-
81. Data: 2009-06-10 09:57:20
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: "marek augustyński" <h...@p...onet.pl>
> > itd, itd. Otworek, nieotworek, kolory, niekolory, symbolizmu powódź,
> > błądzenia po peryferiach technik, poszukiwania tajnych korytarzy w
> > smoczej jamie żeby tylko się samookreślić inaczej niż sąsiad, żeby tylko
> > być zauważonym.
> > Sam tak robiłem, fajna zabawa, ale nic więcej.
>
> A co ja uparcie powtarzam od początku mojego udzielania się na
> niusach? :-> Właśnie to. Że portret z butem na głowie czy z nosem w
> dupie, to nie jest sztuka; więcej - to nawet nie jest fotografia. To
> jest pierdolec :-)
Musisz napisać definicję fotografii i sztuki:)
> Nie krytykuję Twojej modelki, jej póz czy min, ale neguję zastosowaną
> "technikę" - paskudną obróbkę komputerową, w najgorszym guście, rodem
> właśnie z krytykowanych przez Ciebie serwisów ;-> A te cienie pod
> ramkami, to już poniżej krytyki :( Estetyka dresiarza...
tak przy okazji, myślę podobnie jak Czarek w tym wypadku. Wiem jednak, że jest
możliwe przestawienie małego guziczka i zrobienie z tego badziewia dzieła
sztuki. Tylko ten guzik jest wybitnie mały i raczej się go nie znajdzie.
> Zgodzę się, że fotografia dla Ciebie się skończyła; ale tylko dlatego,
> że Ty dobrnąłeś do kresu swoich możliwości, a nie dlatego, że
> fotografia zdechła. Fotografia nadal żyje i ma się doskonale, pisałem.
To prawda. Ale to życie obiawia się czasem i pochodzi od niewielu osób na
świecie. Reszta to truposz próbujący wstać.
> Tylko, że patrzysz nie tam, gdzie trzeba. Media zalewają Cię estetyką
> NG czy Martina Parra, a nie widzisz, że istnieje i tworzy chociażby
> John Sexton. Być może, dla Ciebie to nie jest fotografia:
> http://www.johnsexton.com/images/REC_cover_shadow_72
_380s.jpg
> i zgodzę się, w telewizorze to nie jest fotografia. Ale wystarczy
> wziąć do ręki jego album, że o oryginałach nie wspomnę (bo nie
> widziałem :->) i słowo "fotografia" nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Powinieneś zająć się kolekcjonowaniem srebra;)
> Reasumując, bo i tak nikt już tego nie czyta - powiem Ci to, co już
> kiedyś komuś powiedziałem: Twój kres możliwości, to nie kres
> fotografii, to jej początek. To nawet nie przedszkole, to żłobek
> fotograficzny. Punkt wyjścia, port, z którego można wypłynąć na
> oceany. Albo do końca życia chlać w portowej knajpie.
O jezu! Twoje teorie maja to do siebie, że są zupełnie niepraktyczne. Sądzę,
że twórcy wybitni mają świadomość swojej małości jak żaden z ich odbiorców.
> Wybór należy do Ciebie ;-)
A do ameryki juz dopłynąłeś;)
> Tamtemu pomogło.
Uzbierał pół kilo platyny?:)
pozdrawiam
marek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
82. Data: 2009-06-10 10:23:35
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Czarek <4...@g...de>
On 10 Cze, 11:57, "marek augustyński" <h...@p...onet.pl>
wrote:
> Musisz napisać definicję fotografii i sztuki:)
Jest :) więc dobrze wiesz ossochozzzi :-> Tym, którzy nie widzą,
wyjaśnię: mimo wielu prób nikomu nie udało się zdefiniować sztuki.
Krótko wspomnę, że np. Claudius Galenus definiował sztukę, jako zespół
przepisów służących określonemu celowi, starożytni dzielili sztuki
według tego, czy ich uprawianie wymagało wysiłku tylko umysłowego, czy
także fizycznego, a w wiekach średnich "ars" była rozumiana jako
sztuka doskonalszego rodzaju, jako sztuka wolna i wyróżniano 7 sztuk
wolnych. W okresie Odrodzenia zaczęło się oddzielenie sztuk pięknych
od rzemiosł, a współcześnie Władysław Tatarkiewicz wyodrębnia sześć
historycznie znaczących definicji sztuki, próbujących odnaleźć swoiste
jej cechy, które oddzielają sztukę od innych czynności i wytworów
człowieka. Niektórzy nadal hołdują definicji Tomasza z Akwinu, że
"piękne są rzeczy, które podobają się, gdy się je ogląda". W połowie
XX wieku pojawił się pogląd, że zdefiniowanie sztuki w ogóle nie jest
możliwe; pojęcie to jest tłumaczone opisowo lub skojarzeniowo. Kant,
jako pierwszy, w doświadczeniu piękna i sztuki rozpoznał problematykę
właściwą filozofii.
Ktoś jeszcze czyta ten wątek...? Palec pod budkę! :D
> tak przy okazji, myślę podobnie jak Czarek w tym wypadku.
Łomatkobosko. Wietrzę podstęp.
> To prawda. Ale to życie obiawia się czasem i pochodzi od niewielu osób na
> świecie. Reszta to truposz próbujący wstać.
Bo masa zabija. Nie trzeba zwracać uwagi na masę, tylko szukać
rodzynek.
> > Tamtemu pomogło.
> Uzbierał pół kilo platyny?:)
Nie, uzbierał coś znacznie cenniejszego. Jak zamknie kolekcję, to
pewno pokaże.
Czarek
-
83. Data: 2009-06-10 10:47:45
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: jurski <j...@p...onet.pl>
> Ktoś jeszcze czyta ten wątek...? Palec pod budkę! :D
>
Ja czytam :-) i osobiście w sztuce szukam emocji. Albo coś na mnie
działa albo nie.
A swoją drogą twierdzę, że liczba sztuk fotografii jest odwrotnie
proporcjonalna do ilości sztuki w fotografii.
Wystarczy porównać proces twórczy w malarstwie i fotografii. Dla
przeciętniaka - pstryk i już - zera i jedynki na wyświetlaczu :-)
--
jurski
---------------------------------------
tak młodo jak dziś już się nie spotkamy
-
84. Data: 2009-06-10 11:15:04
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 10 Jun 2009, Czarek wrote:
> Ktoś jeszcze czyta ten wątek...? Palec pod budkę! :D
Znajdzie się.
Ale z okazji np. krytycznych poglądów wobec "sztuki wysokiej
niezrozumiałej dla przeciętnych ludzi", podobnie jak np. do
sportu wyczynowego, z boku sobie tylko oglądam co myśliciele
wywodzą ;)
pzdr, Gotfryd
-
85. Data: 2009-06-10 11:19:31
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: h...@p...onet.pl
> > Musisz napisać definicję fotografii i sztuki:)
>
> Jest :) więc dobrze wiesz ossochozzzi :-> Tym, którzy nie widzą,
> wyjaśnię: mimo wielu prób nikomu nie udało się zdefiniować sztuki.
> Krótko wspomnę, że np. Claudius Galenus definiował sztukę, jako zespół
> przepisów służących określonemu celowi, starożytni dzielili sztuki
> według tego, czy ich uprawianie wymagało wysiłku tylko umysłowego, czy
> także fizycznego, a w wiekach średnich "ars" była rozumiana jako
> sztuka doskonalszego rodzaju, jako sztuka wolna i wyróżniano 7 sztuk
> wolnych. W okresie Odrodzenia zaczęło się oddzielenie sztuk pięknych
> od rzemiosł, a współcześnie Władysław Tatarkiewicz wyodrębnia sześć
> historycznie znaczących definicji sztuki, próbujących odnaleźć swoiste
> jej cechy, które oddzielają sztukę od innych czynności i wytworów
> człowieka. Niektórzy nadal hołdują definicji Tomasza z Akwinu, że
> "piękne są rzeczy, które podobają się, gdy się je ogląda". W połowie
> XX wieku pojawił się pogląd, że zdefiniowanie sztuki w ogóle nie jest
> możliwe; pojęcie to jest tłumaczone opisowo lub skojarzeniowo. Kant,
> jako pierwszy, w doświadczeniu piękna i sztuki rozpoznał problematykę
> właściwą filozofii.
>
> Ktoś jeszcze czyta ten wątek...? Palec pod budkę! :D
>
> > tak przy okazji, myślę podobnie jak Czarek w tym wypadku.
>
> Łomatkobosko. Wietrzę podstęp.
Ten podstęp zawsze był tylko w Twojej głowie
> > To prawda. Ale to życie obiawia się czasem i pochodzi od niewielu osób na
> > świecie. Reszta to truposz próbujący wstać.
>
> Bo masa zabija. Nie trzeba zwracać uwagi na masę, tylko szukać
> rodzynek.
Masa wcale nie zabija. Jej obserwowanie bywa bardzo twórcze.
> > > Tamtemu pomogło.
> > Uzbierał pół kilo platyny?:)
>
> Nie, uzbierał coś znacznie cenniejszego. Jak zamknie kolekcję, to
> pewno pokaże.
Aaaaaaaaaaaa. Jak Sam Wagstaff?;)
pozdrawiam
marek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
86. Data: 2009-06-10 13:13:15
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
Czarek pisze:
> A co ja uparcie powtarzam od początku mojego udzielania się na
> niusach? :-> Właśnie to. Że portret z butem na głowie czy z nosem w
> dupie, to nie jest sztuka; więcej - to nawet nie jest fotografia. To
> jest pierdolec :-)
Czasem taki pierdolec jest fajny, np. Dali malował takie pieprznięte
obrazki, a fajne :)
> Nie krytykuję Twojej modelki, jej póz czy min, ale neguję zastosowaną
> "technikę" - paskudną obróbkę komputerową, w najgorszym guście, rodem
> właśnie z krytykowanych przez Ciebie serwisów ;-> A te cienie pod
> ramkami, to już poniżej krytyki :( Estetyka dresiarza...
No wiesz, to trend biurowo - powerpointowy :)
Ale mam szablon z dawnych czasów to mi się zmieniać nie chce. Może
kiedyś zmienię, zobaczę. Na razie nie mam pomysłu, żeby to estetyczne
było i ciekawe dla widza z... szerokiego zakresu intelektualnego. Ramki?
Cienkie, grube? Zawsze komuś sie nie spodobają. Białe tło bez żadnej
ramki? Wygląda okropnie przy jasnych zdjęciach. Szare tło? No może...
Tak na marginesie... podobnie wygląda biała ściana z odbitkami, miękko
oświetlona. Nie wiedziałem, że to dresiarstwo :)
> Zgodzę się, że fotografia dla Ciebie się skończyła; ale tylko dlatego,
> że Ty dobrnąłeś do kresu swoich możliwości, a nie dlatego, że
> fotografia zdechła. Fotografia nadal żyje i ma się doskonale, pisałem.
Dobrze, że się ma. Pisałem, że dla mnie się skończyła, bo nie chce mi
się w to angażować. Ciekawsza jest muzyka, książka, nauki ścisłe,
filozofia itd. Ileż można o pstrykaniu? :)
Mogę zabawić się w naśladownictwo i pewnie niejeden by się nabrał,
zarówno czysto technicznie czy stylowo. Tylko po co. Znowu szukać
jakiejś estetyki uniwersalnej? Dla siebie? Nuda. Dla innych? Po co? Jak
będę miał ochotę na zabawę, to coś tam pewnie wystawię, bo raczej nie
rzucam nigdy czegoś, z czym byłem blisko czas jakiś. Ale nie mam ambicji
''wyrastać nad popioły''. Chyba, że ''samo'' tak się stanie.
> Tylko, że patrzysz nie tam, gdzie trzeba. Media zalewają Cię estetyką
> NG czy Martina Parra, a nie widzisz, że istnieje i tworzy chociażby
> John Sexton. Być może, dla Ciebie to nie jest fotografia:
> http://www.johnsexton.com/images/REC_cover_shadow_72
_380s.jpg
> i zgodzę się, w telewizorze to nie jest fotografia. Ale wystarczy
> wziąć do ręki jego album, że o oryginałach nie wspomnę (bo nie
> widziałem :->) i słowo "fotografia" nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Niestety, jestem zupełnym ''eunuchem na formę''. Dla mnie wartość
fotografii jest dokładnie taka sama, czy to oryginał, reprodukcja czy
czytelny obrazek w internecie. Jestem zmęczony formą, tym ciągłym
wyścigiem niesamowicie przecenionym, z jednej strony do ostatniego
piksela, z drugiej, ostatniej drobiny srebra.
Co do mediów - wymanewrowałem je. Jedyny kontakt to wiaty na
przystankach, wystawy sklepowe, czasem jakieś zasłyszane radio w
busie,... grupy dyskusyjne :) Chcę czegoś dobrego - internet ma tego dużo.
Albumów też mam sporo, głównie reporterki, bo raz - nie ma tego w sieci,
dwa - można sobie w kiblu poczytać. Właściwie notebooka też...
> Reasumując, bo i tak nikt już tego nie czyta - powiem Ci to, co już
> kiedyś komuś powiedziałem: Twój kres możliwości, to nie kres
> fotografii, to jej początek. To nawet nie przedszkole, to żłobek
> fotograficzny. Punkt wyjścia, port, z którego można wypłynąć na
> oceany. Albo do końca życia chlać w portowej knajpie.
>
> Wybór należy do Ciebie ;-)
> Tamtemu pomogło.
Zobaczymy.
Dziś wolę fortepian :)
A, tam też wirtuozem nie będę. Ale za to szczęśliwy.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/jako Polak oczywiście jestem tolerancyjny i uczciwy/
-
87. Data: 2009-06-10 13:21:23
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
marek augustyński pisze:
> tak przy okazji, myślę podobnie jak Czarek w tym wypadku. Wiem jednak, że jest
> możliwe przestawienie małego guziczka i zrobienie z tego badziewia dzieła
> sztuki. Tylko ten guzik jest wybitnie mały i raczej się go nie znajdzie.
Innymi słowy - wystarczy zmienić ramkę, albo wyłączyć lampę, albo... no
właśnie, z szopem będzie problem, bo go tu mało. Ale dobra, trzeba
zwiększyć przysłonę tu tak często myloną z efektem pochodzenia
komputerowego i... stanie się sztuka :)
To może innym razem. Bo tym razem tak chciałem i nie wstydzę się tego :)
A w ogóle wydaje mi się, że moje ''poszukiwanie ostatniego
piksela/ostatniej drobiny srebra'' to... z braku lepszego określenia
powiem: specyficzny kontakt z modelem. Jak podobno nie da się przenieść
dużej odbitki srebrowej internetem, tak nie da się przenieść internetem,
ani żadnym medium tegoż właśnie kontaktu, kontaktu będącego częścią
składową zdjęcia. W tym momencie ramka jest tak samo nieistotna jak
fabryczne cyferki na marginesie zbyt obszernie skadrowanego negatywu.
Oczywiście tu może paść argument, że dorabiam filozofię do dziadostwa,
ale mnie tam wszystko jedno, tak sobie piszę...
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/dobrze łączyć przyjemne z pożytecznym, jeszcze lepiej przyjemne z
przyjemnym/
-
88. Data: 2009-06-10 13:27:49
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
Czarek pisze:
> Krótko wspomnę, że np. Claudius Galenus definiował sztukę, jako zespół
> przepisów służących określonemu celowi, starożytni dzielili sztuki
> według tego, czy ich uprawianie wymagało wysiłku tylko umysłowego, czy
> także fizycznego, a w wiekach średnich "ars" była rozumiana jako
> sztuka doskonalszego rodzaju, jako sztuka wolna i wyróżniano 7 sztuk
> wolnych.
Itd.
Kiedyś byłem bardzo ciekawy, ''co było dalej''. Ale... ciekawszy okazuje
się las między Jabłonką, a Podczerwonym. I jeszcze wiele rzeczy.
Ta wiedza zniechęca najogólniej powiedziawszy. A kontakt z ludźmi
mającymi taką wiedzę... postarza :)
> Ktoś jeszcze czyta ten wątek...? Palec pod budkę! :D
Jo!
> Bo masa zabija. Nie trzeba zwracać uwagi na masę, tylko szukać
> rodzynek.
Albo siebie :)
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/ludzie dzielą się na ludzi i... innych ludzi/
-
89. Data: 2009-06-10 13:50:36
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>
> marek augustyński pisze:
> > tak przy okazji, myślę podobnie jak Czarek w tym wypadku. Wiem jednak, że
jest
> > możliwe przestawienie małego guziczka i zrobienie z tego badziewia dzieła
> > sztuki. Tylko ten guzik jest wybitnie mały i raczej się go nie znajdzie.
>
> Innymi słowy - wystarczy zmienić ramkę, albo wyłączyć lampę, albo... no
> właśnie, z szopem będzie problem, bo go tu mało. Ale dobra, trzeba
> zwiększyć przysłonę tu tak często myloną z efektem pochodzenia
> komputerowego i... stanie się sztuka :)
Nie wiem skąd takie wnioski. Mi chodziło o coś w głowie, odniesienie, które
może spowodować, że taka czy inna fotografia stanie się np wartościowa....
moze złe słowo... nabierze kontekstu. Tez nie dosłownego, nie to mam na myśli,
coś na zasadzie wyczucia.
Myślę, że można szukac tak całe życie i nie móc znależć. A można też np
znaleźć po iluś tam latach i puknąć się w głowę jakie to proste.
Ten mały guzik jest chyba powodem dlaczego coś staje się ważne. Historia
sztuki jest tego przykładem.
> To może innym razem. Bo tym razem tak chciałem i nie wstydzę się tego :)
> A w ogóle wydaje mi się, że moje ''poszukiwanie ostatniego
> piksela/ostatniej drobiny srebra'' to... z braku lepszego określenia
> powiem: specyficzny kontakt z modelem. Jak podobno nie da się przenieść
> dużej odbitki srebrowej internetem, tak nie da się przenieść internetem,
> ani żadnym medium tegoż właśnie kontaktu, kontaktu będącego częścią
> składową zdjęcia.
Bo ten kontakt ma się nijak do zdjęcia. Pomaga w jego robieniu ale na zdjęciu
nigdy go nie widać. Dlatego tak ciężko pojąć autorom dlaczego ich zdjęcia
spotykają się z krytyką. Nie tylko portretowe. Niektórzy, np Czarek uważają,
że mają kontakt z jakimiś siłami nadprzyrodzonymi i robią im, tym siłom,
zdjęcia.... a nikt za cholerę nie może tego zobaczyć. Jest taki szwajcar, nie
pamietam nazwiska, który fotografuje hale w alpach. Najpierw ustwia kadr, a
potem go kontempluje. Jak już wykontempluje, a trwa to czasem z godzinę, robi
zdjęcie. Ten czas który poświęca na refleksje przed wciśnieciem spustu w jego
odczuciu sprawia, że wykonana fotografia ma większą siłę, wartość, itp.. A tak
na prawdę nic to nie zmienia. Ale on już tego nie wie. Jest w innym świecie.
> W tym momencie ramka jest tak samo nieistotna
Ja akurat napisałem pod krytyką Czarka w której nawiązał również do ramki, ale
mi akurat ona nie przeszkadza. Gdyby te zdjecia bły, w mojej ocenie, dobre
ramka nie miałaby znaczenia.
> jak
> fabryczne cyferki na marginesie zbyt obszernie skadrowanego negatywu.
> Oczywiście tu może paść argument, że dorabiam filozofię do dziadostwa,
> ale mnie tam wszystko jedno, tak sobie piszę...
Wcale nie dorabiasz filozofii. Jesteś po prostu autorem
pozdrawiam
marek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
90. Data: 2009-06-10 14:07:31
Temat: Re: Dwanascie twarzy Doroty
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
marek augustynski pisze:
>> Innymi słowy - wystarczy zmienić ramkę, albo wyłączyć lampę, albo... no
>> właśnie, z szopem będzie problem, bo go tu mało. Ale dobra, trzeba
>> zwiększyć przysłonę tu tak często myloną z efektem pochodzenia
>> komputerowego i... stanie się sztuka :)
>
> Nie wiem skąd takie wnioski. Mi chodziło o coś w głowie, odniesienie, które
> może spowodować, że taka czy inna fotografia stanie się np wartościowa....
> moze złe słowo... nabierze kontekstu. Tez nie dosłownego, nie to mam na myśli,
> coś na zasadzie wyczucia.
To był raczej żart. Ale nie do końca żart, interpretacje są tak
szerokie, iż dążenie do ''optimum'' jest pozbawione sensu.
> Myślę, że można szukac tak całe życie i nie móc znależć. A można też np
> znaleźć po iluś tam latach i puknąć się w głowę jakie to proste.
Chyba nie mam siły ani ochoty szukać. Może samo się znajdzie.
>> A w ogóle wydaje mi się, że moje ''poszukiwanie ostatniego
>> piksela/ostatniej drobiny srebra'' to... z braku lepszego określenia
>> powiem: specyficzny kontakt z modelem. Jak podobno nie da się przenieść
>> dużej odbitki srebrowej internetem, tak nie da się przenieść internetem,
>> ani żadnym medium tegoż właśnie kontaktu, kontaktu będącego częścią
>> składową zdjęcia.
>
> Bo ten kontakt ma się nijak do zdjęcia. Pomaga w jego robieniu ale na zdjęciu
> nigdy go nie widać. Dlatego tak ciężko pojąć autorom dlaczego ich zdjęcia
> spotykają się z krytyką. Nie tylko portretowe. Niektórzy, np Czarek uważają,
> że mają kontakt z jakimiś siłami nadprzyrodzonymi i robią im, tym siłom,
> zdjęcia.... a nikt za cholerę nie może tego zobaczyć. Jest taki szwajcar, nie
> pamietam nazwiska, który fotografuje hale w alpach. Najpierw ustwia kadr, a
> potem go kontempluje. Jak już wykontempluje, a trwa to czasem z godzinę, robi
> zdjęcie. Ten czas który poświęca na refleksje przed wciśnieciem spustu w jego
> odczuciu sprawia, że wykonana fotografia ma większą siłę, wartość, itp.. A tak
> na prawdę nic to nie zmienia. Ale on już tego nie wie. Jest w innym świecie.
O, to mi się właśnie podoba. I o tym chciałem.
Wartości dodatkowe fotografii, dodajmy, zupełnie niewidoczne, stanowią
dla mnie o jej wartości. Stąd cenię sobie fotobohomazy dzieci czy ludzi
nieskażonych wiedzą (ale i celowością pozaemocjonalną, co bardzo
istotne, bo większość pstryka w celu ogólnie nazwijmy to autopromocji
siebie). Pozostaje pytanie, czy fotografia plus geneza powstania tejże
to jeszcze fotografia, czy już nie, ale to kwestia nomenklatury.
Mój znajomy robi zdjęcia, które uszłyby tu za totalne gnioty, bez sensu,
warsztatu i koncepcji. A ja tam lubię zaglądać, bo widzę w tym
autentyzm. Może też dlatego, że znam autora?
http://picasaweb.google.de/Agnieszka.Chwalek
(nazwa linku nie ma nic wspólnego z autorem).
Takich galerii jest pełno i oprócz warstwy emocjonalnej posiadają
warstwę historyczną, z pewnością mocniej cenioną w przyszłości od
stylizowanych pstryków czy niestety już też oficjalnej reportażówki.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/zgodnie z dz.u. 1997 nr 133 poz. 883 oświadczam, że można się na mnie
patrzeć/