-
301. Data: 2011-10-01 10:33:19
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 1 Oct 2011 10:23:17 +0200, Cavallino napisał(a):
> Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
>>> "Film zostal usuniety przez uzytkowanika "
>>> Chyba wstydzi sie swoich wyczynow...
>> Ma czego :(
>
> Bo nie wytrzymam i normalnie odkopię opisy popisów Romana sprzed paru lat.
> Ja rozumiem, że można stetryczeć, ale żeby aż tak?
Ale Roman nie wykonywal jakis zaskakujacych manewrach na jezdni, tylko
wsiadal, zapalal swiatla, wyjezdzal nna lewy pas i dopiero wtedy wciskal
gaz do dechy i trzymal przez 100km :-)
A jak nie czul dobrze samochodu to zwolnil.
A jak raz przesadzil, to napisal ze sie wstydzi :-)
J.
-
302. Data: 2011-10-01 10:40:40
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>
W dniu 2011-10-01 10:30, Cavallino pisze:
> Jak 100 to dla Ciebie zapierdalanie, to jeździsz po dziadkowemu jak
> najbardziej.
W warszawskich i innych miejskich korkach 100 to często jednak za dużo,
zwłaszcza, że są miejsca gdzie pusta droga zakręca a tam już wszystko
stoi. Obejrzyj sobie zestawienie za ostatni miesiąc wypadków na:
Modlińskiej, Trasie Siekierkowskiej na zjazdach w Witosa, na
Sobieskiego. To tak samo szerokie ulice, tylko niestety np. na TS są
łuki na estakadach gdzie zupełnie nic nie widać i te miejsca się
korkują. Wtedy taki lecący 100 nagle się orientuje że wjechał w korek
tylko że już miejsca brak na cokolwiek. Mieszkam niedaleko i nie ma dnia
żeby ktoś tam nie przywalił. A za slalomik 100km/h to naprawdę powinni
PJ zabierać. Co ciekawsze, gdyby to zrobił motocyklista to miałbyś
zapewne krańcowo inny pogląd, czyż nie?:>
> I możesz sobie uważać co chcesz, faktów nie zmienisz.
Dokładnie, nawet tych wybiórczych. 100km/h w mieście na korkujących się
trasach to debilizm pierwszej wody.
> Po czynach poznaje się ludzi, nie po deklaracjach.
O to to...:)
--
MZ
-
303. Data: 2011-10-01 10:41:45
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:1blirmkv653ta$.1353vjkmq9wda.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 1 Oct 2011 10:23:17 +0200, Cavallino napisał(a):
>> Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
>>>> "Film zostal usuniety przez uzytkowanika "
>>>> Chyba wstydzi sie swoich wyczynow...
>>> Ma czego :(
>>
>> Bo nie wytrzymam i normalnie odkopię opisy popisów Romana sprzed paru
>> lat.
>> Ja rozumiem, że można stetryczeć, ale żeby aż tak?
>
> Ale Roman nie wykonywal jakis zaskakujacych manewrach na jezdni, tylko
> wsiadal, zapalal swiatla, wyjezdzal nna lewy pas i dopiero wtedy wciskal
> gaz do dechy i trzymal przez 100km :-)
No i megrims tak samo zrobił, a że w mieście?
Zdarza się, po co miasto jest na końcu autostrady?
-
304. Data: 2011-10-01 10:42:47
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "MZ" <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:j66jlv$cqr$1@news.onet.pl...
>W dniu 2011-10-01 10:30, Cavallino pisze:
>> Jak 100 to dla Ciebie zapierdalanie, to jeździsz po dziadkowemu jak
>> najbardziej.
> W warszawskich i innych miejskich korkach 100 to często jednak za dużo,
Gdzieś za dużo, gdzie indziej w sam raz.
Zależy od okoliczności, a nie od wartości.
Pieprzenie że na pustej trzypasmowej drodze 100 to zapierdalania to typowy
objaw kapelusznictwa, nic więcej nie trzeba.
-
305. Data: 2011-10-01 10:45:09
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 01 Oct 2011 01:30:13 +0200, Krzysiek Kielczewski napisał(a):
> On 2011-09-30, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
>>> Z trzeciej (IMO) dobrze by było, żeby w tak dyskusyjnej sprawie decyzje
>>> podjął sąd, a nie nie policjant z drogówki. Nie każdy z nich jest
>>> orłem...
>>
>> Kazdy ma prawo sie nie zgodzic z orzeczeniem i mandatu nie przyjac.
>
> A w marcu będą przymrozki. Oczywistość za oczywistość :) Tyle, że (już
> bardziej serio) rzeczywistość skrzeczy, na przykład patrz na kolizję
> taksiarza ze świeżo upieczonym kierowcą: taksiarz go przegada bez
> względu na to czyja była wina.
Ale przyjada policjanci, moze dlatego ze sa orlami, a moze dlatego ze nie
sa - i zastosuja jakas swoja regulke - pan ma rozbite drzwi, to pan
zajechal droge ... i na nic prozne gadanie..
J.
-
306. Data: 2011-10-01 11:00:58
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 01 Oct 2011 01:09:42 +0200, Marek Giżyński napisał(a):
> megrimgs nie jest winnym tego zdarzenia. Jeśli ktokowiek udowodni mu
> przekroczenie prędkości będzie co najwyżej wspólwinnym. Zaznaczam - jeśli.
>
> Ograniczone zaufanie swoją drogą - ale w tym przypadku nie ma to nic do
> rzeczy odnośnie odpowiedzialności za to co się stało. Jeszcze tego by
> brakowało, że za niezachowanie zasady ograniczenia zaufania ktoś miałby
> być winnym kolizji. :D
Gdyby tam jakis trup byl, to nie zdziw sie ze byloby dwoch oskarzonych (no
chyba ze jeden nie zyje). I bylby to jeden z zarzutow dla megrimsa -
powinien jechac 50 i hamowac na widok dziwnie jadacego pojazdu.
> Już tu pisali tacy co WIEDZĄ, że gdyby byli na jego miejscu to ominęliby
> przygłupa z kombi lewą stroną.
Bo po prostu z zasady wyprzedzaja z lewej. Co moze niekoniecznie chroni
przed kolizja, bo delikwent moze i w lewo skreci.
A tu czasu bylo malo i wyprzedzanie z prawej moglo zaskoczyc.
A cos przeszkadszalo wyprzedzic normalnie z lewej ?
Lewy pas zajety bo to male sciganko bylo ? :-)
> Rozumiem, że Ty nawet jeśli masz pierwszeństwo to zwalniasz praktycznie
> do zera i puszczasz ludzi z podporządkowanej, aby na owy cmentarz nie
> trafić?
"A jak tam bedzie jechal moj szwagier" ? :-)
Mnie sie tam zdarza puszczac tych z podporzadkowanej. Oczywiscie o ile
warunki sprzyjaja.
J.
-
307. Data: 2011-10-01 11:02:35
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>
W dniu 2011-10-01 01:09, Marek Giżyński pisze:
> W dniu 2011-09-30 16:14, MZ pisze:
>> W dniu 2011-09-30 16:09, Marek Giżyński pisze:
>>> Człowieku - koleś stanął w poprzek prawego pasa. CZY TO JEST WG CIEBIE
>>> NORMALNE ZACHOWANIE NA DRODZE?
>>>
>> Człowieku, koleś mógł nawet stanąć tam na boku - nie jest to normalne,
>> ale MOŻE się zdarzyć. Dlatego obowiązuje zasada ograniczonego zaufania
>> na drodze i jeśli tego nie rozumiesz to powinieneś schować PJ do
>> szuflady. Systemy i szybkie auto nie zwalniają z myślenia, mimo że może
>
> Pisałem to odnośnie tego: "Kolizja nastąpiła bezpośrednio w
> wyniku próby nie oszukujmy się rutynowo-brawurowego ominięcia".
>
> megrimgs nie jest winnym tego zdarzenia. Jeśli ktokowiek udowodni mu
> przekroczenie prędkości będzie co najwyżej wspólwinnym. Zaznaczam - jeśli.
Gdyby sprawa trafiła do sądu to już tej niewinności nie byłbym taki
pewien. Wyobraź sobie trochę zmodyfikowaną sytuację, do której przy
dobrym papudze można zaistniałą podciągnąć:
Facet w C-klasie wyjeżdża z posesji, wyjeżdża jak pipa bo na środkowy
pas, po czym kątem oka w lusterka orientuje się że za nim na tym pasie
leci z prędkością ponadnormatywną na ten odcinek AMG i ..co?
Całkiem naturalnym i DO PRZEWIDZENIA jest, że C-klasa będzie próbować
zjechać na PRAWY pas, żeby nie blokować AMG drogi. Bo tak stanowią
przepisy (o ruchu prawostronnym) i tak nakazuje logika. Fakt, że ten
ewidentnie próbował skręcić w kolejna posesję, ale GDYBY tego nie
zrobił, gdyby tylko chciał zjechać na prawy pas to można przyjąć, że
mógłby próbować ustąpić megrismowi drogi zjeżdżając na PRAWO. I wtedy
manewr megrisma polegający na bezmyślnej próbie wyprzedzenia marudera
prawym pasem byłby ewidentnie do zakwalifikowania jako przyczyna
wypadku. Dlatego po raz kolejny radzę wszystkim zastanowić się nad
bezpieczeństwem (bo fakt, PORD pozwala to robić w takich warunkach)
wyprzedzania odruchowo z prawej strony.
--
MZ
-
308. Data: 2011-10-01 11:06:54
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: "Pa_blo" <i...@M...PYLY>
Użytkownik "megrims" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:j62re4$phq$...@u...news.interia.pl...
> Policja wypadkowa przyjechała i nie miała wątpliwości kto był
> winien. O prędkości nie było nawet mowy.
Oni zawsze ida na latwizne wiec nie sugeruj sie, prawnik ubezpieczalni i sad
moze miec inne zdanie. Udawadnianie komus nadmiernej predkosci jest trudne
ale jesli prawnik ubezpieczlani wykaze (np na podstawie filmu) iz mialo to
bezposredni wplyw na zaistnienie zdazenia, to niezawisly sedzia moze orzec
np wspolwine. A nie daj boze jesli skonczyl Ci sie przeglad 2 dni
wczesniej... to nici z AC.
--
Picasso
-
309. Data: 2011-10-01 11:19:15
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: DoQ <p...@g...com>
W dniu 01-10-2011 01:45, to pisze:
>> Oj, a gdyby to był Ghostrider napierający z prawej strony to już by Ci
>> nie było szkoda :P
> Słaba analogia. :>
Ależ doskonała wręcz :)
Motocyklista odkręca po czym zaczyna zmieniać pas na który chciał się
wbić akurat kierowca samochodu. Gdy zaczynał wykonywać manewr, na prawym
nic nie jechało - skąd mógł wiedzieć, że motocyklista zacznie mocno
napierać w tą samą stronę? Patrz w lusterka? Motocykle som fszendzie?:)
A krytyka motocyklisty czym jest? Zazdrością posiadania szybkiego
motocykla?;)
Pozdrawiam
Paweł
-
310. Data: 2011-10-01 11:39:25
Temat: Re: z cyklu czyja wina
Od: MarKol <m...@d...null>
Rychu wrote:
> W dniu 2011-09-29 19:53, megrims pisze:
>> No i c63 nie dojechało do Katowic.
>> http://www.youtube.com/watch?v=q722Zz4_OCs
>> Szkoda całkowita
>
> Oczywista, że jego.
>
> PS. Jak widać znów się wysypało stado pajaców, którzy
> po obejrzeniu jednego filmu wszystko doskonale wiedzą.
> Oczywiście jadąc również by wiedzieli, że gościa trzeba
> wyprzedzić z lewej, a nie prawej, a najlepiej to
> się w ogóle zatrzymać i mu pomachać ręką, żeby zjechał.
To chyba jasne jak slonce, ze jesli nie jestes w stanie przewidziec
rozwoju wypadkow na drodze (jak bylo tutaj) to nalezy zwolnic a nawet
zatrzymac sie.
Przez takie teorie, ktore wyglaszasz w tym poscie tylko ferment siejesz.
Zasada jest prosta i ta sama od lat. Nie widzisz, nie wiesz co sie
stanie (masz uzasadnione watpliwosci) to nie jedziesz. Prosta zasada.
A czarowanie rzeczywistosci przez takie wypowiedzi jak twoja nic tu nie
zmieni.
Dodatkowo po przemysleniu sprawy ja na tym filmiku nie zauwazylem
zadnego zajechania. Zajechanie to jest jak ktos sie porusza danym pasem
a drugi na ten pas wtargnie. A tam, zaden sie nie poruszal tylko oba
pojazdy zmierzaly dopiero w kierunku prawego pasa. W ostatecznosci to
ten z tylu ma zachowac bezpieczna odleglosc i uwazac na to co sie dzieje
z przodu.
Bo rozumiem gdyby ten gosc wjechan na ten prawy pas i stanal (w koncu
obaj rownoczesnie zmieniali pas) to juz nikt by nie mial watpliwosci co
do tego, ze to ten z tylu wjechal w kuper.
--
mk4