eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochody[piatkowo]gowniarze w aucieOT Re: [piatkowo]gowniarze w aucie
  • Data: 2010-08-29 21:44:41
    Temat: OT Re: [piatkowo]gowniarze w aucie
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2010-08-29 19:10, Bartosz 'Seco' Suchecki pisze:
    > Dopiero zaczynam poznawać metody wychowawcze, mój syn ma 7 miesięcy.
    > Oświeć mnie, jak należy syna stresować aby kiedyś nie zabrał samochodu?
    > Tłuc profilaktycznie pasem, czy może stosować inne prewencyjne kary? I
    > czy uważasz, że to najlepsza metoda.

    Czy ja gdzieś napisałem że prawidłowe wychowanie = na..lanie pasem?
    Już to, że należy Cię oświecać, jak wychować syna żeby Ci takiego numeru
    nie wyciął, nie wygląda dobrze.

    Dawniej, za czasów mojej młodości przyjęte było, że do ludzi odnosi się
    z szacunkiem. Dzieciaki w szkole nosiły jednakowe niebieskie fartuszki,
    nie było komórek, ipodów i lansowania się. Walkman to był szczyt
    techniki, ale w szkole też się go nie nosiło, bo można go było pożegnać
    na dłuższy czas (tak np. do końca roku). Nauczyciel w szkole był
    pierwszy po Bogu i nikomu do łba by nie przyszło mu odpyskować, o
    zakładaniu śmietnika na głowę nie wspomnę. Tak, obrywanie linijką p
    łapach się zdarzało, ale nie przypominam sobie żeby ktokolwiek z
    ukaranych uważał że dostał niesłusznie. Dywanik u dyrektora to nie było
    "pogadaj se jeszcze" tylko realna kara, bo rodzice po takiej akcji albo
    wywiadówce potrafili przyłożyć szlaban. Ciekawa "bajka" w TV leciała raz
    w tygodniu w weekend, TV zresztą to była nagroda. Zamiast gapić się 10x
    na powtórki amerykańskiej sieczki z Hollywood serwowane przez jedynie
    słuszną stację czytało się książki, a nauczyciele pilnowali, żeby każdy
    w klasie chociaż parę miesięcznie przeczytał. Może dlatego było mniej
    analfabetów, a pojęcia dysgrafia, dyskalkulia i inne dysmózgowia były
    kwalifikowane jako zwykłe lenistwo. Dziś to "choroby" i co drugi
    maturzysta ma odpowiednie zaświadczenie. Tak samo nagrodą i to dużego
    kalibru był komputer, Commodore albo Atari (ach te wojny zwolenników
    marki). W dobrym tonie było należeć do ZHP, było coś takiego jak MDK
    (Miejski albo Młodzieżowy Dom Kultury) i tam różne pracownie -
    modelarska, żeglarska, plastyczna, języków obcych. Do tego zajęcia
    pozalekcyjne, na które też się chodziło, potem biorąc udział w
    olimpiadach. I to budowało szacunek wśród rówieśników, znaczenie w
    grupie, a nie to co dziś przypalające i popijające po piwnicach
    dzieciaki w rozciągniętych bluzach z kapturami i spodniami z krokiem w
    kolanach nazywają "szacun". Na głupie pomysły nie było czasu, bo ktoś
    ten czas potrafił zorganizować. A jak było trochę wolnego to się brało
    piłkę i grało z kumplami między drzewami. Dzisiaj się włącza FiFę na
    PS3, bo między blokami są odstępy na szerokość chodnika, wszędzie są
    wywieszki że nie wolno itp. A najbliższe boisko jest na drugim końcu
    osiedla i łatwiej tam dostać działkę, niż znaleźć kumpli do gry.
    Przede wszystkim zaś rodzice bardziej się interesowali z kim ich dziecko
    się bawi, dlaczego po godzinie 20 12latka nie ma w domu ani na widoku,
    kim są koledzy i jakiego słownictwa używa. W szkole były dzienniczki
    ucznia i rodzice byli zobowiązani podpisywać uwagi i stopnie swoich
    pociech i stawiać się na wezwanie do szkoły. Dziś to się nazywa, że
    "nauczyciele się uwzięli".

    Teraz jest internet, kablówka z 1001 kanałów, komórki mające lepsze
    procki niż 10 Amig razem wziętych. Powszechna dostępność wszystkiego, w
    tym też tych najgorszych wzorców. I zapracowani rodzice, tyrający na
    "lepszy los", którzy mają coraz mniej czasu dla dzieciaków, licząc że
    "szkoła wychowa". A w szkole już tylko wspomnienie po tych
    nauczycielach-legendach o których mówiły pokolenia (moja polonistka
    uczyła moją mamę i mnie), zamiast tego ludzie z przypadku, którzy często
    gęsto nie powinni w ogóle mieć kontaktu z dziećmi i którym za 1500 zł
    brutto niewiele się chce. I potem mamy takich 10 latków kradnących w
    biały dzień radia w centrum Szczecina
    http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/201008
    26/SZCZECIN/235301616

    albo takich jak ten i jego kumple z filmiku zaczynającego ten wątek. Jak
    widać są "cool" bo prawie 400 podobnych im .... kliknęło "Lubię to" na
    Facebooku, który zastępuje dziś normalne więzi międzyludzkie.

    Moi rodzice również mnie nie bili. Jednak potrafili mi wdrożyć wzorce,
    uznawane przez resztę społeczności, których dziś już nie znajdziesz.
    Poczytaj tą grupę, albo jeszcze lepiej p.s.prawo to szybko się
    zorientujesz, że uczciwość to synonim frajerstwa i niezaradności. Że jak
    nie nauczysz dzieciaka kombinować, to ciągle będzie w ogonie. Że ludzie
    już nie kłamią, tylko "zapominają". Dlatego nie zazdroszczę Ci, bo czeka
    Cię naprawdę wyzwanie, ale też nie uogólniaj że albo można grzmocić
    dzieciaka pasem albo pozwalać mu na wszystko. Znajdź złoty środek, czego
    naprawdę Ci życzę.

    --
    pozdrawiam
    MZ

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: