewnie nigdy nie zrobil wiecej niz troche odbitek z
wesela w chemi fotonu na janpolu.
-
220. Data: 2009-08-22 11:40:00
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Jan Rudziński <j...@g...pl>
Cześć wszystkim
Czarek pisze:
>> zdjęcie traktować jako *środek*, a nie jako *cel*.
>
> Owszem, można i do tego właśnie moim zdaniem służy syfra; ale czy to
> nadal jest fotografia...?
Tak, to jest nadal PisanieŚwiatłem.
--
Pozdrowienia
Janek http://www.mimuw.edu.pl/~janek/
(sygnatura zastępcza, botak)