-
21. Data: 2011-06-13 09:25:49
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Jun 12, 9:19 am, Jacek Czerwinski <x...@...z.pl> wrote:
> W dniu 2011-06-10 23:47, A.L. pisze:
>
> > Donosi gazeta Rzeczpospolita:
>
> >http://www.rp.pl/artykul/4,671596_Nauczyciele_infor
matyki_moga_straci...
>
> Środowisko nauczycielskie na pewne schematy lobbowania. Np szeregowi
> nauczyciele w terenie potrafią jak lwy walczyć w obronie cieplutkich
> posad przyklejonych do ministerstwa w postaci Ośrodków, para-kuratoriów
> itd reliktów dawnego państwa 'centralizmu demokratycznego'.
> Emocje "dołów" są bardzo dobre do lobbowania za ich ciepłymi
> stołeczkami, więc trzeba je wywołać. Ten ma kolege dziennikarza, tamten
> może przekazać 'w dół' (tak!, zdecydowanie patrzą pionowo)
Przecież w artykule mowa była o etatach nauczycielskich, a nie w
żadnych ośrodkach.
No i poza tym to skandal, żeby nauczyciel zarabiał tyle, żeby mógł
kupić samochód, wziąć kredyt hipoteczny i utrzymywać potomstwo.
Środowksko biznesmenelskie ma pewne schematy lobbowania. Np. potrafią
jak lwy walczyć żeby nie płacić wyższych podatnków np. na edukację,
zwłaszcza, że dzięki temu sobie siedzą w cieplutkim miejscu w kraju z
wysokim bezrobociem i łatwo dostępną tanią siłą roboczą.
-
22. Data: 2011-06-13 09:55:18
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-06-13 11:25, Andrzej Jarzabek pisze:
> On Jun 12, 9:19 am, Jacek Czerwinski<x...@...z.pl> wrote:
>> W dniu 2011-06-10 23:47, A.L. pisze:
>>
>>> Donosi gazeta Rzeczpospolita:
>>
>>> http://www.rp.pl/artykul/4,671596_Nauczyciele_inform
atyki_moga_straci...
>>
>> Środowisko nauczycielskie na pewne schematy lobbowania. Np szeregowi
>> nauczyciele w terenie potrafią jak lwy walczyć w obronie cieplutkich
>> posad przyklejonych do ministerstwa w postaci Ośrodków, para-kuratoriów
>> itd reliktów dawnego państwa 'centralizmu demokratycznego'.
>> Emocje "dołów" są bardzo dobre do lobbowania za ich ciepłymi
>> stołeczkami, więc trzeba je wywołać. Ten ma kolege dziennikarza, tamten
>> może przekazać 'w dół' (tak!, zdecydowanie patrzą pionowo)
>
> Przecież w artykule mowa była o etatach nauczycielskich, a nie w
> żadnych ośrodkach.
>
> No i poza tym to skandal, żeby nauczyciel zarabiał tyle, żeby mógł
> kupić samochód, wziąć kredyt hipoteczny i utrzymywać potomstwo.
>
> Środowksko biznesmenelskie ma pewne schematy lobbowania. Np. potrafią
> jak lwy walczyć żeby nie płacić wyższych podatnków np. na edukację,
> zwłaszcza, że dzięki temu sobie siedzą w cieplutkim miejscu w kraju z
> wysokim bezrobociem i łatwo dostępną tanią siłą roboczą.
Wysokie podatki nie gwarantują, że edukacja będzie lepsza. Ba -
niektórzy twierdzą, że edukacja opłacana z podatków (podobnie jak inne
rzeczy opłacane z podatków) nie może z definicji działać dobrze. Krótkie
uzasadnienie - wydawanie pieniędzy z podatków jest bliższe gospodarce
nakazowo-rozdzielczej, w której (w skrajnym przypadku) nie ma feedbacku
z rynku. Pieniądze idą "po uważaniu", a nie tam, gdzie jest potrzeba,
wskazywana poziomem cen danego produktu/usługi. Państwowy dumping
(wyregulowana do zera cena usług edukacyjnych czy medycznych) powoduje
znaczne osłabienie pozycji usługodawców (nauczycieli czy lekarzy).
Że coś jest na rzeczy (ludzie chcą inwestować w dzieci inaczej, niż
rząd to sobie wyobraża) widać choćby z takich efektów:
http://wyborcza.pl/1,75478,9764299,Po_szkole_lece_na
_korki.html
Ale przypadku edukacji problem jest podwójny, bo feedback z rynku
(jakich umiejętności warto uczyć dzieci) musiałby pochodzić ze szklanej
kuli. Czyli pełna rynkowość też nie daje gwarancji dobrej alokacji
zasobów, ale wydaje się to nieco lepszym rozwiązaniem.
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
23. Data: 2011-06-13 10:08:05
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Artur Muszyński <a...@u...wytnijto.com.pl>
W dniu 2011-06-13 09:21, Paweł Kierski pisze:
>> Problem jest w tym, że "informatyki" uczą bodajże od 5 klasy szkoły
>> podstawowej przynajmniej po jednej godzinie tygodnowo, plus różnego
>> rodzaju prace domowe.
Jesteś niedoinformowany.
> Pytanie, czy informatyka (w sensie akademickim) naprawdę jest potrzebna?
> Czy nie bardziej właśnie te "techniki biurowe" by się przydały? Choćby
> używanie edytora tekstu tak, żeby nie formatować za pomocą spacji,
> tabulacji i pustych linii?
Moi klienci z reguły mają problem z opanowaniem poruszania się po
strukturze plików Windows :-). Według mnie te twoje techniki biurowe to
podstawa i bez tego trudno iść dalej, jednak tragedią by było, gdyby na
tym na tym poprzestać.
Widzę, że w programie już dla klasy IV SP próbuje się iść w dobrą
stronę. Zadania z różnych przedmiotów są tego typu "Znajdź w
Internecie...", co wpaja uczniom, że komputer to narzędzie ułatwiające
wyszukiwanie informacji. Poza konkursem, przekonałem dziecko do pisania
wypracowań na komputerze zamiast w brudnopisie, nie ze względu na
korektę błędów (w Wordpadzie nie ma), tylko łatwość poprawiania i
dopisywania. Co dziwne, najmniejszy (żaden?) związek z komputerem ma w
SP matematyka. W każdym razie nie zauważyłem. Ponadto zupełnie nie
wykorzystane są komputery jako platforma to prezentacji i symulacji
procesów, zjawisk itd.
> To tyczy się wielu dziedzin - uczy się twierdzenia Talesa, ułamków,
> a nie uczy się obliczania raty kredytu. Uczy się dat, faktów, zamiast
> rozwiązywania zadań wymagających znalezienia dat, faktów i powiązania
> ich w logiczne ciągi. Co z tego, że dziecko wie, że najszybszym lądowym
> zwierzem jest gepard? Niech uzasadni logicznie twierdzenie, że człowiek
> jest szybszy od geparda (da się co najmniej na dwa różne sposoby).
Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o dzisiejszej szkole, ale bajdurzysz.
Zanim się przejdzie do liczb ujemnych uczy się termometru, wałkuje się
zadania złote+grosze, dopiero potem przechodzi do ułamków. Dużo się
zmieniło, chociaż wcale nie uważam, że jest to w pełni cudowne - odbyło
się to kosztem systematyki, jest mnóstwo wiedzy chaotycznie wprowadzanej.
Logika to tylko element matematyki, a co z pozostałą wiedzą? Nie uczyć?
Jak wyobrażasz sobie potem sprawdzian z takiej wiedzy w dzisiejszym
systemie zorientowanym na testy (da się na dwa sposoby, to o jeden za
dużo, bo pytającemu mogło chodzić o ten drugi).
Od czasów studenckich jestem zdecydowanie przeciwny przedstawianiu
logicznego myślenia jako sposobu na zdobywanie wiedzy. W rzeczywistości
to pozwalało bezczelnie wymagać, że po paru linijkach formalnych
definicji w podręczniku studenci będą w stanie trzaskać zadanka i dowody
na lewo i prawo. Mogę zacząć logicznie myśleć, ale najpierw oczekuję, że
nauczyciel wyłuszczy sprawnie wszystko, co ma do powiedzenia na temat.
Ech, dobra, nie będę ciągnał, żeby nie było zupełnie OT.
artur
-
24. Data: 2011-06-13 10:47:55
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-06-13 12:08, Artur Muszyński pisze:
[...]
>> To tyczy się wielu dziedzin - uczy się twierdzenia Talesa, ułamków,
>> a nie uczy się obliczania raty kredytu. Uczy się dat, faktów, zamiast
>> rozwiązywania zadań wymagających znalezienia dat, faktów i powiązania
>> ich w logiczne ciągi. Co z tego, że dziecko wie, że najszybszym lądowym
>> zwierzem jest gepard? Niech uzasadni logicznie twierdzenie, że człowiek
>> jest szybszy od geparda (da się co najmniej na dwa różne sposoby).
>
> Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o dzisiejszej szkole, ale bajdurzysz.
> Zanim się przejdzie do liczb ujemnych uczy się termometru, wałkuje się
> zadania złote+grosze, dopiero potem przechodzi do ułamków. Dużo się
> zmieniło, chociaż wcale nie uważam, że jest to w pełni cudowne - odbyło
> się to kosztem systematyki, jest mnóstwo wiedzy chaotycznie wprowadzanej.
To mnie cieszy - krok w dobrym kierunku, byle tendencja się trzymała.
> Logika to tylko element matematyki, a co z pozostałą wiedzą? Nie uczyć?
Jakieś podstawy - tak. Ale raczej "przy okazji", a nie w celu zakucia.
> Jak wyobrażasz sobie potem sprawdzian z takiej wiedzy w dzisiejszym
> systemie zorientowanym na testy (da się na dwa sposoby, to o jeden za
> dużo, bo pytającemu mogło chodzić o ten drugi).
Testy to bzdura. Niestety chyba najtańsza i wymagająca najmniej pracy
od sprawdzającego. No i obiektywnie sprawdzająca poziom. Umiejętności
rozwiązywania testów, a nie meritum.
> Od czasów studenckich jestem zdecydowanie przeciwny przedstawianiu
> logicznego myślenia jako sposobu na zdobywanie wiedzy. W rzeczywistości
> to pozwalało bezczelnie wymagać, że po paru linijkach formalnych
> definicji w podręczniku studenci będą w stanie trzaskać zadanka i dowody
> na lewo i prawo. Mogę zacząć logicznie myśleć, ale najpierw oczekuję, że
> nauczyciel wyłuszczy sprawnie wszystko, co ma do powiedzenia na temat.
Każde przechylenie do skrajności będzie absurdalne. Wydaj mi się, że
teraz nadal jesteśmy w podstawowej edukacji przechyleni mocniej w stronę
"zakuć".
> Ech, dobra, nie będę ciągnał, żeby nie było zupełnie OT.
Tradycyjnie najciekawsze wątki społeczno-polityczne na grupie
o programowaniu. 8-)
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
25. Data: 2011-06-13 10:58:18
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: "Stachu 'Dozzie' K." <d...@g...eat.some.screws.spammer.invalid>
On 2011-06-13, Artur Muszyński <a...@u...wytnijto.com.pl> wrote:
>> To tyczy się wielu dziedzin - uczy się twierdzenia Talesa, ułamków,
>> a nie uczy się obliczania raty kredytu. Uczy się dat, faktów, zamiast
>> rozwiązywania zadań wymagających znalezienia dat, faktów i powiązania
>> ich w logiczne ciągi. Co z tego, że dziecko wie, że najszybszym lądowym
>> zwierzem jest gepard? Niech uzasadni logicznie twierdzenie, że człowiek
>> jest szybszy od geparda (da się co najmniej na dwa różne sposoby).
>
> Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o dzisiejszej szkole, ale bajdurzysz.
> Zanim się przejdzie do liczb ujemnych uczy się termometru, wałkuje się
> zadania złote+grosze, dopiero potem przechodzi do ułamków.
I to chyba akurat jest dobra kolejność. Dziecku, które nie ma jeszcze
dobrze wykształconego aparatu do przyswajania i przetwarzania pojęć
abstrakcyjnych, łatwiej zrozumieć ideę groszy niż ułamków dziesiętnych.
--
Secunia non olet.
Stanislaw Klekot
-
26. Data: 2011-06-13 11:39:50
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-06-13 12:58, Stachu 'Dozzie' K. pisze:
> On 2011-06-13, Artur Muszyński<a...@u...wytnijto.com.pl> wrote:
[...]
>> Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o dzisiejszej szkole, ale bajdurzysz.
>> Zanim się przejdzie do liczb ujemnych uczy się termometru, wałkuje się
>> zadania złote+grosze, dopiero potem przechodzi do ułamków.
>
> I to chyba akurat jest dobra kolejność. Dziecku, które nie ma jeszcze
> dobrze wykształconego aparatu do przyswajania i przetwarzania pojęć
> abstrakcyjnych, łatwiej zrozumieć ideę groszy niż ułamków dziesiętnych.
I nawet jeśli się okaże, że to dziecko ma problem z pojęciami
abstrakcyjnymi, to przynajmniej pieniądze przeliczy. Z tym spotka się
w życiu częściej, niż z ułamkami dziesiętnymi jako takimi.
Kiedy ostatnio (o ile w ogóle), w celach innych niż rozwiązanie zadania
matematycznego, użyliście twierdzenia Talesa?
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
27. Data: 2011-06-13 11:47:21
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Jun 13, 10:55 am, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
> W dniu 2011-06-13 11:25, Andrzej Jarzabek pisze:
>
> > Środowksko biznesmenelskie ma pewne schematy lobbowania. Np. potrafią
> > jak lwy walczyć żeby nie płacić wyższych podatnków np. na edukację,
> > zwłaszcza, że dzięki temu sobie siedzą w cieplutkim miejscu w kraju z
> > wysokim bezrobociem i łatwo dostępną tanią siłą roboczą.
>
> Wysokie podatki nie gwarantują, że edukacja będzie lepsza. Ba -
Nie gwarantują, ale są warunkiem koniecznym. Dla jakiegośtam
rozumienia pojęcia "wysokie" rzecz jasna, ale ostatecznie polega to na
tym, że musisz z tych podatków opłacić szkołę z odpowiednimi pomocami
naukowymi i nauczycieli tak, żeby to był normalny zawód dla człowieka
z wyższym wykształceniem a nie jakieś hobby, tymczasowe zajęcie dla
świeżych absolwentów albo punkt zaczepienia do działalności
gospodarczej pt. udzielanie korepetycji.
> niektórzy twierdzą, że edukacja opłacana z podatków (podobnie jak inne
> rzeczy opłacane z podatków) nie może z definicji działać dobrze.
To, że niektórzy coś twierdzą to słaby argument, bo niektórzy są
głupi.
> Krótkie
> uzasadnienie - wydawanie pieniędzy z podatków jest bliższe gospodarce
> nakazowo-rozdzielczej, w której (w skrajnym przypadku) nie ma feedbacku
> z rynku. Pieniądze idą "po uważaniu", a nie tam, gdzie jest potrzeba,
> wskazywana poziomem cen danego produktu/usługi. Państwowy dumping
> (wyregulowana do zera cena usług edukacyjnych czy medycznych) powoduje
> znaczne osłabienie pozycji usługodawców (nauczycieli czy lekarzy).
Tak, to jest właśnie ten lobbing biznesmenelstwa, na który łapią się
emocje różnych dołów. Szkoda tylko, że z faktami nie ma to nic
wspólnego.
Po pierwsze zauważ, że nie mówimy o przystosowaniu do zawodu, tylko o
ogólnym wykształceniu. Po drugie, niezależnie od tego, ile włożysz w
publiczne szkolnictwo, to ogromna rzesza ludzi będzie miała tylko
takie wykształcenie, bo na prywatne szkoły ich rodziców stać nie
będzie, lub nie będą skłonni za nie zapłacić. W sczególności jeśli
zlikwidujesz publiczne szkolnictwo w ogóle, to efekt będzie taki, że
większość obywateli nie będzie miała w ogóle żadnego wykształcenia. W
takiej sytuacji ogólne wykształcenie będzie "gorsze", nawet jeśli ta
część, którą będzie stać na prywatne szkoły będzie faktycznie lepiej
wykształcona (co jest równiez wątpliwe).
W końcu pozycja usługodawców ma znaczenie incydentalne: celem edukacji
i służby zdrowia nie jest dostarczenie pracy nauczycielom i lekarzom,
tylko kształcenie i leczenie mieszkańców danego kraju. Jeśli tego celu
nie spełniają (w szczególności: usługi nie są dostępne dla znacznej
części ludności), to pozycja nauczycieli i lekarzy nie ma znaczenia.
> Że coś jest na rzeczy (ludzie chcą inwestować w dzieci inaczej, niż rząd to sobie
wyobraża)
> widać choćby z takich efektów:http://wyborcza.pl/1,75478,9764299,Po_szkole
_lece_na_korki.html
Jedni chcą, inni nie chcą. Co z dziećmi tych, co nie chcą inwestować w
ogóle?
Poza tym czytaj ze zrozumieniem: "Większość z tych zajęć zdaniem
autorów raportu naśladuje oficjalną edukację. To znaczy - powiela
szkolne zajęcia lekcyjne." Nie chcą inwestować inaczej, tylko reagują
na fakt, że szkoła nie uczy porządnie tego, czego ma uczyć. Doczytaj
też, że zjawisko ma najmniejszy wymiar w państwach skandynawskich,
czyli tam, gdzie podatki są najwyższe i na publiczne szkolnictwo łoży
się najwięcej.
> Ale przypadku edukacji problem jest podwójny, bo feedback z rynku
> (jakich umiejętności warto uczyć dzieci) musiałby pochodzić ze szklanej
> kuli. Czyli pełna rynkowość też nie daje gwarancji dobrej alokacji
> zasobów, ale wydaje się to nieco lepszym rozwiązaniem.
Wydaje się idiotycznym rozwiązaniem, dlatego nigdzie w cywilizowanym
świecie się takiego rozwiązania nie stosuje.
-
28. Data: 2011-06-13 11:58:26
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Artur Muszyński <a...@u...wytnijto.com.pl>
W dniu 2011-06-13 13:39, Paweł Kierski pisze:
> Kiedy ostatnio (o ile w ogóle), w celach innych niż rozwiązanie zadania
> matematycznego, użyliście twierdzenia Talesa?
Zapewne zdziwiłby Ciebie las rąk w górze.
artur
-
29. Data: 2011-06-13 12:34:52
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-06-13 13:47, Andrzej Jarzabek pisze:
[...]
[...]
> W końcu pozycja usługodawców ma znaczenie incydentalne: celem edukacji
> i służby zdrowia nie jest dostarczenie pracy nauczycielom i lekarzom,
> tylko kształcenie i leczenie mieszkańców danego kraju.
Pytanie - czemu to służy w dalszej kolejności. Czy temu, żeby wszyscy
mieli wykształcenie (a właściwie - sporą szansę, ale szansę tylko)
określone przez wytyczne ministerstwa? Czy może takie wykształcenie,
dzięki któremu przyczynią się do rozwoju kraju - w przybliżeniu: będą
w stanie wytworzyć najwartościowsze dobra i przy okazji dużo zarobić?
W skrócie - przechył na stronę tylko rynkową prowadzi do "produkcji"
najlepiej dopasowanej do rynku siły roboczej, przechył w stronę
"socjalistyczną" - wyedukowanie wszystkich w dziedzinach zupełnie
nieprzydatnych w przyszłości.
Pewnie prawda i chęci społeczeństwa są gdzieś po środku. Wg mnie w tej
chwili przechylenie jest na stronę "socjalistyczną".
> Jeśli tego celu
> nie spełniają (w szczególności: usługi nie są dostępne dla znacznej
> części ludności), to pozycja nauczycieli i lekarzy nie ma znaczenia.
Jeśli pozycja lekarzy i nauczycieli będzie kiepska, to po prostu wyjadą
tam, gdzie się im więcej płaci. A młodzi (którzy mieliby do tych
zawodów predyspozycje) nie wybiorą ścieżki kariery wiodącej do
niskopłatnych i nieatrakcyjnych zawodów.
>> Że coś jest na rzeczy (ludzie chcą inwestować w dzieci inaczej, niż rząd to sobie
wyobraża)
>> widać choćby z takich efektów:http://wyborcza.pl/1,75478,9764299,Po_szkole
_lece_na_korki.html
>
> Jedni chcą, inni nie chcą. Co z dziećmi tych, co nie chcą inwestować w
> ogóle?
Zgadzam się, że szansę trzeba dać wszystkim. Tylko czy uczenie o rozwoju
pantofelka jest taką szansą? Czy może kursy prawa jazdy w liceum byłyby
lepszym startem? Może uczenie wyszukiwania i krytycznej selekcji
informacji?
A może pójść dalej - czy nie poświęcić 11% wydatków na 90% "średnich"
uczniów, żeby poświęcić 2 razy tyle środków 10% najzdolniejszym?
Najzdolniejszym - nie tym z najbogatszymi/najrozsądniejszymi rodzicami.
> Poza tym czytaj ze zrozumieniem: "Większość z tych zajęć zdaniem
> autorów raportu naśladuje oficjalną edukację. To znaczy - powiela
> szkolne zajęcia lekcyjne." Nie chcą inwestować inaczej, tylko reagują
> na fakt, że szkoła nie uczy porządnie tego, czego ma uczyć. Doczytaj
> też, że zjawisko ma najmniejszy wymiar w państwach skandynawskich,
> czyli tam, gdzie podatki są najwyższe i na publiczne szkolnictwo łoży
> się najwięcej.
To świadczy tylko o tym, że żeby efektywnie nauczyć tego, czego wymaga
obecna "podstawa programowa" trzeba więcej pieniędzy. Nawet da się
oszacować, ile więcej jest potrzebne. Moje pytanie jest inne: czy te
same pieniądze można by wydać efektywniej, ucząc dzieci nieco inaczej
i nieco innych rzeczy? Czy "głosowanie portfelem/bonem edukacyjnym" nie
wskazałoby lepiej, czego warto uczyć? Choćby - pomysł z czapki -
zmniejszyć minimum, dać większą elastyczność w kształtowaniu programu
rodzicom, w ramach (nadal finansowanych z podatków) liczby godzin
lekcyjnych? Może rodzice sami popychaliby dzieci na dodatkową
matematykę, zamiast dodatkowej geografii?
>> Ale przypadku edukacji problem jest podwójny, bo feedback z rynku
>> (jakich umiejętności warto uczyć dzieci) musiałby pochodzić ze szklanej
>> kuli. Czyli pełna rynkowość też nie daje gwarancji dobrej alokacji
>> zasobów, ale wydaje się to nieco lepszym rozwiązaniem.
>
> Wydaje się idiotycznym rozwiązaniem, dlatego nigdzie w cywilizowanym
> świecie się takiego rozwiązania nie stosuje.
Nigdzie się tego nie stosuje "na czysto", bo to głupota taka sama, jak
ustalanie programów przez zespoły, które nic nie wiedzą o tym, co się
na rynku pracy dzieje. Wszędzie jest gdzieś "pomiędzy".
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
30. Data: 2011-06-13 12:35:49
Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-06-13 13:58, Artur Muszyński pisze:
> W dniu 2011-06-13 13:39, Paweł Kierski pisze:
>> Kiedy ostatnio (o ile w ogóle), w celach innych niż rozwiązanie zadania
>> matematycznego, użyliście twierdzenia Talesa?
>
> Zapewne zdziwiłby Ciebie las rąk w górze.
Jakoś nie widzę, ale czekam. A tym czasem pochwal się.
--
Paweł Kierski
n...@p...net