-
61. Data: 2011-05-26 16:07:25
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "PM" <x...@w...pl>
> Likwidator szkód to sobie zazwyczaj zajmuje pozycję jaka mu jest wygodna,
> więc to żaden argument.
> Dopiero jak biegły sądowy stwierdzi, że szkoda której ślady są widoczne,
> była warta 0 zł, to wtedy napisz.
oki nadal nie wyszedłeś poza stwierdzenie "mi się należy"
weź udowodnij jakoś logicznie albo prawnie.
>>> Ma wypłacić równowartość szkody.
>>> Nigdy nie będzie ona równa 0, jeśli są ślady po kolizji.
>>
>> udowodnij: wyceń 1 ryskę i róznice w cenie między dwoma
>> dotarło?
>
> Nie będę nic wyceniał, od tego są biegli.
uhum a likwidator szkód jest biegłym czy nie?
> Ale żaden ubezpieczyciel nie jest na tyle głupi, żeby realną szkodę
> wycenić na 0, tak jak Ty byś chciał.
taaak baaaaaaaadzo bym chciał
weź jak już musisz to wkładaj w usta co innego i komu innemu.
-
62. Data: 2011-05-26 16:12:23
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "PM" <x...@w...pl> napisał w wiadomości
news:irlnca$rmd$1@mx1.internetia.pl...
>> Likwidator szkód to sobie zazwyczaj zajmuje pozycję jaka mu jest wygodna,
>> więc to żaden argument.
>> Dopiero jak biegły sądowy stwierdzi, że szkoda której ślady są widoczne,
>> była warta 0 zł, to wtedy napisz.
>
> oki nadal nie wyszedłeś poza stwierdzenie "mi się należy"
> weź udowodnij jakoś logicznie albo prawnie.
To co mi się należy to udowadniam.
Ubezpieczycielowi w sądzie.
Od Ciebie nic nie chcę, więc nie bardzo wiem co miałbym Ci udowadniać.
BTW: Jak nie wiesz jak się odbywa wycena szkody, w której nie jest
uwzględniony ubezpieczyciel, to się po prostu zapytaj, podpowiem.
>> Nie będę nic wyceniał, od tego są biegli.
>
> uhum a likwidator szkód jest biegłym czy nie?
Nie.
Jest pracownikiem ubezpieczyciela, którego jedynym zadaniem jest zaniżanie
odszkodowań.
>
>> Ale żaden ubezpieczyciel nie jest na tyle głupi, żeby realną szkodę
>> wycenić na 0, tak jak Ty byś chciał.
>
> taaak baaaaaaaadzo bym chciał
> weź jak już musisz to wkładaj w usta co innego i komu innemu.
Przeczytaj co napisałeś w tym wątku i jeśli chodziło Ci o coś innego, to
napisz to jeszcze raz.
-
63. Data: 2011-05-26 16:14:06
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "PM" <x...@w...pl>
Użytkownik "Cavallino" <c...@k...pl> napisał w wiadomości
news:4dde58b7$0$2493$65785112@news.neostrada.pl...
> Użytkownik "PM" <x...@w...pl> napisał w wiadomości news:
>
>> tylko że rozpatrujemy kwestię wyceny szkody przez TU
>
> Nie - Ty dyskutujesz o swoich wyobrażeniach o zerowych szkodach.
nic nie kapujesz
>> - poprosze o parę zdań na temat, moze z jakims przykładem
>
> A co mnie obchodzi wycena przez TU?
> Ona nie ma NIC wspólnego ze stanem faktycznym zazwyczaj.
no to nie wysilaj się już, nie to nie.
> Dowód chcesz - proszszszz bardzo - właśnie uzyskana przeze mnie wycena
> biegłego sądowego, o 100% różniąca się od wyceny PTU.
> Rozprawa w poniedziałek.
> Mogę podać adres sądu, jeśli chcesz zobaczyć na własne oczy, ile warta
> była wycena TU.
no to czekam, pokaż uzasadnienie
i zobaczymy czy to wogóle ma jakiś związek z rozpatrywanym przykładem.
Jak nie, to nic nie pokazuj bo po co mi znowu jakies opony i kwietniki.
Zachowujesz sie jakbym Ci chciał kasę zabrać, nie ja tylko chcę wykazac że
przyjęte przez TU założenie ma jakiś logiczne podstawy.
-
64. Data: 2011-05-26 16:18:06
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "PM" <x...@w...pl>
>> czyli np. błotnik był porysowany przed zdarzeniem, po zdarzeniu
>> porysowany bardziej - 0 kasy.
>
> Podaj podstawę prawną tego bzdurnego stwierdzenia.
>
może to dotrze bardziej:
"samochód był spalony przed ponownym podpaleniem - zero kasy"
już? zaskoczyłeś?
odszkodowanie to wyrównanie szkód, tylko, nic ponad to.
-
65. Data: 2011-05-26 16:23:32
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "PM" <x...@w...pl> napisał w wiadomości news:
>> Mogę podać adres sądu, jeśli chcesz zobaczyć na własne oczy, ile warta
>> była wycena TU.
>
> no to czekam, pokaż uzasadnienie
Mogę Ci adres sądu podać i sam możesz sobie iść zobaczyć i poszerzyć swoją
wiedzę.
Nauka kosztuje, więc nie bardzo widzę powód dla których Twoja nauka ma się
odbywać na mój koszt.
Co najwyżej jak grzecznie poprosisz, to zacytuję wyrok.
> i zobaczymy czy to wogóle ma jakiś związek z rozpatrywanym przykładem.
> Jak nie, to nic nie pokazuj bo po co mi znowu jakies opony i kwietniki.
No tak - analogii nie zrozumiałeś raz, to pewnie nie zrozumiesz i drugi.
-
66. Data: 2011-05-26 16:23:59
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "PM" <x...@w...pl> napisał w wiadomości
news:irlo0b$uvc$1@mx1.internetia.pl...
>
>
>>> czyli np. błotnik był porysowany przed zdarzeniem, po zdarzeniu
>>> porysowany bardziej - 0 kasy.
>>
>> Podaj podstawę prawną tego bzdurnego stwierdzenia.
>>
> może to dotrze bardziej:
> "samochód był spalony
Zero analogii.
-
67. Data: 2011-05-26 16:53:50
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: DoQ <p...@g...com>
W dniu 26-05-2011 16:14, PM pisze:
> no to czekam, pokaż uzasadnienie
> i zobaczymy czy to wogóle ma jakiś związek z rozpatrywanym przykładem.
> Jak nie, to nic nie pokazuj bo po co mi znowu jakies opony i kwietniki.
> Zachowujesz sie jakbym Ci chciał kasę zabrać, nie ja tylko chcę wykazac
> że przyjęte przez TU założenie ma jakiś logiczne podstawy.
Bredzisz i nie wiedzieć czemu brniesz w to jeszcze bardziej.
Pół roku temu facet cofając samochodem uderzył w moje prawe drzwi, w
efekcie wgniótł drzwi i zniszczył listwę ochronną. Rzeczoznawca wycenił
szkodę na 3500PLN - naprawili i polakierowali drzwi, założyli nową
listwę i wycieniowali bok samochodu. Przed szkodą prawy błotnik był
lekko zarysowany, a listwa miała urwaną spinkę - więc siłą rzeczy obie
"usterki" zostały naprawione. Ciekawe jak sobie wyobrażasz inną formę
naprawy? Miałem partycypować w kosztach czy jeździć odcieniowym kameleonem?
Pozdrawiam
Paweł
-
68. Data: 2011-05-26 18:09:35
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "pm" <x...@w...pl>
?
> Pół roku temu facet cofając samochodem uderzył w moje prawe drzwi, w
> efekcie wgniótł drzwi i zniszczył listwę ochronną.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
miałeś wcześniej wgniecione drzwi?
>Rzeczoznawca wycenił szkodę na 3500PLN - naprawili i polakierowali drzwi,
>założyli nową listwę i wycieniowali bok samochodu.
> Przed szkodą prawy błotnik był lekko zarysowany,
coś się działo z tym błotnikiem w trakcie szkody? doprecyzuj
> a listwa miała urwaną spinkę - więc siłą rzeczy obie "usterki" zostały
> naprawione.
nie wiem czy zeznałeś likwidatorowi (wątpię), że listwa była uszkodzona
wcześniej
ponadto naprawienie, a ujęcie w kosztorysie to 2 różne rzeczy.
dodatkowo podejście likwidatora tez może być ludzkie lub upierdliwe.
>Ciekawe jak sobie wyobrażasz inną formę naprawy? Miałem partycypować w
>kosztach czy jeździć odcieniowym kameleonem?
>
>
widzisz takie pytanie pojawiają się, jak się zabiera głos na końcu i nie
całkiem na temat.
-
69. Data: 2011-05-26 18:10:37
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: "pm" <x...@w...pl>
>> może to dotrze bardziej:
>> "samochód był spalony
>
> Zero analogii.
no tak
to zamyka dyskusję
idź robić kwietniki z opon.
-
70. Data: 2011-05-26 18:52:03
Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
Od: DoQ <p...@g...com>
W dniu 26-05-2011 18:09, pm pisze:
> ?
>> Pół roku temu facet cofając samochodem uderzył w moje prawe drzwi, w
>> efekcie wgniótł drzwi i zniszczył listwę ochronną.
> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
> miałeś wcześniej wgniecione drzwi?
Nie, ale listwa miała wyrwaną spinkę.
>> Rzeczoznawca wycenił szkodę na 3500PLN - naprawili i polakierowali
>> drzwi, założyli nową listwę i wycieniowali bok samochodu.
>> Przed szkodą prawy błotnik był lekko zarysowany,
> coś się działo z tym błotnikiem w trakcie szkody? doprecyzuj
Nie, przecież napisałem co się stało.
>> a listwa miała urwaną spinkę - więc siłą rzeczy obie "usterki" zostały
>> naprawione.
> nie wiem czy zeznałeś likwidatorowi (wątpię), że listwa była uszkodzona
> wcześniej
> ponadto naprawienie, a ujęcie w kosztorysie to 2 różne rzeczy.
> dodatkowo podejście likwidatora tez może być ludzkie lub upierdliwe.
Likwidator ma doprowadzić samochód do stanu przed szkodą. Nawet jeśli
były jakieś rysy wcześniej, to trzeba pomalować całość - nikt nie będzie
robił korekt pędzlem.
>> Ciekawe jak sobie wyobrażasz inną formę naprawy? Miałem partycypować w
>> kosztach czy jeździć odcieniowym kameleonem?
> widzisz takie pytanie pojawiają się, jak się zabiera głos na końcu i nie
> całkiem na temat.
Za to spalony samochód to wybitnie "mocny" argument.
Pozdrawiam
Paweł