-
121. Data: 2015-08-12 18:52:05
Temat: Re: Kto winien?
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2015-08-12 16:52, Shrek wrote:
> On 2015-08-12 16:22, J.F. wrote:
>
>>>> Ze 140 jest szansa na 100-110m sie zatrzymac, i to wcale nie jest zbyt
>>>> daleki odstep na autostradzie.
>>>> Niecale 3s, gdy zaleca sie minimum 2 ...
>>>
>>> Nie ma szansy - nie gdy jest to z zaskoczenia.
>>
>> 39m na zauwazenie i zostaje 70m na hamowanie. Jak zareagujesz w 0.8s,
>> to nawet 78m. Powinno sie udac, a w gdyby nie - to juz tylko lekka
>> stluczka.
>
> Chyba również ty podawałeś.
>
> http://www.prawko-kwartnik.info/kalku/zatrzymanie.ht
ml
>
> Wpisz sobie realne wartości czyli opóźnienie 7,5 prędkość 140, odległość
> 100 i po pół sekundy (a niech będzie) na reakcję oraz zadziałanie układu
> hamulcowego. Prędkość uderzenia - 88. to nie będzie lekka stłuczka.
> Będzie z grubsza dokładnie to co na filmie. A przecież jak zauważyłeś i
> tak odstęp prawi o połowę większy od zalecanego...
Realnie powinnismy wpisywac 9. Czyli normalny suchy letni dzionek. A dla
lepszych hamulcow to i 10-11 nie bedzie za duzo. Jak mamy wpisac cos
mniej niz 9 to trzeba wpierw mocno rozwazyc redukcje predkosci.
--
mk4
-
122. Data: 2015-08-12 18:56:21
Temat: Re: Kto winien?
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2015-08-12 18:04, mk4 wrote:
> bezpieczeństwa (w zakresie najechania) a ale do 100% tylko jakoś nie
mialo byc:
> bezpieczeństwa (w zakresie najechania) ale nie do 100% tylko jakoś nie
--
mk4
-
123. Data: 2015-08-12 19:00:50
Temat: Re: Kto winien?
Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>
Użytkownik Shrek ...@w...pl ...
>>> I naprawdę w czasie jazdy odliczasz trzy czwarte bądź 0,9 odległości
>>> miedzy słupkami?
>>>
>> A co to za problem? Oczywiście w przyblizeniu.
>> Jak masz 0,9 to zostawiasz conajmniej jeden słupek i juz.
>
> A jak wychodzi 0,6?
>
> Mi tam prosciej odliczyć dwie sekundy. I większy margines zostaje.
W sumie tez mozna :)))))))
-
124. Data: 2015-08-12 19:00:51
Temat: Re: Kto winien?
Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>
Użytkownik Shrek ...@w...pl ...
>>>> Do tego niestety dochodzi czas reakcji kierowcy - sekunda przy 140 to
>>>> prawie 39m, zostaje 30m na hamowanie, i ze 140 pozostaje ponad 100 ...
>>>
>>> No własnie o tym piszę -w zakresie pręskości od 100 - 150 to droga
>>> hamowania (od momentu ukazania się przeszkody) to z zgrubsza w metrach
>>> to co wskazuje pręskosciomierz. Nie połowa tego.
>>
>> Bo ten przed toba tez musi wyhamować...
>> A jak staje w miejscu to mamy troche inna sytuacje.
>
> Ale własnie o takim "staje w miejscu" rozmawiamy. I okazuje się, że
> nawet ci bezpieczni Niemcy w swoich rekomendacjach takiej sytuacji nie
> przewidują.
>
Zgadzam się, ze jechanie tak, aby stanąc zawsze w miejscu jak ten poprzedni
stanie w miesjcu na scianie to praktycznie niemozliwa sprawa.
Dlatego tak wazne jest obserwowanie tego co dzieje sie z przodu.
W opisywanej sytuacji rzeczywiście mogło delikwenta uratowac tylko jedno -
kopiowanie manewrów tirowca...
-
125. Data: 2015-08-12 21:16:35
Temat: Re: Kto winien?
Od: Myjk <m...@n...op.pl>
Wed, 12 Aug 2015 16:37:30 +0200, Shrek
>> Masz inny analogiczny przykład, zapodaj, rozważymy. Obiektywnie.
> No ale właśnie wcześniej piszesz, że to bez znaczenia co robią inni -
> masz jechać tak, żeby nie wdupić. Dajesz analogiczny przykład poparty
> twoim materiałem filmowym... i okazuje się, że jakbyś jednak wdupił, to
> jednak winny ten z Octavi...
Nigdzie nie napisałem, że bez znaczenia jest co robią inni, tylko że w tej
konkretnej sytuacji tirolot nie przyczynił się do tej kolizji.
>> Różnica jest taka, że MAM NAGRANIE jak wypuszcza laskę i mi fajans nie
>> będzie łgał przed sądem że miał awarię i trójkąta nie zdążył rozstawić,
>> albo mu laska laskę robiła i musiał się na spust zatrzymać żeby szyby nie
>> zapaskudzić gdyż to by mogło się przyczynić do sytuacji niebezpiecznej!
> To dlaczego fakt stania na przystanku i robienia loda miałby być
> niebezpieczny i mieć "wpływ" a latanie bez kierunków po podwójnych
> ciągłych, na skrzyżowaniu w sposób mocno odbiegający od tego co
> przyjmuje się za bezpieczny już wpływu miałby nie mieć?
Ponieważ to było piekielnie kiepskie miejsce na zatrzymanie. Latanie bez
kierunku i na podwójnej nie jest właściwe, ale niebezpieczne to może być
dopiero jak będzie niebezpieczne. :> Tutaj tirolot nikogo z naprzeciwka nie
zmusił do uciekania z drogi w krzaki, nikogo z boku też nie zepchnął. Ten
bezpośrednio z tyłu -- ma swoje obowiązki, któych nie spełnił.
> Na razie pomińmy odstęp bo filmujący wdupił i zakładamy,
> że też byś wdupił, więc obaj nie zachowaliście.
Nie wiem po jakiego diabła w ogóle rozważamy czy ja bym uderzył. Sam
napisałem warunkowo, że gdybym wdupił, to byłaby wina MOJA, *albo* tego z
Octavii. Ja bym przedstawił moje argumenty do sytuacji, bez ściemnainia i
oszukiwania, pokazując nagranie -- resztę by już ocenił sąd.
>> Ogólnie dążę do tego, że KAŻDA sytuacja jest inna (choćby nawet wyglądała
>> na podobną) i szukanie analogii za wszelką cenę źle się kończy dla
>> dyskusji.
> Ogólnie się z tobą zgadzam - należy rozpatrzyć każdą sytuację. Z tym, że
> akurat twoja i z filmu nie różnią się prawie niczym, a wnioski wyciągasz
> przeciwne.
To u Ciebie są różne wnioski. :P Tam zarzucasz udział i przyczynienie się
do kolizji tirmanowi, a u mnie *NIE* zarzucasz nic "uniakowi". Choć jak się
przyjrzeć na filmie, to on widział zamieszanie dużo wcześniej, a reakcji
kompletnie brak -- dopiero w ostatnim momencie hamuje i ucieka na lewo. Ja
też Uno nic nie zarzucam, bo nie mam mu nic do zarzucenia (nawet gdybym
ostatecznie uderzył) -- tak samo nie zarzucam też winy tirmanowi. Ergo,
moje wnioski są bardziej spójne do tej pory. :P
Natomiast sytuacje różnią się mocno w przypadku pojazdów biorących udział w
kolizji (przy założeniu, że także bym uderzył), dlatego różne są wnioski
końcowe.
> Żeby nie było w twojej sytuacji też uważam, że wina w całości
> powinna spaść na kierowcę Octawi. Tylko nie rozumiem, dlaczego raz
> wszelkie okoliczności mają mieć znaczenie, a kiedy indziej liczy się
> tylko odstęp.
Nie kiedy indziej, tylko w konkretnej sytuacji.
--
Pozdor
Myjk
-
126. Data: 2015-08-12 21:46:11
Temat: Re: Kto winien?
Od: Myjk <m...@n...op.pl>
Wed, 12 Aug 2015 18:28:07 +0200, mk4
> Ale to nie ma znaczenia jaki znak stal.
Ma znaczenie, inaczej by tam nie stał.
> Po prostu niektore przepisy sa priorytetowe wzgledem innych i tyle. To mi
> sie tez nie podoba ze sie zaczyna tworzyc jakies dziwaczne teorie i
> zwiazki przyczynowo-skutkowe a pozniej za ich pomoca usiłuje dowodzic
> sobie wygodnych wersji wydarzeń. On nie powinien tam stac za co mozna mu
> dac mandat.
Mandat to mu można dać teraz, jak nic się nie stało.
> Ale ty masz jechac tak, zeby w nikogo nie wjechac. Koniec kropka.
To przecież nie wjechałem.
Jak wjadę, to analizuję jakie ja popełniłem błędy, a jakie osoba w którą
wjechałem. Problem w tym, że inni tego mogą nie zrobić i po prostu założyć
z góry swoją niewinność, bo "winny jest *zawsze* ten z tyłu".
> A rozpoczynasz analizy czy on powinien czy nie powinien,
> czy mogl czy nie mogl. Skoro tam stal to widac mogl.
Oczywiście rozpoczynam i jasne jest jak słońce, że nie mógł się zatrzymać w
celu w którym akurat się zatrzymał.
> Czy tak trudno niektorym przyjac do realizacji wlasne
> obowiazki i sie z nich wywiazywac?
Nie wiem, najlepiej zapytaj tego żula z Octavii.
> A w twoim przypadku ewentualny dzwon byłby tylko wina dzwoniącego.
Parę razy już sędziowie pokazali, że nie myślą tak prostolinijnie jak byś
tego chciał. I dobrze, bo tak właśnie powinno być intepretowane prawo
(także drogowe).
--
Pozdor
Myjk
-
127. Data: 2015-08-12 22:02:53
Temat: Re: Kto winien?
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2015-08-12 21:46, Myjk wrote:
>> Ale ty masz jechac tak, zeby w nikogo nie wjechac. Koniec kropka.
>
> To przecież nie wjechałem.
No i dobrze.
>> A rozpoczynasz analizy czy on powinien czy nie powinien,
>> czy mogl czy nie mogl. Skoro tam stal to widac mogl.
>
> Oczywiście rozpoczynam i jasne jest jak słońce, że nie mógł się zatrzymać w
> celu w którym akurat się zatrzymał.
No to mandat mu si enalezy a tobie wina spowodowania kolizji bo nie
wolno ci zakladac, ze tam nic nie bedzie to po pierwsze a po drugie
skoro sie poruszasz to spoczywaja na tobie pewne obowiazki, ktorych nie
dopelniles.
Sposob ktory proponujesz prowadzi do wielu absurdow. Np. mozna
twierdzic, ze gdyby akurat jechal 1 km/h to co? Juz twoja wina? Wolno
mu? Wolno! A 2 km/h?
Albo jechal 10km/h i na milimetr najechal na linie ciagla na ktora nie
mozna najezdzac. Ty bys chcial tlumaczyc, ze jestes niewinny bo jemu nie
wolno bylo najechac nawet na milimetr.
Takich absurdow mozna mnozyc i mnozyc.
Dlatego to tak nie dziala. Masz swoje obowiazki jak sie poruszasz i jak
ich nie dopelniasz jestes winny. Zwlaszcza jak z twojego ruchu wynika bum.
> Parę razy już sędziowie pokazali, że nie myślą tak prostolinijnie jak byś
> tego chciał. I dobrze, bo tak właśnie powinno być intepretowane prawo
> (także drogowe).
To ze czasem pada wyrok pod publike albo sedzia ma czasem zacmienie to
sie niestety zdarza. Ale przytlaczajaca wiekszosc na szczescie jeszcze
dziala tak jak bym tego chcial.
--
mk4
-
128. Data: 2015-08-12 22:28:56
Temat: Re: Kto winien?
Od: Myjk <m...@n...op.pl>
Wed, 12 Aug 2015 22:02:53 +0200, mk4
>>> A rozpoczynasz analizy czy on powinien czy nie powinien,
>>> czy mogl czy nie mogl. Skoro tam stal to widac mogl.
>> Oczywiście rozpoczynam i jasne jest jak słońce, że nie mógł się
>> zatrzymać w> celu w którym akurat się zatrzymał.
> No to mandat mu si enalezy
Mandat mu się należy z urzędu. Dodatkowe rozpatrzenie czy przypadkiem mu
się nie pozajączkowała droga publiczna z prywatnym podwórkiem i czy aby
napewno zna przepisy, oraz dlaczego się do nich nie stosuje.
> a tobie wina spowodowania kolizji bo nie
> wolno ci zakladac, ze tam nic nie bedzie to po pierwsze a po drugie
> skoro sie poruszasz to spoczywaja na tobie pewne obowiazki, ktorych nie
> dopelniles.
Wiem jakie na mnie spoczywają obowiązki i wiem jakie spoczywają na innych.
> Sposob ktory proponujesz prowadzi do wielu absurdow. Np. mozna
> twierdzic, ze gdyby akurat jechal 1 km/h to co? Juz twoja wina? Wolno
> mu? Wolno! A 2 km/h?
Wiadomo, że nie jechał.
> Albo jechal 10km/h i na milimetr najechal na linie ciagla na ktora nie
> mozna najezdzac. Ty bys chcial tlumaczyc, ze jestes niewinny bo jemu nie
> wolno bylo najechac nawet na milimetr.
> Takich absurdow mozna mnozyc i mnozyc.
To sobie mnóż, skoro lubisz takie zabawy. Ja mam fakty udokumentowane,
zakaz zatrzymywania w tym miejscu i nagranie jak zatrzymuje się aby
wysadzić panienkę. I stoi. Reszta, bo nie tylko ja, się gimnastykuje.
Koniec i kropka.
> Dlatego to tak nie dziala. Masz swoje obowiazki jak sie poruszasz i jak
> ich nie dopelniasz jestes winny. Zwlaszcza jak z twojego ruchu wynika bum.
Nie zawsze tak jest i weź to w końcu przyswój -- bo się kiedyś zdziwisz.
>> Parę razy już sędziowie pokazali, że nie myślą tak prostolinijnie jak byś
>> tego chciał. I dobrze, bo tak właśnie powinno być intepretowane prawo
>> (także drogowe).
> To ze czasem pada wyrok pod publike albo sedzia ma czasem zacmienie to
> sie niestety zdarza. Ale przytlaczajaca wiekszosc na szczescie jeszcze
> dziala tak jak bym tego chcial.
Dla ciebie to jest zaćma, a dla mnie światełko w tunelu. W końcu sędziowie
się zaczynają przykładać do swojej pracy gdy stare postkomunistyczne trepy
przyzwyczajone do dłubania w nosie, rozwiązywania spraw najmniejszym oporem
i brania za nic kasy, powoli wymierają.
PS EOT
--
Pozdor
Myjk
-
129. Data: 2015-08-12 23:49:33
Temat: Re: Kto winien?
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2015-08-12 22:28, Myjk wrote:
> To sobie mnóż, skoro lubisz takie zabawy. Ja mam fakty udokumentowane,
> zakaz zatrzymywania w tym miejscu i nagranie jak zatrzymuje się aby
> wysadzić panienkę. I stoi. Reszta, bo nie tylko ja, się gimnastykuje.
> Koniec i kropka.
Ale moze sobie tam stac z 1000 powodow. A skoro dla ciebie jak mial
awarie i stal a ty w niego walisz to wina twoja a to samo gdy wysadzal
pasazera to wina jego to wybacz - ale jestes po prostu glupi.
>
>> Dlatego to tak nie dziala. Masz swoje obowiazki jak sie poruszasz i jak
>> ich nie dopelniasz jestes winny. Zwlaszcza jak z twojego ruchu wynika bum.
>
> Nie zawsze tak jest i weź to w końcu przyswój -- bo się kiedyś zdziwisz.
>
>>> Parę razy już sędziowie pokazali, że nie myślą tak prostolinijnie jak byś
>>> tego chciał. I dobrze, bo tak właśnie powinno być intepretowane prawo
>>> (także drogowe).
>> To ze czasem pada wyrok pod publike albo sedzia ma czasem zacmienie to
>> sie niestety zdarza. Ale przytlaczajaca wiekszosc na szczescie jeszcze
>> dziala tak jak bym tego chcial.
>
> Dla ciebie to jest zaćma, a dla mnie światełko w tunelu. W końcu sędziowie
> się zaczynają przykładać do swojej pracy gdy stare postkomunistyczne trepy
> przyzwyczajone do dłubania w nosie, rozwiązywania spraw najmniejszym oporem
> i brania za nic kasy, powoli wymierają.
Po co chelpisz sie glupota? No nie wiem jak durnym trzeba byc, zeby
uzasadniac swoje bledy/zaniedbania czym co zrobil/nie zrobil ktos inny.
Prawie jak to, ze gdy wszyscy kradna to ty tez - no bo przeciez skoro
oni moga to ty tez. Ta sama praktyke starasz sie przeniesc na grunt
przepisow. A zasada jest prosta - patrz na siebie a nie na innych. I jak
tak bedziesz patrzyl to do rozsrzygniecia twoich urojonych problemow nie
bedzi epotrzebny zaden sad. A sedziowie beda sie mogli zajac prawdziwymi
sprawami a nie urojeniami jakiegos kierowcy, ktory za wszelka cene chce
sie wykrecic z tego co zmalowal.
--
mk4
-
130. Data: 2015-08-13 08:40:23
Temat: Re: Kto winien?
Od: Shrek <...@w...pl>
On 2015-08-12 18:52, mk4 wrote:
> Realnie powinnismy wpisywac 9. Czyli normalny suchy letni dzionek. A dla
> lepszych hamulcow to i 10-11 nie bedzie za duzo. Jak mamy wpisac cos
> mniej niz 9 to trzeba wpierw mocno rozwazyc redukcje predkosci.
Hmmm. A nie jest tak, że maksymalne opóznienie wynosi przyspieszenie
ziemskie*współczynnik przyczepności? Przyspieszenie ziemskie jakie jest
takie jest, ale nawet w warunkach bojowych nie przekracza 9,81 natomiast
współczynnik przyczepności też raczej 1 nie przekracza. I to są idealne
warunki. Więc 9,81 (a w zasadzie trochę poniżej) to maksymalne i to
teoretyczne opóźnienie jakie jesteś w stanie wykrzesać z przyczepności
opon, bez udziału elementów krajobrazu albo jakiejś kotwicy;) A ty byś
chciał 11 - to przeczy zasadom fizyki chyba. W praktyce to to 7,5 ciężko
osiągnąć nawet na dobrym asfalcie, z dobrymi oponami i doskonałymi
tarczami i klockami. A jeszcze dochodzi czynnik białkowy. Chyba że coś
pominąłem.
Shrek