eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming[newbie] Test porównawczy języków programowaniaRe: Test porównawczy języków programowania
  • Data: 2011-01-14 09:52:02
    Temat: Re: Test porównawczy języków programowania
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >> >> Dlatego w a nie nie masz materia u do por wnania.
    >> >Nie no, bez przesady, jest co najmniej kilka p aszczyzn do por wnania.
    >> >Po pierwsze mamy por wnanie skuteczno ci os b oferuj cych us ugi
    >> >terapii w przyadku certyfikowanych lekarzy (kt rzy, owszem, czasem
    >> >pope niaj b dy) i us ug "medycyny alternatywnej".
    >> W ten spos b por wnujesz jab ka z gruszkami. To tak jakby chcia
    >> sprawdzi efekt wprowadzenia certyfikat w dla programist w poprzez
    >> por wnanie jako ci program w pisanych przez certyfikowanych
    >> programist w z rze bami z lodu robionymi przez amator w na konkursach.
    >Nie ma takiej analogii. W przypadku lekarza i szarlatana po pierwsze
    >obydwaj twierdzą, że leczą, po drugie pacjent na podstawie usługi
    >którą sam odbiera nie ma podstaw do stwierdzenia, że jeden z nich mówi
    >nieprawdę.

    Nie. Mamy porównywać skuteczność certyfikatu, a nie róznych metod.
    To czy certyfikowanie programistów wpłynie na ich znajomość Worda mnie
    nie interesuje.

    >> >Pacjent, kt ry sam nie zna
    >> >si na medycynie, mmia by spore problemy z odr nieniem prawdziwych
    >> >lekarzy od szarlatan w.
    >> A w tej chwili nie ma? Tyle, e musi wybiera spo r d certyfikowanej
    >> masy, w kt rej wszyscy wzajemnie kryj swoje ty ki.
    >Wybiera spośród certyfikowanej masy na ogół jednak prawdziwych lekarzy
    >proktykujących prawdziwą medycynę.

    Często w sposób urągający wszelkim standardom. Ale na to nie masz
    wpływu, bo oni są certyfikowani.

    >> >Bo przecie sens certyfikacji nie jest taki, e "prawdziwy lekarz" z
    >> >certyfikatem jest lepszy od "prawdziwego lekarza" bez certyfikatu,
    >> >tylko e jak nie ma certyfikat w i ka dy mo e si nazwa "lekarzem",
    >> >to wielu pacjent w b dzie mia o problemy z odr nieniem "prawdziwych
    >> >lekarzy" od kolesi, kt rzy tylko twoerdz , e nimi s .
    >> Brawo. W a nie odkry e problem asymetrii informacyjnej.
    >> Tyle e, niestety, certyfikacja sama w sobie niczego nie rozwi zuje.
    >W jakim sensie "niczego nie rozwiązuje"?

    W normalnym. Nie powoduje, że nagle masz dobrych lekarzy.

    >Zmienia prawdopodobieństwa,
    >owszem, nie w ten sposób, że robi się z nich zero i sto procent, ale
    >jednak zmienia.

    Przenosząc równocześnie akcenty gdzie indziej.

    >Żeby być lekarzem trzeba skończyć studia, zdać egzaminy i nie
    >praktykować zbyt rażąco sprzecznie ze sztuką i wiedzą medyczną.

    "Zbyt rażąco sprzecznie". Raczysz żartować, prawda?

    >Owszem, jak bardzo rażąco sprzeczna ta praktyka musi być, żeby utracić
    >uprawniea w systemie z uprawnianiemi zależy od tego, jak sprawnie
    >działa system, i owszem, można się zgodzić, że w Polsce nie działa on
    >najlepiej, ale to nie znaczy, że nie działa w ogóle. W systemie bez
    >certyfikacji każdy może twierdzić, że jest lekarzem, nawet jeśli
    >niczego nie wie, niczego nie umie, a to co robi nie ma kompletnie nic
    >wspólnego z medycyną. I w związku z tym w takim systemie 9 na 10,
    >twierdzących, że są lekarzami, będzie właśnie takimi szarlatanami,
    >których skuteczność będzie na poziomie placebo.

    Ale zdajesz sobie sprawę, że certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    "leczeniu" przez homeopatów? Ba, certyfikacja lekarzy nie zapobiega
    homeopatyzowaniu pacjentów nawet przez certyfikowanych lekarzy!
    I nie ma takiej siły, która nakaże klientowi zachowywać się racjonalnie.

    >> >r ne szko y medycyny", to wi kszo pacjent w nie b dzie kompetentna
    >> > eby odr ni skuteczn , naukow medycyn od szarlatanerii i
    >> >szama stwa.
    >> I dlatego w a nie certyfikowani lekarze wcale nie daj antybiotyk w przy
    >> byle kaszlu, prawda? Bo przecie s tacy certyfikowani i zajefajni.
    >Dlatego pacjenci, którzy przychodzą z kaszlem do lekarza znacznie
    >rzadziej z powodu tego kaszlu umierają albo kończą z powikłaniami niż
    >pacjenci, którzy przychodzą z tym do kogoś bez licencji medycznej.

    Ale masz jakieś wsparcie?
    Bo o ile mogę się zgodzić, że leczenie "bioprądami" raka jest szkodliwe
    dla pacjenta, bo w ten sposób odwodzi się go od rzeczywistej terapii, o
    tyle stwierdzenie, że leczenie byle kaszlu antybiotykiem nie jest
    szkodliwe jest dość śmiałe.

    >Ja zresztą też mogę zaserwować anegdotkę: dziecko kaszlało i miało
    >gorączkę, ale nie udało się go zapisać w szybkim terminie do lekarza,
    >więc obejrzała je tylko pielęgniarka i powiedziała, że to wirus i nie
    >należy przepisywać antybiotyków. Ponieważ akurat wyjeżdżało i były
    >święta, to certyfikowanego lekarza mogło zobaczyć dopiero kilka dni
    >później, co spowodowało, że zaraziło kilka następnych osób, chorowało
    >w święta, nie mogło się bawić z dziećmi krewnych, do których
    >specjalnie po to pojechało, żeby ich też nie zarazić. Certyfikowany
    >lekarz przepisał antybiotyk, który - surprise, surprise - pomógł
    >znakomicie.

    A wujek Staszek nie wysłał listu i dwa tygodnie później padła mu krowa.

    >> >strat pieni dzy i czasu. I poniewa te wszystkie certyfikaty jednak
    >> >istniej , przyjmijmy jednak, e ustawodawca w tym kraju, jak i we
    >> >wszystkich cywilizowanych krajach wiata, wychodzi z za o enia, by
    >> >mo e popartego nieznanymi mi badaniami, e certyfikacja zawodowa jest
    >> >tak w og le skuteczna.
    >> Aha, zak adamy, e mamy racj , zatem uznajemy, e mamy racj . Ciekawa
    >> metoda dowodzenia.
    >Znasz koncepcję ciężaru dowodu?

    To ta polegająca na "zakładamy, że mamy rację, więc niech się oponent
    męczy"?

    >> ci le okre lonych i maj cych bezpo redni wp yw na ycie i zdrowie
    >> os b postronnych, mo na si zastanawia gdzie jest to pewne minimum,
    >> kt re nale y zostawi i czy faktycznie nale y tego wymaga od osoby
    >> (cho oczywi cie w pewnych dziedzinach z natury rzeczy nie da si
    >> ocenia dopiero gotowego wyrobu - np. adwokat z urz du).
    >> Jednakowo przesada w certyfikacji powoduje wynaturzenie i niepotrzebne
    >> koszty.
    >Ale dlaczego mielibyśmy uważać omawiany przypadek za przesadę, skoro w
    >analogicznych przypadkach z innych dziedzin powszechnie uznaje się, że
    >należy wymagać certyfikacji osób?

    #define "analogiczne przypadki"
    #define "powszechnie"
    Bo, na przykład, jeśli chodzi o prawników, jest to moooooocno
    dyskusyjne.

    >> A niewykluczone, e pewne formy certyfikacji dobrowolnej i tak
    >> by nast pi y (CCNA anyone? A mo e MCSE?).
    >To, że jakaś firma certyfikuje ludzi na to, że znają produkty tej
    >firmy, to zupełnie co innego niż uprawnienia zawodowe i w żaden sposób
    >nie jest ich w stanie zastąpić.

    Oczywiście. Podobnie jak certyfikacje z konkretnej książki do języka
    obcego w żadne sposób nie są w stanie zastąpić urzędowych uprawnień do
    mówienia w tym języku. O, a może jednak istnieją "prywatne" i dobrowolne
    certyfikaty z języków? Że taki pierwszy z brzegu przykład.

    --
    /\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\
    \ K...@e...eu.org /
    / http://epsilon.eu.org/ \
    \/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: