-
241. Data: 2009-08-22 16:25:53
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2009-08-22 12:19:31 +0200, Czarek <4...@g...de> said:
>>> Oczywiście, że pokazuję. Choć teraz mam ból, bo nie mam ciemni. Ale
>>> jak będę miał, to sobie odbiję ;-)
>> Jasne. Kiedyś. Może.
>
> Znów w coś nie wierzysz? Przecież nie napisałem, że nie mam
> powiększeń, tylko że nie robię na bieżąco. Siada Ci percepcja,
> czy złośliwie przekręcasz?
Nie no, skąd. Tylko sam pięknie pokazujesz, jak do analogowych
manipulacji potrzeba więcej nakładów - sprzętowych, powierzchniowych
itp. Nawet taki zagorzały wielbiciel technik srebrowych aktualnie nie
ma, bo coś tam.
>> No Ty może tylko na filmach oglądałeś klasyczne techniki retuszu,
>> mające już ze 150 lat historii. Ja miałem sposobność obcować z tym na
>> żywo i było to, delikatnie mówiąc, cholernie trudne i niewygodne.
> Ale jak najbardziej używało się, od zarania fotografii, tylko o zgrozo
>> nierzadko zlecane było specjalistom od ciemni, bo fotografowie w
>> większości nie ogarniali techniki, nie mieli sprzętu, etc.
>
> O.K., wiem, ale napisz, co konkretnie robił ten retusz i w jakich
> sytuacjach.
W skrócie - to samo co dzisiaj wszyscy, którzy chcą, robią w
komputerze. Od artystów, przez rzemieślników, po (bardzo nielicznych)
knotorobiących amatorów. Realizował wizje, potrzeby lub kaprysy.
>>> Prawidłowo naświetlony i wywołany negatyw czarno-biały
>>> prawie nie wymaga ingerencji.
>> Według kogo?
>
> Według praktyki :-)
Aha. Szkoda tylko, że praktyka nie zna jednego pojęcia "prawidłowo". A
gdzie umieścisz te wszystkie zabawy z "mięką" i "twardą" chemią oraz
papierami, które przecież wyraźnie ingerują w zawartość tego, co
zostało zarejestrowane? Gdzie tu jest miejsce na "prawidłowo"?
>> I czy to obowiązująca doktryna, czy są może jakieś
>> wyjątki? Gdzie można znaleźć stosowną ustawę?
>
> Wystarczy się pewnych rzeczy nauczyć.
Jaaasssne, bo przecież przy cyfrze nic nie trzeba umieć. A no tak,
zapomniałem, wiele rzeczy jest prostrzych i osiągalnych dla zwykłych
śmiertelników, co przecież odziera z magii całą dyscyplinę i dawnego
"czarownika" sprowadza do poziomu niewiele ponad amatorem. Cóż, w sumie
to takie ludzkie, że dawnym magom brakuje teraz tego uznania ich
maestri, tego kunsztu wcześniej nieosiągalnego dla profanów - to i
muszą dorobić jakąś ideologię wywyższającą ich ponad plebs. Bo przecież
nie będą się z nimi, niegodnymi porównywać, czy nie daj buk -
konkurować, co to, to nie.
>>> Koloru, w zasadzie, nie robię.
>> Za trudny, co?
>
> Za kolorowy.
No mówię przecież, za dużo możliwośći. I nie jest taki "artystowski".
> Chyba próbujesz mnie obrazić, ale nic z tego :-) Kolor robiłem od
> mniej więcej 1976, a od 1979 zawodowo. I negatyw, i slajdy. Sam
> fotografowałem, sam wywoływałem, sam kopiowałem. Sam modyfikowałem
> chemię, żeby uzyskać lepsze kolory, niż z fabrycznych zestawów. Miałem
> stripy kontrolne z ORWO oraz ich książkę technologiczną, a były chyba
> dwie, może trzy takie w Polsce. Kopiowałem metodą subtraktywną i
> addytywną, amatorsko i usługowo. Miałem też laba. I tak dalej, ale
> pewno znów nie uwierzysz ;-)
Normalnie człowiek-orkiestra. Tylko niewiele jak dotąd z tego wynika.
>> I dlatego obrzynasz fotografię z bogactwa technik ciemniowych (acz do
>> niedawna dostępnych dla nielicznych), które były jej częścią od
>> początku?
>
> Techniki - jak je nazwałeś "ciemniowe" - noszą też inną nazwę:
> techniki szlachetne.
Bzdura. Techniki szlachetne to guma i pochodne, a nazwę zawdzięczają
temu, że są niepowtarzalne, a tak poza tym - najczęściej zaliczane do
grafiki (króra Cię przecież nie interesuje).
Jest/była jeszcze cała sterta innych technik: selektywne oraz
wielokrotne naświetlanie, kolorowanie, odbijanie stykowe z różnych
materiałów, separowanie kolorów, podmalowywanie i dziesiątki innych
technik. Wiem, tamte były "szlachetne". To samo, a często wyglądające i
lepiej z komputera już takie nie jest.
> I to chyba wyjaśnia, dlaczego komputerowe
> wyprodukowanie protezy, podobnego efektu, np. zbliżonego do gumy czy
> izohelii, nie będzie zasługiwało na zainteresowanie.
Efekt jest efekt. Jeśli wygląda ciekawie, to zasługuje na
zainteresowanie, jeśli wygląda marnie, to technika jaką został zrobiony
może mieć tylko znaczenie dla pokrzywieńców, traktujących formę jako
bożka.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
242. Data: 2009-08-22 16:28:36
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: cichybartko <c...@g...com>
Czarek pisze:
> On 22 Sie, 13:43, cichybartko <c...@g...com> wrote:
>
>> Bronić zdjęcie ma jego temat i jego ujęcie a nie forma.
>
> Tak, taki pogląd jest lansowany od czasu, gdy niejaki Oskar Barnack
> zniszczył jakość w fotografii :-) Taki temat zastępczy.
czy ja Ciebie dobrze rozumiem, chcesz podważyć dorobek takiego Magnum i
ludzi takich jak np. RENE BURRI albo Trent Parke? Brzmi to dość odważnie :).
--
Pozdrawiam.
Bartko.
-
243. Data: 2009-08-22 16:39:43
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>
"Czarek" <4...@g...de> napisał:
> > Różni się - można wziąć lupę i policzyć paluszki dziecka w wózku na
> > trzecim planie.
> Akurat tu mam wątpliwości - zbyt mała głębia ostrości nie pozwoli.
> > Można - i co z tego?..
> Dokłądnie. Nawet gdyby było można - mało dla kogo miałoby to znaczenie.
Może dla tego, kto to napisał.
Być może - ale... pzrecież to się nei mkłóci z tym co napisałem - takich,
dla których to będzie miało znaczenie bedzie stosunkowo mało. Ogromna
większość przejdzie obeok zdjęcia i nie zwreóci uwagi na różnice.
>Z takich wypowiedzi wynika, że
>wypowiadający się nie ma pojęcia czym tak naprawdę różni się dobre
>powiększenie od złego.
>[...]
Błąd. Nie zastanowiłeś się nad tym co napisałem. Z tego można wnioskować, że
ogromna większość populacji nie ma pojęcia - na temat tego, czy ja mam
pojęcie trudno na podstawie tego tekstu wyciągać jakiekolwiek wnioski.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
244. Data: 2009-08-22 16:40:46
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 18:28, cichybartko <c...@g...com> wrote:
> czy ja Ciebie dobrze rozumiem, chcesz podważyć dorobek takiego Magnum i
> ludzi takich jak np. RENE BURRI albo Trent Parke? Brzmi to dość odważnie :).
Nie; robisz ten sam błąd, co wszyscy :-) Ja co najwyżej tylko mogę
żałować, że niektóre zdjęcia nie powstały na srajtaśmie, lecz na
mikrofilmie ;-) A poważnie - zawsze mówię, że pewne dziedziny
fotografii rozwinęły się pod wpływem sprzętu - reportaż, bo
wynaleziono mikrofilm (chociaż cała reporterka USA, do lat 60-tych XX
wieku, opierała się na wielkim formacie; tak, tak! Graflexy!), makro -
bo weszła syfra z małymi matrycami, fotografia ślubna - bo syfra z
ustawianą, wysoką czułością i dowolnym balansem bieli... i tu
szczególnie chylę czoła przed syfrą.
Kiedyś jedzono palcami. Ktoś wymyślił łyżkę - do zupy, ktoś widelec -
do potraw stałych. Tylko dlaczego teraz tyle osób upiera się, żeby
jeść zupę widelcem? :-)
Czarek
-
245. Data: 2009-08-22 16:42:45
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 22 Sie, 18:39, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> wrote:
> Błąd. Nie zastanowiłeś się nad tym co napisałem. Z tego można wnioskować, że
> ogromna większość populacji nie ma pojęcia - na temat tego, czy ja mam
> pojęcie trudno na podstawie tego tekstu wyciągać jakiekolwiek wnioski.
I to właśnie chciałem powiedzieć. Że populacja, nie że Ty :-)
Czarek
-
246. Data: 2009-08-22 16:51:32
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>
"Czarek" <4...@g...de> napisał:
>>[...] np. przy fotografii
>> krajobrazu nie widzę żadnego powodu, aby każde zdjęcie było wykonane
zgodnie
>> z zamysłem fotografa. I jeśli ktoś taką fotografię uprawia - nie ma
powodu,
>> by po przejściu na technikę cyfrową nagle zwiększył ilość wykonywanych
>> zdjęć. Przy czym - krajobraz to tylko jeden z przykładów - istnieje
więcej
>> dziedzin fotografii gdzie świadomemu fotografowi wystarczy jedno
zdjęcie - i
>> naciskając spust będzie pewny uzyskania założonego efektu. Nie ma to nic
>> wspólnego ze stosowaną techniką - zależy tylko od tematyki zdjęć jakie
>> robimy.
>
>Święte słowa, ale nie zgodzę się z wnioskiem. Zależy to nie tyle od
>tematyki, ale od człowieka, który uległ technice, a więc pośrednio od
>techniki chyba również. Znam wiele osób, które robiły świetne zdjęcia
>techniką klasyczną, a po przejściu na syfrę zaczęli sadzić knoty,
>dodatkowo w niespotykanej wcześniej ilości.
Czynnik ludzki niewątpliwie też gra rolę.
W/g mnie jeśli ktoś uprawiajacy taką fotografię, gdzie można wszystko
przewidzieć i bez pośpiechu przygotować przed zdjęciem (krajobraz, statyczny
portret w studio, martwa natura itp.) zwiększa po zmianie sprzętu na cyfrowy
wielokrotnie ilość zdjęć i procent knotół wśród nich rośnie, to możliwości
są następujące:
1. Kiepski fotograf (ale wtedy przedtem też by knoty sadził).
2. Leń - nie chce mu się myśleć przed zdjęciem.
3. Nie panuje nad nowym sprzętem i nie jest pewny rezultatów (ale jeśli to
jedyna przyczyna - efekt masowego knotoróbstwa powinien dość szybko
ustąpić).
4. Zaczyna robić eksperymenty czy czegoś nowego nie da się z tego motywu
wycisnąć (ale wtedy zdjecia - nawet jeśli nieudane - raczej nie bedą
'zwykłymi' knotami).
Oczywiście kilka z tych powodów może wystepować rónocześnie.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
247. Data: 2009-08-22 16:55:09
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>
"Czarek" <4...@g...de> napisał:
>> > Akurat tu mam wątpliwości - zbyt mała głębia ostrości nie pozwoli.
>> Robił tilt-shiftem?...
>
>A co ma szift do głębi ostrości?
>A co ma tilt do głębi ostrości?
Szift raczej niewiele, ale tilt pozwala na pochylenie płaszczyzny ostrości.
Teoretycznie można ją wtedy tak ustawić, by ostry był rónież kawałak
trzeciego planu. Praktycznie - trudno mi sobie wyobrazić sytuację gdy ktoś
by tak to świadomie ustawiał.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
248. Data: 2009-08-22 17:00:39
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: XX YY <f...@g...com>
On 22 Aug., 18:51, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> wrote:
> "Czarek" <4...@g...de> napisał:
>
>
>
>
>
>
>
> >>[...] np. przy fotografii
> >> krajobrazu nie widzę żadnego powodu, aby każde zdjęcie było wykonane
> zgodnie
> >> z zamysłem fotografa. I jeśli ktoś taką fotografię uprawia - nie ma
> powodu,
> >> by po przejściu na technikę cyfrową nagle zwiększył ilość wykonywanych
> >> zdjęć. Przy czym - krajobraz to tylko jeden z przykładów - istnieje
> więcej
> >> dziedzin fotografii gdzie świadomemu fotografowi wystarczy jedno
> zdjęcie - i
> >> naciskając spust będzie pewny uzyskania założonego efektu. Nie ma to nic
> >> wspólnego ze stosowaną techniką - zależy tylko od tematyki zdjęć jakie
> >> robimy.
>
> >Święte słowa, ale nie zgodzę się z wnioskiem. Zależy to nie tyle od
> >tematyki, ale od człowieka, który uległ technice, a więc pośrednio od
> >techniki chyba również. Znam wiele osób, które robiły świetne zdjęcia
> >techniką klasyczną, a po przejściu na syfrę zaczęli sadzić knoty,
> >dodatkowo w niespotykanej wcześniej ilości.
>
> Czynnik ludzki niewątpliwie też gra rolę.
> W/g mnie jeśli ktoś uprawiajacy taką fotografię, gdzie można wszystko
> przewidzieć i bez pośpiechu przygotować przed zdjęciem (krajobraz, statyczny
> portret w studio, martwa natura itp.) zwiększa po zmianie sprzętu na cyfrowy
> wielokrotnie ilość zdjęć i procent knotół wśród nich rośnie, to możliwości
> są następujące:
> 1. Kiepski fotograf (ale wtedy przedtem też by knoty sadził).
> 2. Leń - nie chce mu się myśleć przed zdjęciem.
> 3. Nie panuje nad nowym sprzętem i nie jest pewny rezultatów (ale jeśli to
> jedyna przyczyna - efekt masowego knotoróbstwa powinien dość szybko
> ustąpić).
> 4. Zaczyna robić eksperymenty czy czegoś nowego nie da się z tego motywu
> wycisnąć (ale wtedy zdjecia - nawet jeśli nieudane - raczej nie bedą
> 'zwykłymi' knotami).
> Oczywiście kilka z tych powodów może wystepować rónocześnie.
>
zapomniales o najwazniejszym.
wieksza lub mniejsza pasja / fascynacja fotografia czyli mniejsza lub
wieksza pasja do wciskania spustu.
prawdziwy milosnik sprzetu i fotografii wciska spust dla samej
przyjemnosci wcisniecia.
wraz z pojawieniem sie automatycznego przesuwu filmu , po wyparciu
przezen dzwigni szybkiego przesuwu opor przed wcisnieciem spustu
zmalal.
Po wprowadzeniu cyfry opor ten jest jeszcze mniejszy - a to dlatego,
ze wyzwolenie spustu nie przeklada sie bezposrenio na koszty- jak to
bylo w analogu.
XXX
-
249. Data: 2009-08-22 17:04:58
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Jan Rudziński <j...@g...pl>
Cześć wszystkim
Czarek pisze:
[...]
>
> Kiedyś jedzono palcami. Ktoś wymyślił łyżkę - do zupy, ktoś widelec -
> do potraw stałych. Tylko dlaczego teraz tyle osób upiera się, żeby
> jeść zupę widelcem? :-)
Dlaczego Ty się upierasz, że tylko zupa jest Posiłkiem, a wszystko inne
to namiastki?
--
Pozdrowienia
Janek http://www.mimuw.edu.pl/~janek/
(sygnatura zastępcza, botak)
-
250. Data: 2009-08-22 17:08:33
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: cichybartko <c...@g...com>
Czarek pisze:
> Kiedyś jedzono palcami. Ktoś wymyślił łyżkę - do zupy, ktoś widelec -
> do potraw stałych. Tylko dlaczego teraz tyle osób upiera się, żeby
> jeść zupę widelcem? :-)
ja wiem jedno, lubisz nadawać dyskusji specyficzny koloryt ;) a tym
razem po prostu się daleko zagalopowałeś. Sam zacząłeś podawać dziedziny
w których nawet z Twojego punktu widzenia cyfra ma uzasadnienie. Tą
Twoją listę można jeszcze bardziej rozbudować, bo każdy ma swoje
specyficzne oczekiwania i tyle. Pojechałeś tym razem na maksa, co
zresztą widzisz po odzewie na grupie, poza tym nie brakuje tu ludzi
którzy robią naprawdę dobre zdjęcia cyfrą.
--
Pozdrawiam.
Bartko.