eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieria › Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 47

  • 21. Data: 2014-01-14 23:42:52
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid>

    W dniu 2014-01-12 17:35, Konrad Anikiel pisze:

    > Łukasz, a kto ich uczy obsługi tych programów, a przede wszystkim,
    > kto im daje wiedzę na podstawie której oni są w stanie świadomie
    > wybrać narzędzie odpowiednie do zadania? Bo z tego co napisałeś,
    > to jest "róbta co chceta"

    No niestety właśnie nikt - a to mi się nie podoba. Jest tylko kurs
    Autocada i to kiepsko prowadzony. Z drugiej jednak strony nic nie
    zastąpi własnego doświadczenia, a tak jak kiedyś było dość trudno o
    materiały edukacyjne na takie tematy - teraz można ich samemu bardzo
    dużo znaleźć, np. przez Youtube.

    Pozdrawiam,
    --
    ŁK




  • 22. Data: 2014-01-15 07:24:32
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    Nie dziwi mnie to, dobry nauczyciel to podstawa. Mój 14-letni syn używa jakiejś
    darmowej podróbki Autocada do wykreślenia sobie czegoś co potem programuje w C w
    jakiejś tam grze. Każdy ma swoje zabawki.
    Nie zgodzisz się, ale według mnie to pokazuje że definicja słowa "podstawy" zmieniła
    się radykalnie. Te dzieciaki nie muszą się latami uczyć żeby na końcu coś tam
    potrafić i to ledwo. One bawią się bardzo złożonymi narzędziami i nie przeszkadza im
    że przecież jeszcze nie wiedzą jak zaprojektować dom.


  • 23. Data: 2014-01-15 09:23:45
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    > Nie zgodzisz się, ale według mnie to pokazuje że definicja słowa "podstawy"
    zmieniła się radykalnie. Te dzieciaki nie muszą się latami uczyć żeby na końcu coś
    tam potrafić i to ledwo. One bawią się bardzo złożonymi narzędziami i nie przeszkadza
    im że przecież jeszcze nie wiedzą jak zaprojektować dom.

    Rozwinę tę myśl, bo pisałem w łóżku na tablecie, nie chciało się rozwodzić.
    Otóż tradycyjna uczelnia uczy tak: tu damy wam jedną "kobyłę", tu drugą, tu kolejną,
    tak przez pięć czy tam ile lat, a na koniec pójdziecie do pracy i sami zobaczycie
    jakie to wszystko wam potrzebne. Z perspektywy studenta wygląda to tak: Dwa semestry
    jakiejś czarnej magii, nie wiadomo po co to w ogóle jest. A, prześlizgnę się po tym,
    na egzaminie coś tam ściemnię, może uda się ściągnąć i luzik. A nawet jak się
    rzetelnie nauczy, to po kilku latach, idąc do pracy i widząc realny problem mówi do
    siebie: Ha! pamiętam, było coś o tym, ale w takim oderwaniu od rzeczywistości, że
    teraz nic z tego nie pamiętam, muszę przeczytać tą książkę jeszcze raz. Tymczasem Ty,
    wysyłając córkę do biura, odwróciłeś jej ten proces. Ona, stukając im te rysunki, ma
    teraz pojęcie: żeby stworzyć taki plan, trzeba mieć pojęcie o tym, ot amtym, o
    śmamtym itd. Czyli stworzyłeś jej przegródki w głowie, na początku puste, w które ona
    teraz będzie sobie wkładać potrzebną jej wiedzę. To jest zupełnie inna świadomość.
    Niektórzy nazywają to top-dow albo bottom-up. Nasze uczelnie kurczowo trzymają się
    archaicznego stylu, który jest nieefektywny w świetle nowoczesnych technik
    projektowania i wytwarzania. Pytanie więc, w imię czego?


  • 24. Data: 2014-01-15 09:51:25
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    On Tuesday, 14 January 2014 23:42:52 UTC+1, Lukasz Kozicki wrote:

    > No niestety w�a�nie nikt - a to mi si� nie podoba. Jest tylko kurs
    > Autocada i to kiepsko prowadzony. Z drugiej jednak strony nic nie
    > zast�pi w�asnego do�wiadczenia, a tak jak kiedy� by�o do�� trudno o
    > materia�y edukacyjne na takie tematy - teraz mo�na ich samemu bardzo
    > du�o znale��, np. przez Youtube.

    Tutoriale na Youtubie są niezłe, na stronach producentów oprogramowania są czasem
    jeszcze lepsze, ale to jest wiedza fragmentaryczna, nieusystematyzowana.
    W ogóle, studenci mają problem z tym usystematyzowaniem. Pytałem wiele razy różnych
    studentów: co studiujesz? Kiedy padała jakaś odpowiedź, ja dalej pytałem: a co się po
    tym robi?
    -Nie wiem.
    -A co się po tym umie?
    -Nie wiem.
    To jest wielki problem. Ci ludzie idą na studia, nie wiedząc po co te studia w ogóle
    są! Uczelnia nie ma zamiaru im powiedzieć zanim tam przyjdą (choćby na stronie
    internetowej, a najlepiej robiąc kampanię informacyjną w szkołach średnich), co
    otrzymają, a czego nie otrzymają jeśli do nich po maturze się wybiorą. Ja zanim
    poszedłem na politechnikę, pojechałem na Otwarte Drzwi, na których pokazano że mają
    internet, który faktycznie wtedy był nowością, ale nikt nie raczył ani słowa
    powiedzieć czegu tu się można nauczyć i co potem w życiu robić. Jest takie zwierzę
    pod tytułem Opiekun Roku. Ja się pytam: gdzie jest napisane jakie obowiązki
    spoczywają na tym człowieku w związku z tą funkcją i ile on czasu spędza ze swoimi
    studentami, skoro oni nie wiedzą co oni tam w ogóle robią? Mój opiekun roku głównie
    trudnił się unikaniem nas na korytarzach. Tymczasem w wojsku, na kompanii jest
    sierżant, który doskonale robi swoją robotę, a jak nie robi to ma bęcki.
    Następny problem to sztywny program. O obieralnych przedmiotach już pisałem, ale
    problem jest szerszy. Jak myślisz, czy to dobrze jeśli ten sam program jest
    realizowany na człowieku który chce być naukowcem i jednocześnie na drugim, który
    chce projektować łożyska z kulkami 2-3mm? Czy tam w ogóle jest ktoś kto ten program w
    jakikolwiek sposób planuje, czy to tylko przypadkowy zbiór jakichś przedmiotów które
    akurat dziekan i rada wydziału mają w szufladzie? No tak, ale skoro ci studenci i tak
    nie wiedzą po co tu przyszli, to po co się wysilać z układaniem jakiegoś świetnego
    programu studiów...

    Kiedyś były egzaminy wstępne. Teraz jest jeszcze gorzej, ale nawet tamte egzaminy
    były kompletną bzdurą. To była powtórna matura. A skąd niby ma być wiadomo czy mamy
    do czynienia z przyszłym naukowcem, czy projektantem łożysk z kulkami 2-3mm, jeśli go
    o to nie spytamy, tylko sprawdzimy jak on ładnie znalazł miejsce zerowe wielomianu?
    Bo przyjęliśmy zasadę że nabieramy na pierwszy semestr 1000, a dyplom dajemy pięciu?
    A czemu nie weźmiemy dziesięciu, tyle że takich którzy rzeczywiście mają szanse być
    dobrymi inżynierami, a nie mistrzami świata w znajdowaniu miejsc zerowych
    wielomianów? Odwiedziłem kiedyś WIT, taką małą uczelnię w New Forest w Anglii. Tam
    się snuło kilku młodych ludzi. Spytałem: to wszyscy wsi studenci? Odpowiedź: tak, ale
    myślisz że tak łatwo było ich znaleźć? To są diamenty, tylko my ich tu szlifujemy. W
    poównaniu z tamtym, polskie politechniki niczego nie szlifują, one kopią po dupach i
    patrzą kto ile wytrzyma.

    Konrad


  • 25. Data: 2014-01-15 10:23:17
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: PeJot <P...@m...pl>

    W dniu 2014-01-15 09:23, Konrad Anikiel pisze:

    > Nasze uczelnie kurczowo trzymają się archaicznego stylu, który jest
    > nieefektywny w świetle nowoczesnych technik projektowania i
    > wytwarzania. Pytanie więc, w imię czego?

    No cóż, *starą kadrę* trzeba jakoś utrzymać. W ten sposób studenci
    elektrotechniki projektują kratownice, a mechanicy uczą się robić płytki
    drukowane.

    --
    P. Jankisz
    O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
    "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
    tylu idiotów" Stanisław Lem


  • 26. Data: 2014-01-15 10:41:49
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    On Wednesday, 15 January 2014 10:23:17 UTC+1, PeJot wrote:
    > No cďż˝, *starďż˝ kadrďż˝* trzeba jakoďż˝ utrzymaďż˝.

    Nie nie, nie ma czegoś takiego jak "stara kadra". W ogóle element wieku nie ma tu nic
    do rzeczy. Ludzki mózg działa tak samo bez względu na wiek. Jak ktoś za młodu był
    betonem to całe życie taki będzie, a jak ktoś był rebelem to nic mu nie przeszkodzi
    tak umrzeć.
    Konrad


  • 27. Data: 2014-01-15 13:31:07
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: JD <j...@g...com>

    W dniu 2014-01-12 04:08, Lukasz Kozicki pisze:
    > B. Zakładam, że inżynierem nazywamy osobę z dyplomem magistra inżyniera,

    Nam na którychś zajęciach prowadzący powiedział tak:
    "Inżynier, to taki człowiek, który jak ma odebrać poród,
    to czyta książkę o odbieraniu porodów i go odbiera.

    :)

    --
    Pozdrawiam
    JD


  • 28. Data: 2014-01-18 12:18:45
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Wed, 15 Jan 2014 00:51:25 -0800 (PST), Konrad Anikiel napisał(a):
    > W ogóle, studenci mają problem z tym usystematyzowaniem. Pytałem wiele razy różnych
    studentów: co studiujesz? Kiedy padała jakaś odpowiedź, ja dalej pytałem: a co się po
    tym robi?
    > -Nie wiem.
    > -A co się po tym umie?
    > -Nie wiem.
    > To jest wielki problem.

    Zalezy jakie studia. "Marketing" czy jakis techniczny ... fizyka
    medyczna powiedzmy.

    > Ci ludzie idą na studia, nie wiedząc po co te studia w ogóle są!

    Ale powtorze sie - jak szedles na studia to wiedzialesz ze chcesz
    projektowac wymienniki ciepla wysokiej odpowiedzialnosci ?

    Wiec dobrze ze studia sa ogolne :-)

    No i swiat sie zmienia - postulujesz zalozenie katedry wymiennikow
    ciepla ? A za 10 lat sie okaze ze do nowych elektrowni potrzeba
    smigiel a nie wymiennikow.

    > Jest takie zwierzę pod tytułem Opiekun Roku. Ja się pytam: gdzie
    > jest napisane jakie obowiązki spoczywają na tym człowieku w związku
    > z tą funkcją i ile on czasu spędza ze swoimi studentami, skoro oni
    > nie wiedzą co oni tam w ogóle robią? Mój opiekun roku głównie
    > trudnił się unikaniem nas na korytarzach. Tymczasem w wojsku, na
    > kompanii jest sierżant, który doskonale robi swoją robotę, a jak
    > nie robi to ma bęcki.

    Hm, ale na kompanii to chyba poborowi sierzanta unikaja :-)

    > Następny problem to sztywny program. O obieralnych przedmiotach już
    > pisałem, ale problem jest szerszy. Jak myślisz, czy to dobrze jeśli

    Sie chyba troche polepszylo.

    > ten sam program jest realizowany na człowieku który chce być
    > naukowcem i jednocześnie na drugim, który chce projektować łożyska
    > z kulkami 2-3mm?

    No ale przeciez na poczatku nie wie. A podstawy musi znac.
    Wiec jesli studia daja podstawy, to nie jest zle.
    A w praniu wyjdzie kto sie nadaje na naukowca, a kto poprzestanie na
    wymiennikach.

    > Czy tam w ogóle jest ktoś kto ten program w
    > jakikolwiek sposób planuje, czy to tylko przypadkowy zbiór jakichś
    > przedmiotów które akurat dziekan i rada wydziału mają w szufladzie?

    Smiem twierdzic ze jedno i drugie.

    > Kiedyś były egzaminy wstępne. Teraz jest jeszcze gorzej, ale nawet
    > tamte egzaminy były kompletną bzdurą. To była powtórna matura.

    I tak i nie. Zakres niby ten sam, ale:
    -na PWr te egzaminy trwaly kilka dni, takich kilka matur, usrednialy
    sie jakies wypadki losowe
    -matura w owych czasach byla ... malo wymierna. Zadania niby te same,
    ocenianie inne.
    -matura byla z matematyki i ustna z jednego przedmiotu wybranego ( no
    i polskiego, ale pomijamy). Tu mozna bylo sprawdzic lepiej znajomosc
    np fizyki, a takze pozwolic zdawac chemie czy geografie - zobaczymy na
    co sie nadaje

    > A
    > skąd niby ma być wiadomo czy mamy do czynienia z przyszłym
    > naukowcem, czy projektantem łożysk z kulkami 2-3mm, jeśli go o to
    > nie spytamy, tylko sprawdzimy jak on ładnie znalazł miejsce zerowe
    > wielomianu?

    Ale o co chcesz spytac, jak on nie wie ?
    A zadania byly rozne. Dzieki temu ze egzaminy byly dlugie, to zadan
    bylo wiecej i przypadkowosc mniejsza.

    No ale owszem - potem wychodzi ze ta cala wyzsza matematyka ze studiow
    jest w zasadzie niepotrzebna, bo zaden inzynier nie calkuje itp..
    Chcesz ja wyciac ?

    > Bo przyjęliśmy zasadę że nabieramy na pierwszy semestr
    > 1000, a dyplom dajemy pięciu?

    No ale tak wychodzilo, co na to poradzisz ?
    Poza tym zasada byla troche inna - przyjmujemy 1000, a po pierwszym
    semestrze odpadnie 500. Odpadna m.in. ci co sie nie nadaja, ale
    przejda ci, co mieli gorszego nauczyciela w szkole.
    A potem sie nadal wykruszaja, ida na inne specjalnosci, wydzialy,

    > A czemu nie weźmiemy dziesięciu, tyle
    > że takich którzy rzeczywiście mają szanse być dobrymi inżynierami,
    > a nie mistrzami świata w znajdowaniu miejsc zerowych wielomianów?
    > Odwiedziłem kiedyś WIT, taką małą uczelnię w New Forest w Anglii.
    > Tam się snuło kilku młodych ludzi. Spytałem: to wszyscy wsi
    > studenci? Odpowiedź: tak, ale myślisz że tak łatwo było ich
    > znaleźć? To są diamenty, tylko my ich tu szlifujemy.

    No ale jak szukali ? Prowadzili wielogodzinne rozmowy pytajac dlaczego
    chcesz zostac projektantem kulek do lozysk ?
    Czy przeprowadzali egzaminy wstepne, taka druga mature ?
    A poza tym ... w ktora strone ich szlifowali ? Ogladali tam najpierw
    starannie kandydata, i mowili - ty sie chlopcze nadajesz na kierownika
    projektu wymiennikow ciepla ?

    Ale ... my nie potrzebujemy 5 inzynierow. My ich potrzebujemy tysiace.
    Nie musza byc orlami. Ale przy okazji i orly mozna wyszukac.

    > W poównaniu z
    > tamtym, polskie politechniki niczego nie szlifują, one kopią po
    > dupach i patrzą kto ile wytrzyma.

    Przesadzasz. Sa i przedmioty rozne, sa kola "naukowe", sa
    projekty/badania/zlecenia, do ktorych mozna lepszych studentow
    przygarnac. Niestety - tych zadan "przemyslowych" uczelnie maja coraz
    mniej, a i szara rzeczywistosc skrzeczy - z czegos student musi zyc.

    J.


  • 29. Data: 2014-01-18 16:03:39
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    On Saturday, 18 January 2014 12:18:45 UTC+1, J.F. wrote:
    > Zalezy jakie studia. "Marketing" czy jakis techniczny ... fizyka
    > medyczna powiedzmy.

    Nie, nie zależy. Brak świadomości to zawsze problem.

    > > Ci ludzie id� na studia, nie wiedz�c po co te studia w og�le s�!
    > Ale powtorze sie - jak szedles na studia to wiedzialesz ze chcesz
    > projektowac wymienniki ciepla wysokiej odpowiedzialnosci ?

    Nie wiedziałem. Wtedynie było internetu, nie było się skąd dowiedzieć. Materiałów
    informacyjnych było zero. Czasy się zmieniły i co?
    Zesztą powiedz do czego zmierzasz: masz jakies zdanie na ten temat?

    > Wiec dobrze ze studia sa ogolne :-)
    > No i swiat sie zmienia - postulujesz zalozenie katedry wymiennikow
    > ciepla ? A za 10 lat sie okaze ze do nowych elektrowni potrzeba
    > smigiel a nie wymiennikow.

    Nie rozumiesz. Postuluję większą świadomość. Nikt nie wie jacy specjaliści bedą
    potrzebni za 10 lat. 10 lat to teraz epoka. Natomiast stan, w którym doskonała
    większość studentów studiuje nie to co ich interesuje, nie ma żadnego planu na swoją
    przyszłość, skutkuje tym co mamy: rzesze przypadkowych zawodników przyjętych na
    pierwszy rok, z których większość jest tam tylko po to żeby tracić czas i publiczne
    środki. Mi zawsze słowo "nabór" kojarzy się z "nabieraniem". Ci ludzie dają się
    nabrać. Więc postuluję zmianę tego stanu rzeczy na sytuację w której ci ludzie będą w
    stanie podjąć decyzje co chcą robić, zanim dadzą się nabrać na szkołę wyższą. Pojdą
    tam gdzie będą chcieli, będą uczyć się tego co chcą, potem będa robić to co chcą.
    Nawet potrafię sobie to wyobrazić. A Ty?


    > A w praniu wyjdzie kto sie nadaje na naukowca, a kto poprzestanie na
    > wymiennikach.

    To "wychodzenie w praniu" to ogromne marnotrawstwo czasu, wysiłków i pieniędzy. Ty
    tego nie dostrzegasz?


    > > sk�d niby ma by� wiadomo czy mamy do czynienia z przysz�ym
    > > naukowcem, czy projektantem �o�ysk z kulkami 2-3mm, je�li go o to
    > > nie spytamy, tylko sprawdzimy jak on �adnie znalaz� miejsce zerowe
    > > wielomianu?
    >
    > Ale o co chcesz spytac, jak on nie wie ?

    No i to jest problem, na którym trzeba sie skupić: czemu nie wie i co trzeba zrobić
    żeby wiedział. Zanim to nie jest rozwiązane, cała reszta to jeden wielki bajzel.

    > No ale owszem - potem wychodzi ze ta cala wyzsza matematyka ze studiow
    > jest w zasadzie niepotrzebna, bo zaden inzynier nie calkuje itp..
    > Chcesz ja wyciac ?

    Jaja sobie robisz?


  • 30. Data: 2014-01-18 23:44:35
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sat, 18 Jan 2014 07:03:39 -0800 (PST), Konrad Anikiel napisał(a):
    > On Saturday, 18 January 2014 12:18:45 UTC+1, J.F. wrote:
    >> Zalezy jakie studia. "Marketing" czy jakis techniczny ... fizyka
    >> medyczna powiedzmy.
    > Nie, nie zależy. Brak świadomości to zawsze problem.

    Jak ktos studiuje informatyke to chyba wie co bedzie robil.
    Elektronike, budownictwo, chemie, medycyne ... choc w sumie to tez
    tylko zgrubnie.

    >>> Ci ludzie id� na studia, nie wiedz�c po co te studia w og�le s�!
    >> Ale powtorze sie - jak szedles na studia to wiedzialesz ze chcesz
    >> projektowac wymienniki ciepla wysokiej odpowiedzialnosci ?
    >
    > Nie wiedziałem. Wtedynie było internetu, nie było się skąd dowiedzieć. Materiałów
    informacyjnych było zero. Czasy się zmieniły i co?

    A twoj syn wie ?

    > Zesztą powiedz do czego zmierzasz: masz jakies zdanie na ten temat?

    Do tego ze nie bardzo wiem co chcesz zarzucic. Z jednej strony zly
    program, z drugiej - sam piszesz ze nie wiesz co jeszcze bedziesz
    robil w karierze ... to czego ma uczyc uczelnia - symulacji
    przeplywow ? Na mechanicznym ?

    > Nie rozumiesz. Postuluję większą świadomość. Nikt nie wie jacy
    > specjaliści bedą potrzebni za 10 lat. 10 lat to teraz epoka.
    > Natomiast stan, w którym doskonała większość studentów studiuje nie
    > to co ich interesuje, nie ma żadnego planu na swoją przyszłość,

    no ale w to sie swietnie uczelnia wpisuje "skoro nikt nie wie, to my
    uczymy podstaw, ktore mozna uzyc w wielu dziedzinach" i ucza tego
    samego co 10 lat wczesniej :-)

    > skutkuje tym co mamy: rzesze przypadkowych zawodników przyjętych na
    > pierwszy rok, z których większość jest tam tylko po to żeby tracić
    > czas i publiczne środki. Mi zawsze słowo "nabór" kojarzy się z
    > "nabieraniem". Ci ludzie dają się nabrać.

    Hm ... w czesci sie z toba zgodze - taka elektronika np. - wielu tam
    trafilo bo modne i mieli dobre stopnie ... ale jak ktos za mlodu
    hobbysta nie byl, to marnowanie wlasnego czasu i pieniedzy podatnikow.

    Ale ... myslisz ze jakis mlody marzy o tym aby wymienniki ciepla
    projektowac ? Domy, drogi, elektrownie ?

    >> A w praniu wyjdzie kto sie nadaje na naukowca, a kto poprzestanie na
    >> wymiennikach.
    > To "wychodzenie w praniu" to ogromne marnotrawstwo czasu, wysiłków i
    > pieniędzy. Ty tego nie dostrzegasz?

    no nie bardzo, skoro potrzebujemy i naukowcow i wymiennikow.
    pierwsza selekcja byla szybko, bo na maturze.

    I tylko do jakis kierunkow, po ktorych zostaje sie etatowym
    bezrobotnym, mozna miec zarzuty.

    >>> sk�d niby ma by� wiadomo czy mamy do czynienia z przysz�ym
    >>> naukowcem, czy projektantem �o�ysk z kulkami 2-3mm, je�li go o to
    >>> nie spytamy, tylko sprawdzimy jak on �adnie znalaz� miejsce zerowe
    >>> wielomianu?
    >> Ale o co chcesz spytac, jak on nie wie ?
    > No i to jest problem, na którym trzeba sie skupić: czemu nie wie i
    > co trzeba zrobić żeby wiedział. Zanim to nie jest rozwiązane, cała
    > reszta to jeden wielki bajzel.

    I robic mlodziezy wycieczki do zakladow pracy, moze jednym sie spodoba
    robienie kulek, a innym oczyszczanie sciekow, a jeszcze innych
    osobiscie przekonasz do wielce emocjonujacej pracy nad projektowaniem
    wymiennikow ...

    >> No ale owszem - potem wychodzi ze ta cala wyzsza matematyka ze studiow
    >> jest w zasadzie niepotrzebna, bo zaden inzynier nie calkuje itp..
    >> Chcesz ja wyciac ?
    > Jaja sobie robisz?

    Nie, w zasadzie nie ..

    J.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: