eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaJak kupowałem aparat...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 326

  • 101. Data: 2009-08-20 09:17:07
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Jakub Witkowski <j...@d...z.sygnatury>

    XX YY pisze:

    > ale chce cie uspokoic w czasach analogu i AF nie bylo lepiej - tylko
    > trudniej bylo to sprawdzic ( pojecia front focus ect backfocus nie
    > istnialy).

    "Że nie znałyśmy orgazmu? Moja droga, w myśmy najwyżej nie wiedziały,
    że to się tak nazywa"... jak powiedziała staruszka pewnej młódce.

    --
    Jakub Witkowski | Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny | nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
    gts /kropka/ pl | lub całości poglądom ich Autora.


  • 102. Data: 2009-08-20 14:30:23
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-20 09:26:35 +0200, Krzysztof Chajęcki
    <k...@g...com> said:

    > JA wrote:
    >
    >> Zerwana perforacja w Zenicie objawia się zawsze nie kręceniem się
    >> korbki zwijania powrotnego, zresztą nie tylko w zenicie, we wszystkich
    >> aparatach z korbką.
    >
    > tyle tylko, że korbka kręcie się dopiero gdzieś od połowy rolki, nie od
    > razu, tak więc nie jest to tak oczywiste na początku... ;-)

    Jest oczywiste. Dobrym zwyczajem i to nie tylko z powodu ewentualnego
    problemu z naciągiem, jest wstępne napięcie filmu. O czym już Marcin
    napisał.
    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 103. Data: 2009-08-20 14:49:25
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-20 10:14:50 +0200, "Marcin [3M]" <m...@g...pl> said:

    > Pod jest fatalny w skutkach, ale problemy zdarzają się wszędzie, gdzie
    > jest technika.
    No i o tym właśnie piszę.

    > Przemilczę tu błędy, które popełniłem osobiście wołając negatywy cz-b,
    > były bolesne, i szczęśliwie nie było ich wiele.
    >
    > Ale jeden lab zmielił mi film (dość "kultowy" lab w mojej wiosce), a
    > inny (profesjonalny i w sumie niezły) pojechał tak wołanie E6, że
    > zwątpiłem... Wygląda na to, że mi za free przeforsowali ważny slajd o 2
    > dziury.
    Komuś się chemia przegrzała.
    Pad termostatu, albo zwykłe niedbalstwo.
    I tu chylę czoła przed nową technologią. Zepsuć możesz sobie sam. Może
    zepsuć fabryka produkująca sprzęt (ogólnie). Nie ma trzeciego ogniwa
    czyli labu.
    >
    > Kolega dał slajdy z ważnej imprezy do labu (profesjonalnego, więc
    > wołali na wieszakach) i ktoś w ciemni zapalił światło.
    Czyli lab nie był profesjonalny.
    Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby mi ktoś zapalił światło w ciemni. Mam
    ciemnię i jest to jedyne pomieszczenie, gdzie wyłącznik jest założony
    wewnątrz.

    >
    > Pad karty jest co najwyżej tak samo prawdopodobny, co awaria z filmem w tle.

    No właśnie.

    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 104. Data: 2009-08-20 14:50:19
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-20 10:27:17 +0200, de Fresz <d...@n...o2.pl> said:

    >> A pad karty już po zdjęciach w górach Tien-Szan, czym się objawia?
    >
    > Pewnie koniecznością sięgnięcia po robiony co wieczór bakap na
    > lapku/imidżbanku.

    Pod warunkiem, że zdążyłeś go zrobić.

    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 105. Data: 2009-08-20 15:22:33
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: de Fresz <d...@n...o2.pl>

    On 2009-08-20 16:50:19 +0200, JA <marb67[beztego]@bb.home.pl> said:

    >>> A pad karty już po zdjęciach w górach Tien-Szan, czym się objawia?
    >>
    >> Pewnie koniecznością sięgnięcia po robiony co wieczór bakap na
    >> lapku/imidżbanku.
    >
    > Pod warunkiem, że zdążyłeś go zrobić.

    No to tracisz jeden dzień, a nie cały wyjazd.

    --
    Pozdrawiam
    de Fresz


  • 106. Data: 2009-08-20 15:33:50
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-20 17:22:33 +0200, de Fresz <d...@n...o2.pl> said:

    >> Pod warunkiem, że zdążyłeś go zrobić.
    >
    > No to tracisz jeden dzień, a nie cały wyjazd.

    W przypadku wyżej była mowa o stracie jednego filmu konkretnie 55
    kłapnięć migawką, a nie np. 500. (chyba, że aparat był zwalony, a ta
    przypadłość jest ponadsystemowa)
    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 107. Data: 2009-08-20 15:39:28
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-19 23:47:20 +0200, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> said:

    >> Gdybym jechał na zdjęcia, których prawdopodobnie nigdy bym nie
    >> powtórzył, to bym sprawdził sprzęt. I nic tu nie ma do rzeczy czy
    >> kultowy, czy nie.
    >
    > Dzisiaj też bym tak zrobił. Wtedy były trochę inne czasy. Zenita w Polsce
    > było wówczas ciężko kupić, zreszta i tak był poza moim zasięgiem finansowym.
    > Podczas wycieczki do ZSRR udało mi się sprzedać 2 pary dżinsów i... miałem
    > kasę na Zenita. W dwa dni później udało mi sie go 'upolować' w sklepie w
    > Taszkiencie - następnego dnia mieliśmy przelot do Kirgizji i potem w góry...

    A tak na marginesie.
    Gdybyś miał w tych górach odpowiednik obecnego aparatu to co?
    Bo prawem kaduka tfu zenita jest się popsuć, w najmniej oczekiwanym
    momencie, albo nawet być niesprawnym od nowości.
    Gdybyś dzisiaj wziął ze sobą jakościowy odpowiednik zenita to co?

    Zapewne miałeś w rękach nie jeden aparat, zapewne fotografowałeś wiele
    różnym sprzętem. Czy dowolny japoński aparat ze średniej półki cenowej,
    jaki miałeś, zrobił Ci kiedyś podobnego zonka jak ten zenit?
    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 108. Data: 2009-08-20 16:35:56
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "adam" <j...@o...maile.com>

    Użytkownik "JA" napisał
    > I tu chylę czoła przed nową technologią. Zepsuć możesz sobie sam. Może
    > zepsuć fabryka produkująca sprzęt (ogólnie). Nie ma trzeciego ogniwa czyli
    > labu.

    Ja sobie z tego powodu odpuściłem fotografię na parę lat. Lab odp* fuszerkę
    na materiałach, które były dla mnie bardzo ważne. Dostałem gratis rolkę
    filmu z przeprosinami...
    Po jakimś czasie potrzebowałem packshotów i nająłem człowieka - nałożyły mu
    się klatki i tyle go widzieli.
    Przy kolejnej potrzebie eksperymentowałem z Polaroidem (ależ to był szajs) i
    tu była pierwsza poprawa - faktycznie, jak sam czegoś nie spartoliłem to
    było dobrze.
    Potem nastał czas cyfry (o dzięki Ci Boże i Nikonie za Coolpixa 995) - od
    tego czasu nie mam już problemów.
    W czasach B&W było podobnie łatwo - całość można było zrobić samemu od A do
    Z. Do momentu gdy się człowiekowi nie zamarzyły lepsze materiały. Do dziś
    pamiętam dymanie na Foksal w Wawie gdzie był jedyny lab robiący proces
    T-Maxa.

    Cyfra istotnie eliminuje cały łańcuch pośredników. W przypadku
    zapotrzebowania na reklamę na www (a dla wielu to dzisiaj 100%
    zapotrzebowania) to już jest kompletnie bezstresowa i szybka piłka - one man
    band.

    Dlatego jak słyszę jak ktoś wyrzeka na tą technologię to mam wrażenie, że
    albo popieprzył leki, albo zwapniał mu mózg ; )

    adam


  • 109. Data: 2009-08-20 17:24:41
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>

    On 2009-08-20 18:35:56 +0200, "adam"
    <j...@o...maile.com> said:

    > Potem nastał czas cyfry (o dzięki Ci Boże i Nikonie za Coolpixa 995) -
    > od tego czasu nie mam już problemów.
    > W czasach B&W było podobnie łatwo - całość można było zrobić samemu od
    > A do Z. Do momentu gdy się
    No bez przesady. A kolor to nie można?
    Robię wszystko sam. E-6, C-41, srebro. Proste jak budowa cepa, trzeba
    tylko chcieć. Powiększeń nie robię bo mi się nie chce, jak potrzebuję
    knota na papierze, to po prostu skanuję kliszę i oddaję plik do labu,
    ale jak bym musiał to też żaden problem.
    > człowiekowi nie zamarzyły lepsze materiały. Do dziś pamiętam dymanie
    > na Foksal w Wawie gdzie był jedyny lab robiący proces T-Maxa.
    Przecież to zwykły cz-b zimny proces. Co w tym trudnego?
    >
    > Dlatego jak słyszę jak ktoś wyrzeka na tą technologię to mam wrażenie,
    > że albo popieprzył leki, albo zwapniał mu mózg ; )
    Nie bierzesz pod uwagę, tego, że ten ktoś ze zwapniałym mózgiem, może
    oczekiwać czegoś więcej, niż tylko szybkiego www, lub pockshota?
    Jak ma być szybko tanio i byle jak, to też biorę dslr-a. Jak ma mi się
    podobać to biorę srajtaśmę. Także wyeliminowałem cały łańcuch
    pośredników poza producentem chemii i filmów. Ale jeszcze mi się nie
    zdarzyło, żeby Tetenal czy Fuji dali ciała.

    --
    Nie odpowiadam na treści nad cytatem
    Pozdrawiam
    JA
    www.skanowanie-35mm.pl


  • 110. Data: 2009-08-20 18:51:15
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>

    "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał:

    >[...]
    > >> Gdybym jechał na zdjęcia, których prawdopodobnie nigdy bym nie
    > >> powtórzył, to bym sprawdził sprzęt. I nic tu nie ma do rzeczy czy
    > >> kultowy, czy nie.
    > >
    > > Dzisiaj też bym tak zrobił. Wtedy były trochę inne czasy. Zenita w
    Polsce
    > > było wówczas ciężko kupić, zreszta i tak był poza moim zasięgiem
    finansowym.
    > > Podczas wycieczki do ZSRR udało mi się sprzedać 2 pary dżinsów i...
    miałem
    > > kasę na Zenita. W dwa dni później udało mi sie go 'upolować' w sklepie w
    > > Taszkiencie - następnego dnia mieliśmy przelot do Kirgizji i potem w
    góry...
    >
    > A tak na marginesie.
    > Gdybyś miał w tych górach odpowiednik obecnego aparatu to co?

    To jeśli by mi wysiadł - też bym zgrzytał zębami.

    > Bo prawem kaduka tfu zenita jest się popsuć, w najmniej oczekiwanym
    > momencie, albo nawet być niesprawnym od nowości.

    Zgadza się. Po powrocie do Polski okazało się że miał wadę fabryczną - źle
    wyprofilowaną blaszkę po której ślizgał sie film w okolicach zębatki
    naciągu. W efekcie ząbki nie wchodziły prawidłowo w perforację i rwały ją.

    > Gdybyś dzisiaj wziął ze sobą jakościowy odpowiednik zenita to co?
    >
    Zastanawiam się co może być dzisiaj jakościowym odpowiednikiem Zenita
    (domyślam się, że chodzi o jakość wykonania) - jakiś kompakt Yakumo czy
    Pentagram?

    > Zapewne miałeś w rękach nie jeden aparat, zapewne fotografowałeś wiele
    > różnym sprzętem. Czy dowolny japoński aparat ze średniej półki cenowej,
    > jaki miałeś, zrobił Ci kiedyś podobnego zonka jak ten zenit?
    >

    Nie - nigdy.
    Ale... cały czas nie wiem, do czego zmierzasz - bo jeśli chcesz wykazać, że
    aparat cyfrowy też może w czasie robienia zdjeć ulec uszkodzeniu, to
    wyważasz otwarte drzwi - jestem w pełni świadomy tego faktu.


    --
    Pozdrawiam!
    Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 20 ... 30 ... 33


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: