eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming[newbie] Test porównawczy języków programowania › Re: Test porównawczy języków programowania
  • Data: 2011-01-17 21:59:16
    Temat: Re: Test porównawczy języków programowania
    Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>>>> Dlatego w a nie nie masz materia u do por wnania.
    >>>> Nie no, bez przesady, jest co najmniej kilka p aszczyzn do por wnania.
    >>>> Po pierwsze mamy por wnanie skuteczno ci os b oferuj cych us ugi
    >>>> terapii w przyadku certyfikowanych lekarzy (kt rzy, owszem, czasem
    >>>> pope niaj b dy) i us ug "medycyny alternatywnej".
    >>> W ten spos b por wnujesz jab ka z gruszkami. To tak jakby chcia
    >>> sprawdzi efekt wprowadzenia certyfikat w dla programist w poprzez
    >>> por wnanie jako ci program w pisanych przez certyfikowanych
    >>> programist w z rze bami z lodu robionymi przez amator w na konkursach.
    >> Nie ma takiej analogii. W przypadku lekarza i szarlatana po pierwsze
    >> obydwaj twierdzą, że leczą, po drugie pacjent na podstawie usługi
    >> którą sam odbiera nie ma podstaw do stwierdzenia, że jeden z nich mówi
    >> nieprawdę.
    >
    > Nie. Mamy porównywać skuteczność certyfikatu, a nie róznych metod.
    > To czy certyfikowanie programistów wpłynie na ich znajomość Worda mnie
    > nie interesuje.
    >
    >>>> Pacjent, kt ry sam nie zna
    >>>> si na medycynie, mmia by spore problemy z odr nieniem prawdziwych
    >>>> lekarzy od szarlatan w.
    >>> A w tej chwili nie ma? Tyle, e musi wybiera spo r d certyfikowanej
    >>> masy, w kt rej wszyscy wzajemnie kryj swoje ty ki.
    >> Wybiera spośród certyfikowanej masy na ogół jednak prawdziwych lekarzy
    >> proktykujących prawdziwą medycynę.
    >
    > Często w sposób urągający wszelkim standardom. Ale na to nie masz
    > wpływu, bo oni są certyfikowani.


    A dlaczego nieby nie masz woływu? Albo jaki większy wpływ maiałbyś gdyby
    nie byli?

    >
    >>>> Bo przecie sens certyfikacji nie jest taki, e "prawdziwy lekarz" z
    >>>> certyfikatem jest lepszy od "prawdziwego lekarza" bez certyfikatu,
    >>>> tylko e jak nie ma certyfikat w i ka dy mo e si nazwa "lekarzem",
    >>>> to wielu pacjent w b dzie mia o problemy z odr nieniem "prawdziwych
    >>>> lekarzy" od kolesi, kt rzy tylko twoerdz , e nimi s .
    >>> Brawo. W a nie odkry e problem asymetrii informacyjnej.
    >>> Tyle e, niestety, certyfikacja sama w sobie niczego nie rozwi zuje.
    >> W jakim sensie "niczego nie rozwiązuje"?
    >
    > W normalnym. Nie powoduje, że nagle masz dobrych lekarzy.

    Udowodnij.

    Uwaga: Podanie tego jako korwinistycznego dogmatu nie jest dowodem.

    >
    >> Zmienia prawdopodobieństwa,
    >> owszem, nie w ten sposób, że robi się z nich zero i sto procent, ale
    >> jednak zmienia.
    >
    > Przenosząc równocześnie akcenty gdzie indziej.
    >
    >> Żeby być lekarzem trzeba skończyć studia, zdać egzaminy i nie
    >> praktykować zbyt rażąco sprzecznie ze sztuką i wiedzą medyczną.
    >
    > "Zbyt rażąco sprzecznie". Raczysz żartować, prawda?

    A co w tym takiego żartobliwego?

    >
    >> Owszem, jak bardzo rażąco sprzeczna ta praktyka musi być, żeby utracić
    >> uprawniea w systemie z uprawnianiemi zależy od tego, jak sprawnie
    >> działa system, i owszem, można się zgodzić, że w Polsce nie działa on
    >> najlepiej, ale to nie znaczy, że nie działa w ogóle. W systemie bez
    >> certyfikacji każdy może twierdzić, że jest lekarzem, nawet jeśli
    >> niczego nie wie, niczego nie umie, a to co robi nie ma kompletnie nic
    >> wspólnego z medycyną. I w związku z tym w takim systemie 9 na 10,
    >> twierdzących, że są lekarzami, będzie właśnie takimi szarlatanami,
    >> których skuteczność będzie na poziomie placebo.
    >
    > Ale zdajesz sobie sprawę, że certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    > "leczeniu" przez homeopatów? Ba, certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    > homeopatyzowaniu pacjentów nawet przez certyfikowanych lekarzy!
    > I nie ma takiej siły, która nakaże klientowi zachowywać się racjonalnie.

    Ale co to ma do rzeczy?

    >
    >>>> r ne szko y medycyny", to wi kszo pacjent w nie b dzie kompetentna
    >>>> eby odr ni skuteczn , naukow medycyn od szarlatanerii i
    >>>> szama stwa.
    >>> I dlatego w a nie certyfikowani lekarze wcale nie daj antybiotyk w przy
    >>> byle kaszlu, prawda? Bo przecie s tacy certyfikowani i zajefajni.
    >> Dlatego pacjenci, którzy przychodzą z kaszlem do lekarza znacznie
    >> rzadziej z powodu tego kaszlu umierają albo kończą z powikłaniami niż
    >> pacjenci, którzy przychodzą z tym do kogoś bez licencji medycznej.
    >
    > Ale masz jakieś wsparcie?
    > Bo o ile mogę się zgodzić, że leczenie "bioprądami" raka jest szkodliwe
    > dla pacjenta, bo w ten sposób odwodzi się go od rzeczywistej terapii, o
    > tyle stwierdzenie, że leczenie byle kaszlu antybiotykiem nie jest
    > szkodliwe jest dość śmiałe.

    Ale ilość pacjentów, którzy nie czują się leczeni jeśli nie zostanie im
    przepisany antybiotyk jest wystarczająco duża by utrzymywać lekarz
    przepisujących im te antybiotyki.


    >> Ja zresztą też mogę zaserwować anegdotkę: dziecko kaszlało i miało
    >> gorączkę, ale nie udało się go zapisać w szybkim terminie do lekarza,
    >> więc obejrzała je tylko pielęgniarka i powiedziała, że to wirus i nie
    >> należy przepisywać antybiotyków. Ponieważ akurat wyjeżdżało i były
    >> święta, to certyfikowanego lekarza mogło zobaczyć dopiero kilka dni
    >> później, co spowodowało, że zaraziło kilka następnych osób, chorowało
    >> w święta, nie mogło się bawić z dziećmi krewnych, do których
    >> specjalnie po to pojechało, żeby ich też nie zarazić. Certyfikowany
    >> lekarz przepisał antybiotyk, który - surprise, surprise - pomógł
    >> znakomicie.
    >
    > A wujek Staszek nie wysłał listu i dwa tygodnie później padła mu krowa.

    Acha, ty wiesz lepiej od lekarza.

    Każdy Polak zna się na medycynie, ekonomii i architekturze...


    >>>> strat pieni dzy i czasu. I poniewa te wszystkie certyfikaty jednak
    >>>> istniej , przyjmijmy jednak, e ustawodawca w tym kraju, jak i we
    >>>> wszystkich cywilizowanych krajach wiata, wychodzi z za o enia, by
    >>>> mo e popartego nieznanymi mi badaniami, e certyfikacja zawodowa jest
    >>>> tak w og le skuteczna.
    >>> Aha, zak adamy, e mamy racj , zatem uznajemy, e mamy racj . Ciekawa
    >>> metoda dowodzenia.
    >> Znasz koncepcję ciężaru dowodu?
    >
    > To ta polegająca na "zakładamy, że mamy rację, więc niech się oponent
    > męczy"?

    Nie. Jeśli zaprzeczasz porządkowi rzeczy to potrzeba czegoś więcej niż
    korwinistycznych dogmatów.


    >>> ci le okre lonych i maj cych bezpo redni wp yw na ycie i zdrowie
    >>> os b postronnych, mo na si zastanawia gdzie jest to pewne minimum,
    >>> kt re nale y zostawi i czy faktycznie nale y tego wymaga od osoby
    >>> (cho oczywi cie w pewnych dziedzinach z natury rzeczy nie da si
    >>> ocenia dopiero gotowego wyrobu - np. adwokat z urz du).
    >>> Jednakowo przesada w certyfikacji powoduje wynaturzenie i niepotrzebne
    >>> koszty.
    >> Ale dlaczego mielibyśmy uważać omawiany przypadek za przesadę, skoro w
    >> analogicznych przypadkach z innych dziedzin powszechnie uznaje się, że
    >> należy wymagać certyfikacji osób?
    >
    > #define "analogiczne przypadki"
    > #define "powszechnie"
    > Bo, na przykład, jeśli chodzi o prawników, jest to moooooocno
    > dyskusyjne.
    >
    >>> A niewykluczone, e pewne formy certyfikacji dobrowolnej i tak
    >>> by nast pi y (CCNA anyone? A mo e MCSE?).
    >> To, że jakaś firma certyfikuje ludzi na to, że znają produkty tej
    >> firmy, to zupełnie co innego niż uprawnienia zawodowe i w żaden sposób
    >> nie jest ich w stanie zastąpić.
    >
    > Oczywiście. Podobnie jak certyfikacje z konkretnej książki do języka
    > obcego w żadne sposób nie są w stanie zastąpić urzędowych uprawnień do
    > mówienia w tym języku. O, a może jednak istnieją "prywatne" i dobrowolne
    > certyfikaty z języków? Że taki pierwszy z brzegu przykład.
    >


    I co te certyfikaty dają?

    pzdr
    \SK
    --
    "Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
    --
    http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: