eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodycrosspost; pytanie skazańca;-)Re: crosspost; pytanie skazańca;-)
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
    Newsgroups: pl.misc.samochody
    Subject: Re: crosspost; pytanie skazańca;-)
    Date: Fri, 25 Feb 2011 02:33:50 +0100
    Organization: Pueruania
    Lines: 223
    Message-ID: <ik70u6$140$1@inews.gazeta.pl>
    References: <ik4a1h$7vj$1@news.task.gda.pl>
    Reply-To: "Eneuel Leszek Ciszewski" <e...@g...com>
    NNTP-Posting-Host: 83.151.39.26
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1298597638 1152 83.151.39.26 (25 Feb 2011 01:33:58 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 25 Feb 2011 01:33:58 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5994
    X-Priority: 3
    X-User: eneuellll
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5931
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.samochody:2352870
    [ ukryj nagłówki ]


    "p 47" ik4a1h$7vj$...@n...task.gda.pl

    > 1. sad nie zareagował na ewidentne kłamstwo dot. czasu
    > postoju w zeznaniach Ormianina składanych pod odpowiedzialnościa
    > karną, nie można stac jednoczesnie 1 sek i 1,5 min, a więc w jednym
    > przypadku sprawca skłamał,

    Mój ojciec (biegły sądowy z innego zakresu) miał podobną
    sytuację -- łatwiejszą do wygrania. W czasie trwania
    procesu sprawa przedawniła się. :) (sic!!!)

    Aby było jasne -- widziałem orzeczenia sądu. :)

    Sąd nie wzruszył się nie jakąś drobnostką urośnięcia sekundy
    do dziewięćdziesięciu sekund, ale zmienianiem zeznań adwersantki
    z częstotliwością ,,kilku herców''. ;) Ojciec zebrał część zeznać
    swej adwersantki i wykazał całą masę sprzeczności w jej wypowiedziach.
    (kilkaset?)
    Co więcej -- pokazał, iż zeznania te są absurdalne, gdyż nie
    opisują sytuacji możliwych. Ojciec projektuje skrzyżowania,
    więc wyłapywanie bzdur w oświadczeniach (właśnie choćby
    czasu zielonego światła czy czasu zjazdu ze skrzyżowania)
    jest dla niego łatwe.

    Sprawa ciągnęła się dwa lata, gdzieś w tym czasie zaginęły
    akta sądowe :) (więc proces stał w miejscu a czas nie stał)
    i po prostu została umorzona... Ojcu zwrócono za prawnika -- TU
    nawet nie chce uznać, że ojciec nie był winny i orzekło jego winę
    na podstawie nieprawomocnego wyroku (obalonego później) i umorzenia sprawy...

    -=-

    Ja miałem podobne sprawy, ale ja jestem wytrwały. :)
    Kiedyś najechała na mnie ciężarówka zakładów mięsnych.
    Facet najechał, odjechał bez zatrzymania się, zeznawał,
    iż wiedział o tym, iż potracił stojący obok niego samochód,
    mój pociotek sądził (sędziów była masa, w tym i pociotek,
    i rodząca :) sędzia, i masa innych) ale bez rasowego prawnika
    (domorośli nie dawali rady -- dziś jeden jest adwokatem,
    drugi (syn byłego prezydenta miasta, pochodzący z bardzo
    wpływowej rodziny Białegostoku) notariuszem i być może
    adwokatem) nie dałbym rady...

    Nie dałbym też rady, gdyby nie moja praca na ,,wylęgarni'' ;)
    tutejszych prawników -- w tamtych czasach jeszcze sędziowie
    mnie lubili. :) Niestety lubili także policję (a tej nie
    lubił mój znajomy prokurator) i lubili kolegium ds. wykroczeń...

    Na domiar złego niezawisły ;) sąd zazwyczaj z definicji
    rację przyznawał Państwu Polskiemu, a zakłady mięsne były
    wówczas państwowe...


    Ciężarówka wyrwała mi kierunkowskaz (można było podnieść
    i wmontować) oraz lekko uszkodziła błotnik. Szkodę wówczas
    można było zamknąć kwotą 300 (trzystu) złotych, ale stanęło
    na masie procesów i kwocie bodajże 7500 (siedmiu tysięcy
    pięciuset) złotych, a mogło być lepiej, gdybym w ostatnich
    pismach zażądał rzeczywistego wynagrodzenia adwokata rasowego...
    (sąd uznał 1000, a adwokat wziął 2500; domorośli też kosztowali,
    czego w pismach nie ująłem a ująć mogłem wbrew pozorom)

    Mogłem też dostać 200 złotych za rzeczoznawcę.
    (PZU sprytnie ominął ów wydatek, adwokat chciał
    apelować a ja chciałem kończyć, uznając sprawę
    za wygraną przeze mnie w 100% -- w razie nieuznania
    przeze mnie mojej wygranej rasowy adwokat dostałby
    5 razy mniej niż dostał; domorośli nie dostaliby mniej)


    Nawiasem mówiąc -- dokumenty mojej sprawy też ginęły w sądzie. :)

    > 2. sąd explicite nie chciał ustosunkowac się do tego, że sprawca
    > zainteresowany jest uzyskaniem odszkodowania mimo braku szkody,-
    > żądał pieniędzy od zony, złozył już wniosek do ubezpieczyciela.
    > Sądf nie dopuścił do podjęcia omawiania tych okolicznosci,

    > Oprócz ewentualnej apelacji czy i jak zareagować na popełnienie
    > przez próbującego wyłudzić odszkodowanie przestepstwa z art.233
    > KK tj zeznawanie nieprawdy?

    Nie wiem, ale w Głupolandzie sprawy sądowe rozstrzyga się poza salami rozpraw. :)


    Mój ojciec mi nie wierzył -- i przegrał, czy raczej nie wygrał, bo sprawa
    została umorzona w czasie jej prowadzenia :) przy zdecydowanym sprzeciwie ojca. :)

    -=-

    Weź adwokata i pogadaj. :) Ja miałem świadka, mój adwersarz oświadczył,
    iż wiedział o zderzeniu a jednak nie zatrzymał się -- zatrzymał się
    dopiero ze 2 kilometry dalej pod sklepem mięsnym, gdzie miał swój interes.
    (skąd ponownie zwiał bez uprzedzenia i bez pożegnania)


    Rasowy adwokat uznał, że marnuję na niego pieniądze a ja Ci
    przysięgam na dusze moich niepoczętych dzieci, że bez tak
    mocnego adwokata (wziąłem go, bo usłyszałem, że wygrał
    gardłową sprawę z Urzędem Skarbowym) bym przegrał.




    W tym ,,państwie'' trzeba mieć swoich adwokatów, swoich
    prokuratorów i 100% racji, mieć świadków oraz farta i być
    miłym ;) dla sądu -- aby wygrać tak prostą sprawę. :)

    Ja wygrałem, choć i ja byłem miły, i zakłady mięsne.
    Zapewne też i ja miałem swoich prawników, i zakłady mięsne miały. :)

    PZU chyba wówczas też był państwowy, co jeszcze mocniej pogarszało moją pozycję.

    BTW -- w czasie procesu Warta wyraziła gotowość wypłacenia mi odszkodowania, gdyż
    bałagan sprawił, iż Warta uznała siebie ze ubezpieczyciela, choć ów samochód wtedy
    był ubezpieczony w PZU. Warta najwyraźniej nie była tak miła sądom jak PZU? Chyba
    tak, ale nie tylko -- Warta lubiła szybko płacić odszkodowania, gdy kwota nie
    przekraczała 10 tysięcy złotych, o czym poinformował mnie mój znajomy broker
    ubezpieczeniowy, wspierający mnie w tej sprawie...

    Adwokat PZU na korytarzu sądowym (przed jedną z wielu spraw)
    zapowiedział mi, że będzie nakłaniał świadka do zmiany
    stanowiska a mego adwersarza -- do zmiany zeznań. Dodał
    też, że w Polsce trzeba zabić dwóch ludzi, aby iść do
    więzienia, bo za jednego dostaje się wyrok w zawieszeniu -- rozmowę
    mam nagraną, a głos ów można usłyszeć chwilę później w czasie rozprawy.
    Co więcej -- mam świadka tamtej rozmowy. (w czasie której prawnik PZU mówi
    o planach przekonywania świadka i mego adwersarza, kpiąc z wiadomej groźby
    związanej ze składaniem fałszywych zeznań)

    -=-

    Życzę powodzenia. :)
    Ja wygrywałem, ale ja mam anielską (inni mówią -- przeklętą lub
    szatańską) cierpliwość :) i farta oraz byłem osobą mile widzianą
    przez białostockie środowisko prawnicze, które starało się pokazać
    mi z dobrej strony. Adwokat i studenci-prawnicy oraz rasowy broker
    ubezpieczeniowy... Rasowe korektorki czuwały nad polszczyzną pism
    procesowych a rasowy składacz tekstu nad poprawną formą pisemnych
    wypowiedzi... Wszystko było starannie przygotowywane, z rozmysłem,
    spokojnie, ostrożnie... Każdy krok (KAŻDY!!!) był stawiany bardzo
    ostrożnie (z rozwagą możliwą do uzyskania) z uwzględnieniem każdego
    veta (pociotka-sędziego, adwokata i kolegów-prawników, świadka,
    a nawet prokuratora itd...)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....


    Postscriptum: Wiesz, gdzie wówczas jechałem, gdy ciężarówka wjechała we mnie?
    Jechałem do sklepu. :) Nic w tym złego czy dziwnego. Ale piechotą
    miałbym i zdecydowanie szybciej, i krócej... Do tamtej sprawy PZU żądał satysfakcji
    i szukał okazji do wojny (sądowej) ze mną. Po tamtej sprawie żyliśmy w zgodzie
    i przyjaźni, ;) a pan inspektor (czy jakoś tak) Kwiatkowski nie tylko nie okazywał
    już mi swej zuchwałości, ale w zamian za nią podawał mi rękę, gdy mnie spotykał
    gdzieś przypadkiem na ulicy...

    I tylko po latach, gdy broker zaproponował PZU pewien układ, dzięki
    któremu miałbym komplet (OC, AC, NW i diabli wiedzą co jeszcze) za
    freeko (broker by to ,,umieścił'' w większym kontrakcie z PZU) panowie
    z PZU ponoć dostali gęsiej skórki, zbieleli ze strachu i odmówili
    współpracy ze mną...

    -- Korneliusz?... Ten sam Korneliusz, który... ;)

    Wspomniany pan Kwiatkowski pofatygował się i osobiście ze mną
    porozmawiał (spotkał mnie niby przypadkiem) o tym ubezpieczeniu
    i wyraził swe ubolewanie nad TU Allianz...

    Nawiasem mówiąc -- zupełnie niepotrzebnie, bo Allianz niewiele ;)
    stracił. ;) A mógł nie stracić w ogóle, gdyby sadził się
    z Miastowymi, którzy zasadzili drzewa ;) niemal na skrzyżowaniu...
    Allianz mógł też sądzić się z Politechniką, aby jeszcze mniej stracić
    na współpracy ze mną. ;)

    Jedzie człek spokojnie i powoli drogą uniwersytetu, aż tu nagle
    i niespodziewanie droga ta zmienia właściciela (wjeżdżam na teren
    Politechniki) i staje się... chodnikiem, na dodatek dziurawym
    i z wysokim krawężnikiem rozwalającym to i owo na szybkości
    niemal zerowej... (chodnik przejeżdżam w poprzek, czyli
    zgodnie z przepisami -- wolno mi tak jechać do posesji
    czy z posesji)

    No właśnie... Allianz... Cicho, przytulnie, bez zaciskania pięści...
    Oni czekają na składkę, ja tymczasem prószę pokornie o ,,swoje''. :)
    I dowiaduję się, że Allianz nie żre zbyt wiele -- połowę pochłania
    agent... Trudno zgadnąć, czy to prawda, czy kopniak wisielczy. :)
    (Allianz liczy mi połowę składki z tego, co policzył agent)

    Bez szaleństw, po ludzku, ale jednak... Pojawiają się dziwne żądania,
    odmowa przyjęcia zapłaty kartą itp... Dzięki tej odmowie, Allianz
    dowiaduje się, że decyzję co do odwrócenia kota ogonem (nie ja zapłacę
    na rzecz Allianz, ale Allianz na moją rzecz -- diabli wiedzą
    po co?) podejmuję w ostatniej chwili. (widzą to na skanie z banku)

    Dlaczego diabli wiedzą? Bo nadkole połamałem dzień po wymianie :)
    a płytą osłonową przywaliłem w krawężnik obok Biedronki, gdzie
    wpadłem w pułapkę... Śliczna płyta, jeszcze z naklejkami, pachnąca
    nowością -- chyba wytrzymała. :) Wytrzymał chyba także wahacz...
    (chyba miałem farta)

    Niech szlag trafi Biedronkę za takie pułapki!!!!


    Ale Allianz, węszący :) chyba dostanie ode mnie coś (zwyżkę %%) za
    tę sprawę, która w TU jakimś (HDI? -- nie pamiętam, bo to nie moja
    sprawa) istnieje jako szkoda, zaś w rzeczywistości jest umorzona...

    Aby TU wykreśliło szkodę, trzeba... Sądu...

    Sąd nie uznał winy (po drodze policja uznała, sąd odrzucił
    to uznanie i uznał winę adwersantki, po czym umorzył przed
    uprawomocnieniem uznania winy adwersantki odsyłając sprawę
    z sądu do sądu i uznając ją za błahą) ale TU nie honoruje
    wyroku sądu. :)

    A dlaczego nie honoruje? Bo to sąd z Białegostoku,
    klient też z Białegostoku, a TU ma swą siedzibę
    w Radomiu bodajże... (ech, ta rejonizacja...)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: