-
161. Data: 2009-08-21 21:08:33
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 21 Sie, 20:05, Andrzej Jakubowski <f...@p...onet.pl> wrote:
[...]
> taki moj punkt widzenia
I wreszcie sensowna wypowiedź :-)
Czarek
-
162. Data: 2009-08-21 21:08:56
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "awygo" <a...@g...pl>
Użytkownik "Czarek" <4...@g...de> napisał w wiadomości
news:ec04dade-1be4-4437-8119-86f5ae2bcee1@k30g2000yq
f.googlegroups.com...
>Ciekaw jestem ile osób tu piszących, ma licencjonowane oprogramowanie.
Ja mam. Gimpa. Do obróbki protez wystarczy aż nadto!
-
163. Data: 2009-08-21 21:10:33
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 21 Sie, 20:52, Jan Rudziński <j...@g...pl> wrote:
> *jasne, powiększalnik można umieścić na desce sedesowej. I wywieszać
> tabliczkę "Toaleta chwilowo nieczynna, rodzic obrabia żelatynę".
W jednej ze starych książek fotograficznych widziałem poradę, jak
zrobić ciemnię w szafie ubraniowej :-)
Czarek
-
164. Data: 2009-08-21 21:13:05
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 21 Sie, 21:19, Krzysztof Chajęcki <k...@g...com>
wrote:
> Czego naprawdę mi czasem brakuje??? Tego magicznego klapnięcia lustra i
> migawki w analogu, oznaczającego, że stało się coś nieodwracalnego, że
> właśnie wykorzystałem kolejną 1/36 zasobu rolki i że na zobaczenie tego co
> zrobiłem przyjdzie mi poczekać kilka dni, bądź tygodni... Patrzenia na
> świat przez stałoogniskowy obiektyw Practiki, mając co najwyżej jeszcze dwa
> w kieszeniach, których założenie trochę trwa.... Ot, co...
Pięknie napisane :-)
Czarek
-
165. Data: 2009-08-21 21:17:04
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 21 Sie, 19:35, Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> wrote:
> zdjęcie traktować jako *środek*, a nie jako *cel*.
Owszem, można i do tego właśnie moim zdaniem służy syfra; ale czy to
nadal jest fotografia...?
Czarek
-
166. Data: 2009-08-21 21:20:13
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Czarek <4...@g...de>
On 21 Sie, 23:03, "awygo" <a...@g...pl> wrote:
> W żadnym profesjonalnym labie nie wymienia się chemii. Chyba, że w przypadku
> awarii. I przestań wreszcie chrzanić o głupawych i leniwych laborantach.
Świnta prawda. Jak zaistniała konieczność wymiany chemii, np. właśnie
po awarii, to z puszczeniem swoich filmów należało się wstrzymać, aż
przez nową chemię przejdzie przynajmniej z setka klientowskich :->
Czarek
-
167. Data: 2009-08-21 21:25:27
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: "awygo" <a...@g...pl>
Użytkownik "Czarek" <4...@g...de> napisał w wiadomości
news:55b582a4-6c07-4fa0-8b35-6f9e1c4300a6@a13g2000yq
c.googlegroups.com...
On 21 Sie, 23:03, "awygo" <a...@g...pl> wrote:
Świnta prawda. Jak zaistniała konieczność wymiany chemii, np. właśnie
po awarii, to z puszczeniem swoich filmów należało się wstrzymać, aż
przez nową chemię przejdzie przynajmniej z setka klientowskich :->
----------------------------------------------------
-----------------------
;-)
-
168. Data: 2009-08-21 21:28:35
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Krzysztof Chajęcki <k...@g...com>
awygo wrote:
>
> Użytkownik "Krzysztof Chajęcki" <k...@g...com> napisał w
> wiadomości news:h6msp3$hkn$2@inews.gazeta.pl...
>
>> z labami (i to nie tylko kodaka) był ten problem, że wymieniali
>> odczynniki kilkukrotnie rzadziej niż powinni. Miałem kolegę, który żył
>> m.in. z tego, że w labach poprawiał ustawienia kolorów czy coś takiego
>> (nie pamiętam już). Zawsze mówił, że w Wawie są dwa laby godne zaufania:
>> Studio fotografii profesjonalnej na Woli i Kodak przy rondzie ONZ... W
>> całej reszcie można się było naciąć... ;-)
>
> W dupie byłeś i gówno widziałeś. Miałeś kolegę, który miał kolegę, który
> miał kolegę, który miał kolegę.... i tak bez końca.
> W żadnym profesjonalnym labie nie wymienia się chemii. Chyba, że w
> przypadku awarii. I przestań wreszcie chrzanić o głupawych i leniwych
> laborantach.
po pierwsze, nie kolegę kolegi itd, tylko osobę, która to robiła i
aczkolwiek jako o człowieku to mam o nim dość "osobiste" zdanie i jest u
mnie skreślony, to jako o fotografie (jak się znaliśmy to robił w jednym z
czołowych dzienników, obecnie chyba najpoważniejszym na rynku i nie jest to
GW) bardzo wysokie. Jest też faktem, że nawet koło mnie jest / był lab (bo
już tam nie mieszkam) był lab, z którego właścicielem byłem w dobrych
układach, ale nie dawałem żadnej rolki która była dla mnie istotna, bo
często wychodziły knoty.... Do zaakceptowania na zdjęciach z balangi, ale
nic więcej.... Nie wiem ile takich labów było więcej, ale wiem, że były i
wiem, że dając zdjęcia do labów wcześniej wymienionych nigdy się nie
naciąłem....
--
pzdr
meping
-
169. Data: 2009-08-21 21:30:26
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
awygo pisze:
> Czytałeś instrukję obsługi Twojej cyfrówki? Na której stronie jest napisane,
> że można nią robić zdjęcia? Canon nazywa to "obrazami". Nawet producenci
> cyfrówek nie ośmielają się tych gniotów nazywać zdjęciami.
> Zdjęcia robię aparatem fotograficznym. Protezy cyfrówką.
Co widzę, gdy czytam takie słowa? Żałosnego ludka, który nie potrafi
zgrabnie trzymać myszy, motającego się przy zdjęciu trzy godziny
robiącego z nim coraz straszniejsze rzeczy, tylko nie to, co robić się
powinno, dorabiającego wreszcie teorię na swą niemoc - gnioty, protezy, itd.
Ale mogę się mylić, przyczyna uprzedzeń może być inna. Na pewno nie mogę
się mylić co do jednego - tragiczny brak tolerancji.
A najlepsze, że takie ''protezy'' z byle taniej małpy po zgrabnej
obrbóbce i powieszeniu na ścianie nabiorą tych wszystkich złotoocznych
hurtem...
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/oto cula, biblioteka lapack zoptymalizowana dla cuda, lepsza od quad-core!/
-
170. Data: 2009-08-21 21:36:32
Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
Od: Krzysztof Chajęcki <k...@g...com>
Czarek wrote:
> On 21 Sie, 21:19, Krzysztof Chajęcki <k...@g...com>
> wrote:
>
>> Czego naprawdę mi czasem brakuje??? Tego magicznego klapnięcia lustra i
>> migawki w analogu, oznaczającego, że stało się coś nieodwracalnego, że
>> właśnie wykorzystałem kolejną 1/36 zasobu rolki i że na zobaczenie tego
>> co zrobiłem przyjdzie mi poczekać kilka dni, bądź tygodni... Patrzenia na
>> świat przez stałoogniskowy obiektyw Practiki, mając co najwyżej jeszcze
>> dwa w kieszeniach, których założenie trochę trwa.... Ot, co...
>
> Pięknie napisane :-)
>
A dziękuję... ;-) Dodać warto, iż moim zdaniem nic tak nie rozwija
umiejętności komponowania obrazu jak obiektyw stałoogniskowy... Rzecz
obecnie praktycznie zapomniana jeśli chodzi o powszechny użytek... ;-)
--
pzdr
meping