-
81. Data: 2011-07-01 19:13:27
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: ToMasz <twitek4@.gazeta.pl>
Marek pisze:
> dzieci nie mam, jakbym miał prał bym dupę na kwaśne jabłko
jak Ci sie urodzą, zasną na ręce, będą sie chowały za twoimi nogami, i
będziesz je bronił przed kościotrupami które im sie przyśniły -
zmiękniesz. Jeśli jednak dziecko będzie wiedziało ze jest coś takiego
jak pas, i jakie jest jego alternatywne zastosowanie - w 99% tyle
wystarczy.
ToMasz
-
82. Data: 2011-07-01 19:18:10
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: Wojtek Borczyk <b...@m...astro.amu.edu.pl>
On Fri, 1 Jul 2011, Marek wrote:
> ja się bałem kary: pasa ojca
> a dzisiaj co wyrostek nie ma szacunku dla:
> -starszych
> -rodziców
> -policjanta
> -nauczyciela
> -itd
>
> uświadomiony przez internet i telewizję uważa się za nietykalnego
Ja w dzieciństwie nigdy bity nie byłem, ale mimo to moi rodzice potrafili
skutecznie nauczyć mnie "kindersztuby" i szacunku dla innych, za co jestem
im niezmiernie wdzięczny. W szkole do której chodziłem nie do pomyślenia
było, żeby uczeń "postawił się" nauczycielowi, a kiedy nauczyciel zgłaszał
jakieś zastrzeżenia co do zachowania ucznia jego rodzicom, to rodzice nie
bronili bezkrytycznie swojego syna czy córki, tylko próbowali wspólnie z
nauczycielem rozwiązać problem. Nieraz się też zdarzyło, że "rozrabiający"
na lekcji uczeń po jednym lub dwóch ustnych upomnieniach dostawał
dziennikiem przez łeb i nikt nie uważał tego za przejaw jakiejkolwiek
"przemocy". I jakoś prawie wszyscy koledzy i koleżanki z mojej klasy zdali
maturę, pokończyli studia i "wyszli na ludzi".
Pozdrawiam :)
W.
-
83. Data: 2011-07-01 19:21:13
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: Wojtek Borczyk <b...@m...astro.amu.edu.pl>
On Fri, 1 Jul 2011, RoMan Mandziejewicz wrote:
> Pytam po raz kolejny: poddasz się operacji przeprowadzanej przez
> chirurga - teoretyka?
Ale ten chirurg też nie zdobywał praktyki operując sam siebie, tylko
innych ludzi :) Dlaczego więc upierasz się, że wiedzę o wychowaniu dzieci
można zdobywać tylko wychowując własne dziecko, a nie można jej zdobyć
obserwując to, jak wychowują swoje dzieci inni? :)
Pozdrawiam :)
W.
-
84. Data: 2011-07-01 19:28:31
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: ToMasz <twitek4@.gazeta.pl>
Przemysław Czaja pisze:
>
> Użytkownik "Wojtek Borczyk"
>
>>> Są inne skuteczne kary które nie wiążą się z przemocą.
>>
>> Każda kara wiąże się z przemocą, bo każda w jakimś stopniu ogranicza
>> wolność osoby ukaranej.
>
> Po latach doświadczeń pragnę stwierdzić, że wolałem dostać od matki
> szmatą przez łeb, po czym słońce przebijało się przez chmury, niż
> widzieć chmury na jej twarzy bez szansy na przejaśnienie. Strasznie to
> poetycko wyszło, dlatego dla tych którzy nie zrozumieli - kary
> "psychiczne", są moim zdaniem jeszcze gorsze niż tzw. klaps.
>
pięknie to ująłeś i prosto wytłumaczyłeś. Niestety Tobie zależało na
matce, wielu dzieciakom nie zależy. bo rodzice prostacy, autorytetu
zero, kultury brak, komunikacja z dziećmi na poziomie podstawowym. 250
wyrazów w słowniku. przekleństwa+ zaimki = 80% mowy. Takie społeczeństwo
wspólnie sponsorujemy, płacąc w tym przypadku wyższe OC. Wielu z Was
pisało ze ważna jest kara, a bardziej jej nieuchronność. Jaka będzie
kara dla każdego sprawcy ciężkiego wypadku? 500zł+6punktów? Wiec lepiej
nie będzie. Lepiej byłoby gdyby sąd zasądzał ile procent zapłaci z
własnej kieszeni sprawca. Procent kosztów policji, leczenia, odszkodowań
i klepania aut. Przykre, brutalne, okrutne... ale czy nie sprawiedliwe?
Ja nie chce za niego płacić! Od 30 lat płace OC i z mojej puli nie
wypłacono jeszcze ani grosika.
ToMasz
-
85. Data: 2011-07-01 19:52:01
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl>
Hello Wojtek,
Friday, July 1, 2011, 7:21:13 PM, you wrote:
>> Pytam po raz kolejny: poddasz się operacji przeprowadzanej przez
>> chirurga - teoretyka?
> Ale ten chirurg też nie zdobywał praktyki operując sam siebie, tylko
> innych ludzi :)
Jasne. Przecież nie każe Ci wychowywać samego siebie mimo, żeś duże i
stare dziecko ;P
> Dlaczego więc upierasz się, że wiedzę o wychowaniu dzieci
> można zdobywać tylko wychowując własne dziecko,
Możesz wychowywać cudze dzieci - skoro lubisz ;D
> a nie można jej zdobyć obserwując to, jak wychowują swoje dzieci
> inni? :)
Chirurg musi operować osobiście, żeby nabrać praktyki. Obserwacja to
za mało.
Poważniej: zdecydowana większość rodziców naprawdę kocha swoje dzieci
i stara się je wychować na porządnych ludzi. Jednak dzieci różne są. A
i rodzicom nie zawsze wychodzi dobrze.
--
Best regards,
RoMan mailto:r...@p...pl
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
-
86. Data: 2011-07-01 20:10:21
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: Wojtek Borczyk <b...@m...astro.amu.edu.pl>
On Fri, 1 Jul 2011, RoMan Mandziejewicz wrote:
> Poważniej: zdecydowana większość rodziców naprawdę kocha swoje dzieci
> i stara się je wychować na porządnych ludzi. Jednak dzieci różne są. A
> i rodzicom nie zawsze wychodzi dobrze.
Roman, podam Ci przykład. Jak byś się zachował, gdyby Twoje dziecko
podczas szkolnej wycieczki do teatru zabrało ze sobą alkohol i wraz z
dwoma innymi kolegami w czasie trwania spektaklu upiło się do
nieprzytomności? Co byś zrobił, gdyby następnego dnia po tym zdarzeniu
wychowawczyni klasy wezwała Cię do szkoły i opowiedziała o tym co się
stało? Historia jest autentyczna, wychowawczynią była moja kumpela,
nauczycielka matematyki w jednym z liceów. Wiesz co zrobili w jej
przypadku rodzice uczniów? Oskarżyli ją o... zniesławienie ich dzieci,
które przecież "nigdy by czegoś takiego nie zrobiły"! Bo te "biedne"
dzieci nie daj Boże mogłyby mieć z tego powodu jakieś nieprzyjemności, a
może nawet postępowanie dyscyplinarne!
Inny przykład - w jednej z poznańskich szkół ponadgimnazjalnych (nazwę
pominę) jeden z uczniów przystawił drugiemu do czoła rozżarzoną monetę,
powodując oparzenie II-go stopnia. Co zrobił wezwany do szkoły ojciec?
Stwierdził, że jego syn "chciał tylko przeprowadzić eksperyment fizyczny"
i celem jego działania nie było zrobienie krzywdy koledze!
Jeszcze inny przykład - w klasie jest uczeń, który notorycznie nie uczy
się, na wszelkie zwracane mu uwagi reaguje aroganckimi odzywkami,
powtarza, że "nikt i tak nic mu nie zrobi". Pod koniec semestru nauczyciel
stawia mu ocenę "naganną", z powodu której grozi mu powtarzanie klasy. Co
robi tatuś? Przychodzi do szkoły z awanturą i składa na ręce dyrektora
skargę na nauczyciela, który jego zdaniem znęca się nad jego synem
psychicznie, nie potrafi go skutecznie nauczyć i "przeładowuje" materiał
szkolny wymagając zupełnie zbędnych wiadomości.
Wystarczy, czy mam podać więcej podobnych przykładów? Jakie "walory
wychowawcze" ma Twoim zdaniem takie postępowanie? I czy trzeba mieć własne
dziecko żeby to ocenić?
Pozdrawiam :)
W.
-
87. Data: 2011-07-01 21:02:19
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2011-07-01 20:10, Wojtek Borczyk pisze:
(...)
> Wystarczy, czy mam podać więcej podobnych przykładów? Jakie "walory
> wychowawcze" ma Twoim zdaniem takie postępowanie? I czy trzeba mieć
> własne dziecko żeby to ocenić?
Mógłbym do tego dołożyć parę podobnych historii - jedna z nich,
to stanięcie polonisty (trochę ekscentrycznego, ale lubianego
i szanowanego) w obronie dzieciaka w czasie ataku ze strony jego
kolegi z klasy (zresztą nie był to pierwszy raz w wykonaniu
młodocianego bandyty) - to chyba było w 6 klasie podstawówki
u mojego młodszego. Obrona była niestety siłowa. Co zrobili
rodzice? Oskarżyli nauczyciela o przemoc fizyczną itd. Była
policja, chyba prokuratura, szczegółów już nie pamiętam (młody
teraz jest w liceum). Jako rodzice i dzieci pisaliśmy nawet
listy poparcia itd. Nic nie pomogło - nauczyciel został zwolniony
ze szkoły, a młodociany bandyta miał się dobrze. Zresztą nie
chce mi się dalej opisywać podobnych przypadków. Z moich
czasów to jak ktoś stanął w obronie jakieś dzieciaka czy
porządku (teraz mówią tylko o szkole) to było to oczywiste,
zrozumiałe i akceptowalne. Co ciekawe, jednak formy patologiczne
nie były akceptowane i nauczyciele wylatywali ze szkoły.
A co do samych rodziców - to, że ich dzieci kłamią jak najęte
to wiem (w końcu mam dwóch dużych synów ;) ), ale wierzenie
we wszystko co opowiadają oraz późniejsze ataki na nauczycieli
(szkołę, program) są żenujące. Przykład z liceum - jest
zebranie to idę, czasem trzeba, choć problemów nie ma. Na
zebraniu słyszę, że matematyczka jest taka i owaka, chemiczka
itd. Oszukują dzieci, szykanują itd. Oceny oczywiście denne.
A program z matematyki to w ogóle taki, że proszę Pani,
ja po politechnice jestem, a zadania są tak trudne, że musiałem
z kolegą rozwiązywać. Dobra, to po zebraniu pytam syna jak to
jest, że skoro tak źle to on nie ma problemów... Tato, jest moda
na nieuczenie się i kombinacje - a matematyka? W sumie nie ma tam
nic szczególnego. Przeglądam książkę - fakt. Ten gardłujący tatuś
to chyba jest po politechnice, ale chyba takiej, co to jej kierunki
pozamykali... Wychowawczyni proponuje, by rodzice dzieci z problemami
porozmawiali najpierw z nauczycielką (są dyżury, w dni otwarte też
czekają na rodziców) - podaje numer sali, godziny itd. Pada
propozycja, była nauczycielka była na kolejnym zebraniu w klasie.
Czemu nie, ale najpierw proszę z nią porozmawiać indywidualnie, może
problem leży gdzie indziej... Mija miesiąc czy dwa - kolejne
zebranie. Znów pojawia się temat konkretnego przedmiotu, że to, że
tamto. Ja po rozmowach z synem staję zdecydowanie w opozycji - raz,
że dzieci w liceum to zasadniczo mają się uczyć, a dwa, że zwykłym
kłamstwem są opowieści o złośliwych działaniach nauczyciela,
wprowadzaniu uczniów w błąd itd. (syn wręcz powiedział, że nauczycielka
bardzo zwracała uwagą przed klasówką na dwa rozwiązania pewnego
tematu, a nie że o drugim powiedziała po pracy). Pojawiają się
jakieś ciche głosy poparcia - w końcu trochę normalności. Za chwilę
krzyk, że miała być matematyczka i jej nie ma. Wychowawczyni wyjaśnia,
że matematyczka stwierdziła, że najwyraźniej nie ma problemów, skoro
nikt z rodziców się u niej nie pojawił przez 2 miesiące, więc nie widzi
najmniejszego sensu pojawiania się przed całą klasą i brania udziału
w jałowym przekrzykiwaniu się co bardziej aktywnych.
No kurcze, ale się rozpisałem ;)
-
88. Data: 2011-07-01 21:40:35
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2011-07-01 15:23, DoQ pisze:
> W dniu 01-07-2011 15:19, Artur Maśląg pisze:
>
>> Podpisuję się pod tym wszystkimi odnóżami.
>
> Jakoś nie wyobrażam sobie, aby Twoi synowie wywinęli Ci taki numer.
Taki jak w topicu - nie, z całą pewnością nie. Zresztą są starsi, więc
to już technicznie niemożliwe ;)
> Mnie również do głowy by coś takiego nie przyszło w czasach gdy byłem
> nastolatkiem, ale ja mam i miałem szacunek do rodziców.
Ba - za młodu nigdy święty nie byłem (zresztą kto był?), ale gdzieś
były granice, których przekraczać nie wolno i jak najbardziej wyniosłem
to z domu rodzinnego - w tym szacunek, o którym piszesz.
Co do samochodu - od zawsze miałem parcie na samochód czy motocykl, ale
obowiązywały pewne zasady. Powiedzmy, że od 10 roku życia zaczynałem
samodzielne zabawy za kółkiem, ale pod nadzorem. Nigdy nie wolno mi
było wziąć kluczyków od samochodu bez pozwolenia (nawet do mycia,
czy jakichś drobiazgów). Kiedyś niestety nie wytrzymałem i jak
nie było rodziców w domu, to wziąłem kluczyki, wyjechałem z garażu,
po czym wjechałem z powrotem. Dumny byłem - do czasu. Wrócili
rodzice i pewnie wszystko by było dobrze, ale młodsza siostra
"doniosła". Do dziś pamiętam ten numer i jego konsekwencje ... ;)
Nie, więcej kluczyków bez pozwolenia nie wziąłem...
-
89. Data: 2011-07-01 22:27:52
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "Wojtek Borczyk" <b...@m...astro.amu.edu.pl> napisał w
wiadomości news:alpine.BSF.2.00.1107011900370.831@moon.astro.am
u.edu.pl...
> On Fri, 1 Jul 2011, Marek wrote:
>
>> ja się bałem kary: pasa ojca
>> a dzisiaj co wyrostek nie ma szacunku dla:
>> -starszych
>> -rodziców
>> -policjanta
>> -nauczyciela
>> -itd
>>
>> uświadomiony przez internet i telewizję uważa się za nietykalnego
>
> Ja w dzieciństwie nigdy bity nie byłem, ale mimo to moi rodzice potrafili
> skutecznie nauczyć mnie "kindersztuby" i szacunku dla innych, za co jestem
> im niezmiernie wdzięczny. W szkole do której chodziłem nie do pomyślenia
> było, żeby uczeń "postawił się" nauczycielowi, a kiedy nauczyciel zgłaszał
> jakieś zastrzeżenia co do zachowania ucznia jego rodzicom, to rodzice nie
> bronili bezkrytycznie swojego syna czy córki, tylko próbowali wspólnie z
> nauczycielem rozwiązać problem. Nieraz się też zdarzyło, że "rozrabiający"
> na lekcji uczeń po jednym lub dwóch ustnych upomnieniach dostawał
> dziennikiem przez łeb
To linijką po łapach nie lali, kredą i kluczami od klasy nie rzucali?
W moich szkołach było to na porządku dziennym.
i nikt nie uważał tego za przejaw jakiejkolwiek
> "przemocy". I jakoś prawie wszyscy koledzy i koleżanki z mojej klasy zdali
> maturę, pokończyli studia i "wyszli na ludzi".
Może nie mimo tego, a dzięki temu.
-
90. Data: 2011-07-01 23:28:41
Temat: Re: Bezstresowe wychowanie
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl>
Hello Wojtek,
Friday, July 1, 2011, 8:10:21 PM, you wrote:
>> Poważniej: zdecydowana większość rodziców naprawdę kocha swoje dzieci
>> i stara się je wychować na porządnych ludzi. Jednak dzieci różne są. A
>> i rodzicom nie zawsze wychodzi dobrze.
> Roman, podam Ci przykład. Jak byś się zachował, gdyby Twoje dziecko
Książki mógłbyś pisac o wychowywaniu dzieci.
Wojtku, żebyśmy się dobrze zrozumieli - jestem absolutnym
przeciwnikiem bezstresowego wychowania. Nie wierzysz - zapytaj mojego
syna, jakim jestem potworem...
Jednak ja też mam swoje obserwacje i widzę, jak bywa w rodzinach i jak
różne potrafią być dzieci wychowywane w tej samej rodzinie. Jedno
będzie spokojne i pracowite a drugie zostanie niepoprawnym recydywistą
aż w końcu mordercą.
Teoretyzować to sobie możemy. Ja po wychowaniu jednego dziecka nadal
pozostaję teoretykiem i nadal uważam, że gówno wiem o wychowywaniu
dzieci. Pomimo tego, że naprawdę nie mam się czego wstydzić.
--
Best regards,
RoMan mailto:r...@p...pl
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)