eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming[newbie] Test porównawczy języków programowaniaRe: Test porównawczy języków programowania
  • Data: 2011-01-20 17:17:35
    Temat: Re: Test porównawczy języków programowania
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Jan 20, 3:00 pm, "Przemek O." <p...@o...eu> wrote:
    > W dniu 2011-01-20 11:38, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > > Jeśli natomiast wszyscy certyfikowani specjaliści w danej dziedzinie
    > > mówią, że nie da się czegoś zrobić, to masz raczej niewielkie szanse
    > > na to, że zrobi to zespół ludzi, którzy z różnych powodów takiego
    > > certyfikatu zrobić nie mogą (bo nie przeszli przeszkolenia, bo nie
    >
    > Ty chyba żyjesz w świecie alternatywnym. Specjalista certyfikowany nie
    > jest i nigdy nie będzie alfą i omega w danej dziedzinie. Bo jeśliby aż
    > tak zaostrzyć kryteria wydawania certyfikatów to nikt nie byłby w stanie
    > go dostać.

    Oczywiście, że nie jest alfą i omegą. Ale też nie mówimy o jednym
    specjaliście, tylko o _wszystkich_ specjalistach w danej dziedzinie.
    Jeśli, jako powiedzimy nie-specjalista, wymyślasz sobie albo zgłaszasz
    zapotrzebowanie na dajmy na to jakiś element mechaniczny o określonych
    parametrach m. in. niezawodności, i każdy specjalista od projektowania
    takich elementów, powiedzmy w skali kraju czy np. w Unii Europejskiej
    (bo możemy założyć, że certyfikaty będą wzajmenie uznawane), czy nawet
    w szerszej grupie krajów, obejmującej np. wszystkie tzw. cywilizowane
    kraje na świecie,mówi CI, że to "niemożliwe", a Ty znajdziesz grupę
    samouków i świeżych absolwentów, która podejmie się zrobienia tego,
    to ja nawet przecież nie mówię, że to absolutnie niemożliwe, żeby im
    się udało. Tylko że to bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Na tyle mało
    prawdopodobne, że jeśli od prawidłowego działania takiego elementu ma
    zależeć życie i zdrowie ludzi, to wdrażając go do produkcji
    podejmujesz nieakceptowalne ryzyko. I ja wolę, żeby w takich
    sytuacjach raz na sto tysięcy razy czegoś nie wyprodukowano, niż żeby
    99999 razy podjęto niedopuszczalne ryzyko dla życia i zdrowia.

    > > Ale z tego tylko wynika, że "dawanie gwarancji" w takim sensie jest
    > > bzdurnym kryterium, bo po pierwsze nic nie daje gwarancji, po drugie
    > > między dwoma sytuacjami, gdzie w obydwu "mnie ma gwarancji" może być
    > > nadal kolosalna różnica.
    >
    > Oczywiście że jest bzdurne, bo gdzieś na początku musi być jednostka
    > zaufana wystawiająca certyfikaty pierwszego poziomu. I jeśli któraś z
    > długiego łańcuszka certyfikacji zawiedzie to pozostałe są guzik warte.

    Nie jest guzik warte, bo na każdym poziomie certyfikacji istnieje
    nadzór i szansa na wyłapanie takiej sytuacji.

    > > No więc tak jak pisałem: to, że teraz Ty trzaskasz, a po ewentualnej
    > > certyfikacji będzie ewentualnie trzaskać ktoś inny, to jest coś, co
    > > obchodzi Ciebie i być może Twoją Starą, ale nie łudź się, że kogoś
    > > jeszcze.
    >
    > Nie rozumiem? Ty pracujesz za darmo?

    Nie pracuję za darmo. Co to ma do rzeczy?

    > Czy może dla korporacji certyfikującej i płaczesz że Ty nie możesz zarobić.

    Nie pracuję dla korporacji certyfikującej ani nie mam żadnego innego
    konfliktu interesów.

    > To znowu mnie w
    > ogóle nie interesuje. Dla mnie ze Swoją Starą możesz nawet pod mostem
    > siedzieć...

    No więc nie rozumiem, dlaczego z kolei używasz Swojej Starej jako
    argumentu w dyskusji.

    > >> Jednostka certyfikująca wydała certyfikat dla programisty (w domyśle też
    > >> wydała go za kasę, niedostatecznie testując itd itp). Programista pisze
    > >> oprogramowanie, co jest jednoznaczne (wg tego co piszesz) z tym, że
    > > Niczego takiego nie pisałem, ale załóżmy, że tak.
    >
    > A to ja pisałem?

    A nie? Ktoś się pod Ciebie podszywa?

    > > Ja bym to raczej widział tak:
    > > Program się sypie, więc jest prowadzone dochodzenie. W ramach
    >
    > Jak czytam takie brednie o dochodzeniach, to mi przypomina działania
    > jednej partii...
    > Po pierwsze dojście do jakichkolwiek ustaleń jest prawie niemożliwe,
    > chyba że jednostka certyfikująca sama się podłoży (co jest nielogiczne).

    Dlaczego?

    > Problem będzie jeśli błędnie wydany certyfikat jest znikomym procentem
    > ogółu.

    To nie jest problem, to jest właśnie pożądany stan rzeczy.

    > > laboratorium, bo ono mogło przeprowadzić swoje testy rzetelnie, tylko
    > > debil, który zdecydował, że dla oprogramowanie wymagane są testy
    > > laboratoryjne zamiast certyfikacji procesu.
    >
    > Ale przecież ten 'debil' ma certyfikat skoro pracuje w jednostce
    > certyfikującej.

    Nie, w tym przypadku ten debil jest urzędnikiem w ministerstwie,
    członkiem rządu lub parlamentarzystą.

    > Wybacz, ale sposób certyfikacji i testowania na dzisiaj określają trochę
    > mądrzejsze głowy (i całe szczęście).

    Również w tych dziedzinach, gdzie obowiązują uprawnienia zawodowe?

    > > dotyczą _między innymi_ tego, że kod został napisany i/lub
    > > zatwierdzony przez certyfikowanego programistę, plus ewentualnie
    > > połączenie jednego z drugim.
    >
    > A co ma do tego certyfikacja pracownika??? Od tego są normy ISO i ich
    > wdrożenie w firmie, szkolenie pracowników i ich stosowanie się do tych
    > norm. A to że pracownik nie musi mieć certyfikatu, to już bolączka firm
    > certyfikujących bo nie mogą sobie dodatkowej kaski zarobić.

    To, że żadna norma ISO nie wymaga prawidłowego synchronizowania
    wątków, praktykowania code reuse, pisania czytelnego i łatwego w
    utrzymaniu kodu, tworzenia unit testów, refaktoryzacji, komentowania,
    poprawnego doboru struktur danych i algorytmów, itd. itp.

    > Poza tym wycofujesz się okrakiem z swoich słów, że jeśli program
    > wytworzony jest przez certyfikowanego programistę to wynika z tego że
    > program jest certyfikowany.

    Nie wycofuję się z niczego. Po prostu w ramach certyfikacji możesz
    mieć różne specyficzne rozwiązania, różnie stopnie uprawnień
    zawodowych i różne certyfikaty. W przypadku aparatury medycznej, gdzie
    oprogramowanie tworzone jest przez jednego programistę może istnieć
    certyfikat, który pozwoli mu certyfikować to oprogramowanie
    samodzielnie, który by obejmował nie tylko certyfikację umiejętności
    oprogramowania jako takiego, ale też całego procesu produkcji
    oprogramowania, z metodologią testów itd., ale też mogą istnieć inne
    rozwiązania pasujące do większych zespołów, gdzie jest więcej niż
    jeden programista i jedna osoba odpowiedzialna za zarządzanie procesem
    produkcji, która niekoniecznie sama jest programistą.

    > > wymagane przez certyfikację procesu. Najbardziej efektywnym sposobem
    > > uniknięcia tych błędów jest stosowanie odpowiednich praktyk i wymóg
    > > pisania i/lub recenzowania kodu przez programistów z odpowiednią
    > > wiedzą i wykształceniem obejmującym rozmaite aspekty inżynierii
    > > oprogramowania.
    >
    > Naprawdę? A jedno drugie wyklucza? Żeby otrzymać CE na oprogramowanie i
    > zarejestrować produkt w klasie medycznej trzeba mieć między innymi
    > certyfikat ISO w firmie. Firma więc musi przestrzegać odpowiednich
    > praktyk w zakresie wytwarzania produktów.

    Właśnie nie wyklucza. Dlatego można wprowadzić certyfikację
    programistów przy zachowaniu jakichkolwiek innych wymogów.

    > > Masz zatem w tej sprawie konflikt interesu który powoduje, że Twoje
    > > opinie są nic nie warte.
    >
    > To samo mogę stwierdzić w stosunku do Ciebie.

    A masz jakąś podstawę, żeby twierdzić, że mam w tej kwestii konflikt
    interesów? Bo tak się składa, że nie mam.

    > Dla mnie Twoje opinie są
    > nic nie warte, choćby dlatego, że piszę już któryś raz, że kwestie
    > dotyczące zarobku są mało ważne w kontekście problemu, a Ty się ich
    > uczepiłeś jak obłąkany i dodatkowo zszedłeś na poziom "Twojej Starej" co
    > jest świadczy tylko o Tobie.

    Bo dla mnie akurat jest ważne, że ktoś, kto używa swojej opinii jako
    argumentu, ma jednocześnie w tej sprawie konflikt interesów.

    > Jeśli chcesz dyskutować merytorycznie, z tezami popartymi doświadczeniem
    > to proszę bardzo, jeśli chcesz uprawiać wycieczki osobiste i prezentować
    > widzimisię zamiast być obiektywnym to dla mnie EOT.

    Ja chcę dyskutowac merytorycznie. Dlatego odrzucam z góry argumentację
    typu "IMHO Zresztą chore jest...", "Jak dla mnie to...", "Dlaczego
    miałbym...", "Jak czytam takie brednie... to mi przypomina...", "Jakoś
    nie zdarzyło mi się jeszcze...".

    To są Twoim zdaniem obiektywne i merytoryczne argumenty?

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: