eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieriaco zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 104

  • 41. Data: 2017-03-21 14:11:42
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu wtorek, 21 marca 2017 21:22:55 UTC+9 użytkownik bartekltg napisał:
    > On 20.03.2017 15:55, Konrad Anikiel wrote:
    >
    > > Kompletnie nikt nie widzi że w szkole program nauczania napisany jest
    > > bez składu, niedorzecznie podzielony na przedmioty. Przykład: Język
    > > Polski i historia to dwa aspekty tego samego przedmiotu. No więc
    > > czemu nikt do dzisiaj nie potrafi ich zsynchronizować tak żeby
    > > kolejne lekcje w danym dniu były o tym samym okresie?
    >
    > Z grubsza są, bo oba idą chronologicznie, ale...
    > Ciężko by było obu nauczycieli zsynchronizować. Jednemu się obsunie,
    > to drugi przecież nie będzie czekał.
    > A co istontijesze, na ten sam okres na polskim i historii przeznacza
    > się różną ilość czasu.
    >
    >
    >
    > > Zresztą
    > > matematykę tak samo możnaby wykładać okresami historycznymi, bo tak
    > > się rozwijała.
    >
    > Dlaczego?
    > Co to da?
    >
    >
    > > Dajcie temu dzieciakowi spójną wizję procesu rozwoju
    > > naszej cywilizacji, a coś z tego zrozumie. A tak, to ma na przemian
    > > inne okresy historyczne, inne idee, inne procesy, wymieszane tak jak
    > > się plan lekcji ułożył. Ta matematyka to w ogóle jest w szkole uczona
    > > kompletnie bez żadnego odniesienia do tego jak się rozwijała.
    >
    > Żeby pokazać rozwój jakjeś nauki, trzeba pokazać błędne ścieżki.
    > Inaczej, czyli wybierając poprawne i przydatne z dzisijeszego puntu
    > widzenia częśći, stworzy sie dość mylny obraz rozwoju nauki.
    > A na opisywanie wszystkiego nie ma czasu;-)
    >
    >
    > > Jak te
    > > dzieciaki nie widzą w tym żadnego sensownego procesu, tylko z dupy
    > > wzięte kolejne rozdziały w książce, to co one mają z tego zrozumieć?
    >
    > W ksiązce do matematyki kolejne tematy (i poziom niżej,
    > informacje/cwiczenia/zadania) powinne być ułożone tak, by
    > jedne z drugich wynikały. I tak jest (było gdy mnie uczyli).
    > To nie ma wiele wspolnego z historycznym rozwojem matematyki.
    >
    >
    > > Mają na pamięć się nauczyć tego co akurat trzeba zrozumieć, a nie
    > > zapamiętać?
    >
    > Mają na pamięć... a nie zapamiętać.
    > Coś w tym zdaniu pomieszałeś, ale ideę rozumiemy;-)
    >
    > Tak, powinno się matematyki uczyć na zrozumienie, nie zapamiętanie.
    > I po to należy odpowiednio ustawić kolejność. Kolejność historyczna
    > obcięta do rzeczy przydatnych nie ułatwi zrozumienia, a uczenie
    > bezsensownych z dzisiejszego punktu widzenia metod*) to strata czasu.
    >
    > *) tak, metod,bo do tego to się czesto sprowadzało, zobacz np jak
    > wyglądało pierwotnie rozwiązywanie równań kwadratowych. Wyprowadzenie
    > rzowków na deltę zajmije mniejs czasu i nie jest tak pamięciowe.
    >
    >
    >
    > > Jak to jest że w Polsce nikt nie potrafi wymyślić
    > > spójnego programu nauczania? Jedno pokolenie tak uczy następne jak
    > > samo się nauczyło od poprzedniego i tak to się toczy.
    >
    > Nie w tym problem. Mamy matematyków. Mamy ludzi znających się na
    > historii matematyki i na nauczaniu matematyki. Problem w tym, że
    > do układania programu nagle ściąga się ludzi z lasu :]

    Masz rację. Cofam matematykę. Powinienem był napisać fizykę.


  • 42. Data: 2017-03-21 14:12:03
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: "yabba" <g.kwiatkowski@aster_wytnij_city.net>

    Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
    news:d04fb5c9-3984-48e3-aac7-64ab66c31165@googlegrou
    ps.com...
    jutro będę się widział z premierem Morawieckim :)
    a ponieważ projekt samochodu elektrycznego
    został przez szanowne grono zjechany to co
    jakie mogą być alternatywy?
    bo samochody elektryczne, Hyperloop, rakiety
    już przez Elona są zajęte,
    elektronika użytkowa Korea i Japończycy
    medycyna USA
    itd ...
    jest jakaś dziedzina która się dopiero rozwija?
    w której nasze zapóźnienie może być naszym plusem?


    a może zrobić w polsce drugą japonie?
    czyli wybrać jakieś urządzenie
    i co roku polepszać jeden parametr o 5%
    patrz walkman Sony


    Rząd po pierwsze nie powinien przeszkadzać wprowadzaniem kolejnych
    przepisów, których nikt nie przestrzega, bo ich w tym nadmiarze nie zna.
    Ludzie sami znajdą kierunki rozwoju, na które będzie popyt w kraju/na
    świecie.
    Poproś, żeby uprościł przepisy, w tym podatkowe, które sam ostatnio
    zagmatwał. Żebym nie musiał przez pół dnia domyślać się z klientem, czy
    fakturę mam wystawić z normalnym czy z odwróconym VAT-em.
    Patrząc przyszłościowo, żeby za kilkanaście lat powstało nowe pokolenie
    inżynierów, to niech zorganizują rozbudowę szkół, żeby dzieci nie musiały
    uczyć się na 2 zmiany, jak w czasach wyżu demograficznego. I klasy powinny
    być mniej liczne, zwłaszcza na lekcjach języka obcego.

    --
    Pozdrawiam,

    yabba


  • 43. Data: 2017-03-21 14:15:38
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    bartekltg pisze:

    > W ksiązce do matematyki kolejne tematy (i poziom niżej,
    > informacje/cwiczenia/zadania) powinne być ułożone tak, by
    > jedne z drugich wynikały. I tak jest (było gdy mnie uczyli).

    Donald E. Knuth w swoich książkach często rzeczy układa tak, że
    zadań po rozdziale 4 nie da się rozwiązać bez wiedzy opisanej
    dajmy na to w rozdziale 6. O tym swoim obyczaju uprzedza (czasem)
    gdzieś w przedmowie. Bo to przecież nie jest tak, że wszystko
    da się uporządkować liniowo. Nierozwiązane zadanie tkwi gdzieś
    w głowie, drąży korę i łechce szare komórki (oraz glejowe), by
    potem wrócić nagłym olśnieniem przy dalszej lekturze.

    Nie że to jakiś uniwersalny sposób do stosowania w gimnazjum,
    raczej taka ciekawostka pedagogiczna.

    --
    Jarek


  • 44. Data: 2017-03-21 14:28:06
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:c56c9fb5-12cf-4f95-87a4-89832d1253a9@go
    oglegroups.com...
    W dniu wtorek, 21 marca 2017 21:22:55 UTC+9 użytkownik bartekltg
    napisał:
    >> > Zresztą
    >> > matematykę tak samo możnaby wykładać okresami historycznymi, bo
    >> > tak
    >> > się rozwijała.
    >> Dlaczego?
    >> Co to da?
    [...]
    >Masz rację. Cofam matematykę. Powinienem był napisać fizykę.

    Fizyki to sie nawet troche tak uczy.

    A potem dzieciaki na fizyce ucza sie modelu Bohra, a na chemii wkuwaja
    konfiguracje orbitali na pamiec :-)

    J.



  • 45. Data: 2017-03-21 14:33:17
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu wtorek, 21 marca 2017 22:28:09 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
    > Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:c56c9fb5-12cf-4f95-87a4-89832d1253a9@go
    oglegroups.com...
    > W dniu wtorek, 21 marca 2017 21:22:55 UTC+9 użytkownik bartekltg
    > napisał:
    > >> > Zresztą
    > >> > matematykę tak samo możnaby wykładać okresami historycznymi, bo
    > >> > tak
    > >> > się rozwijała.
    > >> Dlaczego?
    > >> Co to da?
    > [...]
    > >Masz rację. Cofam matematykę. Powinienem był napisać fizykę.
    >
    > Fizyki to sie nawet troche tak uczy.
    >
    > A potem dzieciaki na fizyce ucza sie modelu Bohra, a na chemii wkuwaja
    > konfiguracje orbitali na pamiec :-)

    No więc ja uważam że ten model Bohra albo te orbitale miałyby dla ucznia dużo więcej
    sensu, gdyby miały jakieś powiązanie z czymś bardziej namacalnym. A kto, a po co, a w
    jakich okolicznościach, a kto potem jaką książkę napisał, albo film zrobił.
    Amerykanie więcej się dowiedzieli o Związku Radzieckim z Dr. Strangelova niż ze
    szkół.


  • 46. Data: 2017-03-21 14:36:16
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Konrad Anikiel napisał:

    >> Każdy ma (najwyżej) jedną parę oczu. Obserwacje bywają różne. Ale nie
    >> o tym chciałem. Zauważę więc, że wciąż inżynierowie od nas jadą do tych
    >> innych i jednak robotę tam znajdują. Ciekawie będzie gdy zaczną (?)
    >> jeździć w drugą stronę. Ciekawie, bo to w kontekscie nauki oznacza
    >> klęskę, ale z drugiej strony jest też sukcesem.
    >
    > Ja przyjechałem w drugą. Parę lat temu miałem taki moment kiedy mi się
    > robota nagle skończyła i trzeba było zapisać się prędko do jakiejś innej.
    > Postanowiłem spróbować wrócić do Polski. Wytrzymałem pół roku i się
    > zwolniłem.

    Zajadły humanista zaatakował?

    >> Może zabrzmi to niewiarygodnie, ale ja nie chodziłem do szkoły pod
    >> pruskim zaborem. Polonista nie musiał podejmować aktów heroicznych,
    >> by omówić kontekst historyczny lektur. To był jego obowiązek -- bo
    >> co innego robić, kazać uczyć się wierszy na pamięć? Te opowieści,
    >> to jakieś koszałki-opałki wywołane traumą po kontakcie z zajadłym
    >> humanistą.
    >
    > No dobra: w jakim zakresie on ten kontekst omawiał? Tłumaczył procesy
    > historyczne? Tłumaczył że to wszystko co w tych Mickiewiczach napisane
    > to tylko specyfika Polski, a reszta świata żyła zupełnie czym innym
    > i nawet nie wiedziała że jest gdzieś jakaś Polska? Tłumaczył jaki
    > wpływ na życie w Polsce miał świat zewnętrzny (poprzez na przykład
    > rozwój techniki), a jaki Polska na świat?

    Tak to mniej więcej było. Z tą różnicą, że nie wszystko sam tłumaczył,
    dał się wypowiedzieć i samemu dojść do konkluzji.

    > Bo procesów historycznych historyk nie tłumaczył, on tylko jechał
    > bitwa taka, data taka. Rozwoju innych obszarów niż Polska nikt nie
    > tłumaczył, no chyba że jakaś wojna tam była. Rozwój techniczny to
    > w ogóle pojęcie nieistniejące w szkole.

    Ten historyk, co bimberek z zetpeciarzem na zapleczu? Możliwe, nie
    znam gościa.

    > No chyba że lizną jakiegoś konkretnego tematu, bo szkoła ma patrona
    > w rodzaju jakiegoś Łukasiewicza, choć to wyjątkowa rzadkość, bo tam
    > w tych szkołach rządzą humaniści zajadli.

    Mieliśmy czeskiego komucha zajadłego za patrona.

    >> Grupa znajomych entuzjasów napisała podręcznik w tym stylu, nawet
    >> mi się podobał, nawet zyskał dużą popularność, nawet któreś z moich
    >> dzieci z niego korzystało.
    >
    > Jaki to ma zakres w skali kraju?

    Ten podręcznik? Bo ja wiem, ze 20%. A równoległych podręczników było
    dużo więcej niż pińć. Zresztą awantura była o to, że wydawca zaniżał
    nakład przy płaceniu honorariów autorskich i sprzedawał lewiznę.
    Pewnie humanista zajadły, skoro taka kutwa.

    > Teraz to są pokemony i postacie z mangi. Ważne żeby nauczyciel
    > pomyślał że rodzice pomyślą że dzieciom się spodoba.

    Rodzicom się podoba, gdy dzieci na lekcjach udają Greka lub Rzymianina.
    Cieszę się z tego, że oni się cieszą.

    Jarek

    --
    Ale głupi ci Rzymianie.


  • 47. Data: 2017-03-21 14:52:53
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Konrad Anikiel napisał:

    >>>>>> Nie oszukujmy się -- projektantów machin latających wcale tak
    >>>>>> wielu na świecie nie potrzeba.
    >>>>>
    >>>>> A -że się tak wtrącę- jak myślisz: coraz, mniej, coraz więcej,
    >>>>> czy jest to stała liczba? I skąd wiadomo czy my mamy już dość?
    >>>>
    >>>> A co to ja jestem jakiś za przeproszeniem haerowiec, żeby takie
    >>>> rzeczy wiedzieć?!
    >>>
    >>> Haerowiec nie ma tego wiedzieć, on nie od tego jest. To ma wiedzieć
    >>> minister od uniwersytetów. Niejaki Gowin Jarosław, humanista zajadły.
    >>> Jak myślisz, wie?
    >>
    >> Ja myślę, że wiedzieć to powinien haerowiec, od tego jest, za to mu
    >> się płaci. Minister od uniwersytetów, niejaki Gowin Jarosław, nie
    >> jest od tego. Mamy na ten temat rozbieżne poglądy -- i póki wolno
    >> tolerować takie bezhołowie, korzystajmy z tego.
    >
    > Trudno, niech stracę. Niech wie haerowiec, czyli z definicji główny
    > humanista w firmie, choćby cała reszta tej firmy miała maszyny
    > cyfrowe w głowach i turbosprężarki w sercach. A nie wie, bo pierwsze
    > co robi kiedy dostanie zlecenie od jakiegoś dyrektora, to dzwoni
    > do agencji rekrutacyjnej. A największa trudność związana z tym
    > niewiedzeniem, to ile mu zapłacić, a właśnie to jest miara nasycenia
    > rynku owym projektantem machin latających. Haerowca w ogóle nikt nie
    > pyta ile trzeba kandydatowi zaproponować. Haerowiec ma wybrać test
    > psychometryczny wypełniany przez rekruta online z domu i w mądry
    > sposób zinterpretować rezultat, choćby wyszło coś kompletnie bez
    > sensu. Przypominam tylko że to "H" na jego wizytówce znaczy "Human" :-)

    Haerowiec to pojęcie szerokie. Nie jednemu psu Burek. Ten w agencji
    to też haerowiec. I ten, co jest w zespole mającym przygotować plan
    wejścia z czymś większym na rynek -- to też haerowiec. Gdy Brazylia,
    niezbyt mocno uprzemysłowiony kraj, umyśliła sobie budować u siebie
    machiny latające, to też miała haerowców do tego. Humanistów zajadłych.
    Bo każdy humanista jest zajadły (a czasem też główny).

    --
    Jarek


  • 48. Data: 2017-03-21 14:54:03
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:0a9f7867-7397-4d83-8e41-4e9e3e80806f@go
    oglegroups.com...
    W dniu wtorek, 21 marca 2017 19:38:08 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
    > [..]
    >> >No więc tacy humaniści jak Faron Bolesław w szkole nas wspaniale
    >> >humanizowali*, a potem w przemyśle produkowali "inżynierów
    >> >kopalnianych" (autentyczny tytuł nadawany chętnym nie przez
    >> >uczelnię,
    >> >a przez zakład pracy, z braku tych dyplomowanych).
    >> >Ten proceder jak wiemy, skończył się upadkiem, nie tylko
    >> >ekonomicznym
    >> >ale także zapaścią przemysłu. Wręcz przede wszystkim przemysłu,
    >> >nie
    >> >bójmy się tego słowa. Inżynieria zobowiązuje.
    >
    >> Konradzie, ale ta zapasc nastapila, gdy juz bylo pelno inzynierow
    >> wyksztalconych na krajowych uczelniach :-)

    >Miałeś kiedyś styczność z poziomem prowincjonalnych politechnik, na
    >przykład koszalińskiej?

    Nie.
    Ale czy w latach 70-tych, 60-tych on byl jakos znaczaco nizszy ?
    Czego taki absolwent nie umial, w porownaniu do absolwenta PW ?

    No i potem nastapily lata 80/90, gdzie np bylo tak, ze ktos tam w
    Zielonej Gorze mial ambicje miec w miescie Uniwersytet, wiec zaczal
    sciagac naukowcow, necac pensjami i mieszkaniami.


    >> >Jak nieprawda jak prawda. Język Polski miałeś podzielony na okresy
    >> >literackie, a nie historyczne, no bo jak miało być inaczej jak tym
    >> >wszystkim rządzi dęty partyjno-naukawy minister Koszałek Opałek?.
    >
    >> Eee - przeciez te literackie to tez historyczne.

    >Wszystko jest historyczne.
    >W mojej szkole na Zajęciach Praktyczno-Technicznych dziewczyny piekły
    >ciasto, a chłopaki pilnikiem (jeden pilnik na dwóch uczniów, bo
    >nauczyciel połowę zajumał) strugali punktak z pręta zbrojeniowego.
    >Zatenczas na zapleczu Pan od zetpetunków i Pan od historii raczyli
    >się bimbrem upędzonym zeszłej nocy na tymże zapleczu pracowni.
    >Historia była wszędzie!

    Ale nie zjezdzaj na bimber, tylko te okresy literackie byly jak
    najbardziej w historii osadzone i o tym jasno mowiono i w
    podrecznikach pisano.

    >> >W datach jedno od drugiego było odległe o setki lat.
    >> >Dziesięć minut przerwy i jesteś w innym świecie.
    >> W sensie innego przedmiotu ? Bo na polskim to raczej tak nie
    >> skakano.
    >W sensie kolejnych lekcji w ciągu dnia.

    No owszem, ale to glownie polski i historia. Innych przedmiotow bym do
    tego tak nie mieszal.
    A ze powtarzanie podstawa utrwalania wiedzy, wiec uczen mial okres
    historyczny przypomniany dwukrotnie.

    Ja tylko pamietam pewien dysonans z liceum - pani od fizyki mowi w
    pierwszej klasie "ja bym wam powiedziala co to jest pochodna i w 10
    minut wszystko staloby sie jasne, ale matematycy bardzo prosili, zeby
    nie mowic, bo oni chca to porzadnie wylozyc - ciagi, granice, funkcje,
    pochodne".

    >> >Nauczyciel polskiego, jak był dobry i odważny, mógł czasem nagiąć
    >> >program i powiedzieć coś o kontekście historycznym,
    >
    >> Hm, o ile pamietam, to ten kontekst sie pojawial czesto. Trudno
    >> mowic
    >> o pozytywizmie i nie mowic o przegranych powstaniach.

    >Ale już o odkryciach geograficznych, postępie matematyki, technice
    >obserwacji astronomicznych w tamtym okresie- zero.

    No owszem, niewiele.
    O odkryciach geograficznych na historii troche bylo, o technice malo.
    O rewolucji przemyslowej w Anglii o ile pamietam byla mowa - bez
    szczegolow.

    >Dowiedziałeś się że myśmy się tu tłukli z moskalem, a co wiesz jak
    >wyglądało wtedy życie tam gdzie był jakiś postęp cywilizacyjny?
    >Też się tłukli, czy może jednak coś tam innego knuli?

    Tam tez sie tlukli. Caly czas sie tlukli. Wojna 30-letnia, wojna
    stuletnia - historia Europy jest historia wojen. Niekoniecznie takich
    dlugich.

    Ale czy znajomosc postepu cywilizacyjnego cos uczniowi daje ? Duzo
    lepszy inzynier potem z niego bedzie ?

    No, historia radia jest ciekawa.

    >> >W UK jak moje dzieciaki miały Rzym, to na wszystkich lekcjach
    >> >jednocześnie: tu rzymskie liczby, tu makieta Rzymu do zrobienia w
    >> >[...]

    >> Innych okresow to tez dotyczylo ?
    >> Bo Rzym to kawalek ich historii, nas ominal.
    >
    >> Mowimy na historii o Mieszku ... i co robic na innych przedmiotach
    >> ?

    >Nie ma innych przedmiotów. Wszystko jest jednym przedmiotem: rozwój
    >cywilizacji.
    >Jak nie było literatury, to był rozwój w innych dziedzinach.
    >Mówić o tym co wiemy o tamtym czasie, a wiemy bardzo dużo.
    >W X wieku wiele rzeczy się na świecie wydarzyło.

    Moze Anglicy wiedza, bo u nas to bardzo malo wiemy.

    Ale ja o czym innym - uczymy historii, Egipt, Grecja, Rzym,
    Sredniowiecze, poczatki Polski - to jest jakis sensowny rozwoj.
    A co w tym czasie omawiac na jezyku polskim ?
    Mity greckie i Stara Basn ? Krzyzakow ?

    J.


  • 49. Data: 2017-03-21 14:55:34
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Konrad Anikiel napisał:

    >> A potem dzieciaki na fizyce ucza sie modelu Bohra, a na chemii
    >> wkuwaja konfiguracje orbitali na pamiec :-)
    >
    > No więc ja uważam że ten model Bohra albo te orbitale miałyby dla
    > ucznia dużo więcej sensu, gdyby miały jakieś powiązanie z czymś
    > bardziej namacalnym.

    Uczniowie powinni przebrać się za elektrony i odstawić dramę.

    --
    Jarek


  • 50. Data: 2017-03-21 15:16:43
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:0add4b52-fcfa-4aaf-9872-6ae85646af38@go
    oglegroups.com...
    W dniu wtorek, 21 marca 2017 22:28:09 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
    >> >> > Zresztą
    >> >> > matematykę tak samo możnaby wykładać okresami historycznymi,
    >> >> > bo
    >> >> > tak się rozwijała.
    > [...]
    >> >Masz rację. Cofam matematykę. Powinienem był napisać fizykę.
    >> Fizyki to sie nawet troche tak uczy.
    >> A potem dzieciaki na fizyce ucza sie modelu Bohra, a na chemii
    >> wkuwaja
    >> konfiguracje orbitali na pamiec :-)

    >No więc ja uważam że ten model Bohra albo te orbitale miałyby dla
    >ucznia dużo więcej sensu, gdyby miały jakieś powiązanie z czymś
    >bardziej namacalnym.

    Model Bohra ma duze powiazanie z czyms namacalnym i poprzednio zdobyta
    wiedza.
    I dlatego jest uczony.

    Na chemii juz widac doszli do tego, ze nie mozemy dzieci nieprawdy
    uczyc.

    >A kto, a po co, a w jakich okolicznościach, a kto potem jaką książkę
    >napisał, albo film zrobił.
    >Amerykanie więcej się dowiedzieli o Związku Radzieckim z Dr.
    >Strangelova niż ze szkół.

    Szkola amerykanska to zdaje sie osobny temat. Niekoniecznie wart
    nasladowania.

    Ale o ile pamietam, to jak najbardziej sie mowilo kto, po co i w
    jakich okolicznosciach ksiazke napisal.

    Film nie, film nie jest na lekcje polskiego. Tam uznaja tylko teatr.

    J.

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: