eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming › Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 74

  • 31. Data: 2011-06-13 14:00:59
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: "Teodor" <t...@w...pl>

    Użytkownik "Artur Muszyński" <a...@u...wytnijto.com.pl> napisał w
    wiadomości news:it4o3k$ihu$1@mx1.internetia.pl...
    >W dniu 2011-06-13 09:21, Paweł Kierski pisze:
    >>> Problem jest w tym, że "informatyki" uczą bodajże od 5 klasy szkoły
    >>> podstawowej przynajmniej po jednej godzinie tygodnowo, plus różnego
    >>> rodzaju prace domowe.
    >
    > Jesteś niedoinformowany.
    >

    Taa, oberwowałem edukację informatyczną czwórki moich dzieci przez wszystkie
    szczeble od podstawówki do liceum i wiem coś na ten temat.
    Jednego jestem absolutnie pewny, w Polsce szkoła istnieje aby nauczyciele
    mieli gdzie pracować, nie ma innego powodu. A już o tzw. solidarności
    zawodowej wsród nauczycieli nawet nie wspomnę i tego co potrafią robić, ay
    bronić kolegę.

    >> Pytanie, czy informatyka (w sensie akademickim) naprawdę jest potrzebna?
    >> Czy nie bardziej właśnie te "techniki biurowe" by się przydały? Choćby
    >> używanie edytora tekstu tak, żeby nie formatować za pomocą spacji,
    >> tabulacji i pustych linii?
    >
    > Moi klienci z reguły mają problem z opanowaniem poruszania się po
    > strukturze plików Windows :-). Według mnie te twoje techniki biurowe to
    > podstawa i bez tego trudno iść dalej, jednak tragedią by było, gdyby na
    > tym na tym poprzestać.
    [...]

    Podstawy, na którą przeznacza się 350 godzin lekcyjnych albo i więcej, a i
    tak te dzieciaki mało co wiedzą na temat technik biurowych czy jak to dumnie
    nauczyciele nazywają informatyki.
    Zmarnowany czas i pieniądze podatników.

    t.


  • 32. Data: 2011-06-13 14:11:07
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Jun 13, 1:34 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
    > W dniu 2011-06-13 13:47, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > > W końcu pozycja usługodawców ma znaczenie incydentalne: celem edukacji
    > > i służby zdrowia nie jest dostarczenie pracy nauczycielom i lekarzom,
    > > tylko kształcenie i leczenie mieszkańców danego kraju.
    >
    > Pytanie - czemu to służy w dalszej kolejności. Czy temu, żeby wszyscy
    > mieli wykształcenie (a właściwie - sporą szansę, ale szansę tylko)
    > określone przez wytyczne ministerstwa? Czy może takie wykształcenie,
    > dzięki któremu przyczynią się do rozwoju kraju - w przybliżeniu: będą
    > w stanie wytworzyć najwartościowsze dobra i przy okazji dużo zarobić?
    >
    > W skrócie - przechył na stronę tylko rynkową prowadzi do "produkcji"
    > najlepiej dopasowanej do rynku siły roboczej, przechył w stronę

    Nie prowadzi, bo dopasowanie do rynku następuje za 20 lat. A to, jak
    przez ten czas rynek sie ukształtuje, zależy w dużej mierze od tego,
    jaka będzie w kraju edukacja. Czy np. kraj będzie kesporterem buraków
    cukrowych i tenisówek, czy własności intelektualnej i kultury.

    Rynek mierzy wartość dóbr wyrażoną tym, co kto za te dobra jest w
    stanie zapłacić. A dobra niematerialne mają też np. istotną wartość
    wyrażoną tym, czy przy podejmowaniu jakichś ważnych międzynarodowych
    decyzji ktoś powie "Polacy? Co kogo obchodzą Polacy?".

    > "socjalistyczną" - wyedukowanie wszystkich w dziedzinach zupełnie
    > nieprzydatnych w przyszłości.
    >
    > Pewnie prawda i chęci społeczeństwa są gdzieś po środku. Wg mnie w tej
    > chwili przechylenie jest na stronę "socjalistyczną".

    No jasne, bo ministerstwo edukacji to wymysł socjalistyczny. A może
    jednak rozważysz też taki aspekt sprawy, że w społeczeństwie są też
    chęci, żeby temat "jak kształcić, żeby przyczynic się do rozwoju
    kraju" rozstrzygnąć przy pomocy jakichś, bo ja wiem, badań? Na
    przykład żeby prowadzić badania naukowe w dziedzinie pedagogiki,
    wymieniać się wynikami badań z innymi krajami zainteresowanymi tym
    tematem, i żeby mając wyniki takich badań utworzyć ciała doradcze
    złożone z pedagogików i praktyków nauczania, i żeby oni przetworzyli
    wyniki badań na rekomendacje? I że z takiej chęci właśnie biorą się
    tworzone na podstawie tych rekomendacji programy nauczania?

    > > Jeśli tego celu
    > > nie spełniają (w szczególności: usługi nie są dostępne dla znacznej
    > > części ludności), to pozycja nauczycieli i lekarzy nie ma znaczenia.
    >
    > Jeśli pozycja lekarzy i nauczycieli będzie kiepska, to po prostu wyjadą
    > tam, gdzie się im więcej płaci. A młodzi (którzy mieliby do tych
    > zawodów predyspozycje) nie wybiorą ścieżki kariery wiodącej do
    > niskopłatnych i nieatrakcyjnych zawodów.

    Owszem, zgadza się. Ale jeśli dostęp do usług nie będzie powszechny,
    to jest to głównie problem tych, którzy mają dostęp do usług. Dlatego
    ważne jest jedno i drugie, o czym piszę od początku: trzeba mieć
    szkolnictwo powszechne, i trzeba w ramach tego płacić nauczycielom
    tyle, żeby zawód był atrakcyjny w stosunku do czasu i wysiłku
    potrzebnego do zdobycia odpowiedniego wykształcenia i stażu. Czyli
    znacznie więcej, niż płacić się teraz. I z podatków.

    > > Jedni chcą, inni nie chcą. Co z dziećmi tych, co nie chcą inwestować w
    > > ogóle?
    >
    > Zgadzam się, że szansę trzeba dać wszystkim. Tylko czy uczenie o rozwoju
    > pantofelka jest taką szansą?

    Czemu nie? Nauki biologiczne mają kolosalne znaczenie, a jak nie
    będziesz uczył biologii, to nie będziesz miał biologów.
    Co do tego, czy programy szkolne są układane dobrze, czy niedobrze, to
    nie będę dyskutował. Powiem tylko tyle, że jeśli ustalimy, że powinny
    być lepsze, to jedynym sensownym sposobem na osiągnięcie tego jest
    zwiększenie nakładów na edukację, między innymi właśnie na owe ciepłe
    posady w kuratoriach i ośrodkach dydaktycznych. Bo to, co działa dla
    nauczycieli, też działa dla dydaktyków w kuratoriach: im cieplejsze
    zaoferujesz tam posady, tym będziesz miał więcej zdolnych ludzi
    chętnych do kariery w tym kierunku, i tym więcej wybitnych
    specjalistów w dziedzinie, którym trzeba będzie odpowiednio zapłacić,
    bo inaczej sobie wyjadą tam, gdzie się więcej płaci.

    > Czy może kursy prawa jazdy w liceum byłyby
    > lepszym startem? Może uczenie wyszukiwania i krytycznej selekcji
    > informacji?

    A może właśnie zlecenie wyszukania informacji o budowie i cyklu
    rozwojowym pantofelka jest dobrym ćwiczeniem w nauce wyszukiwania i
    krytycznej selekcji informacji?

    > A może pójść dalej - czy nie poświęcić 11% wydatków na 90% "średnich"
    > uczniów, żeby poświęcić 2 razy tyle środków 10% najzdolniejszym?
    > Najzdolniejszym - nie tym z najbogatszymi/najrozsądniejszymi rodzicami.

    Nie odpowiem ci na to pytanie. Na pewno system stypendiów i nauki i
    zajęć ponadprogramowych jest potrzebny. Na pewno też nie zawsze się da
    stwierdzić, kto akurat jest najzdolniejszy. Na pewno znalezienie
    najzdolnijeszych jest silnie sprzężone z jakością nauczania: im
    bardziej obniżysz poziom, tym więcej z tych najzdolniejszych tylko
    znudzisz i wyalienujesz, zamiast zainteresować i pozwolić ich
    zdolnościom się zamanifestować.

    A ile procent warto poświęcić na ile procent najzdolniejszych, to może
    lepiej żeby naukowcy od pedagogiki zajęli się zgłębianiem tematu?

    > To świadczy tylko o tym, że żeby efektywnie nauczyć tego, czego wymaga
    > obecna "podstawa programowa" trzeba więcej pieniędzy. Nawet da się
    > oszacować, ile więcej jest potrzebne. Moje pytanie jest inne: czy te
    > same pieniądze można by wydać efektywniej, ucząc dzieci nieco inaczej
    > i nieco innych rzeczy? Czy "głosowanie portfelem/bonem edukacyjnym" nie

    Pewnie możnaby wydać efektywniej, ale raczej głosowanie portfelem czy
    bonem do efektywniejszego wydawania się nie przyczyni.

    > wskazałoby lepiej, czego warto uczyć? Choćby - pomysł z czapki -
    > zmniejszyć minimum, dać większą elastyczność w kształtowaniu programu
    > rodzicom, w ramach (nadal finansowanych z podatków) liczby godzin
    > lekcyjnych? Może rodzice sami popychaliby dzieci na dodatkową
    > matematykę, zamiast dodatkowej geografii?

    No ale nie żartujmy przecież, że te korki z matematyki wynikają z
    tego, że rodzice widzą dla swoich dzieci karierę w dowodzeniu
    twierdzeń. W podlinkowanym artykule jest wprost o tym, że korki z
    matematyki wynikają z tego, że obowiązkowa matura z. I tak, owszem,
    wiem, że to wynika z dalszych rzeczy, i że potrzeba więcej absolwentów
    kierunków technicznych, i że wykładowcy na uczelniach mówią o
    żenującym poziomie matematyki u studentów pierwszego roku itd. Ale też
    jakoś nie wydaje mi się, żeby problem tego poziomu leżał w ilości
    godzin, raczej sądzę, że chodzi o jakość programu i nauczania, a z
    drugiej strony też nie sądzę, żeby "głosowanie bonem" cokolwiek tu
    pomogło. Przecież i teraz szkoły należą do gmin, których władze
    wybierają m.in. rodzice, a przy każdej szkole jest komitet
    rodzicielski czy jak to się nazywa. Problem jak zwykle leży w kasie, a
    od przesuwania pieniędzy z miejsca na miejsce kasy nie przybywa.

    > > Wydaje się idiotycznym rozwiązaniem, dlatego nigdzie w cywilizowanym
    > > świecie się takiego rozwiązania nie stosuje.
    >
    > Nigdzie się tego nie stosuje "na czysto", bo to głupota taka sama, jak
    > ustalanie programów przez zespoły, które nic nie wiedzą o tym, co się
    > na rynku pracy dzieje. Wszędzie jest gdzieś "pomiędzy".

    No owszem, na ogół jednak te zespoły coś wiedzą o tym, co się na rynku
    pracy dzieje. :)


  • 33. Data: 2011-06-13 14:46:17
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: "Teodor" <t...@w...pl>

    Użytkownik "Andrzej Jarzabek" <a...@g...com> napisał w
    wiadomości
    news:bf3b293e-0c89-4ca9-a8c7-7b298f7fa67f@r35g2000pr
    j.googlegroups.com...
    > W dniu 2011-06-13 13:47, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    [....]
    > No jasne, bo ministerstwo edukacji to wymysł socjalistyczny. A może
    > jednak rozważysz też taki aspekt sprawy, że w społeczeństwie są też
    > chęci, żeby temat "jak kształcić, żeby przyczynic się do rozwoju
    > kraju" rozstrzygnąć przy pomocy jakichś, bo ja wiem, badań? Na
    > przykład żeby prowadzić badania naukowe w dziedzinie pedagogiki,
    > wymieniać się wynikami badań z innymi krajami zainteresowanymi tym
    > tematem, i żeby mając wyniki takich badań utworzyć ciała doradcze
    > złożone z pedagogików i praktyków nauczania, i żeby oni przetworzyli
    > wyniki badań na rekomendacje? I że z takiej chęci właśnie biorą się
    > tworzone na podstawie tych rekomendacji programy nauczania?

    [...]

    Przeczytaj Manifest Komunistyczny, będziesz wiedział czyjm pomysłem była
    obowiązkowa szkoła i ministerstwo edukacji. Bedziesz też wiedział dlaczego
    szkolnictwo w łapach wsppółczesnego państwa to jest tresowanie bydła a nie
    nauczanie dzieci.

    Z pozdowieniami
    t.


  • 34. Data: 2011-06-13 14:53:05
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: "Stachu 'Dozzie' K." <d...@g...eat.some.screws.spammer.invalid>

    On 2011-06-13, Andrzej Jarzabek <a...@g...com> wrote:
    [...]
    > a z
    > drugiej strony też nie sądzę, żeby "głosowanie bonem" cokolwiek tu
    > pomogło. Przecież i teraz szkoły należą do gmin, których władze
    > wybierają m.in. rodzice,

    Przecież szkoły są utrzymywane przez państwo, do którego władze
    są wybierane przez m.in. rodziców.

    Argument niedorzeczny. Przy wyborze bonami rodzice mają silniejszy --
    bardziej bezpośredni -- wpływ na szkołę niż za pomocą wyboru radnych.

    > a przy każdej szkole jest komitet
    > rodzicielski czy jak to się nazywa.

    Tylko że, zdaje się, dla dyrektora szkoły to jest organ doradczy.

    --
    Secunia non olet.
    Stanislaw Klekot


  • 35. Data: 2011-06-13 16:05:36
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Jun 13, 3:53 pm, "Stachu 'Dozzie' K."
    <d...@g...eat.some.screws.spammer.invalid> wrote:
    > On 2011-06-13, Andrzej Jarzabek <a...@g...com> wrote:
    > [...]
    >
    > > a z
    > > drugiej strony też nie sądzę, żeby "głosowanie bonem" cokolwiek tu
    > > pomogło. Przecież i teraz szkoły należą do gmin, których władze
    > > wybierają m.in. rodzice,
    >
    > Przecież szkoły są utrzymywane przez państwo, do którego władze
    > są wybierane przez m.in. rodziców.
    >
    > Argument niedorzeczny. Przy wyborze bonami rodzice mają silniejszy --
    > bardziej bezpośredni -- wpływ na szkołę niż za pomocą wyboru radnych.

    Niekoniecznie, przecież bezpośrednio nie mają żadnego wpływu. Mogą co
    najwyżej zmienić szkołę. A co jeśli w promieniu 100km nie ma takiej
    szkoły, która im odpowiada? A co jeśli taka szkoła jest, ale nie ma
    już w niej miejsc? A co jeśli przez to, że nie ma miejsc, większa
    grupa ludzi będzie musiała odwozić dzieci do szkoły wiele kilometrów
    od miejsca zamieszkania?

    > > a przy każdej szkole jest komitet
    > > rodzicielski czy jak to się nazywa.
    >
    > Tylko że, zdaje się, dla dyrektora szkoły to jest organ doradczy.

    Nawet jeśli, to ma często realną możliwość spowodowania odwołania
    dyrektora, który go ignoruje.


  • 36. Data: 2011-06-13 16:19:47
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Jun 13, 3:46 pm, "Teodor" <t...@w...pl> wrote:
    >
    > Przeczytaj Manifest Komunistyczny, będziesz wiedział czyjm pomysłem była
    > obowiązkowa szkoła i ministerstwo edukacji. Bedziesz też wiedział dlaczego
    > szkolnictwo w łapach wsppółczesnego państwa to jest tresowanie bydła a nie
    > nauczanie dzieci.

    Przeczytaj może coś poza Manifestem Komunistycznym, będziesz wiedział
    cokolwiek.


  • 37. Data: 2011-06-13 16:49:33
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: A.L. <l...@a...com>

    On Mon, 13 Jun 2011 11:55:18 +0200, Paweł Kierski <n...@p...net>
    wrote:

    >
    >Wysokie podatki nie gwarantują, że edukacja będzie lepsza. Ba -
    >niektórzy twierdzą, że edukacja opłacana z podatków (podobnie jak inne
    >rzeczy opłacane z podatków) nie może z definicji działać dobrze.

    Owszem, to wlasnei dzieje sie tutaj gdzie pzrebywam, czyli w USA.
    Pompowanie coraz wiekszej ilosci pieneidzy w szkolnictwo publiczne
    bynajmniej nie skutkuje wzrostem jakosci nauczania, a raczej
    obnizaniem. Wlasnei zauwazono ze zdziwieniem ze byc moze pieniadze to
    nei ten czynnik ktory decydyje o jakosci nauczania.

    Raczej obwinai sie Zwiazki Zawodowe ktore skuetcznie uniemozliwaja
    wprowadzenie jakichkolwiek ocen zarowno jakosci nauczania jak i
    jakosci nauczycieli jako takich, i mozliwosci zwalniania nauczycieli
    nieefektywnych. W USA posada nauczyciela to zbyt dobry biznes aby
    mozna bylo na takie bezecenstwa pozwolic.

    A.L.


  • 38. Data: 2011-06-13 21:52:34
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Maciej Sobczak <s...@g...com>

    On Jun 13, 2:34 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:

    > W skrócie - przechył na stronę tylko rynkową prowadzi do "produkcji"
    > najlepiej dopasowanej do rynku siły roboczej, przechył w stronę
    > "socjalistyczną" - wyedukowanie wszystkich w dziedzinach zupełnie
    > nieprzydatnych w przyszłości.

    Kompletnie się ta teza nie sprawdza w naszym kraju, gdzie mamy dzisiaj
    za dużo magistrów od marketingu i zarządzania:

    http://student.onet.pl/finanse/nie-kazdemu-oplaca-si
    e-studiowac,1,4405036,artykul.html

    Zauważ, że ci ludzie (tzn. ci bezrobotni magistrowie) poszli na studia
    z własnego wyboru. Nikt im na mocy centralnej decyzji nie kazał iść na
    taki kierunek, sami to sobie wybrali. A skoro sami sobie wybrali, to
    zrobiliby to niezależnie od mechanizmu finansowania edukacji. Bony,
    bezpośrednie opłaty, łotewer - tak czy inaczej, ci sami ludzie
    poszliby na te same studia i tak samo by skończyli. Dlaczego? Ano
    dlatego, że nie mieli bladego pojęcia, że źle wybrali. A przecież to
    właśnie oni najbardziej starali się dopasować do praw rynku i to
    właśnie oni mieli najbardziej pro-rynkowe i kapitalistyczne podejście
    do tematu swojej edukacji.
    Żeby było jeszcze boleśniej, to lepiej od nich wypadają dziś ludzie,
    którzy postanowili się wcześniej nauczyć układać kafelki. Ani jedni
    ani drudzi nie wpadliby na to, że tak się to skończy.

    Dlatego uważam, że w pełni rynkowe podejście do edukacji to nie jest
    dobry pomysł. Cykl feedbacku jest zbyt długi, żeby mogła tu zadziałać
    poprawna regulacja.

    > Pewnie prawda i chęci społeczeństwa są gdzieś po środku.

    Postawiłbym na współistnienie zarówno placówek (przedszkoli/szkół/
    uczelni) państwowych, jak i prywatnych.

    --
    Maciej Sobczak * http://www.msobczak.com * http://www.inspirel.com


  • 39. Data: 2011-06-13 22:14:19
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Wojciech Jaczewski <w...@o...pl>

    Andrzej Jarzabek wrote:

    >>> Znaczy, mniej godzin - lepiej.
    >>
    >> Znaczyłoby - lepiej - gdyby tego zwolnionego czasu nie zajęto jakimś
    >> innym szkolnym g... Wtedy ci uczniowie, których temat interesuje, mieliby
    >> więcej czasu, aby się nim zająć samodzielnie.
    >
    > I niby skąd ten czas by się wziął?

    Stąd, że byłoby mniej lekcji w tygodniu.

    > Poza tym chyba nie twierdzisz poważnie, że ktoś w wieku szkolnym nie
    > może się zajmować tym, czym się interesuje - z braku czasu?

    Gdyby miał czasu więcej, mógłby go więcej poświęcić na swoje
    zainteresowania. (Zdaję sobie sprawę, że u niektórych uczniów poświęcanie
    się swoim zainteresowaniom objawiałoby się - przykładowo - demolowaniem
    przystanków autobusowych. Ale tutaj mamy akurat wątek o zdobywaniu
    wiedzy/umiejętności...).


  • 40. Data: 2011-06-13 22:19:35
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: A.L. <l...@a...com>

    On Mon, 13 Jun 2011 14:52:34 -0700 (PDT), Maciej Sobczak
    <s...@g...com> wrote:

    >On Jun 13, 2:34 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
    >
    >> W skrócie - przechył na stronę tylko rynkową prowadzi do "produkcji"
    >> najlepiej dopasowanej do rynku siły roboczej, przechył w stronę
    >> "socjalistyczną" - wyedukowanie wszystkich w dziedzinach zupełnie
    >> nieprzydatnych w przyszłości.
    >
    >Kompletnie się ta teza nie sprawdza w naszym kraju, gdzie mamy dzisiaj
    >za dużo magistrów od marketingu i zarządzania:
    >
    >http://student.onet.pl/finanse/nie-kazdemu-oplaca-s
    ie-studiowac,1,4405036,artykul.html
    >
    >Zauważ, że ci ludzie (tzn. ci bezrobotni magistrowie) poszli na studia
    >z własnego wyboru. Nikt im na mocy centralnej decyzji nie kazał iść na
    >taki kierunek, sami to sobie wybrali. A skoro sami sobie wybrali, to
    >zrobiliby to niezależnie od mechanizmu finansowania edukacji. Bony,
    >bezpośrednie opłaty, łotewer - tak czy inaczej, ci sami ludzie
    >poszliby na te same studia i tak samo by skończyli. Dlaczego? Ano
    >dlatego, że nie mieli bladego pojęcia, że źle wybrali. A przecież to
    >właśnie oni najbardziej starali się dopasować do praw rynku i to
    >właśnie oni mieli najbardziej pro-rynkowe i kapitalistyczne podejście
    >do tematu swojej edukacji.
    [...]
    >Dlatego uważam, że w pełni rynkowe podejście do edukacji to nie jest
    >dobry pomysł. Cykl feedbacku jest zbyt długi, żeby mogła tu zadziałać
    >poprawna regulacja.
    >

    W pelni rynkowe podejscie jest w USA. Najtansze studia kosztuja okolo
    10 tysiecy dolcow na rok, najdrozsze okolo 60 tysiecy. Wiekszosc
    studentow tych pieniedzy nei ma, nie ma tez zadnych stypendiow, wiec
    bierze pozyczki. Koncza studia z dlugiem roznowaznym mniej wiecej
    wartosci nowego domu i oprocentowanym na 8%. Domy sa oprocentowane na
    4%

    I co? Ano, nic. Wszyscy wala na biznes, management, "communication"
    "women studies", "black studies", "creative writing" i tego typu
    potzrebne rzeczy. Jak panienka z "communication" znajdzie prace jako
    kasjerka w WalMart, bedzie musiala pracowac 120 lat aby dlug ze
    studiow splacic.

    Niestety, glupota ludzka jest ogolnoswiatowa.


    A tak w ogiole, moze tu jest problem:

    http://wyborcza.pl/1,97863,9764441,Tresowanie_inteli
    genta.html

    A.L.

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: