eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieriagazoport
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 74

  • 61. Data: 2017-08-06 13:42:31
    Temat: Re: gazoport
    Od: 4...@g...com

    Wczesniej napisalem ze w fabryce jakies drobne zostawaly, biurko musieli kupic,
    krzeselko, lampke, telefon. Na pensje, nagrody itp po pieniadze kasjer(ka) jezdzili
    do banku. Zjednoczenie bylo czyms w rodzaju zarzadzajacego w imieniu wlasciciela
    (panstwa) podleglymi zakladami i tam podejmowane byly decyzje co do wydawania kasy.
    Pewno i w kapitalistycznych krajach byl i jest taki system. Wiele fabryk samochodow
    pod jedna marka i jedna centrala ktora rzadzi kasa. U nich dyrektor fabryki tez za
    duzo nie mogl, tak jak dyrektor PRLowskiej fabryki. Wlasciciel chce miec kontrole nad
    swoja wlasnoscia bez wzgledu na miejsce gdzie sie znajduje. Panstwo wtedy dostawalo
    caly zysk jaki zjednoczenia wypracowaly to po co i z czego mialy by placic jeszcze
    podatek. Strzelam ze mogl byc podatek gruntowy na rzecz gmin. I czy placila go
    fabryka ktorej zjednoczenie dalo na to kase czy zjednoczenie nic nie zmienialo.


  • 62. Data: 2017-08-07 06:06:12
    Temat: Re: gazoport
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sun, 6 Aug 2017 04:42:31 -0700 (PDT), 4...@g...com
    > Wczesniej napisalem ze w fabryce jakies drobne zostawaly, biurko
    > musieli kupic, krzeselko, lampke, telefon.

    Tylko wydaje mi sie, ze fabryki normalne faktury wystawialy.
    I normalne faktury otrzymywaly, za materialy do produkcji czy maszyny.

    > Na pensje, nagrody itp
    > po pieniadze kasjer(ka) jezdzili do banku.

    Zrozumiale, jesli nabywca placil przelewem.
    Za biurko moze i wygodniej bylo zaplacic gotowka, ale sklep fabryce
    biurek to chyba znow przelewem.

    > Zjednoczenie bylo czyms
    > w rodzaju zarzadzajacego w imieniu wlasciciela (panstwa) podleglymi
    > zakladami i tam podejmowane byly decyzje co do wydawania kasy.
    > Pewno i w kapitalistycznych krajach byl i jest taki system. Wiele
    > fabryk samochodow pod jedna marka i jedna centrala ktora rzadzi
    > kasa. U nich dyrektor fabryki tez za duzo nie mogl, tak jak
    > dyrektor PRLowskiej fabryki. Wlasciciel chce miec kontrole nad
    > swoja wlasnoscia bez wzgledu na miejsce gdzie sie znajduje.

    Tak jest. Ale jednak pojedyncza fabryka musi sie jakos rozliczac,
    chocby ze wzgledow podatkowych, jak w innym kraju.

    Tylko gdzies tu powstaje slowo "amortyzacja" i "zysk" - jak
    zjednoczenie stawia nowa fabryke, wyposazenie zaklad dostaje ... to
    zysk wynikajacy ze "srodkow produkcji" powinno zjednoczenie otrzymac,
    aby nastepna fabryke moc zbudowac.

    W kazdym badz razie sfera budzetowa byla spora, a o podatkach sie nie
    slyszalo. Tzn byly dla rzemiosla.

    J.


  • 63. Data: 2017-08-07 06:23:02
    Temat: Re: gazoport
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sun, 6 Aug 2017 11:03:37 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >> Ja kiedys, juz za nowego ustroju, zobaczylem ze mama dostaje emeryture
    >> zawsze w nowych banknotach. Ale sie zmienilo.
    >>
    >> Wiadomo, ze banknoty dlugo nie wytrzymuja, pare miesiecy ... ale to
    >> nie uzasadnia zeby wszystkim nowymi wyplacac.
    >>
    >> Moze instytut przy takim banku, ktory wplywow gotowki nie mial ?
    >
    > Może był nawet koło banku centralnego i wytwórni papierów wartościowych,
    > która też chciała wykonać, a nawet przekroczyć plan...

    Tak czy inaczej obrot gotowkowy byl, tato te nowe banknoty zanosil do
    sklepu, sklep wplacal do banku ... i co z nimi robil ?

    W imie przekroczenia planu okreslal jako "zniszczone", oddawal na
    makulature i zamawial nowe? A przy okazji mial papier do d* na premie
    dla pracownikow ?

    > [...]
    >> -CHZ obniza fabryce cene ... to fabryka klnie i mowi, ze sie jej
    >> eksport nie oplaca, i sie nie stara, a potem eksportu brak :-)
    > CHZ nie miala takich kompetencji -- od tego była PKC (Państwowa
    > Komisja Cen).

    Nie chce mi sie wierzyc, zeby o kazdej srubce czy gwozdziu decydowala,
    tym niemniej to problemu nie zmienia - dwie ceny, jedna krajowa, druga
    dla CHZ, nizsza ?

    >> -CHZ sie dzieli dolarami z fabryka ... i obie strony sa zadowolone,
    >
    > A to już w ogóle kryminał! Zmowa przeciwko gospodarce planowej!
    > Zamknąć sposkowców a wieczorem pokazać w telewizorze.

    No i pokazywali ... jako dobry przyklad :-)

    >>>>> Ale to wszystko tylko uproszczone dywagacje -- po prostu nie da
    >>>>> się uprawiać ekonomii w oderwaniu od pieniądza. A wtedy pieniądza
    >>>>> nie było.
    >>>> No to jak policzyc o jakim % wydatkow decydowalo panstwo ?
    >>> Dobrym wskaźnikiem było porównanie cen detalicznych i płac z jakąś
    >>> Portugalią czy Grecją, krajami będącymi na podobnym poziomie.
    >>
    >> I oni mieli lepiej ?
    >
    > Mieli faszystów u władzy, więc jak z deszczu pod rynnę. Ale jeśli
    > chodzi o kwestię dysponowania wypracowaną częścią produktu krajowego,
    > to tak, mieli lepiej.

    Ale w jakim sensie - ze ceny towarow w skosunku do sredniej pensji
    byly nizsze niz u nas ?

    >> Czeresnie dobry przyklad, bo dzis jakies horendalnie drogie.
    >> Bo zbieranie drogie. Ale czemu kiedys byly powszechne ?
    > Bo zbieranie kiedyś było tanie.

    Tylko formalnie, bo jak sam pisales - trzeba doplacic do chleba, do
    kurczaka i to w $ :-)

    > Ale niegdysiejsza powszechność czereśni
    > wcale nie oznaczała ich taniości. Nie było porównania do tanich owoców
    > z innych krajów. To w ogóle mit, że żywność była za komuny tania,
    > podsycany przez miłośniów ustroju. Nie wytrzymuje on konfrontacji
    > z rocznikiem statystycznym (ci miłośnicy mają na ogół wstręt do bibliotek,
    > więc trudno ich przekonać).

    Jakos nie pamietam, zeby rodacy z glodu umierali. A dzis ci
    najbiedniejsi maja problem ... choc tez nie umieraja.

    Kolejki w sklepach i "nawis inflacyjny" swiadcza o nadmiarze
    pieniedzy, aczkolwiek ... zamieszki publiczne byly u nas zawsze
    spowodowane podwyzkami miesa, czyzby wiec brakowalo w portfelu?

    Struktura wydatkow tez byla inna, wiec porownac sie nie da.
    Buty byly drogie, ale porzadne, mieszka tanie, samochod ... samochod
    nie byl dla wszystkich.

    Czeresnie za mlodu jadlem, ale z wlasnej dzialki. Dzis nie jem, bo za
    drogie. Pomarancze tansze :-)

    J.


  • 64. Data: 2017-08-07 12:37:44
    Temat: Re: gazoport
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >>>>> No to jak policzyc o jakim % wydatkow decydowalo panstwo ?
    >>>> Dobrym wskaźnikiem było porównanie cen detalicznych i płac z jakąś
    >>>> Portugalią czy Grecją, krajami będącymi na podobnym poziomie.
    >>> I oni mieli lepiej ?
    >> Mieli faszystów u władzy, więc jak z deszczu pod rynnę. Ale jeśli
    >> chodzi o kwestię dysponowania wypracowaną częścią produktu krajowego,
    >> to tak, mieli lepiej.
    > Ale w jakim sensie - ze ceny towarow w skosunku do sredniej pensji
    > byly nizsze niz u nas ?

    Mieli mniej więcej tyle samo (bo poziom podobny), ale mogli sobie
    kupić co chcieli po światowych cenach ze światowego rynku. U nas
    można było od święta zjeść banana, gdy planista zaplanował imprt
    i wsad dewizowy, ale ananasa nie -- bo tego plan nie przewidywał.

    >>> Czeresnie dobry przyklad, bo dzis jakies horendalnie drogie.
    >>> Bo zbieranie drogie. Ale czemu kiedys byly powszechne ?
    >> Bo zbieranie kiedyś było tanie.
    >
    > Tylko formalnie, bo jak sam pisales - trzeba doplacic do chleba,
    > do kurczaka i to w $ :-)

    A do czereśni nie -- zbiera się je bez wsadu dewizowego.

    >> Ale niegdysiejsza powszechność czereśni wcale nie oznaczała ich
    >> taniości. Nie było porównania do tanich owoców z innych krajów.
    >> To w ogóle mit, że żywność była za komuny tania, podsycany przez
    >> miłośniów ustroju. Nie wytrzymuje on konfrontacji z rocznikiem
    >> statystycznym (ci miłośnicy mają na ogół wstręt do bibliotek,
    >> więc trudno ich przekonać).
    >
    > Jakos nie pamietam, zeby rodacy z glodu umierali. A dzis ci
    > najbiedniejsi maja problem ... choc tez nie umieraja.

    Znowu propaganda. Pokazywanie biedy za PRL było zakazane.

    > Kolejki w sklepach i "nawis inflacyjny" swiadcza o nadmiarze
    > pieniedzy, aczkolwiek ... zamieszki publiczne byly u nas zawsze
    > spowodowane podwyzkami miesa, czyzby wiec brakowalo w portfelu?

    Gdy były "zamieszki" w roku 1980 to potrfel miałem pełny. Ale w
    sklepie nic nie było. Ale może tak to wygląda z perspektywy dobrze
    sytuowanej rodziny w mieście -- wtedy patrz poprzedni punkt.

    > Struktura wydatkow tez byla inna, wiec porownac sie nie da.
    > Buty byly drogie, ale porzadne, mieszka tanie, samochod ...
    > samochod nie byl dla wszystkich.

    Ja tych butów dobrze nie wspominam, poza nielicznymi wyjątkami.

    Rocznik statystyczny mówi tak:

    Półbuty męskie skórzane wykonane mechanicznie z gumy komórkowej.

    1960: 180 zł
    1970: 180 zł
    1975: 350 zł
    1976: 350 zł
    1977: 350 zł
    1978: 350 zł
    1979: 350 zł
    1980: 350 zł

    Przeciętna płaca w latach siedemdziesiątych rosła z ok 2,5 tysiąca
    do 5 tysięcy. Towarów tak szybko nie przybywało. Nie dość, że drogo,
    to niczego nie było.

    Gdyby dzisiaj sklepy sprzedawały po cenach z rocznika starystycznego
    z lat siedemdzieasiątych (płace w złotówkach mamy podobne) -- to by
    dopiero ludzie się wściekli. Benzyna po 18, pół kilo proszku do prania
    23 zł (dzisiaj worek pięć kilo jest za tyle). Z mieszkaniami też coś
    nie tentego -- czynsz plus centralne ogrzewanie 5,40 za metr, co już
    daje kilkaset miesięcznie. Prąd dwa razy droższy. Tak tanio się jednak
    nie mieszkało, jak niektórym się wydaje.

    > Czeresnie za mlodu jadlem, ale z wlasnej dzialki. Dzis nie jem,
    > bo za drogie. Pomarancze tansze :-)

    Ja jednak kupuję, bo lubię. Ale wiele tanich rzeczy też kupuję.

    Jarek

    --
    Tak mi źle, tak mi źle, tak mi łyso
    Szary jest kot i pies, szare dni są
    W szkole znów sporo luf z roli stonki
    Jeden szewc, ten co wiesz
    Robi już rolingstonki


  • 65. Data: 2017-08-07 14:11:17
    Temat: Re: gazoport
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan J.F. napisał:
    >>>>>>> No to jak policzyc o jakim % wydatkow decydowalo panstwo ?
    >>>>>> Dobrym wskaźnikiem było porównanie cen detalicznych i płac z
    >>>>>> jakąś
    >>>>>> Portugalią czy Grecją, krajami będącymi na podobnym poziomie.
    >>>> I oni mieli lepiej ?
    >>> Mieli faszystów u władzy, więc jak z deszczu pod rynnę. Ale jeśli
    >>> chodzi o kwestię dysponowania wypracowaną częścią produktu
    >>> krajowego,
    >>> to tak, mieli lepiej.
    >> Ale w jakim sensie - ze ceny towarow w skosunku do sredniej pensji
    >> byly nizsze niz u nas ?

    >Mieli mniej więcej tyle samo (bo poziom podobny), ale mogli sobie
    >kupić co chcieli po światowych cenach ze światowego rynku. U nas
    >można było od święta zjeść banana, gdy planista zaplanował imprt
    >i wsad dewizowy, ale ananasa nie -- bo tego plan nie przewidywał.

    Jakos tak u nas bylo ... ale czy u nich ananasy byly ?
    Portugalia akurat mogla miec sporo starych kontaktow, wszak kiedy kraj
    kolonialny.

    Ale o ile pamietam, to i u nas sie pojawialy - w puszkach.
    Wiec problemy tranportowe, czy embargo na Kube ?

    >>>> Czeresnie dobry przyklad, bo dzis jakies horendalnie drogie.
    >>>> Bo zbieranie drogie. Ale czemu kiedys byly powszechne ?
    >>> Bo zbieranie kiedyś było tanie.
    >
    >> Tylko formalnie, bo jak sam pisales - trzeba doplacic do chleba,
    >> do kurczaka i to w $ :-)
    >A do czereśni nie -- zbiera się je bez wsadu dewizowego.

    Dopoki ludzie sa chetni.
    Bo potem zaczynaja marudzic, ze za g* pieniadze robic nie beda, albo
    ze jak zbierac, to winogrona ...

    >>> Ale niegdysiejsza powszechność czereśni wcale nie oznaczała ich
    >>> taniości. Nie było porównania do tanich owoców z innych krajów.
    >>> To w ogóle mit, że żywność była za komuny tania, podsycany przez
    >>> miłośniów ustroju. Nie wytrzymuje on konfrontacji z rocznikiem
    >>> statystycznym (ci miłośnicy mają na ogół wstręt do bibliotek,
    >>> więc trudno ich przekonać).
    >
    >> Jakos nie pamietam, zeby rodacy z glodu umierali. A dzis ci
    >> najbiedniejsi maja problem ... choc tez nie umieraja.
    >Znowu propaganda. Pokazywanie biedy za PRL było zakazane.

    A na wlasne oczy widziales ?
    Mieszkania byly tanie - jak juz ktos dostal przydzial, leki byly
    tanie, to na zywnosc zostawalo.

    >> Kolejki w sklepach i "nawis inflacyjny" swiadcza o nadmiarze
    >> pieniedzy, aczkolwiek ... zamieszki publiczne byly u nas zawsze
    >> spowodowane podwyzkami miesa, czyzby wiec brakowalo w portfelu?

    >Gdy były "zamieszki" w roku 1980 to potrfel miałem pełny. Ale w
    >sklepie nic nie było.

    56, 68 i 76 to jednak zaraz po podwyzkach.
    Byc moze Gierek tego bledu nie zrobil, i podwyzek nie robil.
    Ale jak widac to nie starcza :-)

    >> Struktura wydatkow tez byla inna, wiec porownac sie nie da.
    >> Buty byly drogie, ale porzadne, mieszka tanie, samochod ...
    >> samochod nie byl dla wszystkich.

    >Ja tych butów dobrze nie wspominam, poza nielicznymi wyjątkami.

    Ale skora, a nie trampki :-)

    Rocznik statystyczny mówi tak:

    >Półbuty męskie skórzane wykonane mechanicznie z gumy komórkowej.
    > 1960: 180 zł
    > 1970: 180 zł
    > 1975: 350 zł
    > 1980: 350 zł

    A ilosc wyprodukowana znajdziesz ?

    >Przeciętna płaca w latach siedemdziesiątych rosła z ok 2,5 tysiąca
    >do 5 tysięcy. Towarów tak szybko nie przybywało. Nie dość, że drogo,
    >to niczego nie było.

    Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)
    Tak nas kapitalizm zalatwil :-P

    >Gdyby dzisiaj sklepy sprzedawały po cenach z rocznika starystycznego
    >z lat siedemdzieasiątych (płace w złotówkach mamy podobne) -- to by
    >dopiero ludzie się wściekli. Benzyna po 18,

    A w ktorym roku ?
    Usiluje sobie przypomniec ile kosztowala przed 1980, nie daje rady,
    pamietam ze cena chyba z 10 zl co najmniej byla.

    Sporo drozej ... ale - dobrze sytuowanych rodzin w miescie, no bo zle
    sytuowanych nie stac bylo na samochod, stac bylo na benzyne, i to na
    tyle stac, ze benzyny zabraklo :-)

    >Z mieszkaniami też coś
    >nie tentego -- czynsz plus centralne ogrzewanie 5,40 za metr, co już
    >daje kilkaset miesięcznie.

    za mieszkanie 55m to 300zl/mc. Przy 2.5 tys zl sredniego zarobku to
    nieduzo, musisz przyznac.
    A przeciez czesto pensje w rodzinie sa dwie.
    A nawet ktos biedniejszy i zarabial 1500, to mu jeszcze sporo
    zostawalo.

    >Prąd dwa razy droższy. Tak tanio się jednak

    A tez go brakowalo

    >nie mieszkało, jak niektórym się wydaje.

    żebrajacych pod kosciolem to widzialem tylko jakies stare babcie.
    A w Anglii mlodzież żebrała.

    >> Czeresnie za mlodu jadlem, ale z wlasnej dzialki. Dzis nie jem,
    >> bo za drogie. Pomarancze tansze :-)
    >Ja jednak kupuję, bo lubię. Ale wiele tanich rzeczy też kupuję.

    Ja pomarancze tez lubie, wiec po co przeplacac :-)
    Jablka tez lubie, wiec na drogie owoce nie narzekam :-)


    J.


  • 66. Data: 2017-08-07 15:11:12
    Temat: Re: gazoport
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >>>>>>>> No to jak policzyc o jakim % wydatkow decydowalo panstwo ?
    >>>>>>> Dobrym wskaźnikiem było porównanie cen detalicznych i płac
    >>>>>>> z jakąś Portugalią czy Grecją, krajami będącymi na podobnym
    >>>>>>> poziomie. I oni mieli lepiej ?
    >>>> Mieli faszystów u władzy, więc jak z deszczu pod rynnę. Ale
    >>>> jeśli chodzi o kwestię dysponowania wypracowaną częścią produktu
    >>>> krajowego, to tak, mieli lepiej.
    >>> Ale w jakim sensie - ze ceny towarow w skosunku do sredniej
    >>> pensji byly nizsze niz u nas ?
    >> Mieli mniej więcej tyle samo (bo poziom podobny), ale mogli sobie
    >> kupić co chcieli po światowych cenach ze światowego rynku. U nas
    >> można było od święta zjeść banana, gdy planista zaplanował imprt
    >> i wsad dewizowy, ale ananasa nie -- bo tego plan nie przewidywał.
    >
    > Jakos tak u nas bylo ... ale czy u nich ananasy byly ?
    > Portugalia akurat mogla miec sporo starych kontaktow, wszak kiedy
    > kraj kolonialny.

    Te ananasy (czy w ogóle owoce) to był tylko przykład. Ze wszystkim
    tak było. Brak różnorodności to cecha wbudowana w gospodarkę planową.
    Zwolennicy tago systemu wielkie nadzieje pokładali w komputerach.
    Byli przekonani, ze gdy one nadejdą, wyliczą wszystko dokładniej,
    nie będzie braków rynkowych, dadzą sobie radę nie tylko z ananasami,
    ale nawet z melonami i mango. Póki trzeba na liczydłach, muszą być
    tylko pomarańcze i rzy rodzaje butów.

    > Ale o ile pamietam, to i u nas sie pojawialy - w puszkach.
    > Wiec problemy tranportowe, czy embargo na Kube ?

    Problemy obliczeniowe -- gdyby mieli zapanować nad zawartością
    biedronki i lidla, to by im się pod czacha zadymiło.

    >>> Jakos nie pamietam, zeby rodacy z glodu umierali. A dzis ci
    >>> najbiedniejsi maja problem ... choc tez nie umieraja.
    >> Znowu propaganda. Pokazywanie biedy za PRL było zakazane.
    >
    > A na wlasne oczy widziales ?

    Tak, widaiałem. Ja za PRL w ogóle sporo widziałem. Jak ktoś sobie
    twardo postanowił, że nie będzie stał w kolejkach, to miał sporo
    czasu na to. I nie jest podatny na obecną propagandę, jak to byo
    wtedy wspaniale.

    > Mieszkania byly tanie - jak juz ktos dostal przydzial, leki byly
    > tanie, to na zywnosc zostawalo.

    Tylko z lekami prawda, były za bezcen. Mieszkania, jak juz ktoś
    sie decydował na wykup, też nie były za grosze. A co dożywności
    to (średnie ceny z 1908): ziemniaki -- 6 zł, cebula -- 21 zł,
    mięso wieprzowe z kością -- 126 zł, kura żywa -- 110 zł, jajko
    od kury żywej -- 4,10 zł. Toż to są ceny jakieś dziesięciokrotnie
    wyższe od dzisiejsych! Zostawało tylko dlatego, że nic nie szło
    w sklepie kupić.

    >>> Kolejki w sklepach i "nawis inflacyjny" swiadcza o nadmiarze
    >>> pieniedzy, aczkolwiek ... zamieszki publiczne byly u nas zawsze
    >>> spowodowane podwyzkami miesa, czyzby wiec brakowalo w portfelu?
    >> Gdy były "zamieszki" w roku 1980 to potrfel miałem pełny. Ale w
    >> sklepie nic nie było.
    > 56, 68 i 76 to jednak zaraz po podwyzkach.

    W 76 to miał podrożeć cukier. On *przed* podwyżka kosztował 10,50 zł.
    Poprzednie były w 70, nie w 68 (ale wtedy lokomotywy staniały).

    >>> Struktura wydatkow tez byla inna, wiec porownac sie nie da.
    >>> Buty byly drogie, ale porzadne, mieszka tanie, samochod ...
    >>> samochod nie byl dla wszystkich.
    >> Ja tych butów dobrze nie wspominam, poza nielicznymi wyjątkami.
    > Ale skora, a nie trampki :-)

    Bardzo marna skóra -- i też nie zawsze skóra, czasem taka z przemiału.
    Strasznie marnie te buty wykonane.

    >> Rocznik statystyczny mówi tak:
    >> Półbuty męskie skórzane wykonane mechanicznie z gumy komórkowej.
    >> 1960: 180 zł
    >> 1970: 180 zł
    >> 1975: 350 zł
    >> 1980: 350 zł
    >
    > A ilosc wyprodukowana znajdziesz ?

    To chyba trzymano w tajemnicy nawet przed towarzyszem pierwszym
    sekretarzem! To znaczy plan swoje, realna produkcja swoje. I też
    zależy, czy liczymy produkcję na rynek, czy łącznie z tym, co we
    fabruce nakradli.

    >> Przeciętna płaca w latach siedemdziesiątych rosła z ok 2,5 tysiąca
    >> do 5 tysięcy. Towarów tak szybko nie przybywało. Nie dość, że drogo,
    >> to niczego nie było.
    >
    > Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    > polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)

    Kosztuja jedną trzecia tego. I stoją na półkach, da się kupić. Za te
    same pieniądze można też kupic nieskórzane, często lepsze. A za dwie
    dychy dobre buty do chodzenia. Wtedy takiej opcji nie było.

    > Tak nas kapitalizm zalatwil :-P

    Dzięki mu za to!

    >>Gdyby dzisiaj sklepy sprzedawały po cenach z rocznika starystycznego
    >>z lat siedemdzieasiątych (płace w złotówkach mamy podobne) -- to by
    >>dopiero ludzie się wściekli. Benzyna po 18,
    >
    > A w ktorym roku ?
    > Usiluje sobie przypomniec ile kosztowala przed 1980, nie daje rady,
    > pamietam ze cena chyba z 10 zl co najmniej byla.

    1960: 6,50 zł
    1970: 6,50 zł
    1975: 11,00 zł
    1976: 11,00 zł
    1977: 11,00 zł
    1978: 13,00 zł
    1979: 16,00 zł
    1980: 18,00 zł

    > Sporo drozej ... ale - dobrze sytuowanych rodzin w miescie, no bo zle
    > sytuowanych nie stac bylo na samochod, stac bylo na benzyne, i to na
    > tyle stac, ze benzyny zabraklo :-)

    Na samochód było stać, na benzynę nie zawsze. Świadczą o tom średnie
    roczne przebiegi aut w rodzinach inteligenckich (jak ktoś miał gablotę
    i tłuk na tym kasę, to co innego).

    >> Z mieszkaniami też coś nie tentego -- czynsz plus centralne ogrzewanie
    >> 5,40 za metr, co już daje kilkaset miesięcznie.
    >
    > za mieszkanie 55m to 300zl/mc. Przy 2.5 tys zl sredniego zarobku to
    > nieduzo, musisz przyznac.

    Musze przyznać, że teściowa płaci teraz podobnie. Nieco więcej z nieco
    mniejsze mieszkanie, ale podobnie. Emeryturę ma wyższą niż stary rocznik
    statystyczny podaje.

    > A przeciez czesto pensje w rodzinie sa dwie. A nawet ktos biedniejszy
    > i zarabial 1500, to mu jeszcze sporo zostawalo.

    1200 złotych mu zostawało. Mógł sobie kupić w miesiącu 10 (żywych) kur.
    Albo osiem kilo świni (z kością, już nieżywej).

    > żebrajacych pod kosciolem to widzialem tylko jakies stare babcie.

    A teraz tylko młodych Cyganów.

    > A w Anglii mlodzież żebrała.

    Zbierali na piwo.

    --
    Jarek


  • 67. Data: 2017-08-07 15:57:52
    Temat: Re: gazoport
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan J.F. napisał:
    >>>>>>> Dobrym wskaźnikiem było porównanie cen detalicznych i płac
    >>>>>>> z jakąś Portugalią czy Grecją, krajami będącymi na podobnym
    >>>>>>> poziomie.
    [...]
    >>> Mieli mniej więcej tyle samo (bo poziom podobny), ale mogli sobie
    >>> kupić co chcieli po światowych cenach ze światowego rynku. U nas
    >>> można było od święta zjeść banana, gdy planista zaplanował imprt
    >>> i wsad dewizowy, ale ananasa nie -- bo tego plan nie przewidywał.
    >
    >> Jakos tak u nas bylo ... ale czy u nich ananasy byly ?
    >> Portugalia akurat mogla miec sporo starych kontaktow, wszak kiedy
    >> kraj kolonialny.

    >Te ananasy (czy w ogóle owoce) to był tylko przykład. Ze wszystkim
    >tak było. Brak różnorodności to cecha wbudowana w gospodarkę planową.

    Akurat tego, to az tak zle nie wspominam.
    Po co mi w sklepie 50 rodzajow pasty do zebow, masla, telewizorow czy
    rowerow.
    Problemem naszego socjalizmu bylo to, ze nie bylo ani jednego rodzaju
    :-)

    >Zwolennicy tago systemu wielkie nadzieje pokładali w komputerach.
    >Byli przekonani, ze gdy one nadejdą, wyliczą wszystko dokładniej,
    >nie będzie braków rynkowych, dadzą sobie radę nie tylko z ananasami,
    >ale nawet z melonami i mango. Póki trzeba na liczydłach, muszą być
    >tylko pomarańcze i rzy rodzaje butów.

    No nie wiem, nie wiem - prawdziwym marksistom jakos strasznie sie
    cybernetyka nie podobala.
    Ale to gdzies do 56, potem docenili komputery, ale chyba nie do
    planowania.

    Przy czym wydaje mi sie, ze policzyc ile butow trzeba, to nie trzeba
    wielkiego komputera.
    Moze sie gdzies na lancuchu dostaw potkneli, a moze po prostu ta
    socjalistyczna gospodarka dziwnie niewydolna, bo wsystkiego brak.

    >> Ale o ile pamietam, to i u nas sie pojawialy - w puszkach.
    >> Wiec problemy tranportowe, czy embargo na Kube ?

    >Problemy obliczeniowe -- gdyby mieli zapanować nad zawartością
    >biedronki i lidla, to by im się pod czacha zadymiło.

    No nie wiem, czy to tak trudno policzyc, ze jesli polowa obywateli ma
    zjesc banana, to trzeba ich 8 tysiecy ton ?
    Przy czym do dobro dodatkowe - mozna sprowadzic najpierw 2 tysiace t,
    i zobaczyc jak sie sprzedadza.

    Ale ... dokladnie to samo musi dzis kto w Lidlu policzyc, i jakos mu
    wychodzi.
    A ma trudniej, bo nie wie, ile wystawi bananow biedronka :-)

    >> Mieszkania byly tanie - jak juz ktos dostal przydzial, leki byly
    >> tanie, to na zywnosc zostawalo.

    >Tylko z lekami prawda, były za bezcen. Mieszkania, jak juz ktoś
    >sie decydował na wykup, też nie były za grosze.

    Ale po co kupowac ?
    Problemem byl raczej przydzial, wklad czlonkowski do spoldzielni,

    >A co dożywności to (średnie ceny z 1908): ziemniaki -- 6 zł,
    >cebula -- 21 zł,
    >mięso wieprzowe z kością -- 126 zł, kura żywa -- 110 zł, jajko
    >od kury żywej -- 4,10 zł. Toż to są ceny jakieś dziesięciokrotnie
    >wyższe od dzisiejsych! Zostawało tylko dlatego, że nic nie szło
    >w sklepie kupić.

    Znowu nie przesadzajmy - ludzie z glodu nie umierali, bo towaru nie
    dowiezli.
    Tylko troche szczuplejsi byli niz dzis, co akurat dobrze o komunie
    swiadczy :-)

    Jestes pewien tych cen ? Po zakupie przydzialowych 3.5kg miesa to juz
    bylby spory wydatek.

    W kazdym badz razie w 1980 to miesa brakowalo, a nie pieniedzy :-)

    >>>> Kolejki w sklepach i "nawis inflacyjny" swiadcza o nadmiarze
    >>>> pieniedzy, aczkolwiek ... zamieszki publiczne byly u nas zawsze
    >>>> spowodowane podwyzkami miesa, czyzby wiec brakowalo w portfelu?
    >>> Gdy były "zamieszki" w roku 1980 to potrfel miałem pełny. Ale w
    >>> sklepie nic nie było.
    >> 56, 68 i 76 to jednak zaraz po podwyzkach.

    >W 76 to miał podrożeć cukier. On *przed* podwyżka kosztował 10,50 zł.
    >Poprzednie były w 70, nie w 68 (ale wtedy lokomotywy staniały).

    w 68 tez byly, ale chyba masz racje - wyjatkowo nie na tle
    zaopatrzeniowym.

    >>> Rocznik statystyczny mówi tak:
    >>> Półbuty męskie skórzane wykonane mechanicznie z gumy komórkowej.
    >>> 1960: 180 zł
    >>> 1970: 180 zł
    >>> 1975: 350 zł
    >>> 1980: 350 zł
    >
    >> A ilosc wyprodukowana znajdziesz ?

    >To chyba trzymano w tajemnicy nawet przed towarzyszem pierwszym
    >sekretarzem! To znaczy plan swoje, realna produkcja swoje. I też
    >zależy, czy liczymy produkcję na rynek, czy łącznie z tym, co we
    >fabruce nakradli.

    A jeszcze eksport byl ... pewnie jeszcze tajniejszy.

    >>> Przeciętna płaca w latach siedemdziesiątych rosła z ok 2,5 tysiąca
    >>> do 5 tysięcy. Towarów tak szybko nie przybywało. Nie dość, że
    >>> drogo,
    >>> to niczego nie było.
    >> Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    >> polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)

    >Kosztuja jedną trzecia tego. I stoją na półkach, da się kupić.

    To chyba jakis poliuretan masz na mysli.
    Porzadne skorzane - od 190zl w gore. 900 tez sie zdarza.

    >Za te same pieniądze można też kupic nieskórzane, często lepsze.

    Tylko noga sie poci.

    >A za dwie dychy dobre buty do chodzenia.

    Takie z materialu ?
    Raczej bym powiedzial od 89 zl, 20 to jakas straszna przecena.

    >Wtedy takiej opcji nie było.

    Trampki byly. No - bywaly. Ale po ile to nie pomne.

    > Tak nas kapitalizm zalatwil :-P

    Dzięki mu za to!

    >>>Gdyby dzisiaj sklepy sprzedawały po cenach z rocznika
    >>>starystycznego
    >>>z lat siedemdzieasiątych (płace w złotówkach mamy podobne) -- to by
    >>>dopiero ludzie się wściekli. Benzyna po 18,
    >
    >> A w ktorym roku ?
    >> Usiluje sobie przypomniec ile kosztowala przed 1980, nie daje rady,
    >> pamietam ze cena chyba z 10 zl co najmniej byla.

    >1960: 6,50 zł
    >1970: 6,50 zł
    >1975: 11,00 zł
    >1977: 11,00 zł
    >1978: 13,00 zł
    >1979: 16,00 zł
    >1980: 18,00 zł

    Gdzie taki dobry rocznik ?

    >> Sporo drozej ... ale - dobrze sytuowanych rodzin w miescie, no bo
    >> zle
    >> sytuowanych nie stac bylo na samochod, stac bylo na benzyne, i to
    >> na
    >> tyle stac, ze benzyny zabraklo :-)
    >Na samochód było stać, na benzynę nie zawsze. Świadczą o tom średnie
    >roczne przebiegi aut w rodzinach inteligenckich

    Pierwsza sprawa - w syrenie po ~60 tys km trzeba bylo robic remont
    silnika.
    Druga sprawa - a gdzie tak jezdzic ?

    >>> Z mieszkaniami też coś nie tentego -- czynsz plus centralne
    >>> ogrzewanie
    >>> 5,40 za metr, co już daje kilkaset miesięcznie.
    >> za mieszkanie 55m to 300zl/mc. Przy 2.5 tys zl sredniego zarobku to
    >> nieduzo, musisz przyznac.

    >Musze przyznać, że teściowa płaci teraz podobnie. Nieco więcej z
    >nieco
    >mniejsze mieszkanie, ale podobnie.

    Ale to liczysz mieszkanie wlasne.
    A dolicz teraz rate kredytu hipotecznego od 300 tys zl.

    >> A przeciez czesto pensje w rodzinie sa dwie. A nawet ktos
    >> biedniejszy
    >> i zarabial 1500, to mu jeszcze sporo zostawalo.

    >1200 złotych mu zostawało. Mógł sobie kupić w miesiącu 10 (żywych)
    >kur.

    No to codziennie rosół z kawalem mięsa.
    Przed wojna by powiedzieli: bogacz.

    >Albo osiem kilo świni (z kością, już nieżywej).

    Co daje cwierc kg miesa codziennie.
    I Ty chcesz z glodu umrzec ?

    >> A w Anglii mlodzież żebrała.
    >Zbierali na piwo.

    Albo i na co innego. Ale u nas woleli zarobic :)

    Piwa zreszta tez brakowalo, a wodka na kartki :-)


    J.



  • 68. Data: 2017-08-07 18:01:23
    Temat: Re: gazoport
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Te ananasy (czy w ogóle owoce) to był tylko przykład. Ze wszystkim
    >> tak było. Brak różnorodności to cecha wbudowana w gospodarkę planową.
    >
    > Akurat tego, to az tak zle nie wspominam. Po co mi w sklepie
    > 50 rodzajow pasty do zebow, masla, telewizorow czy rowerow.

    Nie pytam "po co", gdy mnie to w niczym nie przeszkadza. Poza tym
    lubię jak tak mam.

    > Problemem naszego socjalizmu bylo to, ze nie bylo ani jednego
    > rodzaju :-)

    Socjalizm tego nie wiedział, ale jak czegoś jest 50, to mała szansa,
    że nagle nawet jednego nie będzie. Inżynier na to powie "redundancja"
    -- dla inżynierów dusz termin obcy.

    >> Zwolennicy tago systemu wielkie nadzieje pokładali w komputerach.
    >> Byli przekonani, ze gdy one nadejdą, wyliczą wszystko dokładniej,
    >> nie będzie braków rynkowych, dadzą sobie radę nie tylko z ananasami,
    >> ale nawet z melonami i mango. Póki trzeba na liczydłach, muszą być
    >> tylko pomarańcze i rzy rodzaje butów.
    >
    > No nie wiem, nie wiem - prawdziwym marksistom jakos strasznie sie
    > cybernetyka nie podobala. Ale to gdzies do 56, potem docenili
    > komputery, ale chyba nie do planowania.

    Miotanie się od ściany do ściany też jest rzeczą nierozerwalnie związaną
    z tym systemem. Ale wracając do tematu -- Oskar Lange był wielkim
    orendownikiem rozwiązywania problemu sznurka do snopowiązałki za pomocą
    komputerów. Hayek, czy inni ze szkoły austriackiej, utrzymywali, że
    tylko rynek może prowadzić do równowagi ekonomicznej. A ten na to, że
    to austryjackie gadane z epoki przedkomputerowej, a on tu zaraz tak mózgi
    elektronowe zaprogramuje, że wszystko od razu będzie wiadomo.

    > Przy czym wydaje mi sie, ze policzyc ile butow trzeba, to nie trzeba
    > wielkiego komputera.

    Bardzo powszechne kiedyś mniemanie. Na potrzeby raportu Klubu Rzymskiego
    z 1972 roku MIT przygotowało symulację całej światowej gospodarki. Może
    to więcej niż liczenie par butów, ale MIT to MIT, komputery miał lepsze
    niz Lange. No i wyszło im, że do końca wieku wszystko się załamie,
    wszystko się skończy i wyczerpie.

    > Moze sie gdzies na lancuchu dostaw potkneli, a moze po prostu ta
    > socjalistyczna gospodarka dziwnie niewydolna, bo wsystkiego brak.

    Gosopdarka, jak każdy złożony układ, pozbawiona *sterowania* musi
    się wyłożyć. A sterowaniem jest rynek, a nie jak naiwnie sądzono,
    liczydła planistów.

    >>> Ale o ile pamietam, to i u nas sie pojawialy - w puszkach.
    >>> Wiec problemy tranportowe, czy embargo na Kube ?
    >> Problemy obliczeniowe -- gdyby mieli zapanować nad zawartością
    >> biedronki i lidla, to by im się pod czacha zadymiło.
    >
    > No nie wiem, czy to tak trudno policzyc, ze jesli polowa obywateli
    > ma zjesc banana, to trzeba ich 8 tysiecy ton ?

    Podejrzewam, że jakoś tak to mniej więcej liczono -- ile na gębę.
    Dlatego narty najłatwiej było kupić w Sopocie, a dmuchaną piłkę
    plażową z Zakopanem.

    >>> Mieszkania byly tanie - jak juz ktos dostal przydzial, leki byly
    >>> tanie, to na zywnosc zostawalo.
    >> Tylko z lekami prawda, były za bezcen. Mieszkania, jak juz ktoś
    >> sie decydował na wykup, też nie były za grosze.
    >
    > Ale po co kupowac ?

    Moi rodzice kupili i nie była to zła decyzja. Można sprzedać, kupić
    coś innego, mieszkać gdzie się chce.

    > Problemem byl raczej przydzial, wklad czlonkowski do spoldzielni,

    Problemem był po prostu brak.

    >> A co dożywności to (średnie ceny z 1908): ziemniaki -- 6 zł,
    >> cebula -- 21 zł, mięso wieprzowe z kością -- 126 zł, kura żywa
    >> -- 110 zł, jajko od kury żywej -- 4,10 zł. Toż to są ceny jakieś
    >> dziesięciokrotnie wyższe od dzisiejsych! Zostawało tylko dlatego,
    >> że nic nie szło w sklepie kupić.
    >
    > Znowu nie przesadzajmy - ludzie z glodu nie umierali, bo towaru nie
    > dowiezli.
    > Tylko troche szczuplejsi byli niz dzis, co akurat dobrze o komunie
    > swiadczy :-)
    >
    > Jestes pewien tych cen ? Po zakupie przydzialowych 3.5kg miesa to
    > juz bylby spory wydatek.

    Absolutnie i do końca pewien! One są z oficjalnego rocznika.
    Kiełbasa zwyczajna, najtańsza, kosztowała 44 zł -- mówiono na nią
    "mickiewiczowska", więc fakt ten z wielką zajadłościa trzyma się
    pamięci. I raczej uważano, że skoro tak tania, to dobra być nie
    może. Z innych tego typu ciekawostek -- wino mrki "Wino", czyli
    ordynarny jabol był za 23 zł. Mowiono też na to "tanie wino".
    Jezus Maria, Kano Galilejsko! Toż średniej moich współczesnych
    winnych zakupów daleko do tej sumy! Rocznik podaje: Tokaj Furmint
    -- 124 zł. Owszem, węgrzyna tez mogę, ale furmint na ogół z tych
    pośledniejszych jest. W Lidlu poniżej dychy.

    >>> Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    >>> polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)
    >> Kosztuja jedną trzecia tego. I stoją na półkach, da się kupić.
    >
    > To chyba jakis poliuretan masz na mysli.
    > Porzadne skorzane - od 190zl w gore. 900 tez sie zdarza.

    Mogą kosztować i dziesięć tysięcy, a 190 zł, to już połowa tamtej sumy.
    Też istotnie taniej niż kiedyś, choć nie jedna trzecia. Jak ktoś na
    zakup może poświęcić tyle czasu, co za komuny, to znajdzie nawet za
    jedna czwartą.

    >> Za te same pieniądze można też kupic nieskórzane, często lepsze.
    > Tylko noga sie poci.

    Absolutnie nie! Inżynierowie (ci od materiałoznawstwa) przez ten
    czas nie próżnowali. Te wszystkie membrany zachowują sieę lepiej
    od naturalnej skóry.

    >>> Usiluje sobie przypomniec ile kosztowala przed 1980, nie daje rady,
    >>> pamietam ze cena chyba z 10 zl co najmniej byla.
    >
    >>1960: 6,50 zł
    >>1970: 6,50 zł
    >>1975: 11,00 zł
    >>1977: 11,00 zł
    >>1978: 13,00 zł
    >>1979: 16,00 zł
    >>1980: 18,00 zł
    >
    > Gdzie taki dobry rocznik ?

    U mnie w piwnicy. Lato było wyjątkowo pogodne, a stoki dobrze
    nasłonecznione. O, pardon, nie o to chodziło. U mnie w bibliotece.
    Ale nawet mi się nie chciało iść do piwn^Wna górę, można skorzystać
    on-line z najważniejszych stron:

    http://c355.republika.pl/Rocznik_1981.htm

    >> Na samochód było stać, na benzynę nie zawsze. Świadczą o tom
    >> średnie roczne przebiegi aut w rodzinach inteligenckich
    >
    > Pierwsza sprawa - w syrenie po ~60 tys km trzeba bylo robic
    > remont silnika. Druga sprawa - a gdzie tak jezdzic ?

    Do pracy na przykład. Pomykało się przecież rączo po niezatłoczonych
    ulicach. Z tym że mnie by taki dojazd kosztował stówę dziennie.

    >> Musze przyznać, że teściowa płaci teraz podobnie. Nieco więcej z
    >> nieco mniejsze mieszkanie, ale podobnie.
    >
    > Ale to liczysz mieszkanie wlasne.
    > A dolicz teraz rate kredytu hipotecznego od 300 tys zl.

    No to po co było pytać "po co kupować?" (w odniesieniu do mieszaknia).

    >>> A przeciez czesto pensje w rodzinie sa dwie. A nawet ktos
    >>> biedniejszy i zarabial 1500, to mu jeszcze sporo zostawalo.
    >> 1200 złotych mu zostawało. Mógł sobie kupić w miesiącu 10 (żywych)
    >> kur.
    >
    > No to codziennie rosół z kawalem mięsa.
    > Przed wojna by powiedzieli: bogacz.

    Dzisiaj kurczaka na rosół da się kupić za kilka złotych. Stale się
    polepsza, nie ma co się oszukiwać.

    >> Albo osiem kilo świni (z kością, już nieżywej).
    >
    > Co daje cwierc kg miesa codziennie. I Ty chcesz z glodu umrzec ?

    Być może na całą rodzinę. I już na nic więcej nie starcza. Smutno jakoś.

    --
    Jarek


  • 69. Data: 2017-08-07 23:27:55
    Temat: Re: gazoport
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 7 Aug 2017 18:01:23 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>> Te ananasy (czy w ogóle owoce) to był tylko przykład. Ze wszystkim
    >>> tak było. Brak różnorodności to cecha wbudowana w gospodarkę planową.
    >>
    >> Akurat tego, to az tak zle nie wspominam. Po co mi w sklepie
    >> 50 rodzajow pasty do zebow, masla, telewizorow czy rowerow.
    >
    > Nie pytam "po co", gdy mnie to w niczym nie przeszkadza. Poza tym
    > lubię jak tak mam.

    A mnie troche przeszkadza. Stoje przed ta polka i zastanawiam sie jak
    glupi, ktora paste wybrac :-)

    >> Problemem naszego socjalizmu bylo to, ze nie bylo ani jednego
    >> rodzaju :-)
    > Socjalizm tego nie wiedział, ale jak czegoś jest 50, to mała szansa,
    > że nagle nawet jednego nie będzie. Inżynier na to powie "redundancja"
    > -- dla inżynierów dusz termin obcy.

    Do redundacji wystarcza 2, zreszta redundacja moze byc w fabrykach, a
    nie w rodzajach.


    >>> Zwolennicy tago systemu wielkie nadzieje pokładali w komputerach.
    >>> Byli przekonani, ze gdy one nadejdą, wyliczą wszystko dokładniej,
    >>> nie będzie braków rynkowych, dadzą sobie radę nie tylko z ananasami,
    >>> ale nawet z melonami i mango. Póki trzeba na liczydłach, muszą być
    >>> tylko pomarańcze i rzy rodzaje butów.
    >>
    >> No nie wiem, nie wiem - prawdziwym marksistom jakos strasznie sie
    >> cybernetyka nie podobala. Ale to gdzies do 56, potem docenili
    >> komputery, ale chyba nie do planowania.
    >
    > Miotanie się od ściany do ściany też jest rzeczą nierozerwalnie związaną
    > z tym systemem. Ale wracając do tematu -- Oskar Lange był wielkim
    > orendownikiem rozwiązywania problemu sznurka do snopowiązałki za pomocą
    > komputerów. Hayek, czy inni ze szkoły austriackiej, utrzymywali, że
    > tylko rynek może prowadzić do równowagi ekonomicznej. A ten na to, że
    > to austryjackie gadane z epoki przedkomputerowej, a on tu zaraz tak mózgi
    > elektronowe zaprogramuje, że wszystko od razu będzie wiadomo.

    Hm, zmarl w 65. O komputery mogl zahaczyc, ale planowa gospodarke
    chwalil ponoc od lat 30-tych.

    >> Przy czym wydaje mi sie, ze policzyc ile butow trzeba, to nie trzeba
    >> wielkiego komputera.
    [...]
    >> Moze sie gdzies na lancuchu dostaw potkneli, a moze po prostu ta
    >> socjalistyczna gospodarka dziwnie niewydolna, bo wsystkiego brak.
    >
    > Gosopdarka, jak każdy złożony układ, pozbawiona *sterowania* musi
    > się wyłożyć. A sterowaniem jest rynek, a nie jak naiwnie sądzono,
    > liczydła planistów.

    planisci mogla tez raporty rynkowe uwzgledniac.
    Mnie chodzilo o to, ze buty potrzebuja, skory, nici, igiel, maszyn,
    skora krowy czy swini, zwierzeta paszy itd.

    >>>> Mieszkania byly tanie - jak juz ktos dostal przydzial, leki byly
    >>>> tanie, to na zywnosc zostawalo.
    >>> Tylko z lekami prawda, były za bezcen. Mieszkania, jak juz ktoś
    >>> sie decydował na wykup, też nie były za grosze.
    >>
    >> Ale po co kupowac ?
    >
    > Moi rodzice kupili i nie była to zła decyzja. Można sprzedać, kupić
    > coś innego, mieszkać gdzie się chce.

    A ktory to byl rok ?
    Bo o wykupy to chyba gdzies w latach 90-ych czytalem.
    I to po znizkowej cenie bylo - wiec warto :-)

    Tym niemniej biedni nie musieli kupowac.

    >> Problemem byl raczej przydzial, wklad czlonkowski do spoldzielni,
    > Problemem był po prostu brak.

    Teraz mieszkan nie brakuje, za to pieniedzy brak :-)

    >>> A co dożywności to (średnie ceny z 1908): ziemniaki -- 6 zł,
    >>> cebula -- 21 zł, mięso wieprzowe z kością -- 126 zł, kura żywa

    >> Jestes pewien tych cen ? Po zakupie przydzialowych 3.5kg miesa to
    >> juz bylby spory wydatek.
    >
    > Absolutnie i do końca pewien! One są z oficjalnego rocznika.
    > Kiełbasa zwyczajna, najtańsza, kosztowała 44 zł -- mówiono na nią
    > "mickiewiczowska", więc fakt ten z wielką zajadłościa trzyma się
    > pamięci.

    Kielbasa 44, a mieso 126 ?

    > I raczej uważano, że skoro tak tania, to dobra być nie może.

    Jak siegam pamiecia ... to jakosc wedlin nam sie popsula.

    > Z innych tego typu ciekawostek -- wino mrki "Wino", czyli
    > ordynarny jabol był za 23 zł. Mowiono też na to "tanie wino".
    > Jezus Maria, Kano Galilejsko! Toż średniej moich współczesnych
    > winnych zakupów daleko do tej sumy! Rocznik podaje: Tokaj Furmint
    > -- 124 zł. Owszem, węgrzyna tez mogę, ale furmint na ogół z tych
    > pośledniejszych jest. W Lidlu poniżej dychy.

    No i pol litra 100 zl. Alkohol istotnie byl drogi ... znaczy sie stara
    wladza lepiej dbala o trzezwosc narodu. Dzis minimalnej pensji nie
    przepijesz :-)

    no ale bez alkoholu mozna zyc, wina do oceny biedy nie wliczamy :-)


    >>>> Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    >>>> polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)
    >>> Kosztuja jedną trzecia tego. I stoją na półkach, da się kupić.
    >>
    >> To chyba jakis poliuretan masz na mysli.
    >> Porzadne skorzane - od 190zl w gore. 900 tez sie zdarza.
    >
    > Mogą kosztować i dziesięć tysięcy, a 190 zł, to już połowa tamtej sumy.
    > Też istotnie taniej niż kiedyś, choć nie jedna trzecia.

    Podawales i 180 zl.

    >>> Za te same pieniądze można też kupic nieskórzane, często lepsze.
    >> Tylko noga sie poci.
    > Absolutnie nie! Inżynierowie (ci od materiałoznawstwa) przez ten
    > czas nie próżnowali. Te wszystkie membrany zachowują sieę lepiej
    > od naturalnej skóry.

    Ale wtedy nie kosztuja 20zl, ani 40, ani 80 :-)

    >>>> Usiluje sobie przypomniec ile kosztowala przed 1980, nie daje rady,
    >>>> pamietam ze cena chyba z 10 zl co najmniej byla.
    >>
    >>>1960: 6,50 zł
    >>>1970: 6,50 zł
    >>>1975: 11,00 zł
    >>>1977: 11,00 zł
    >>>1978: 13,00 zł
    >>>1979: 16,00 zł
    >>>1980: 18,00 zł
    >>
    >> Gdzie taki dobry rocznik ?
    >
    > Ale nawet mi się nie chciało iść do piwn^Wna górę, można skorzystać
    > on-line z najważniejszych stron:
    >
    > http://c355.republika.pl/Rocznik_1981.htm

    Dzieki.
    Ale tamze - wieprzowina z koscia 59 zl w 1980.
    Wolowina z koscia 30. 126 to na targowisku.

    Fryzjer meski 15 zl w kat I w stolicy, dzis na prowincji place 20-25
    :-)

    >>> Na samochód było stać, na benzynę nie zawsze. Świadczą o tom
    >>> średnie roczne przebiegi aut w rodzinach inteligenckich
    >> Pierwsza sprawa - w syrenie po ~60 tys km trzeba bylo robic
    >> remont silnika. Druga sprawa - a gdzie tak jezdzic ?
    >
    > Do pracy na przykład.

    500m ?

    > Pomykało się przecież rączo po niezatłoczonych
    > ulicach. Z tym że mnie by taki dojazd kosztował stówę dziennie.

    No dobra, mozna bylo zmienic prace, 20 km, 2 litry, 36 zl.

    >>> Musze przyznać, że teściowa płaci teraz podobnie. Nieco więcej z
    >>> nieco mniejsze mieszkanie, ale podobnie.
    >>
    >> Ale to liczysz mieszkanie wlasne.
    >> A dolicz teraz rate kredytu hipotecznego od 300 tys zl.
    >
    > No to po co było pytać "po co kupować?" (w odniesieniu do mieszaknia).

    Bo dzis w zasadzie innego wyjscia nie ma.

    >>>> A przeciez czesto pensje w rodzinie sa dwie. A nawet ktos
    >>>> biedniejszy i zarabial 1500, to mu jeszcze sporo zostawalo.
    >>> 1200 złotych mu zostawało. Mógł sobie kupić w miesiącu 10 (żywych)
    >>> kur.
    >> No to codziennie rosół z kawalem mięsa.
    >> Przed wojna by powiedzieli: bogacz.
    > Dzisiaj kurczaka na rosół da się kupić za kilka złotych. Stale się
    > polepsza, nie ma co się oszukiwać.

    Zywnosc relatywnie potaniala, ale IMO - daleko bylo od glodowania z
    braku pieniedzy.

    >>> Albo osiem kilo świni (z kością, już nieżywej).
    >> Co daje cwierc kg miesa codziennie. I Ty chcesz z glodu umrzec ?
    > Być może na całą rodzinę. I już na nic więcej nie starcza. Smutno jakoś.

    To tylko wtedy, gdy jedna osoba pracuje, zarabia malo, i kupuje mieso
    na targowisku zamiast w panstwowym sklepie :-)

    J.


  • 70. Data: 2017-08-08 00:19:40
    Temat: Re: gazoport
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Ale wracając do tematu -- Oskar Lange był wielkim orendownikiem
    >> rozwiązywania problemu sznurka do snopowiązałki za pomocą komputerów.
    >> Hayek, czy inni ze szkoły austriackiej, utrzymywali, że tylko rynek
    >> może prowadzić do równowagi ekonomicznej. A ten na to, że to
    >> austryjackie gadane z epoki przedkomputerowej, a on tu zaraz tak
    >> mózgi elektronowe zaprogramuje, że wszystko od razu będzie wiadomo.
    >
    > Hm, zmarl w 65. O komputery mogl zahaczyc, ale planowa gospodarke
    > chwalil ponoc od lat 30-tych.

    W ogóle facet nawet na Zachodzie postrzegany jako ekonomista, a nie
    jako komuch po prostu. To nawet nie jest tak, że ja się naśmiewam
    z czyjejś głupoty. Myśl ludzka nieraz musi błądzić, by w końcu dojść
    do celu. Teraz wiemy to, czego nie wiedzieli ojce nasze. Tylko trzeba
    z tej wiedzy uniec korzystać.

    >> Gosopdarka, jak każdy złożony układ, pozbawiona *sterowania* musi
    >> się wyłożyć. A sterowaniem jest rynek, a nie jak naiwnie sądzono,
    >> liczydła planistów.
    >
    > planisci mogla tez raporty rynkowe uwzgledniac.
    > Mnie chodzilo o to, ze buty potrzebuja, skory, nici, igiel, maszyn,
    > skora krowy czy swini, zwierzeta paszy itd.

    To jest materiałoznawstwo, tak bardzo na tej grupie cenione. Ale
    na tym rzecz się nie kończy. Z planowaniem gospodarczym jest jak
    z prognozami meteorologicznymi. Dalej od pięciu dni nie mają one
    sensu. Teraz to wiemy, ale żeby dojść do tego, trzeba było głęboko
    wejść w matematykę. Nie taką, co się ją da na liczydłach. I nie
    taką, jak sobie Lange mógł wyobrazić. To są równania chaotyczne.

    >> Moi rodzice kupili i nie była to zła decyzja. Można sprzedać,
    >> kupić coś innego, mieszkać gdzie się chce.
    >
    > A ktory to byl rok ?

    Koniec lat siedemdziesiątych.

    > Bo o wykupy to chyba gdzies w latach 90-ych czytalem.
    > I to po znizkowej cenie bylo - wiec warto :-)

    Wedy kosztowało mniej więcej tyle co samochód.

    > Tym niemniej biedni nie musieli kupowac.

    Nie mogli (w sensie: nie mieli za co). To może nawet ważniejsze
    stwierdzenie.

    >>> Problemem byl raczej przydzial, wklad czlonkowski do spoldzielni,
    >> Problemem był po prostu brak.
    > Teraz mieszkan nie brakuje, za to pieniedzy brak :-)

    Znajoma od prawie roku próbuje kupić. Takiego jak chce, to nie ma.
    Ale ona faktycznie marudna.

    >>>> A co dożywności to (średnie ceny z 1908): ziemniaki -- 6 zł,
    >>>> cebula -- 21 zł, mięso wieprzowe z kością -- 126 zł, kura żywa
    >>> Jestes pewien tych cen ? Po zakupie przydzialowych 3.5kg miesa to
    >>> juz bylby spory wydatek.
    >> Absolutnie i do końca pewien! One są z oficjalnego rocznika.
    >> Kiełbasa zwyczajna, najtańsza, kosztowała 44 zł -- mówiono na nią
    >> "mickiewiczowska", więc fakt ten z wielką zajadłościa trzyma się
    >> pamięci.
    > Kielbasa 44, a mieso 126 ?

    Szynka stówę bodajże. Proporcje cen to osobny temat (w wyobraźni
    planisty).

    >> I raczej uważano, że skoro tak tania, to dobra być nie może.
    > Jak siegam pamiecia ... to jakosc wedlin nam sie popsula.

    A ja mam inne zdanie. Jak się kupuje w cenie kiełbasy zwyczjnej
    (44 zł) albo gierkowskej szynki, to jakość jest świetna. Co innego
    gdy kto gotów jest zapłacić najwyżej dychę za kilo.

    > No i pol litra 100 zl. Alkohol istotnie byl drogi ... znaczy sie
    > stara wladza lepiej dbala o trzezwosc narodu. Dzis minimalnej
    > pensji nie przepijesz :-)
    >
    > no ale bez alkoholu mozna zyc, wina do oceny biedy nie wliczamy :-)

    Dlaczego -- można pogadać o starym winie, spleśniałym serze i samochodach
    bez dachu, którymi nędzarze na Zachodzie musieli jeździć.

    >>>>> Przy przecietnej placy obecnie mniej wiecej takiej samej, skorzane
    >>>>> polbuty kosztuja podobne pieniadze :-)
    >>>> Kosztuja jedną trzecia tego. I stoją na półkach, da się kupić.
    >>> To chyba jakis poliuretan masz na mysli.
    >>> Porzadne skorzane - od 190zl w gore. 900 tez sie zdarza.
    >> Mogą kosztować i dziesięć tysięcy, a 190 zł, to już połowa tamtej sumy.
    >> Też istotnie taniej niż kiedyś, choć nie jedna trzecia.
    >
    > Podawales i 180 zl.

    350 pod koniec Gierka.

    >>>> Za te same pieniądze można też kupic nieskórzane, często lepsze.
    >>> Tylko noga sie poci.
    >> Absolutnie nie! Inżynierowie (ci od materiałoznawstwa) przez ten
    >> czas nie próżnowali. Te wszystkie membrany zachowują sieę lepiej
    >> od naturalnej skóry.
    > Ale wtedy nie kosztuja 20zl, ani 40, ani 80 :-)

    80 mogą, ale przewżnie powyżej stówy, dwie stówy, to już dobry budżet.

    >> http://c355.republika.pl/Rocznik_1981.htm
    >
    > Dzieki.
    > Ale tamze - wieprzowina z koscia 59 zl w 1980.
    > Wolowina z koscia 30. 126 to na targowisku.

    Na targowisku, ale w oficjalnym roczniku. taka różnica świadczy o tym,
    że w handlu uspołecznionym była cena 30 zł, a na targowiskku było mięso.

    > Fryzjer meski 15 zl w kat I w stolicy, dzis na prowincji place 20-25
    > :-)

    Koło mnie jest fryzjer supermarketowy. Jak byk stoi: 15 zł.
    Tradycjonalista jakiś chyba.

    >>> Ale to liczysz mieszkanie wlasne.
    >>> A dolicz teraz rate kredytu hipotecznego od 300 tys zl.
    >> No to po co było pytać "po co kupować?" (w odniesieniu do mieszaknia).
    > Bo dzis w zasadzie innego wyjscia nie ma.

    To postrzegam jako wielki minus w obecnych polskich zwyczajach.
    W większości krajów mieszkania w bloku są po prostu wynajmowane.

    >> Dzisiaj kurczaka na rosół da się kupić za kilka złotych. Stale się
    >> polepsza, nie ma co się oszukiwać.
    >
    > Zywnosc relatywnie potaniala, ale IMO - daleko bylo od glodowania
    > z braku pieniedzy.

    Zależy gdzie. Zdarzało się, że na wsi w ogóle nie jedzono jajek.
    Ludzie jedli to, co im urosło na polu, stajni czy chlewiku, ale
    jajka nieśli do punktu skupu. Kura żywicielka była jedynym źródłem
    gotówki dla rodziny. Jajka były względnie bardzo drogie i miały
    krótki cykl technologiczny -- codzienni dało się uzyskać kilka.
    A to prawie cztery złote jedno! Czasem mam wrażenie, że to celowy
    zamysł planisty, tak irracjonalna cena, by grupa małorolnych mogła
    jakoś przetrwać.

    >>> Co daje cwierc kg miesa codziennie. I Ty chcesz z glodu umrzec ?
    >> Być może na całą rodzinę. I już na nic więcej nie starcza.
    >> Smutno jakoś.
    > To tylko wtedy, gdy jedna osoba pracuje, zarabia malo, i kupuje
    > mieso na targowisku zamiast w panstwowym sklepie :-)

    Tylko osoba niepracująca miała szansę na pozyskanie dla rodziny
    pewnych towarów w państwowych sklepach. Trzeba było mieć wywiad,
    wiedzieć kiedy rzucą, a potem stać.

    --
    Jarek

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: