-
191. Data: 2012-03-26 08:23:26
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2012-03-23 17:43, zażółcony pisze:
> W dniu 2012-03-23 14:26, Paweł Kierski pisze:
>
>> Przepraszam za skojarzenie lekko OT, ale skoro piątek...
>>
>> Dowcip z czasów PRL:
>>
>> - Rebe, czy ty mnie możesz przechować dwa tysiące złotych?
>> - Rozenkratz, po co ja mam ci przechować twoje pieniądze? Ty idź do
>> bank, bank ci je przechowa.
>> - Ale ja nie mam zaufania... A jak ten bank zbankrutuje?
>> - Jak może taki bank zbankrutować? To jest bank państwowy! On ma
>> gwarancje całego państwa, i to całe państwo ci gwarantuje, że te twoje
>> dwa tysiące nie przepadną.
>> - A jak to państwo zbankrutuje?
>> - Jak może państwo zbankrutować? To nie jest jedno państwo, to jest
>> cały obóz zaprzyjaźnionych państw i ten cały obóz, te wszystkie państwa
>> ci gwarantują, że te twoje dwa tysiące złotych nie przepadnie!
>> - A jak ten cały obóz zbankrutuje?!
>> - A jak ten cały obóz zbankrutuje... to Tobie będzie żal te głupie dwa
>> tysiące złotych???!
>
> He, he, na tej samej zasadzie argumentują agenci ubezpieczeniowi
> sprzedający produkty emerytalne (a bardziej: rentierskie) ukryte pod
> postacią polis ubezpieczeniowych na życie. "cały system ubezpieczeń
> musi paść, żebyś nie dostał tej emerytury".
> Ostrożnie kupuję ten argument. No bo mam inne wyjście ? :)
Zakopać złoto w ogródku? 8-)
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
192. Data: 2012-03-26 08:46:28
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
W dniu 2012-03-23 18:43, Andrzej Jarzabek pisze:
> On Mar 23, 5:20 pm, Kviat<kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl> wrote:
>> W dniu 2012-03-23 02:19, Andrzej Jarzabek pisze:
>>
>> Zarzucasz innym brak logiki, a przecież łatwo sprawdzić, że to co
>> napisałeś to kompletna bzdura, a kolesi proponujących certyfikaty dla
>> programistów należy ignorować.
>>
>> Zamiast badań (za czyje pieniądze?) wystarczy zdrowy rozsądek
>> uwzględniający rzeczywistość, a nie utopijne chciejstwo.
>>
>> Możliwe są trzy warianty:
>> 1) Brak certyfikatów (stan obecny)
>> 2) Certyfikaty dla wszystkich programistów
>> 3) Certyfikaty dla niektórych
>>
> [...]
>> i wreszcie
>> ad 3) Którzy programiści powinni posiadać certyfikat, a którzy nie? Albo
> [...]
>
> Niestety, najwyraźniej nie posiadasz zdrowego rozsądku, a twój kontakt
> z rzeczywistością jest raczej słaby. To, co uważasz, za zdrowy
> rozsądek, najwyraźniej mówi ci bowiem, że jeśli jakiś problem rozbija
> się o pytania typu "kto będzie o tym decydował", to problem staje się
> niemożliwy do rozwiązania i w rzeczywistości takich rozwiązań nie ma.
Nie zauważyłeś, że kolejnej osobie to piszesz? Może czas się zastanowić
jednak nad sobą...
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl
-
193. Data: 2012-03-26 10:10:57
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: "malkontent" <m...@w...pl>
Użytkownik "zażółcony" <r...@c...pl> napisał w wiadomości
news:jkp0rh$epg$1@news.task.gda.pl...
>W dniu 2012-03-24 16:29, Andrzej Jarzabek pisze:
>
.....
> To może zamiast wprowadzać certyfikaty dla programistów
> poprawić prawo regulujące działalność (w tym uprawnienia,
> odpowiedzialność finansową, zasady bankructwa, przenoszenia
> praw na inne podmioty) różnych podmiotów gospodarczych ?
certyfikaty dla finansistów i mafiozów ? :))))))
>
> Jak jest problem taki, że firma-krzak jedzie ryzykownie,
> coś spieprzyła, ale się okazuje, że jej bankructwo
> jej właścicieli-głównych decydentów w ogóle nie boli
> - to bym raczej tu "prowadził badania" i coś poprawiał.
> Tym bardziej, że już dzisiaj, nieprzypadkowo, mamy tak
> skonstruowane prawo, że możemy bez większych problemów
> badać takie zjawiska korzystając z dostępnej wiedzy
> o rynku, danych z GUSu, USu itp itd.
Redi nie rób sobie jaj - zobacz jak wygladała
np. informatyzacja ZUS a teraz jak to wygląda
aktualnie w ministerstwie sprawiedliwości :))))
Co ma do tego certyfikat programisty ?
Każą mu robić g to musi bo go wymienią
no inny egzemplaż.
Oczywiście jeszcze można certyfikować polityków
a własciwie obywateli ich wybierających :)))))
No tak - w końcu i tak przyjdą żółci -
jak widać - po niku - jesteś już
certyfiowany/przygotowany :))))))
-
194. Data: 2012-03-26 14:38:21
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Mar 23, 12:42 pm, zażółcony <r...@c...pl> wrote:
> W dniu 2012-03-22 17:49, Andrzej Jarzabek pisze:
>
> > Czy macie zapewnioną ciągłość działania systemu w wypadku ataku
> > nuklearnego na główne ośrodki miejskie?
>
> A po cholerę nam to ? :)))
> Ale może mamy, nie wiem wszystkiego :)
> W bardziej drastycznych scenariuszach to raczej się myśli
> na poziomie ochrony backupów, a nie systemów. Ale aż w tak
> drastycznych jak zarysowałeś to raczej się uderza
> z pretensjami bezpośrednio do Pana Boga :)
Są systemy projektowane na różne okazje, między innymi takie. Patrz
hasła "high availability", "disaster recovery", "business continuity".
Na wypadek ataku nuklearnego prywatne biznesy raczej faktycznie sie
nie zabezpieczają, ale pracowałem przy oprogramowaniu które było
projektowane z założeniem ciągłości działania np. w przypadku klęski
żywiołowej.
-
195. Data: 2012-03-26 18:18:11
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>
W dniu 2012-03-26 14:38, Andrzej Jarzabek pisze:
> Na wypadek ataku nuklearnego prywatne biznesy raczej faktycznie sie
> nie zabezpieczają, ale pracowałem przy oprogramowaniu które było
> projektowane z założeniem ciągłości działania np. w przypadku klęski
> żywiołowej.
Co to za oprogramowanie? Sterownik do UPSa?
Mój windows chodzi od kilku tygodni bez przerwy. Założę się, że będzie
dalej chodził, dopóki prądu nie zabraknie.
Jakie powinny być założenia do projektu programu, żeby zapewnić ciągłość
działania tegoż programu w przypadku braku prądu? Czy certyfikowany
programista wystarczy, żeby sprawdzić poziom oleju w agregacie i
uzupełnić zapas paliwa?
Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać.
Pozdrawiam
Piotr
-
196. Data: 2012-03-26 21:56:20
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, March 26, 2012 4:18:11 PM UTC, Kviat wrote:
> W dniu 2012-03-26 14:38, Andrzej Jarzabek pisze:
>
> > Na wypadek ataku nuklearnego prywatne biznesy raczej faktycznie sie
> > nie zabezpieczają, ale pracowałem przy oprogramowaniu które było
> > projektowane z założeniem ciągłości działania np. w przypadku klęski
> > żywiołowej.
>
> Co to za oprogramowanie? Sterownik do UPSa?
> Mój windows chodzi od kilku tygodni bez przerwy. Założę się, że będzie
> dalej chodził, dopóki prądu nie zabraknie.
>
> Jakie powinny być założenia do projektu programu, żeby zapewnić ciągłość
> działania tegoż programu w przypadku braku prądu? Czy certyfikowany
> programista wystarczy, żeby sprawdzić poziom oleju w agregacie i
> uzupełnić zapas paliwa?
Certyfikuje sie systemy, a nie same programy (ani tym bardiej samych programistow).
Certyfikacja programistow jest teoretycznie sensowna, ale nie przejdzie bo jest nie
na reke korporacjom. Jezeli certyfikowany jest system, mozesz zwolnic
niecertyfikoanych miejscowych losi ktorzy go zbudowali i go utrzymuja, zeby zatrudnic
za 50% kosztow losi z Indii albo Ukrainy. Certyfikacja losi by tylko komplikowala
sprawy i utrudniala wygospodarowani oszczednosci na nowy samolot i premie dla CEO, a
tego bysmy przeciez nie chcieli, prawda?
Certyfikacja zawodowa takich zawodow jak lekarze czy prawnicy istineje tylko jako
pozostalosc systemu cechowego ktory pojawil sie przed globalnymi korporacjami i
jakims cudem przetrwal. Jestem pewien, ze korpo wolalyyb moc zatrudniac na etatach
lekarzy dowolnych cudakow bez dyplomu, tylko jak na razie nie byloby politycznej
akceptacji na taki numer.
RW
-
197. Data: 2012-03-26 23:01:04
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>
W dniu 2012-03-26 21:56, Roman W pisze:
>
> Certyfikuje sie systemy, a nie same programy (ani tym bardiej samych programistow).
Twoim zdaniem to dobrze czy źle? Bo ten argument (jako sensowniejszy)
już był w tej dyskusji przytaczany. Zakładam, że czytałeś wątek.
> Certyfikacja programistow jest teoretycznie sensowna, ale nie przejdzie bo jest nie
na reke korporacjom.
Nie przejdzie z powodów obiektywnych, a nie wydumanych teorii
spiskowych. Nie da się "od tak" spowodować, żeby programowanie nagle
stało się sztuką tajemną, dostępną dla grupy wybrańców. Jak to ma
wyglądać? Ustawowy zakaz programowania dla tych, co certyfikatu nie zdobędą?
Poważnie pytam, jak technicznie zagwarantować, że ludzie bez certyfikatu
przestaną pisać programy? Jak zmusić ludzi do używania tylko programów
napisanych przez certyfikowanych programistów?
> Jezeli certyfikowany jest system, mozesz zwolnic niecertyfikoanych miejscowych losi
ktorzy go zbudowali i go utrzymuja, zeby zatrudnic za 50% kosztow losi z Indii albo
Ukrainy. Certyfikacja losi by tylko komplikowala sprawy i utrudniala wygospodarowani
oszczednosci na nowy samolot i premie dla CEO, a tego bysmy przeciez nie chcieli,
prawda?
Certyfikacja łosi utrudniałaby dostęp do programowania każdemu, kto
miałby na to ochotę i chęć zarobienia na nowy samolot bez pytania o
zgodę jakiegoś nadcertyfikowanego, który łaskawie by wydał (albo i nie)
zezwolenie-certyfikat.
Właśnie tego byśmy nie chcieli.
A przynajmniej ja.
>
> Certyfikacja zawodowa takich zawodow jak lekarze czy prawnicy istineje tylko jako
pozostalosc systemu cechowego ktory pojawil sie przed globalnymi korporacjami i
jakims cudem przetrwal. Jestem pewien, ze korpo wolalyyb moc zatrudniac na etatach
lekarzy dowolnych cudakow bez dyplomu, tylko jak na razie nie byloby politycznej
akceptacji na taki numer.
Pomimo tego, ludzie nadal chodzą do różnych uzdrawiaczy, badają się
wahadełkiem, piją wielokrotnie rozcieńczoną wodą wodę i... płacą za to
grube pieniądze.
Może nie tyle co pomimo, ale równolegle.
O ile na (konkretne) pudełko z krzemem, przez które płynie prąd i które
da się z dużą dokładnością zreplikować w wielu egzemplarzach da się
wystawić certyfikat, o tyle na przeszczep serca już nie. Każdy ma inne.
Dla mnie to zasadnicza różnica. Dlatego _w_tym_przypadku_ faktycznie
bardziej sensowne (przynajmniej takie sprawia wrażenie) jest
certyfikowanie tego kto serce przeszczepia, albo zęby wyrywa.
Co do prawników analogicznie, człowiek potrzebuje porady prawnej
_niepowtarzalnej_, często podobnej, ale to podobieństwo jest tylko
pozorne, bo niby przepisy te same, ale człowiek i jego sytuacja zawsze
jest inna.
Pozdrawiam
Piotr
-
198. Data: 2012-03-26 23:06:43
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, March 26, 2012 9:01:04 PM UTC, Kviat wrote:
> W dniu 2012-03-26 21:56, Roman W pisze:
> >
> > Certyfikuje sie systemy, a nie same programy (ani tym bardiej samych
programistow).
>
> Twoim zdaniem to dobrze czy źle? Bo ten argument (jako sensowniejszy)
> już był w tej dyskusji przytaczany. Zakładam, że czytałeś wątek.
Nigga, plz. Te drobne 100 postow? ;-)
>
> > Certyfikacja programistow jest teoretycznie sensowna, ale nie przejdzie bo jest
nie na reke korporacjom.
>
> Nie przejdzie z powodów obiektywnych, a nie wydumanych teorii
> spiskowych.
Jakich "teorii spiskowch"? Fakt istnienia korporacji jest namacalny. Fakt prowadzenia
przez nie lobbingu broniacego swoich interesow rowniez.
> Nie da się "od tak" spowodować, żeby programowanie nagle
> stało się sztuką tajemną, dostępną dla grupy wybrańców. Jak to ma
> wyglądać? Ustawowy zakaz programowania dla tych, co certyfikatu nie zdobędą?
> Poważnie pytam, jak technicznie zagwarantować, że ludzie bez certyfikatu
> przestaną pisać programy? Jak zmusić ludzi do używania tylko programów
> napisanych przez certyfikowanych programistów?
Zakladajac, ze chcemy to zrobic --- dokladnie tak, jak to zriobiono w przypadku
architektow czy inzynierow budowlanych.
>
> > Jezeli certyfikowany jest system, mozesz zwolnic niecertyfikoanych miejscowych
losi ktorzy go zbudowali i go utrzymuja, zeby zatrudnic za 50% kosztow losi z Indii
albo Ukrainy. Certyfikacja losi by tylko komplikowala sprawy i utrudniala
wygospodarowani oszczednosci na nowy samolot i premie dla CEO, a tego bysmy przeciez
nie chcieli, prawda?
>
> Certyfikacja łosi utrudniałaby dostęp do programowania każdemu, kto
> miałby na to ochotę i chęć zarobienia na nowy samolot bez pytania o
> zgodę jakiegoś nadcertyfikowanego, który łaskawie by wydał (albo i nie)
> zezwolenie-certyfikat.
> Właśnie tego byśmy nie chcieli.
> A przynajmniej ja.
Wiem, zaden z nas nie chce stracic tej 0.0000000001% szansy na zstanie nowym
Zuckerbergiem. Wot logika.
>
> >
> > Certyfikacja zawodowa takich zawodow jak lekarze czy prawnicy istineje tylko jako
pozostalosc systemu cechowego ktory pojawil sie przed globalnymi korporacjami i
jakims cudem przetrwal. Jestem pewien, ze korpo wolalyyb moc zatrudniac na etatach
lekarzy dowolnych cudakow bez dyplomu, tylko jak na razie nie byloby politycznej
akceptacji na taki numer.
>
> Pomimo tego, ludzie nadal chodzą do różnych uzdrawiaczy, badają się
> wahadełkiem, piją wielokrotnie rozcieńczoną wodą wodę i... płacą za to
> grube pieniądze.
> Może nie tyle co pomimo, ale równolegle.
>
> O ile na (konkretne) pudełko z krzemem, przez które płynie prąd i które
> da się z dużą dokładnością zreplikować w wielu egzemplarzach da się
> wystawić certyfikat, o tyle na przeszczep serca już nie. Każdy ma inne.
> Dla mnie to zasadnicza różnica. Dlatego _w_tym_przypadku_ faktycznie
> bardziej sensowne (przynajmniej takie sprawia wrażenie) jest
> certyfikowanie tego kto serce przeszczepia, albo zęby wyrywa.
> Co do prawników analogicznie, człowiek potrzebuje porady prawnej
> _niepowtarzalnej_, często podobnej, ale to podobieństwo jest tylko
> pozorne, bo niby przepisy te same, ale człowiek i jego sytuacja zawsze
> jest inna.
Za to programy wszedize sie pisze takie same i do tych samych specyfikacji.
RW
-
199. Data: 2012-03-26 23:21:38
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>
W dniu 2012-03-26 23:06, Roman W pisze:
>>
>> O ile na (konkretne) pudełko z krzemem, przez które płynie prąd i które
>> da się z dużą dokładnością zreplikować w wielu egzemplarzach da się
>> wystawić certyfikat, o tyle na przeszczep serca już nie. Każdy ma inne.
>> Dla mnie to zasadnicza różnica. Dlatego _w_tym_przypadku_ faktycznie
>> bardziej sensowne (przynajmniej takie sprawia wrażenie) jest
>> certyfikowanie tego kto serce przeszczepia, albo zęby wyrywa.
>> Co do prawników analogicznie, człowiek potrzebuje porady prawnej
>> _niepowtarzalnej_, często podobnej, ale to podobieństwo jest tylko
>> pozorne, bo niby przepisy te same, ale człowiek i jego sytuacja zawsze
>> jest inna.
>
> Za to programy wszedize sie pisze takie same i do tych samych specyfikacji.
No tu mnie masz :)
A poważniej, miałem na myśli to, że jak ząb wyrwiesz to koniec. Nie masz
zęba - proces nieodwracalny. Nie da się odtworzyć z backupu :) i nie da
się go napisać od nowa jak programu (na razie :)).
Według mnie, są to dwie różne "kategorie wagowe" i faktycznie ciężko
jest to sensownie porównywać i tym bardziej traktować jako argument za
certyfikatami dla programistów.
Pozdrawiam
Piotr
-
200. Data: 2012-03-26 23:28:26
Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, March 26, 2012 9:21:38 PM UTC, Kviat wrote:
> > Za to programy wszedize sie pisze takie same i do tych samych specyfikacji.
>
> No tu mnie masz :)
>
> A poważniej, miałem na myśli to, że jak ząb wyrwiesz to koniec. Nie masz
> zęba - proces nieodwracalny. Nie da się odtworzyć z backupu :) i nie da
> się go napisać od nowa jak programu (na razie :)).
W praktyce, jak juz firma zaplaci programistom za stworzenie np. systemu obslugi
klientow, poczeka rok i dostanie ten system, przeniesie do niego dane i zacznie go
uzywac --- po czym okaze sie, ze system zostal napisany tak, ze dodanie do niego
nowej funkcjonalnosci jest nieomzliwe, wydajnosc sie nie skaluje, itd. --- to czesto
sa w czarnej d... i nie moga sie wycofac z inwestycji, bo juz jest za pozno. Maja
wybor pomiedzy wypadnieciem z rynku albo uzywaniem schrzanionego systemu.
I nie, nie mozesz argumentowac "sami sa sobie winni", bo z jakiej racji mam oczekiwac
od menadzera dzialu sprzedazy znajomosci takich pojec jak refaktoring, koszt
utrzymywania kodu, itd.
RW