eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyPrzetarg na samochody egzaminacyjne :)Re: Przetarg na samochody egzaminacyjne :)
  • Data: 2014-01-23 23:16:18
    Temat: Re: Przetarg na samochody egzaminacyjne :)
    Od: "Wiwo" <nic_tu_nie_ma@po_czta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Tomasz Stiller" <k...@l...eu.org> napisał w wiadomości
    news:lbr3om$1kt$1@dont-email.me...

    > Widać obracasz się w kręgu innych ludzi niż ja. Rozpytując znajomych bez
    > prawa jazdy, co wg. nich było by ważne na kursie żaden z nich nie
    > powiedział/a że nauka na samochodzie na jakim się zdaje. Zapytani wprost
    > często pytają, czy to ma znaczenie? Więc zdaje się, że sprawa nie jest
    > tak oczywista jak to się grupowym specjalistą wydaje.

    Tak, jasne. Zaraz się okaże, że masz zestaw ankiet, pt. "Co jest dla Ciebie
    ważne przy wyborze szkoły jazdy".
    Zastanawiałeś się dlaczego szkoły jazdy mimo marudzenia, jęczenia, kosztów,
    jednak zasuwają do salonów i kupują to samo co mają lokalne WORD-y?
    Jak wielokrotnie podkreślałeś jesteś przedsiębiorcą, więc odpowiedź nie
    powinna być dla Ciebie trudna. Odpowiem jednak za Ciebie.
    Bo tego oczekują klienci, przynajmniej ich zdecydowana większość.

    Możesz sobie bajać jak to Twoi znajomi na to nie zwracają uwagi, możesz
    nawet w te bajki wierzyć. Prawda jest jednak taka, że większość klientów
    chce uczyć się na samochodzie, który będzie jak najbardziej przypominał
    samochód egzaminacyjny.

    30 godzin jazdy to jest bardzo mało, nie nauczysz się w tym czasie
    automatycznych odruchów. Dla człowieka, który nie do końca czuje o co chodzi
    w prowadzeniu samochodu, każde odstępstwo od tego co widział na kursie to
    możliwa pułapka i oblany egzamin.

    Gadałem kiedyś z kolesiem, który w swojej szkole używał jakiegoś sportowego
    mercedesa. I do tego samochodu nie chciał wsiadać żaden kursant, który
    przygotowywał się do egzaminu. Przez trzy lata ani jeden nie chciał mimo
    proponowania przez instruktorów.
    Samochód służył do doszkalania pań, które dostawały od męża nowe mocne auto
    i jako reklama dla szkoły.


    > W pierwszej kolejności pomorze im rzetelnie przeprowadzony kurs, na
    > którym faktycznie pracują z instruktorem a nie rodzaj samochodu. Przecież
    > dwa egzemplarze tego samego modelu mogą dawać zupełnie inne odczucia. Tam
    > gdzie ja byłem na kursie były dwie clio przedliftowe i w każdym sprzęgło
    > brało zupełnie inaczej. Jedno bardzo nisko, drugie bardzo wysoko. Z kolei
    > na egzaminie miałem clio po lifcie, które miało tak rozjebane sprzęgło,
    > że sam się dziwiłem że tak można jeździć. W praktyce były to trzy
    > zupełnie inaczej zachowujące się samochody.

    Problem w tym, że takie refleksje przychodzą po fakcie. Zapominasz, że
    większość ludzi przed kursem nie prowadziła żadnego samochodu. Wiedzą, że
    samochód ma kierownicę i pedały. Przychodzą z ulicy, z pewnymi
    przekonaniami, mitami, które gdzieś usłyszeli, albo sobie wmówili. Z ich
    punktu widzenia, to niesamowita maszyna, którą trzeba jakoś ogarnąć. Dlatego
    wydaje im się, że na kursie muszą mieć "taki sam" samochód jak na egzaminie,
    bo będzie im łatwiej.


    > Tyle, że większość oblewa nie dlatego, że nie panuje nad samochodem (na
    > placu), tylko dlatego że nie znają albo nie rozumieją PoRD. Przy czym jak
    > ktoś przez 30h nie nauczył się obsługiwać sprzęgła, to nie powinien iść
    > na egzamin, tylko jeszcze poćwiczyć - a od tego są wewnętrzne egzaminy w
    > szkołach.

    I znowu nie bierzesz pod uwagę, że nie każdy jest taki jak Ty. Życie nie
    jest czarno-białe.
    Są ludzie, którzy w lot łapią o co chodzi. Oni zdadzą na wszystkim. Są
    ludzie którzy sobie radzą całkiem nieźle, ale w sytuacji stresowej tracą
    koncentrację.
    Są też i tacy, którzy rzeczywiście nie powinni wsiadać za kółko.

    Jazda samochodem to nie tylko obsługa sprzęgła. To parę innych elementów,
    np. manewry. A w tym wypadku niestety często jest stosowana nauka na tzw.
    słupki. Uprzedzając dywagacje. Zgadzam się, że to bardzo zła metoda. Z
    drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę jak mało jest godzin na jazdę, to w
    przypadku niektórych ludzi jedyna szansa przygotowania ich do egzaminu w
    danym czasie. Do tego przydaje się "taki sam" samochód jak na egzaminie.


    > Miałem na kursie w grupie dziewuszkę, która po 20h(!) jazdy nadal myliła
    > znak ustąp pierwszeństwa ze znakiem droga z pierwszeństwem. Uważasz, że
    > dla takich rodzaj samochodu ma znacznie?

    Chcesz skrajnymi przykładami udowodnić swoje racje? Powodzenia.

    Zadam pytanie inaczej. Uważasz, że ta nieogarnięta "dziewuszka" przy wyborze
    szkoły zdecyduje się wybrać taką, która ma inne samochody niż w WORD-zie?


    > To dotyczy większości kierowców, którzy dłuższy czas jeżdżą jednym
    > samochodem i bardzo się do niego przyzwyczaili. Przy czym dłuższy czas,
    > to nie 30 godzin, tylko lata. Ci ludzie zazwyczaj nie mają problemów z
    > PoRD, tylko po prostu odruchowo kontrolują stary samochód. To, że
    > niechętnie przesiadają się do innego auta wcale nie znaczy, że nie będą
    > potrafili nim jeździć. Po małej adaptacji spokojnie poprowadzą taki
    > samochód.

    Tak samo jak kursanci, którzy mimo tego, że trafiają na samochód, w którym
    sprzęgło bierze inaczej, hamulce są otrzejsze/słabsze, itp. jednak zdają.
    Czasem od razu, czasem po małej adaptacji, za 2-3 razem.
    Dyskutujemy jednak o tym, czy mając prawo wyboru, wybiorą inny samochód niż
    będą mieć na egzaminie. I w praktyce jest tak, że jednak nie.


    > Ja ze względu na pracę jaką wykonuję jeżdżę na co dzień sześcioma różnymi
    > samochodami. Busem RWD z manualem, osobówkami FWD z automatem i manualem.
    > Osobówką z RWD i zautomatyzowaną skrzynią. Jest w czym wybierać. Przy
    > takiej różnorodności nie jestem w stanie się przyzwyczaić do
    > jakiegokolwiek samochodu i przez to mogę wsiąść w dowolny jeden i jechać
    > nim bez stresu.

    Pitu, pitu. Ja też jeżdżę róznymi samochodami i nie mam z tym problemu. W
    zasadzie wsiadam w dowolny pojazd i nim pojadę. Jednak jeżdżąc swoim własnym
    samochodem, jeżdżę najpewniej. Znam na wylot jego możliwości, wady i zalety,
    każdy dźwięk jestem w stanie zinterpretować i zidentyfikować. Jeździ mi się
    nim najprzyjemniej, najbardziej komfortowo. Tylko jakie ma to znaczenie w
    tej dyskusji? Rozmawiamy o kierowcach, którzy nie mają własnego auta.
    Większość z nich, ma styczność z prowadzeniem samochodu pierwszy raz na
    kursie. Oni nie wyrobili sobie jeszcze zdania czego od samochodu oczekują.
    Nie mają porównania z innymi autami, nie mają doświadczenia. Ich jazda nie
    opiera się na odruchach, automatyzmie czynności.

    U mnie było tak, że po odebraniu prawa jazdy w piątek, w niedzielę wróciłem
    z giełdy swoim własnym wymarzonym samochodem. Po miesiącu wydawało mi się,
    że umiem nieźle prowadzić. Po dwóch, mój ówczesny pracodawca dał mi firmowe
    auto i kazał jechać 300km w jedną stronę na jakąś robotę. Poszło mi nieźle,
    całkiem szybko ogarnąłem sprzęgło i hamulce, które działały całkiem inaczej
    niż w moim samochodzie. Wróciłem w nocy, wsiadłem w swój samochód i na
    pierwszym skrzyżowaniu prawie przeleciałem przez czerwone światło.
    Zapomniałem, że mój samochód ma 20 lat i nie ma wspomagania hamulców.
    Dlaczego o tym piszę? Bo pamiętam o tym do dziś, mimo że minęło już "parę"
    ładnych lat.
    Dziś nie mam takich przygód. Zupełnie inaczej jeździ mi się samochodem, nie
    przeszkadza mi zmiana samochodów, ich moc, skrzynie biegów, itp. Jednak do
    tego etapu doszedłem dzięki doświadczeniu. Ileś lat jazdy, ileś kilometrów
    przejechanych, ileś samochodów przetestowanych.
    Rozmawiamy o ludziach, przed którymi jest ten etap. Dla nich sama jazda jest
    stresująca, każde odstępstwo od tego co zobaczyli przez 30 godzin na kursie
    jest problemem, nowością, czymś nieznanym. Z czasem większość z nich pewnie
    będzie się śmiała ze swoich problemów, ale do tego etapu dojdą z czasem.

    Na podstawie czego co piszesz nasuwają mi się dwie możliwości. Albo jesteś
    samorodnym talentem, prowadzenie samochodu wyssałeś z mlekiem matki,
    ewentualnie jesteś nieślubnym synem Schumachera, albo masz niesamowitą
    sklerozę i nie pamiętasz jakim kierowcą byłeś kiedy zdawałeś prawko... ;-)

    Wiwo








Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: