eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyPrzetarg na samochody egzaminacyjne :)Re: Przetarg na samochody egzaminacyjne :)
  • Data: 2014-01-24 11:23:11
    Temat: Re: Przetarg na samochody egzaminacyjne :)
    Od: Tomasz Stiller <k...@l...eu.org> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Fri, 24 Jan 2014 01:15:37 +0100, Wiwo wrote:
    > _Wydawało Ci się_... A może to był super instruktor, który mimo tej
    > małej wady, świetnie uczył?

    Skoro sam odbierał telefony, to obawiam się, że był jedynym pracownikiem
    tej szkoły. Raczej nikt sobie tego obowiązku świadomie nie narzuca, jeśli
    tylko może go przekazać komuś innemu.

    Dla mnie oznaczało to jedno, ten gość nie będzie ani elastyczny w doborze
    godzin nauki - skoro jest sam, to muszę się do niego dostosować, ani nie
    będzie się do końca skupiał na mnie podczas jazdy - bo przecież trzeba
    porozmawiać z przyszłymi klientami. Za to właśnie odpadł.

    >>> Zastanawiałeś się dlaczego szkoły jazdy mimo marudzenia, jęczenia,
    >>> kosztów, jednak zasuwają do salonów i kupują to samo co mają lokalne
    >>> WORD-y?
    >>
    >> Nie specjalnie.
    >
    > No to trochę szkoda, bo wypowiadasz się w tym wątku, jakbyś był pewien
    > swoich przemyśleń. Szkoda, że okazuje się, że ich nie było.

    Jestem pewien swoich przemyśleń, niemniej oni nigdy nie krążyły w okół
    samochodu szkolnego, który musi być taki sam jak na egzaminie. Nigdy
    wcześniej nie przywiązywałem do tego wagi. Dopiero tutaj okazało się, jak
    to wszystkim wydaje się, że szkoła koniecznie musi mieć taki sam samochód
    jak na egzaminie. Inaczej będzie koniec świata.

    Gość z tej jednoosobowej szkoły z akapitu powyżej nie miał takiego samego
    samochodu. Tak swoją drogą, dopiero teraz sobie uświadomiłem, że on
    jeździł wtedy punto (szkoła mieści się na mojej ulicy). Ale tak jak
    powiedziałem, nie uważam tego to za istotne.

    > Nie sądzę. Jeśli Twoje twierdzenia miałyby sens, to bez problemu mógłbyś
    > wskazać OSK, dysponujące "niekoszernymi" samochodami i mogące pochwalić
    > się wynikami i zyskami. Tego po prostu chcą klienci i to dostają.

    Jedną mogę wskazać od ręki. Innych nie szukałem. Czego to dowodzi? Jednak
    można?

    > Czyli jednak "jakość nauki", którą gdzieś tam wskazywałeś nie była
    > decydująca? Lenistwo było znaczącym czynnikiem przy wyborze OSK?

    Była, min. dlatego nie poszedłem do szkoły szwagra i tego gościa z
    akapitu na górze.

    > Nie powinno, ale ma. To jest po prostu fakt, z którym trudno dyskutować.
    > Tak jak z gościem, który twierdzi, że lubi blondynki, a ominie fajną
    > brunetkę. Po latach doświdczeń zrozumie błąd, ale na danym etapie życia
    > będzie akceptował tylko blondynki. ;-)

    Skoro starzy wyjadacze to jednak wiedzą, to tym bardziej powinni to
    wiedzieć właściciele i instruktorzy OSK. Dlaczego zatem z uporem maniaka
    kupują takie same samochody jak w *ORD? Może jednak tani marketing? Bo po
    prostu tak jest łatwiej? Skoro wszyscy mają, to my też.

    A może elke trzeba wymienić raz na te dwa lata i nie ma znaczenia co
    kupią? W końcu *ORD są regionalne, to co jeździ u nas nie jest używane
    200km dalej. Pamiętaj, że cały wątek powstał w zasadzie głównie przez to,
    że jeden z drugim oburzyli się na to, że jakiś tam regionalny ośrodek
    ruchu drogowego wybrał w przetargu samochody za 10zł.

    Jeśli to faktycznie przejdzie, to jest dla mnie przykład genialnego
    marketingu w jak by nie patrzeć w majestacie prawa. Widać w hyundaiu
    podzielają grupowe mniemanie o tym, że szkoły jazdy muszą sobie kupić
    takie samochody. Niemniej w tym samym momencie, mam spore wątpliwości czy
    ewentualne zyski choćby skompensują koszty.

    >> To prawda. W szkole, w której się uczyłem również próbowali coś takiego
    >> uskuteczniać. Ja na próbę nauki w ten sposób odpowiedziałem
    >> instruktorowi: Słuchaj Piotr, albo ten samochód będzie jechał tam gdzie
    >> ja chcę, albo stąd dziś nie wyjedziemy - no i jeździłem na tym
    >> cholernym łuku bite dwie godziny. Rezultat był taki, jak pisałem już
    >> wcześniej.
    >
    > Czyli szkoła nie była taka świetna, jak nam ją przedstawiasz, bo leciała
    > standardem. Jak najszybciej i najmniejszym nakładem pracy przepchnąć
    > następnego klienta.

    Ja nigdzie nie pisałem, że to była jakaś super wybitna szkoła, którą
    specjalnie pod tym kątem selekcjonowałem. Wybrałem ją dlatego, że jako
    pierwsza odpowiadała jakiś tam moim założeniom. To wszystko. Nie zmienia
    to jednak postaci rzeczy, że nauczyli mnie jazdy co potem zaowocowało
    bezbłędnie zdanym egzaminem. To jest argument, że ten system nie jest
    taki do końca patologiczny jak to nam Artur próbuje wmawiać.

    > To po co taki skrajny przypadek wciągasz do dyskusji?

    Choćby po to, żeby obalić mit o tym, że dosłownie każdy może jeździć?

    > Ale komu chcesz wyjaśnić? Nam, na grupie? Przecież my zdajemy sobie z
    > tego sprawę. Wytłumacz to klientom OSK.

    Jesteś pewien? Z tego co zauważyłem, większość twierdzi, że to jest
    warunek absolutnie konieczny żeby szkoła w ogóle funkcjonowała. Inaczej
    koniec świata i rychłe bankructwo. Jak tylko wystawiłem głowę zza tego
    krzaka to Artur kazał mi wyrecytować biznes plan dla szkoły jazdy bez
    samochodu jaki ma *ORD. W zasadzie tylko i wyłącznie po to, żeby potem
    każą jedną propozycję obalać - jako jego zdaniem mało warte uwagi. Trochę
    już jestem za stary na takie numery i szkoda mi na to czasu.

    > Ciągle prześlizgujesz się nad faktem, że samochód to nie tylko sprzęgło.

    Ale pamiętasz, ze samochody projektowane są zasadniczo dla ludzi?
    Kierownica zawsze jest w tym samym miejscu, manetki kierunkowskazów
    również, tak samo jest ze sprzęgłem, jest zawsze po lewej a gaz zawsze po
    prawej. Mówimy o pewnej grupie samochodów, które zasadniczo są do siebie
    bardzo podobne.

    > Dla kogoś kto nie interesuje się motoryzacją, trudno zapamiętać czym
    > różni się pojemnik od spryskiwaczy, od pojemnika wyrównawczego płynu
    > chłodniczego.

    Po to te pojemniczki mają narysowane odpowiednie symbole, żeby taka ciapa
    nie pomyliła. A skoro nie interesuje się motoryzacją, to może nie
    zapamięta że skręcając w lewo należy ustąpić pierwszeństwa? Albo będzie
    mylić znak ustąp pierwszeństwa ze znakiem drogi z pierwszeństwem. Co
    tutaj zaproponujesz? Likwidację tych znaków dla ułatwienia? Prowadzenie
    samochodu wymaga niestety minimum zaangażowania. Bez tego ani rusz.

    Jeśli będziemy bazowali tylko na nauce na pamięć, to szybko doprowadzimy
    do absurdów. Pamięć bywa zawodna.

    > No to wyobraź sobie, że egzaminowany, któremu 3 razy zgaśnie auto
    > podczas egzaminu, w większości przypadków oblewa go. Uważasz, że to w
    > porządku? Ty po roku taki błąd popełniałeś.

    Tak, uważam, że to w porządku. Egzaminowany zwyczajnie nie panuje nad
    samochodem. Ja popełniłem ten błąd, ale przez _rok_ po kursie nie miałem
    doczynienia z samochodem ze sprzęgłem. Bezpośrednio po szkoleniu takich
    problemów nie było.

    > Zdając egzamin na samochodzie który zna, ten problem mógłby w prosty
    > sposób zostać wyeliminowany.

    Wszystkie problemy można ten sposób prosto eliminować, ale jakim kosztem?
    Potem okaże się, że Pani która uczyła i zdawała na Clio zupełnie nie
    radzi sobie na ulicy ze swoim Fordem. Ostatecznie nie zapisujesz się
    przecież na kurs prowadzenia Renault Clio, tylko na kurs nauki jazdy
    samochodem, prawda? Masz znać przepisy ruchu drogowego, a nie pamiętać
    jak przejechać szykany na trasie egzaminacyjnej. Może ułatwmy wszystkim
    maksymalnie i znieśmy wymóg posiadania PJ? Co Ty na to? W końcu <50cc
    jeżdżą i żyją.

    To co postulujesz ma sens jedynie wtedy, kiedy dopuści się zdawanie
    egzaminu na _własnym_ samochodzie. Podobnie jak to ma miejsce w Stanach,
    czy Irlandii. Wtedy jest chociaż szansa, że potencjalny nowy kierowca nie
    będzie totalną zawalidrogą nie panującą nad sprzęgłem w swoim własnym
    samochodzie. Niemniej taka zmiana wymaga wywalenia do góry nogami całego
    systemu szkolenia - a na to nie mamy co liczyć, o czym pisałem już
    wcześniej.

    Tomek



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: