-
61. Data: 2017-07-07 23:00:56
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>> Gdyby nie było półprzewodników, a technika próżniowa dalej się
>> rozwijała, to świat mógłby wyglądać ciekawie...
>
> Nieciekawie - newsow by nie bylo, chyba, zebybysmy sie prze mikrofon
> klocili :-)
Instagrama by nie było, ale realizacja czegoś podobnego do Usenetu
przy dostępności wyłącznie techniki próżniowo-magnetycznej wydaje
mi się całkiem realna.
--
Jarek
-
62. Data: 2017-07-08 00:02:49
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnolvtes.g00.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Wyobrażam sobie powstanie próżniowych układów scalonych. Cyfrowych,
> o sporej skali integracji, bo analogowe były robione. W ogóle to
Czemu nie? Tylko dokąd byś dojechał? I z jakim skutkiem? Może tyle dobrze,
że raczej było by odporne na elektrostatykę, ale, jak byś rozwiązał problem
żarzenia lamp? Bo ja nie widzę takiej integracji, jeśli tam miałbyś
żarzenia. To musiało by IMHO być z zimnymi katodami. Masz super-układ, a to
ci nagle od wstrząsu, czy jakiegoś podskoku napięcia pyka filamencik jakiejś
kluczowej lampki i co, CAŁY super-układ leci do kibla, bo JEDNO włókienko
się zesrało... Pomijam już szklane banieczki, małe, to i cienkie...
> nieraz się zastanawiałem, dlaczego w pierwszych komputerach użyto
> przerzutników na lampach klasy ECC82. Choć dostępne były miniaturowe
> lampy wytwarzające kilkadziesiąt razy mniej ciepła. Najbardziej
> prawdopodobne jest tłumaczenie w rodzaju "stać nas na to, nie będziemy
> robić jakichś dziadowskich oszczędności, co to jest sto czy dwieście
> kilowatów wte czy wew te". Temu wszystkiemu patronowali przecież wojskowi.
A może bardziej chodziło o zrobienie tego na elementach już sprawdzonych w
boju, o znanych właściwościach?
Obskoczono by na dużych lampach, dopracowano, to wtedy wio, w kierunku
miniaturyzacji, cyzelować ulepszanie układu?
Wojskowi... Zwłaszcza oni nie mogą sobie pozwolić na to, by sprzęt nagle
zawiódł w środku akcji, jak w poprzednik akapicie napisałem, bo pykło małe
włókienko...
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
-
63. Data: 2017-07-08 00:09:40
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnolvtk8.g00.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Pan J.F. napisał:
>
>>> Gdyby nie było półprzewodników, a technika próżniowa dalej się
>>> rozwijała, to świat mógłby wyglądać ciekawie...
>>
>> Nieciekawie - newsow by nie bylo, chyba, zebybysmy sie prze mikrofon
>> klocili :-)
Oj, ja do dziś używam mikrofonu :)
> Instagrama by nie było, ale realizacja czegoś podobnego do Usenetu
> przy dostępności wyłącznie techniki próżniowo-magnetycznej wydaje
> mi się całkiem realna.
Wydaje mi się, że to można było zrobić już przed wojną!
Oczywiście, z pewnymi ograniczeniami wynikłymi z "technologii", ale...
Telex. Łączę się na specjalny, grupowy numer, np. do 10 abonentów, kto ma
coś do powiedzenia, palcuje, jakąś kilkudziesięcioznakową pamięć
przekaźnikową na centrali można by zrobić, by zbuforować wypowiedź, trzeba
by się oszczędzać, ale, przy pewnej dyscyplinie, dało by się nawet prosty
czat zrobić...
Czy o czymś takim myślałeś?
Bo nie wspominam o przypadkowych "czatach" telefonicznych, jak wybierak
wisiał w polu i abonenci masowo na to wpadali, słysząc się wzajemnie :)
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
-
64. Data: 2017-07-08 00:27:43
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
HF5BS pisze:
>> Wyobrażam sobie powstanie próżniowych układów scalonych. Cyfrowych,
>> o sporej skali integracji, bo analogowe były robione. W ogóle to
>
> Czemu nie? Tylko dokąd byś dojechał? I z jakim skutkiem? Może tyle
> dobrze, że raczej było by odporne na elektrostatykę, ale, jak byś
> rozwiązał problem żarzenia lamp?
Jasne, że teraz, w ciągu kilku minut, nie rozwiążę wszystkich problemów
jakie wtedy stłay przed ludzkością. Ale żarzenie i emisja elektronów
z katody w technice analogowej i cyfrowej to zupełnie różne rzeczy.
My teraz, po dziesięcioleciach rozwoju, doszliśmy do takiego obniżenia
napięcia rdzenia procesora, że ledwie rozróżnia się poziomy. Ale się
rozróżnia. Nie inaczej by było z techniką próżniową.
> Bo ja nie widzę takiej integracji, jeśli tam miałbyś żarzenia.
> To musiało by IMHO być z zimnymi katodami.
Z ledwie-ciepłymi. Pójdziemy na taki kompromis?
> Masz super-układ, a to ci nagle od wstrząsu, czy jakiegoś podskoku
> napięcia pyka filamencik jakiejś kluczowej lampki i co, CAŁY
> super-układ leci do kibla, bo JEDNO włókienko się zesrało...
Może nie włókno, może jakieś napylenie na ceramice...
> Pomijam już szklane banieczki, małe, to i cienkie...
No właśnie, dlaczego koniecznie szklane?
>> nieraz się zastanawiałem, dlaczego w pierwszych komputerach użyto
>> przerzutników na lampach klasy ECC82. Choć dostępne były miniaturowe
>> lampy wytwarzające kilkadziesiąt razy mniej ciepła. Najbardziej
>> prawdopodobne jest tłumaczenie w rodzaju "stać nas na to, nie będziemy
>> robić jakichś dziadowskich oszczędności, co to jest sto czy dwieście
>> kilowatów wte czy wew te". Temu wszystkiemu patronowali przecież wojskowi.
>
> A może bardziej chodziło o zrobienie tego na elementach już sprawdzonych
> w boju, o znanych właściwościach?
> Obskoczono by na dużych lampach, dopracowano, to wtedy wio, w kierunku
> miniaturyzacji, cyzelować ulepszanie układu?
> Wojskowi... Zwłaszcza oni nie mogą sobie pozwolić na to, by sprzęt nagle
> zawiódł w środku akcji, jak w poprzednik akapicie napisałem, bo pykło
> małe włókienko...
Przecież zawodził co chwilę. Można było oszacować złożoność obliczeń,
jakie da się wykonać na komputerze. Zanim się zepsuje. Psuł się średnio
raz dziennie, z obowiązku. Później obniżano napięcia, co zmniejszało
awaryjność wielokrotnie. Ale to później, bo wcześniej nie zrobiono badań
podstawowych dotyczące lamp w technice cyfrowej. Konstruktorzy konstruowali
je wedle zupełnie innych założeń. A jak już się we wszystkim połapali, to
przyszły tranzystory.
--
Jarek
-
65. Data: 2017-07-08 00:37:31
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
HF5BS pisze:
>> Instagrama by nie było, ale realizacja czegoś podobnego do Usenetu
>> przy dostępności wyłącznie techniki próżniowo-magnetycznej wydaje
>> mi się całkiem realna.
>
> Wydaje mi się, że to można było zrobić już przed wojną!
> Oczywiście, z pewnymi ograniczeniami wynikłymi z "technologii", ale...
> Telex. Łączę się na specjalny, grupowy numer, np. do 10 abonentów, kto
> ma coś do powiedzenia, palcuje, jakąś kilkudziesięcioznakową pamięć
> przekaźnikową na centrali można by zrobić, by zbuforować wypowiedź,
> trzeba by się oszczędzać, ale, przy pewnej dyscyplinie, dało by się
> nawet prosty czat zrobić...
Tak, można było. Rola technologii bardzo często jest przeceniana.
Postęp generują nie ci, którzy wymyślą mocniejszy silnik. Tylko ci,
co mają pomysł jak wykorzystać to, co jest już dostępne.
> Czy o czymś takim myślałeś?
> Bo nie wspominam o przypadkowych "czatach" telefonicznych, jak wybierak
> wisiał w polu i abonenci masowo na to wpadali, słysząc się wzajemnie :)
Niczego konkretnego nie miałem na myśli. Tylko wiem, że zawsze mając
jakąś potrzebę i dysponując określonymi środkami da się tę potrzebę
zaspokoić jak najlepiej. Czy ktoś wyobraża sobie dzisiaj księgowość
bez komputerów? A przecież całe wieki obywano się bez nich. Usenet
może w ogóle nie jest dzisiaj potrzebą, bo środki są, ale chętnych
mało.
Jarek
--
duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe.
-
66. Data: 2017-07-08 12:03:37
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnom02mv.l5p.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
>> Czemu nie? Tylko dokąd byś dojechał? I z jakim skutkiem? Może tyle
>> dobrze, że raczej było by odporne na elektrostatykę, ale, jak byś
>> rozwiązał problem żarzenia lamp?
>
> Jasne, że teraz, w ciągu kilku minut, nie rozwiążę wszystkich problemów
> jakie wtedy stłay przed ludzkością. Ale żarzenie i emisja elektronów
> z katody w technice analogowej i cyfrowej to zupełnie różne rzeczy.
Skoro świetlówki w lapach są CCFL, a skrót ten rozwija się mniej więcej na
"świetlówka z zimną katodą", to się da... tylko dokąd to da się zmniejszać?
> My teraz, po dziesięcioleciach rozwoju, doszliśmy do takiego obniżenia
> napięcia rdzenia procesora, że ledwie rozróżnia się poziomy. Ale się
> rozróżnia. Nie inaczej by było z techniką próżniową.
Ja myślę, że trzeba by jeszcze rozwiązać problem wzajemnego wpływu
poszczególnych komórek. Bo tak, jak wierzę, że da się zrobić lampeczkę CC i
wielkości ziarnka maku, tylko chyba nie w szkle i kosztować będzie w
chu^Holerę, tak nie bardzo widzę wyeliminowanie wzajemnych wpływów. Chyba,
że będą na tyle małe, że w połączeniu z cyfrowością układu, będzie to do
zlekceważenia.
>
>> Bo ja nie widzę takiej integracji, jeśli tam miałbyś żarzenia.
>> To musiało by IMHO być z zimnymi katodami.
>
> Z ledwie-ciepłymi. Pójdziemy na taki kompromis?
Ale ja pójdę na każdy kompromis, tylko naciskam na wyrzucenie tradycyjnego
żarzenia, bo z miniaturyzacją i druciki żarzenia katod też będą musiały
zmaleć. A to urodzi kolejne problemy, że trzeba się będzie obchodzić z nimi
delikatniej, jak ze zgniłym jajkiem w przegrzanym reaktorze. Jeśli
rozwiążemy inaczej grzanie katod, w ogóle, ich emisję, to ja jestem za.
>
>> Masz super-układ, a to ci nagle od wstrząsu, czy jakiegoś podskoku
>> napięcia pyka filamencik jakiejś kluczowej lampki i co, CAŁY
>> super-układ leci do kibla, bo JEDNO włókienko się zesrało...
>
> Może nie włókno, może jakieś napylenie na ceramice...
Jako żarzenie? Hmm... marnie to widzę. Prędzej jakiś czynnik zapodawany z
zewnątrz, a nie wpływający, bądź z pomijalnym wpływem na wlaściwości
komórek. Na szybko - odpowiednik promiennika podczerwieni siejący w katody i
grzejący je. A wtedy te katody już sobie poemitują. Byle anod nie przygrzać,
bo lampka będzie do dupy.
>
>> Pomijam już szklane banieczki, małe, to i cienkie...
>
> No właśnie, dlaczego koniecznie szklane?
Przy takiej miniaturyzacji to nawet nie widzę szkła, bo się rozsypie, zanim
na miejsce trafi, albo padnie od drgań, jak teściowa pierdnie w drugim
pokoju. Może, jeśli napięcie będzie niezbyt duże, to od razu bańka lampy
jako anoda, odpowiednio zaizolowana od pozostałych? Materiał, to metal
jakiś, albo odpowiedni, przewodzący kompozyt. Złotym drucikiem jako kontakt
chipa z wyprowadzeniami i mamy scalaczka... Może bańka ze złota, bo ono
bardzo kowalne i od razu z anody można zrobić wyprowadzenie, tylko, czy
mechanicznie wytrzyma eksploatację, przez najbliższe 5 lat? Bo złoto też
miękkie chyba jest?
>> Wojskowi... Zwłaszcza oni nie mogą sobie pozwolić na to, by sprzęt nagle
>> zawiódł w środku akcji, jak w poprzednik akapicie napisałem, bo pykło
>> małe włókienko...
>
> Przecież zawodził co chwilę. Można było oszacować złożoność obliczeń,
> jakie da się wykonać na komputerze. Zanim się zepsuje. Psuł się średnio
> raz dziennie, z obowiązku. Później obniżano napięcia, co zmniejszało
Przecież ENIAC robił jaja, jak mu lampy padały. Ale, czy ktoś nie przysolił
za dużego żarzenia i na anodzie?
> awaryjność wielokrotnie. Ale to później, bo wcześniej nie zrobiono badań
No właśnie. Jednak trochę czasu zmarnowano. Krótkofalowcy przedwojenni
lubili dowalać lampom, a te, potrafiły w środku kluczowej łączności oznajmić
to, co Max Paradys, że nie wstanie, tak będzie leżał. Na szybko -
http://www.sq9nfi.pzk.pl/mysite/index.php/2016/12/05
/tadeusz-heftman-tpax-wykonal-pierwsza-potwierdzona-
lacznosc-holendrem-kate-n0pm/
p. Tadeusz przywalił za dużo na żarzenie i skutek wiadomy, owa łączność nie
została "po bożemu" zakończona.
Czemu radio dziadka potrafi latami bez awarii działać?
> podstawowych dotyczące lamp w technice cyfrowej. Konstruktorzy
> konstruowali
> je wedle zupełnie innych założeń. A jak już się we wszystkim połapali, to
> przyszły tranzystory.
No tak... Bardeen, Brattain, Shockley, o ile nazwisk nie pomyliłem...
Ale... serio nikt nie rozwijał lamp?
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
-
67. Data: 2017-07-08 13:31:54
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
HF5BS pisze:
>> Jasne, że teraz, w ciągu kilku minut, nie rozwiążę wszystkich problemów
>> jakie wtedy stłay przed ludzkością. Ale żarzenie i emisja elektronów
>> z katody w technice analogowej i cyfrowej to zupełnie różne rzeczy.
>
> Skoro świetlówki w lapach są CCFL, a skrót ten rozwija się mniej więcej na
> "świetlówka z zimną katodą", to się da... tylko dokąd to da się zmniejszać?
W tej świetlówce chodzi o to, że potrafi wystartować z zimną. Normalnie w
czasie pracy jest ledwie ciepła. Ale to całkiem inny problem -- świtlówka
nie jest lampą próżniową.
>> My teraz, po dziesięcioleciach rozwoju, doszliśmy do takiego obniżenia
>> napięcia rdzenia procesora, że ledwie rozróżnia się poziomy. Ale się
>> rozróżnia. Nie inaczej by było z techniką próżniową.
>
> Ja myślę, że trzeba by jeszcze rozwiązać problem wzajemnego wpływu
> poszczególnych komórek. Bo tak, jak wierzę, że da się zrobić lampeczkę
> CC i wielkości ziarnka maku, tylko chyba nie w szkle i kosztować będzie
> w chu^Holerę, tak nie bardzo widzę wyeliminowanie wzajemnych wpływów.
> Chyba, że będą na tyle małe, że w połączeniu z cyfrowością układu,
> będzie to do zlekceważenia.
Jest wiele problemów, ale nie takich, by nie dało się ich rozwiązać.
Całkiem realne wydaje mi się osiągnięcie "technologii 1mm". Może to
się wydawać ogromne w prorównaniu z dzisiejszymi nanometrami, ale byłby
to niezły wynik. Mikroprocesor Motorola 6800 miał 6800 tranzystorów.
Upchanie lampowego komputera na metrze kwadratowym to byłoby coś.
A technika lampowa jest bardziej 3D, więc może zamiast naleśnika
niewielka kostka.
>>> Masz super-układ, a to ci nagle od wstrząsu, czy jakiegoś podskoku
>>> napięcia pyka filamencik jakiejś kluczowej lampki i co, CAŁY
>>> super-układ leci do kibla, bo JEDNO włókienko się zesrało...
>>
>> Może nie włókno, może jakieś napylenie na ceramice...
>
> Jako żarzenie? Hmm... marnie to widzę.
Dlaczego właściwie? Myślę, że dobry kierunek. Można też napylić same
katody tysiąca lamp na jednej płycie, która jest ogrzewana centralnie.
Poza tym wydaje mi się możliwa w realizacji lampa w technologii planarnej
-- elekrody (w tym grzana katoda) napylone obok siebie na powierzchni
szkła albo ceramiki.
>>> Pomijam już szklane banieczki, małe, to i cienkie...
>> No właśnie, dlaczego koniecznie szklane?
>
> Przy takiej miniaturyzacji to nawet nie widzę szkła, bo się rozsypie,
Szkło nie jest tak delikatne, gdy jest w małych elementach. Paradoksalnie
taki układ scalony mógłby mieć szklane wnętrze zamknięte w metalowym
pudełku.
>> podstawowych dotyczące lamp w technice cyfrowej. Konstruktorzy
>> konstruowali je wedle zupełnie innych założeń. A jak już się we
>> wszystkim połapali, to przyszły tranzystory.
>
> No tak... Bardeen, Brattain, Shockley, o ile nazwisk nie pomyliłem...
> Ale... serio nikt nie rozwijał lamp?
Rozwijał "wyczynowo". Z tranzystorami też tak było. Dopiero po czasie
przychodi taki moment, że zaczyna się robić tak, by było małe, tanie
i spełniało wcześniej ustalone warunki.
--
Jarek
-
68. Data: 2017-07-08 15:40:49
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnom039b.l5p.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
>> Telex. Łączę się na specjalny, grupowy numer, np. do 10 abonentów, kto
>> ma coś do powiedzenia, palcuje, jakąś kilkudziesięcioznakową pamięć
>> przekaźnikową na centrali można by zrobić, by zbuforować wypowiedź,
>> trzeba by się oszczędzać, ale, przy pewnej dyscyplinie, dało by się
>> nawet prosty czat zrobić...
>
> Tak, można było. Rola technologii bardzo często jest przeceniana.
> Postęp generują nie ci, którzy wymyślą mocniejszy silnik. Tylko ci,
> co mają pomysł jak wykorzystać to, co jest już dostępne.
Ale dziś już tak wprost nie da się powiedzieć, że coś się rozwinęło. Taki
FB, niby to i owo rozwinął, przy okazji wypaczył stawiając do rangi
królewskiej sprawy typu "Pudelek", czy majtki Miley Cyrus, które założyła,
bądź ich nie założyła, ale taką komunikację, jak my tu, Usenetowcy, cofnął
do w sumie niewiadomego mi etapu, rozpieprzył ją tak naprawdę bez dobrej
alternatywy. Nawet NK, która miała spotkać znów kolegów zz dawnej szkoły,
też mi przed urodzinami wciska, abym "założył wydarzenie", fiuta sfocę i
wystawię, takie wydarzenie.
Ergo - wykorzystać to mało, jeszcze wypadało by zrobić to dobrze.
>
>> Czy o czymś takim myślałeś?
>> Bo nie wspominam o przypadkowych "czatach" telefonicznych, jak wybierak
>> wisiał w polu i abonenci masowo na to wpadali, słysząc się wzajemnie :)
>
> Niczego konkretnego nie miałem na myśli. Tylko wiem, że zawsze mając
> jakąś potrzebę i dysponując określonymi środkami da się tę potrzebę
> zaspokoić jak najlepiej. Czy ktoś wyobraża sobie dzisiaj księgowość
Dużo byśmy mogli mieć, byśmy tylko chcieli chcieć... jakoś tak to było.
> bez komputerów? A przecież całe wieki obywano się bez nich. Usenet
Czasem nawet się zastanawiam... że jakbym miał firmę i chciał zatrudnić
księgową, to obowiązkowo taką, która umiała by to ogarnąć bez komputera.
Oczywiście, byłby on w firmie i wspomagał "Panią Krysię", ale w razie
ruskiej awarii, aby pociągnęła ona temat do końca.
> może w ogóle nie jest dzisiaj potrzebą, bo środki są, ale chętnych
> mało.
Sami nie uciekli. Sztuczne twory wytworzyły sztuczną potrzebę, która okazała
się silniejsza od naturalnej potrzeby komunikacji - i mamy to, co mamy.
Dziwnie zbieżne są statystyki Usenetu, z uruchomieniem "fejsa"...
> duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe.
Cóż poradzisz... Najlepiej Pudelka nie czytać, oczy nie zobaczą, sercu żal
nie będzie. Że jakaś cele-prytka gaci nie założyła, albo wszyscy sutek
zobaczyli, albo jakaś aktorka ma jędrną/pomarszczoną dupę, itd... Łoch,
ku... sensacja-armageddon...
O, a ja sobie to obejrzę, aż się miło na sercu robi: (w każdym razie,
przyzchylnie patrzę, jeśli ktoś ratuje myśl ludzką, bez ogłupiającego
komputera, lubię w ogóle stare maszynownie, będące w dobrym stanie, sprawne,
nie muszą być ładne, muszą być sprawne i bezpieczne)
https://www.youtube.com/watch?v=u066gWPdp8E pomoc maszynie
https://www.youtube.com/watch?v=7n3LyYXf0yw przywrócenie do ruchu po ponad
20 latach
https://www.youtube.com/watch?v=GZ8D90DVe7Y a tu po 25 latach
W ogóle, gość ma więcej filmów, które warto obejrzeć.
Ja też oglądam fotografie roślin w naturalnym środowisku, najlepiej
uspokajają.
Kwiaty ma grzędach tak sobie, a ikebany (z wyjątkiem kwiatów choćby w
doniczkach), czy kwiaty w wazonach, choć piękne, są takie smutne, bo
umierają dla naszej próżności...
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
-
69. Data: 2017-07-08 16:33:17
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnom1glb.g81.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
CCFL
> W tej świetlówce chodzi o to, że potrafi wystartować z zimną. Normalnie w
> czasie pracy jest ledwie ciepła. Ale to całkiem inny problem -- świtlówka
Ona potrafi być nieźle ciepła.
> nie jest lampą próżniową.
Wiadomo, coś musi rozjarzyć luminofor.
Ale cokolwiek, jeśli udało by się zrobić z tego lampę z opcją jakiejś
operacji logicznej...?
> Jest wiele problemów, ale nie takich, by nie dało się ich rozwiązać.
> Całkiem realne wydaje mi się osiągnięcie "technologii 1mm". Może to
Podobno dla chcącego itd...
> się wydawać ogromne w prorównaniu z dzisiejszymi nanometrami, ale byłby
> to niezły wynik. Mikroprocesor Motorola 6800 miał 6800 tranzystorów.
Zrobić na stykowych tranzystorach Brattaina i Shockleya :) (HINT: rozmiar)
> Upchanie lampowego komputera na metrze kwadratowym to byłoby coś.
Bardzo byłbym ciekaw efektów, choć przyzpuszczam też, że bez chłodzenia by
się nie obyło. Może same lampki by nawet wytrzymały, skoro mnie się udało
ECC85 z czerwoną anodą używać i działała... ale, poszczególne izolacje,
wzajemne grzanie, a to mogło by pogorszyć jakość pracy. Bo z pewnością
ostudzone wróci do sprawności.
Takich warstewek trochę, pamięć może na koralikach ferrytowych, albo
rtęciowa :), w domciu miało by się fajne urządzenie, które przy okazji
załatwiło by sprawę ogrzewania pomieszczeń :)
> A technika lampowa jest bardziej 3D, więc może zamiast naleśnika
> niewielka kostka.
Nie inaczej. Zresztą rzecz chyba i technice półprzewodnikowej znana, tylko
czy tak powszechna? Kiedys miliona w cm^3 trzeba było ponoć ciekłym azotem,
a dziś paznokietek uSD 32 giga w temperaturze pokojowej trzeba uważać, by z
oczu nie zniknął, bo taki mały... a jakoś chłodzić go specjalnie nie
muszę... Ciekawe, ile GB, czy nawet TB, upchnęło by się dziś w 1 cm^3?
>>> Może nie włókno, może jakieś napylenie na ceramice...
>>
>> Jako żarzenie? Hmm... marnie to widzę.
>
> Dlaczego właściwie? Myślę, że dobry kierunek. Można też napylić same
> katody tysiąca lamp na jednej płycie, która jest ogrzewana centralnie.
No, to już się zbliża do tego, co myślałem o grzaniu katod. Tylko teraz, czy
chcesz mieć jedną "wielką" katodę z bezpośrednim żarzeniem, czy próbować się
bawić, w oddzielenie żaru od poszczególnych katod? Czy może jednak próbować
pójść w kierunku zimnej emisji, żeby grzać nie trzeba było? Może przy tak
małych rozmiarach da się zrobić, że poleci na CC? (cold cathode)
> Poza tym wydaje mi się możliwa w realizacji lampa w technologii planarnej
> -- elekrody (w tym grzana katoda) napylone obok siebie na powierzchni
> szkła albo ceramiki.
Aby działało, było powtarzalne i nie rodziło negatywnych skutków, jeśli w
tej baterii lampek, którejś jednak się zesra grzanie? W sumie pomysł z
centralnym grzaniem jest niezły, ale, czy nie pogorszy to autonomii
pojedynczych komórek lampowych?
> Szkło nie jest tak delikatne, gdy jest w małych elementach. Paradoksalnie
> taki układ scalony mógłby mieć szklane wnętrze zamknięte w metalowym
> pudełku.
No, jeszcze dobry gatunek szkła, coś jak światłowody, gdzie miącham
włókienkiem, a ono bardziej wydaje się nylonowią żyłką, niż kawałkiem szkła,
które zresztą jest cieczą (kwestia definicji). Tak sobie pomyślałem, czy
dało by się wykorzystać ciekłość szkła?
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
PS Przepraszam za literówki, nie wszystkie jestem w stanie poprawić...
-
70. Data: 2017-07-08 23:29:12
Temat: Re: Czy mi się przyśniło, czy były kiedyś takie bateryjki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
HF5BS pisze:
>> W tej świetlówce chodzi o to, że potrafi wystartować z zimną. Normalnie w
>> czasie pracy jest ledwie ciepła. Ale to całkiem inny problem -- świtlówka
>
> Ona potrafi być nieźle ciepła.
Nie ma stuprocentowej sprawności.
>> nie jest lampą próżniową.
>
> Wiadomo, coś musi rozjarzyć luminofor.
Kineskop jest lampą próżniową.
> Ale cokolwiek, jeśli udało by się zrobić z tego lampę z opcją jakiejś
> operacji logicznej...?
Tyratron na przykład.
[...]
>>>> Może nie włókno, może jakieś napylenie na ceramice...
>>>
>>> Jako żarzenie? Hmm... marnie to widzę.
>>
>> Dlaczego właściwie? Myślę, że dobry kierunek. Można też napylić same
>> katody tysiąca lamp na jednej płycie, która jest ogrzewana centralnie.
>
> No, to już się zbliża do tego, co myślałem o grzaniu katod. Tylko teraz,
> czy chcesz mieć jedną "wielką" katodę z bezpośrednim żarzeniem, czy
> próbować się bawić, w oddzielenie żaru od poszczególnych katod?
Przecież nie wymyślimy w jednej chwil tego, co normalnie jest wynikiem
ewolucji w technice. Być może dałoby się opanować technikę napylania
warstw przewodzących i izolujących, która pozwala na odizolowanie
grzałki będącej pod katodą.
>> Poza tym wydaje mi się możliwa w realizacji lampa w technologii
>> planarnej -- elekrody (w tym grzana katoda) napylone obok siebie
>> na powierzchni szkła albo ceramiki.
>
> Aby działało, było powtarzalne i nie rodziło negatywnych skutków,
> jeśli w tej baterii lampek, którejś jednak się zesra grzanie?
W tej alternatywnej rzeczywistości ktoś mógłby też wpaść na pomysł,
który disiaj pozwala nam na korzystanie z pamięci, które nie do
końca są sprawne. Programowe omijanie wadliwych komórek.
>> Szkło nie jest tak delikatne, gdy jest w małych elementach. Paradoksalnie
>> taki układ scalony mógłby mieć szklane wnętrze zamknięte w metalowym
>> pudełku.
>
> No, jeszcze dobry gatunek szkła, coś jak światłowody, gdzie miącham
> włókienkiem, a ono bardziej wydaje się nylonowią żyłką, niż kawałkiem
> szkła, które zresztą jest cieczą (kwestia definicji). Tak sobie
> pomyślałem, czy dało by się wykorzystać ciekłość szkła?
Wata szklana też tak się zachowuje. A robiona jest z butelek po piwie.
--
Jarek