-
51. Data: 2009-12-20 20:16:35
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "janek" <n...@a...pl>
> Biskup Ozorowski zatrudnia (jako profesora) w Katedrze Teologii Katolickiej
> Jerzego Kopanię, który uważa, że prawda nie istnieje nawet jako pojęcie.
> (nie tylko tak uważa, ale nawet narzuca się innym ludziom z tym poglądem)
>
> Tenże Kopania zabrania zatrudnienia mnie w jakiejkolwiek szkole wyższej
> (może i niższej) w Białymstoku, a biskupi twierdzą zawzięcie, że Bóg mnie
> ukarał za to, że nie czciłem ojca i matki.
>
Tenże Kopania jest kadrowcem w wszystkich szkołach?
A może przypadkiem jest jakaś nie katolicka, której kadry nie ustala Kopania, a
przeoczyłeś?
pozdr.j
-
52. Data: 2009-12-20 20:34:15
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 20 Gru, 20:35, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
> Żebyś jeszcze potrafił uprawdopodobnić, że masz podstawy merytoryczne
> do takiej krytyki...
Ale mi wisi natką od pietruszki, jakie Ty masz zdanie o moich
umiejętnościach.
> Niestety, mizerna jakość Twoich publikacji,
Konkrety proszę, konkrety.
> również dość banalne pytania jakie co jakiś czas zadajesz pl.comp.dtp
Konkrety proszę, konkrety.
Czarek
-
53. Data: 2009-12-20 21:09:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
de Fresz pisze:
> W pewnych sytuacjach, zwłaszcza większego resamplu lub scenach o
> specyficznym kontraście osobne ostrzenie na luminacji i kanałach kolorów
> daje lepsze efekty, niż robienie tego na kompozycie czy osobnych
> kanałach RGB/CMYK. Czasem niuanse, czasem wyraźnie lepiej. Choć poniekąd
> się zgodzę, że używanie tej metody jako remedium na każdą okazję jest
> daleko posuniętą przesadą.
> I BTW - sam nie jestem wielkim fanem dłubania w LABie, jakich pojawiło
> się wielu po pewnej książce tzw. guru - Margulisa, ale zgadzam się, że
> czasami zabawa w tej przestrzeni potrafi oszczędzić sporo czasu. No ale
> jak zawsze, aby się o tym przekonać, trzeba najpierw poświęcić ciut
> więcej czasu niz kilka minut na oswojenie,.
Może, może, tylko... zasada (moja własna) jest taka, że jeśli coś się da
robić bez stratnej (w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak) konwersji
to się jej nie robi. Lab służy w głównym stopniu zabiegom na luminancji
(w każdym razie jeśli chodzi o ostrzenie) i można go zastąpić fade
właśnie na luminancji (albo w jednym z kilkunastu innych modach) - jest
jeszcze szybciej, bezstratnie i... wynik podobny.
Żeby nie było - bawiłem się labem trochę by zobaczyć jakie to cuda można
zdziałać. Przeanalizowałem sobie niektóre sztuczki, poszukałem
odpowiedników w rgb i wyciągnąłem wnioski, że ''nic tam nie ma lepiej''.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nie umiem malować, rzeźbić, grać, tańczyć ani pisać; chyba zostanę artystą/
-
54. Data: 2009-12-20 21:48:11
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2009-12-20 21:34:15 +0100, Czarek <4...@g...de> said:
> On 20 Gru, 20:35, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
>
>> Żebyś jeszcze potrafił uprawdopodobnić, że masz podstawy meryto
> ryczne
>> do takiej krytyki...
>
> Ale mi wisi natką od pietruszki, jakie Ty masz zdanie o moich
> umiejętnościach.
Podobnie jak mi zwisa smętnym kalafiorem Twoje wygórowane mniemanie o
swojej wiedzy, bo jakoś dowodów na jej praktyczne zastosowanie nie
widziałem.
>> Niestety, mizerna jakość Twoich publikacji,
>
> Konkrety proszę, konkrety.
Wystarczy wziąć to w ręke - skład banalny, wręcz prostacki, trochę
błędów typograficznych, ot, nic ciekawego. Powiedziałbym - jak na
amatora, może być.
>> również dość banalne pytania jakie co jakiś czas zadajesz pl.co
> mp.dtp
>
> Konkrety proszę, konkrety.
NTG. Dla zainteresowanych jest przepastne archiwum gugla, gdzie wszystko leży.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
55. Data: 2009-12-20 22:44:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"janek" hgm0rn$msn$...@a...news.neostrada.pl
> Tenże Kopania jest kadrowcem w wszystkich szkołach?
> A może przypadkiem jest jakaś nie katolicka, której kadry nie ustala Kopania, a
przeoczyłeś?
Jest byłym dziekanem, byłym posłem, byłym rektorem i obecnym rektorem. :)
Kadrowcom nic do tego, kogo zatrudnia kadra naukowa -- kadrowcy to podludzie
na tutejszych uczelniach. :) Ja byłem technicznym z przywilejami naukowego
-- taki półczłowiek. ;) I (jako półczłowiek) nie podobałem się Koszewnikom
czy Łazewskim itp., co mi okazywali dość często. :) A nie podobałem, bo bez
wyższego wykształcenia miałem być co najwyżej podczłowiekiem nie aż :)
półczłowiekiem. :)
Obok mnie półludźmi byli techniczni z wyższym wykształceniem -- i byli czasami
kąsani.
Niektórzy półludzie buntowali się przeciwko złemu traktowaniu -- gdy byli bronieni
przez rasowych naukowców, nikt im nie czynił krzywdy. Początkowo moim naukowym
opiekunem był Dobrzyński, później Kopania. Gdzieś po drodze, przejściowo był
Marciszewski. Na Ekonomii nie potrzebowałem opiekunów -- taki trochę dziwny wydział.
:)
Wszystkie tutejsze wyższe uczelnie (poza Politechniką; Akademią Medyczną,
dziś Uniwersytetem Medycznym; Akademią Muzyczną, czyli Uniwersytetem Muzycznym
oraz Lalkami, czyli Akademią Teatralną) rekrutują się z białostockiego uniwersytetu
(Uniwersytetu Warszawskiego, filii w Białymstoku, obecnie Uniwersytetu w Białymstoku)
i nikt tutejszy o zdrowych zmysłach nie narazi się Kopani, aby mnie bronić. :) W
Lalkach
pracuje (pracowała?) żona Kopani. Ponadto pomiędzy tutejszymi uczelniami jest prosta
umowa, że uczelnie te współpracują ze sobą -- gdy byłem kochany na uniwersytecie, na
każdej innej też mnie kochano. Wystarczył jeden telefon od zaufanego człowieka
(weterana -- na przykład Wojciech Żukowski był takim weteranem) z ,,mojej''
macierzystej
uczelni, aby mnie dobrze traktowano tam, gdzie mnie posyłano -- czy to na
Politechnice,
czy na Akademii Medycznej; od razu zyskiwałem stosowne zaufanie; na terenie mojej
uczelni
cieszyłem zaufaniem wszędzie poza Chemią -- nie wiem, dlaczego akurat poza Chemią. :)
Szansa na to, że nie jestem znany komuś (chodzi o ludzi i półludzi) z tutejszych
uczelni jest znikoma. :)
Kilka osób (podludzi) na Fizyce i w TCE (Nauczycielskie Kolegium Języka Angielskiego
czy jakoś podobanie) starało się czynić ze mnie prawdziwego/właściwego podczłowieka.
Próby te były szybko gaszone przez pracujących na uczelni ludzi. :) Za czasów rektora
Gajewskiego nie wolno mi było pracować fizycznie -- na przykład próba obarczenia mnie
ryzą papieru była nietaktem godnym głośnego potępienia. :) Po śmierci profesora
Gajewskiego
(nie wiem, czy go kiedykolwiek widziałem -- chyba tak, ale z dużej odległości i nie
widziałem
jego twarzy; on znał mnie co najmniej doskonale) sympatia do mnie malała coraz
mocniej.
Konieczność budowania rodzinnej firmy (której opiekunem duchowym był ówczesny
honorowy
prałat Jana Pawła II) doprowadziła do odizolowania mnie od uczelni i w roku 1998
(idąc
za sugestią Kopani) zwolniłem się stamtąd. Zgodnie z umową z Kopanią (zawieraną
świadomie,
spokojnie, wypracowywaną na długotrwałych rozmowach z Kopanią, poprzedzoną
wywiadami/rozpoznaniem_sytuacyjnym ;) i umowami Kopani z innymi ludźmi uczelni)
miałem powrócić do pracy po rektorskich wyborach. Do czasu powrotu pracowałem u
Kopani
bez formalnego zatrudnienia na uczelni -- za freeko, społecznie. :)
Zanim zostałem zatrudniony w Katedrze Fizyki, pracowałem tam parę lat społecznie. :)
Umowy zawierane w Katedrze Fizyki były dotrzymywane przez tamtejszych xludzi (ludzi,
podludzi i półludzi) tak więc uważałem, że na innych wydziałach także umowy ustne
mają sens. Myliłem się. :)
W 2001 roku Rabiczko przystąpił do etapu likwidowania mojej osoby z uniwersytetu. :)
Miałem zostać podczłowiekiem w rodzinnej firmie. :) Jedyną osobą, która mogła
(i powinna była) ująć się za mną był Kopania, ale wolał mnie sprzedać. :)
Do czasu śmierci Jana Pawła II duchowieństwo rzymskokatolickie w Polsce było
jednomyślne w mojej sprawie. Śmierć Rabiczki i późniejsza śmierć JPII -- rozbiły
tę jedność. :)
Wiosną 2007 roku Wydział Prawa zamierzał zatrudnić mnie w charakterze podczłowieka,
zaś wiosną tego roku zamiar taki (nie na Prawie) miał jeden z ludzi -- niestety wiem
o tym zbyt mało, dlatego wolę nie pisać szczegółów.
Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
56. Data: 2009-12-20 22:57:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: kuba <k...@y...com>
On 20 Gru, 23:44, "Eneuel Leszek Ciszewski"
<p...@c...fontem.lucida.console> wrote:
> Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
> zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
> o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
> wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)
>
> --
> .`'.-. ._. .-.
> .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
> `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
> o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
??? ????? ? ?? ??????? -
57. Data: 2009-12-20 23:00:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"kuba" b...@g...goog
legroups.com
>> Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
>> zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
>> o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
>> wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)
> ??? ????? ? ?? ???????
Do Rosji też nie wybieram się. :)
"Eneuel Leszek Ciszewski" hgma4b$3e0$...@i...gazeta.pl
????? -- nie znam tego słowa
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
58. Data: 2009-12-21 08:40:38
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Sebastian <n...@n...com>
W dniu 2009-12-19 16:46, Janko Muzykant pisze:
> Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
> niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
> http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
> Można ściągnąć jeden rozdział demo.
> I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
> wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
> powiedzmy - głupie aż żal.
>
> A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w...
> powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji,
> estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem
> ktoś pyta...
Bo to nie jest książka dla zawodowców a przykładowy rozdział to
najgorsza część całej książki. To doskonały przewodnik dla osób, które
właśnie kupiły sobie pierwszy aparat. Największa wada to irytujące
poczucie humoru autora. To nie jest pozycja dla kogoś kto radzi sobie z
aparatem na tyle żeby wiedzieć dlaczego zdjęcie wyszło rozmazane,
prześwietlone czy za ciemne i zna podstawowe zasady kompozycji.
Nie rozumiem popularności książek tego autora ale nie widzę powodów do
narzekań na ich poziom. Wystarczy przekartkować w księgarni żeby się
zorientować, że to zupełny elementarz. W dodatku chyba sponsorowany
przez producenta Photoshop'a.
--
Pozdrawiam
Sebastian
-
59. Data: 2009-12-21 08:41:58
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 20 Gru, 22:48, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
> > Konkrety prosz , konkrety.
> Wystarczy wzi to w r ke - sk ad banalny, wr cz prostacki,
Skład klasyczny, oszczędny, elegancki; dużo treści, nie jakieś tam
obrazkowe biblie. Książka napisana kilkadziesiąt lat temu, wydana na
nowo, na szczęście nie spaskudzona "nowoczesnym" składem.
> troch b d w typograficznych, ot, nic ciekawego.
Konkrety proszę, konkrety, Bo jak na razie, to wyglądasz na typowy
kompleks małego fiutka.
> >> r wnie do banalne pytania jakie co jaki czas zadajesz pl.co
> > mp.dtp
> > Konkrety prosz , konkrety.
> NTG. Dla zainteresowanych jest przepastne archiwum gugla, gdzie wszystko le y.
Jak wyżej - konkrety, albo rzyci nie zawracaj.
Czarek
-
60. Data: 2009-12-21 08:42:59
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: kuba <k...@y...com>
On 21 Gru, 00:00, "Eneuel Leszek Ciszewski"
> "Eneuel Leszek Ciszewski"
>
> ????? -- nie znam tego słowa
----------------------------------------------------
---------------------------------------------------
Ja znam slowa ktore uzywasz, ale calego tekstu nie rozumie. Nie wiem o
co
masz pretensje, o to ze Cie z roboty usuneli? Nie pasujesz do "teamu"
i tyle
szukaj roboty gdzie indziej, albo idz na rente inwalidzka, i nie truj.
Jestes typem czlowieka nieprzystosowanego do zycia w grupie. Przestan
sie uzalac nad soba. Nie szkaluj ludzi, ktorych nie mamy szansy
wysluchac. Znajdz sobie grupe samopomocy skrzywdzonych przez
pracodawce. Moze byli pracownicy Biedronki Ci pomoga.