-
1. Data: 2009-12-19 15:46:11
Temat: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.
A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w...
powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji,
estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem
ktoś pyta...
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/piękne chwile w życiu? - tak się zmęczyć, żeby nie mieć ochoty na seks/
-
2. Data: 2009-12-19 16:35:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 19 Gru, 16:46, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
> Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
> niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem
to:http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
> Można ściągnąć jeden rozdział demo.
> I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
> wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
> powiedzmy - głupie aż żal.
Jak ja mówię, że to są głupie książki dla debili, to większość ma do
mnie pretensję ;->
> A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w...
> powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji,
> estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem
> ktoś pyta...
Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.
Czarek
-
3. Data: 2009-12-19 18:43:16
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Janko Muzykant" hgisg7$j3p$...@n...onet.pl
> A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki
> w... powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy
> kompozycji, estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie
> kupić, ale czasem ktoś pyta...
Chcesz tego nauczyć za pomocą książki? Nie łatwiej za pomocą jednej tabletki?
Tego człowiek uczy się całe życie.
IMO bardzo dużo dają skandynawskie baśnie -- niestety kaleczone później przez
Disneya... Skandynawscy mistrzowie piszą mądrze, zaś Disney pozbawia baśni tego,
co istotne, choć bolesne -- informacji o konsekwencjach czynów. Czynów, czy choćby
braku należytej uwagi, bo zaniedbanie bywa gorsze w konsekwencjach niż zły czyn.
(oczywiście to nie jedyny grzech Disneya)
-=-
IMO nauki typu: ogromne drzewo po lewej stronie fotki, chylące się ku jej
środkowi, oświetlone Słoneczkiem z lewej, a pod nim, ale nie w jego cieniu
dwie dziewczyny rozmyślające nad czymś -- to kiepska nauka. O wiele lepsze
są IMO nauki techniki i podpowiedzi typu: tło odgrywa rolę, dlatego też za
fotografowanym kwiatkiem można postawić kolorowe (jednobarwne, przygotowane
zawczasu w domu) pudełko...
Jedna książka nie zapewni edukacji. Trzeba tę edukację łykać całe swe życie:
-- na wyjazdach (podróże kształcą -- człowiek spotyka się z innymi
kulturami, z innymi ludźmi i widzi inną przyrodę; oczywiście
wycieczkę trzeba przeżyć, nie zaliczyć; ponoć z seksem jest tak
samo -- trzeba świadomie przeżyć, nie zaliczyć) szkolnych
(wycieczkach -- ja pamiętam swoje wycieczki z podstawówki;
oczywiście późniejsze -- tym bardziej) czy z rodzicami
a później z własnymi (adoptowane czy pożyczone od
zaprzyjaźnionych sąsiadów to też własne) dziećmi,
-- na spacerach czy bieganiu po parku (czy lesie lub wokoło domu) dla zdrowia,
-- oglądając TV, słuchając radia, myszkując po necie
-- czytając gazety i czasopisma oraz wszelkie książki, nie tylko
te o fotografii czy ,,wrażliwości''
-- rozmawiając z ludźmi przypadkowo spotkanymi na ulicy
bądź ględząc z innymi uczestnikami grup dyskusyjnych...
Mnie ukochani ;) duchowni pozbawili pieniędzy, abym nie mógł jeździć i abym
nie mógł kupować czasopism. Nie potrafili złamać dostępu do netu, ani nie
zdążyli zniechęcić do mnie obsługantek z Empików, które z życzliwością mnie
traktowały, gdy przeglądałem lub czytałem to, co w Empikach było, a co mnie
interesowało... Mieli też ochotę na obcięcie moich nóg. :) BTW -- biegam. :)
Mroźna pogoda sprzyja wracaniu do zdrowia. Kości nie są przyzwyczajone do
biegania, więc bolą (głównie łydki) ale reszta organizmu przyjmuje i błogosławi
dobrodziejstwa niskich temperatur. Właśnie termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza.
Dla płuc -- jakby ktoś w nie wlewał zdrowie i życie; dla zatok obocznych nosa -- też;
podobnie suche powietrze dobrze robi stawom (reumatyzm nie przepada za zwiększoną
wilgotnością) a ponadto i inne części mego ciałka, wyniszczonego chorobą płuc,
wraca do zdrowia. :) Błogosławiony niech będzie Bóg za tę mroźną Zimę. :)
Jedna z tamburmajorek Zasuszonej Woli nazywa się Mróz. Dziewczę o ponadprzeciętnej
urodzie.
Wystarczy zupgradować duszę i -- Misska gotowa. :)
BTW -- póki człowiek jest młody, jest mile widziany w środowisku, dlatego o tę
wrażliwość
trzeba walczyć w młodym wieku. Później ludzie są mniej chętnie witani, a ponadto
zamykają
się w sobie. :) Z innej strony jest tu sprzężenie zwrotne -- wrażliwsi są chętniej
widziani
od mniej wrażliwych, dzięki czemu łatwiej zawierają nowe znajomości. Oczywiście wolny
człowiek
zawiera chętniej znajomości z ludźmi od siebie wartościowszymi (później tak zwane
stosunki
w pracy potrafią to łamać, zmuszając do współpracy z ludźmi bezwartościowymi pod tym,
wrażliwym
względem) więc im człowiek jest wrażliwszy (mądrzejszy) tym łatwiej mu odnaleźć się
wśród
ludzi mądrzejszych/wrażliwszych...
Ja miałem trafić do głupoli wbrew sobie, aby zgłupieć.
I miałem ich odnaleźć właśnie na grupach dyskusyjnych.
Rzeczywistość jednak jest okrutna -- ludzi uwięzionych
w necie (brakiem pieniędzy na podróże czy na spotkania
z ludźmi wartościowymi) jest więcej, dlatego czasami ;)
trafiam i tutaj na mądrych. Trochę jak z radem Skłodowskiej -- trzeba
nieźle namęczyć się, aby z masy błota wydobyć ów rad, ale jednak jest to możliwe. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
4. Data: 2009-12-19 19:00:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Przemek Wrzesiński <p...@n...gazeta.pl>
W dniu 2009-12-19 16:46, Janko Muzykant pisze:
> Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
> niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
> http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
> Można ściągnąć jeden rozdział demo.
> I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
> wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
> powiedzmy - głupie aż żal.
Bo nie pcha się autor w teoretyczne dywagacje? Przecież pisze o tym
wprost na stronie 16. Masz żal do autora, że spełnia swoją obietnicę?
Pomińmy język, w oryginale jego tekst brzmi i jest o wiele lepszy, nie
wspominając o poziomie edytorskim wydawnictwa.
-
5. Data: 2009-12-19 19:56:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Eneuel Leszek Ciszewski" hgj6sk$qm2$...@i...gazeta.pl
> dobrodziejstwa niskich temperatur. Właśnie termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza.
Mój pokazuje -12.4, ale netowy (nie wiem, skąd czerpie info) pokazuje -20.
Zwykle oba pokazują dokładnie (z dokładnością do 1 stopnia) to samo.
W kuchni mam 24% wilgotności względnej. Bosko!!! Skóra na rękach ani
myśli o pękaniu, choć robi się szorstka, ale w razie czego mam stosowną broń. :)
Chyba w ogóle całe ciało łatwiej znosi szoki termiczne czy wilgotnościowe.
A jeśli tak dzieje się dzięki leczeniu płuc, które chyba były mordowane od
lat, być może wreszcie (jak kiedyś) będę mógł biegać boso po lodzie, kąpać
się w lodowatej morskiej wodzie, grzać się w saunie i kąpać pod prysznicem
w lodowatej wodzie... Bosko!!! No... I jeszcze gdyby tak można było zejść
z temperaturą do kilku stopni (optymalna -- 6) w pomieszczeniu, w którym
śpię... Tak spałem jeszcze 10 lat temu. Sny są wówczas takie piękne, jak
nie przymierzając dobrze skomponowane zdjęcie ;) lub baśń Andersena. :)
Tylko trzeba więcej jeść, co kosztuje. :) Z innej strony -- więcej jadła,
to więcej mikro-makro, soli, witamin itd... Jedzenie, to nie tylko paliwo
do mięśni, nie tylko budulec do klejenia złamanych kości czy rozciętej
skóry lub ciągłego podmieniania umierających części ciała, ale także
właśnie te mikro-makro, sole mineralne, witaminy itd...
Gdy nie miałem co jeść (dzień dobry biskupowi Ozorowskiemu -- jego
podopiecznemu, prof. Jerzemu Kopani to ,,zawdzięczam'') mój organizm
nieco ;) podupadł na zdrowiu -- jadłem głównie wysokokaloryczne potrawy,
które nie obfitowały ;) w te mikro-makro itd... Przeżyłem. :) Po 100
dniach spania (organizm raczej nie jest przywykły do czegoś takiego)
miałem piękne głodowanie. :) A wszystko to pod czujnym okiem Kościoła
świętego_inaczej Jana Pawła II. :) W tym czasie księża jedli ponad miarę. :)
-=-
Gdy pisałem poprzedni post, temperatura za moim oknem pokazywana była
jako -11.0, gdy zacząłem pisanie tego -- było -12.4, teraz jest -12.5,
czyli spada. :) Termometr netowy (czerpiący z jakiegoś instytutu
meteorologicznego) pokazuje nadal -20. :) Zaraz sprawdzę, ile pokazuje
inny domowy, ulokowany 400 metrów stąd. :) Boże -- jak ja lubię te niskie
temperatury!!! Niemal tak samo, jak wysokie!!! :) Jak ja lubię deszcz, gdy
pada; śnieg, gdy sypie; słońce, gdy świeci; noc, gdy jest ciemno i dzień w
południe!!!
Właśnie skoczyło do -12.6 -- noc zapowiada się fajnie. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
6. Data: 2009-12-19 20:05:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: XX YY <f...@g...com>
>
> Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
> Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
> wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
> debilach.
>
> Czarek
jak to chcesz robic , skoro prawdziwy debil nie ma kasy.?
Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
nimi rzeczywiscie sa to hmm.... wychodzi mi z logiki ze nie sa
osamotnieni.
-
7. Data: 2009-12-19 20:08:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "vivenda" <i...@w...pl>
> I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
> wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
> powiedzmy - głupie aż żal.
Przeczytać można wszystko. Czy jest to głupie aż żal? Nie tak do końca jak
się oddzieli ziarno od plew.
-
8. Data: 2009-12-19 20:48:37
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
Przemek Wrzesiński pisze:
> Bo nie pcha się autor w teoretyczne dywagacje? Przecież pisze o tym
> wprost na stronie 16. Masz żal do autora, że spełnia swoją obietnicę?
Nie, że na wstępie zabija jakąkolwiek oryginalność.
Reszta jest nieważna, znaczy nieszkodliwa.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/żeby choć Adam z Ewą obalili skrzynkę jabłek - oni zeżarli tylko po
połówce!/
-
9. Data: 2009-12-19 21:25:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Lol" <l...@l...pl>
Użytkownik "Janko Muzykant" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:hgisg7$j3p$1@news.onet.pl...
> Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
> niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
> http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
> Można ściągnąć jeden rozdział demo.
> I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
> wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
> powiedzmy - głupie aż żal.
>
Pobrałem - strasznie rozwlekłe. Na dodatek zaleca jako profesjonalne
ostrzenie w Lab. Chyba trochę nie bardzo...
--
Lol
-
10. Data: 2009-12-19 21:32:50
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"XX YY" 1...@u...goog
legroups.com
> Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
> Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
> wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
> debilach.
: jak to chcesz robic , skoro prawdziwy debil nie ma kasy.?
Prawdziwy debil nie ma kasy? Ma -- dostaje dofinansowanie z różnych,
rzekomo charytatywnych organizacji, robiących szmal na rzekomej
charytatywności. :) Oczywiście nie mówimy o debilach w sensie
dosłownym, lecz o ludziach z wybujałą ambicją. :)
: Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
: nimi rzeczywiscie sa to hmm.... wychodzi mi z logiki ze nie sa
: osamotnieni.
Bo nie są. Tyle tylko że ja logiki w tej Twojej wypowiedzi nie dostrzegam.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....