-
61. Data: 2013-10-04 17:28:02
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "forestdumb" napisał w wiadomości
>raczej obrozki maja "fail safe" czyli naciecia ktore w teori powinny
>sie zerwac, lub gumki
>Kot nigdy takiego pudla nie bedzie nosil, to nie pies, bedzie
>wkurzony i walczyc z tym.
zaloz kocicy :-)
J.
-
62. Data: 2013-10-04 19:01:04
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik AlexY napisał:
>> Sądzę, że sieć komórkowa zapewnia większą niezawodność od własnych
>> masztów.
>> W ogólnym przypadku, za rozsądną cenę.
>
>
> Sieć komórkową można jednym klawiszem wyłączyć np w całym mieście, aby
> zagłuszyć jakieś pasmo w danym obszarze trzeba się troszkę bardziej
> postarać.
>
>
Sieć komórkowa łączy dwóch rozmówców, nawet stojących obok siebie, przez
centralę, znadującą sie zwykle w dużym mieście wojewódzkim. Nie zamyka
rozmowy wewnątrz tej jednej stacji. Oznacza to ni mniej, nie więcej,
tylko tyle że jest bardzo zależna od działania długich łączy kablowych.
W metropoliach, gdzie są łącza obejściowe, nie ma z tym problemu.
Niestety, u mnie na prowincji wystarczy przeciąć jeden cienki kabel
światłowodowy, żeby rozłożyć łączność w połowie starego, małego
województwa. To nie jest teoria, tylko praktyka, z którą czasami się
stykam. W tym czasie miałem łączność że tak powiem DX-ową, z oddalonych
stacji, z sąsiedniego województwa ale ja mam wyjątkowo korzystne
położenie. Inni po prostu mieli głuche telefony komórkowe dwóch
operatorów. Stacjonarne działały tylko wewnątrz miasta i okolic.
Wyłączenia u mnie odbywają sie za pomocą siekiery złodzieja lub koparki
nieostrożnego budowlańca.
Zdaje się, że Niemcy najpierw przekonali się do łączności policyjnej
przez sieć komórkową a ostatnio już nie są takimi jej entuzjastami.
Zwłaszcza po tragedii, jaka się wydarzyła na ostatniej "Love Parade",
kiedy to zatkana łączność komórkowa nie pozwoliła na skuteczne
połączenie między policjantami u obu końców tunelu. Może ktoś ma bliższe
informacje na ten temat, to poprawi mnie. Temat znam tylko od znajomego,
więc nie potrafię tego na 100% potwierdzić ale nasze służby nie mają
zamiaru rezygnować z własnej łączności, do której obsługi nie trzeba
wielu masztów przy małej ilości powiedzmy abonentów.
Maciek
-
63. Data: 2013-10-04 20:21:23
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: "wowa" <w...@g...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnl4rbm7.vfl.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
>
> Alarm bazujący na zmianach ciśnienia nie wygląda mi na najmądrzejszy
> pomysł. Jak to niby miałoby działać? Przecież złodziej żadnego niżu
> (ani wyżu) nie wywołuje.
>
Kilka lat nazad montowałem taki. Montaż to zbyt szumne określenie :)
Centralka wsadzona do szafki, sygnalizator na zewnątrz. I działało :)
Reagował tylko na otwarcie/zamknięcie zewnętrznych drzwi lub okien. Po domu
można było spokojnie chodzić. Przez te lata był (prawdopodobnie) jeden
fałszywy alarm.
Wojtek
--
Bo my, Polacy tak mamy,
że we wszystkim przesadzamy :(
-
64. Data: 2013-10-04 21:07:08
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Wojtek napisał:
>> Alarm bazujący na zmianach ciśnienia nie wygląda mi na najmądrzejszy
>> pomysł. Jak to niby miałoby działać? Przecież złodziej żadnego niżu
>> (ani wyżu) nie wywołuje.
>
> Kilka lat nazad montowałem taki. Montaż to zbyt szumne określenie :)
> Centralka wsadzona do szafki, sygnalizator na zewnątrz. I działało :)
> Reagował tylko na otwarcie/zamknięcie zewnętrznych drzwi lub okien.
> Po domu można było spokojnie chodzić. Przez te lata był (prawdopodobnie)
> jeden fałszywy alarm.
Ale jak reagował na otwarcie zewnętrznych drzwi, a wewnętrznych już nie?
Przecież otwarcie drzwi pomieszcznia, w którym znajduje się taki czujnik,
powoduje większą zmiane cisnienia niż otwarcie odległych drzwi zewnętrznych.
Jarek
--
Same dzwony tam dzwoniły, oj!
Gdy dziad ciągnął z całej siły, oj!
Same drzwi się otwierały, oj!
Gdy się baby mocno pchały, o jo jo joj!
-
65. Data: 2013-10-04 23:09:27
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: k...@g...com
W dniu piątek, 4 października 2013 21:07:08 UTC+2 użytkownik Jarosław Sokołowski
napisał:
> Pan Wojtek napisał:
>
>
>
> >> Alarm bazujący na zmianach ciśnienia nie wygląda mi na najmądrzejszy
>
> >> pomysł. Jak to niby miałoby działać? Przecież złodziej żadnego niżu
>
> >> (ani wyżu) nie wywołuje.
>
> >
>
> > Kilka lat nazad montowałem taki. Montaż to zbyt szumne określenie :)
>
> > Centralka wsadzona do szafki, sygnalizator na zewnątrz. I działało :)
>
> > Reagował tylko na otwarcie/zamknięcie zewnętrznych drzwi lub okien.
>
> > Po domu można było spokojnie chodzić. Przez te lata był (prawdopodobnie)
>
> > jeden fałszywy alarm.
>
>
>
> Ale jak reagował na otwarcie zewnętrznych drzwi, a wewnętrznych już nie?
>
> Przecież otwarcie drzwi pomieszcznia, w którym znajduje się taki czujnik,
>
> powoduje większą zmiane cisnienia niż otwarcie odległych drzwi zewnętrznych.
>
>
>
> Jarek
>
>
>
> --
>
> Same dzwony tam dzwoniły, oj!
>
> Gdy dziad ciągnął z całej siły, oj!
>
> Same drzwi się otwierały, oj!
>
> Gdy się baby mocno pchały, o jo jo joj!
miałem taki w formie praktycznie zabawkowej. Pudełeczko w nim elektronika, bateria i
piszczyk. Nie wiem jak oni to zrobili ale w bloku działało na otwarcie drzwi do
mieszkania. Nie działało na otwarcie drzwi wejściowych do klatki i otwieranie i
zamykanie drzwi w mieszkaniu. A najlepiej działało w lodowce.
-
66. Data: 2013-10-04 23:28:56
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>
Hello Jarosław,
Wednesday, October 2, 2013, 10:44:43 PM, you wrote:
>> Eee, to moze i pojete, bo w koncu tez trafiales do domu za mlodu.
>> A kot jeszcze ma nos i nie waha sie zaznaczyc swoj teren.
> Kotki nie znaczą,
Oczywiście, że znaczą. Tyle, że nie cuchnie tak jak w przypadku
niesterylizowanych kocurów.
[...]
--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
-
67. Data: 2013-10-04 23:34:07
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>
Hello ACMM-033,
Thursday, October 3, 2013, 12:57:31 PM, you wrote:
[...]
> Telefoniarz - teoretycznie może wysłyszeć, po pracy urządzeń, z którego
> kierunku, lub na który kierunek, jest największe obciążenie centrali ruchem.
Chyba na Strowgerze, jak na pamięć stojaki zna...
[...]
--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
-
68. Data: 2013-10-04 23:54:17
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: k...@g...com
W dniu piątek, 4 października 2013 23:28:56 UTC+2 użytkownik RoMan Mandziejewicz
napisał:
> Hello Jarosław,
>
>
>
> Wednesday, October 2, 2013, 10:44:43 PM, you wrote:
>
>
>
> >> Eee, to moze i pojete, bo w koncu tez trafiales do domu za mlodu.
>
> >> A kot jeszcze ma nos i nie waha sie zaznaczyc swoj teren.
>
> > Kotki nie znaczą,
>
>
>
> Oczywiście, że znaczą. Tyle, że nie cuchnie tak jak w przypadku
>
> niesterylizowanych kocurów.
>
>
>
> [...]
>
>
>
>
>
> --
>
> Best regards,
>
> RoMan
>
> Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
Koty, kotki tez, mają na pyszczkach przy wąsach takie cuś czego używają do znaczenia.
jak się o człowieka z którym mieszkają ocierają pyszczkami to znaczą sobie w ten
sposób niewolnika. Właśnie przed chwila naznaczył mnie jeden bury gnidulec i teraz
ubija łapkami.
-
69. Data: 2013-10-05 02:50:24
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" <r...@p...pl.invalid> napisał w
wiadomości news:1211517122.20131004233407@pik-net.pl.invalid...
> Hello ACMM-033,
>
> Thursday, October 3, 2013, 12:57:31 PM, you wrote:
>
> [...]
>
>> Telefoniarz - teoretycznie może wysłyszeć, po pracy urządzeń, z którego
>> kierunku, lub na który kierunek, jest największe obciążenie centrali
>> ruchem.
>
> Chyba na Strowgerze, jak na pamięć stojaki zna...
Kwestia wyrobienia słuchu i "szóstego zmysłu". Tego nie zyskuje się w rok ot
tak, to dłuższa praktyka... Jak się zna urządzenia, to można też wyłowić, że
każdy taki łomogt... wróć, wybierak, inaczej dźwięczy, ale jeśli walą na
jeden kierunek, to po prostu będzie słychać sekwencje wybieranych cyfr, raz
z jednego miejsca, raz z kolejnego, centrali. A jak z jakiegoś kierunku, to
zwykle to zajmuje np. 20 kolejnych organów, więc wystarczy usłyszeć, ze to
ta półka na tym stojaku - i już wiadomo, że "najwięcej szefie z Pragi wali,
a Mokotów to zatkany jest..." Na urządzeniach Pentaconta wygląda to inaczej,
w skrócie - znając np. charakterystykę wybierania, można się pokusić o
stwierdzenie, dokąd rejestr pchał swoje R2, bo tu też bywają niuanse (nie
zawsze dają się wyłowić), że pary przekaźników do każdej cyfry inaczej
dźwięczą, stojąc przy wybierakach ma się już mniej możliwości interpretacji,
ale wiedząc, że np. z tego stojaka to wali głównie do Krakowa, można np.
wyłapać, gdy coś się z Krakowem dzieje, bo np. coś dużo połączeń zrywa zbyt
szybko i słychać, ze dużo translacji naraz zwalnia, lub za krótko trzymają
połączenie. Przelicznik - i tu dało się pewne rzeczy wyłowić, inaczej było
słychać, gdy kierunek był wolny, inaczej gdy zajęty i trzeba było dać sygnał
do zrzutki... nie chcę kłamać, po tylu latach pamięć się zatarła...
przelicznik chyba dawał sygnał rejestrowi, a rejestr robił już właściwe
zrzucenie, z wyjątkiem ostatniej fazy, która miała dziurę - nie była
kontrolowana zajętość wiązki i zdarzało się nierzadko, przy obciążonych
kierunkach, ze przy fazie pierwszej, zwanej weryfikacją (VE), jak i drugiej,
zwanej wskazaniem (AF), określone było, że w wiązce są jeszce wolne wyjścia,
przychdziło do fazy trzeciej, zwanej kodowaniem (CO), gdzie już sprawdzania
zajętości wiązki nie było, zestaw głupiał i wywalało błąd na rejestrator
uszkodzeń. Przyczyną byo to, że najczęściej przed nami pomyślnie pierwsze
dwie fazy przeszło inne połączenie, dla niego stykło jeszcze wyjść w wiązce,
a dla nas, zanim u tamtego nastąpiło wykonanie fazy trzeciej, pierwsze dwie
fazy też przeszły pomyślnie, ale tamto było pierwsze, dostało ostatnie łacze
w wiązce, a my już nie... oj, nie umiem tego tak ładnie opisać... To dawało
się na słuch złapać, słabo, ale cuś-tam dawalo się rozróżnić. Najwięcej
dawało się wysłyszeć z klapania translacji i łoskotu rejestrów. Cechowniki
też potrafiły to i owo "zeznać".
Na K66 technicy też na ucho potrafili pewne rzeczy wyłapać... ale tu
musiałbym z kumplem pogadać, który na tym pracował, bo ja aż tyle nie
wyławiałem co on, z racji braku praktyki - nie pracowałem na K66, a jedynie
kilka razy wpadłem z wizytą.
Chętnie bym coś więcej napisał, ale po tylu latach już pozapominałem, mogłem
pomieszać szczegóły...
--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!
-
70. Data: 2013-10-05 11:51:35
Temat: Re: miniaturowy nadajnik/namiernik [OT]
Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc[kropka]pl>
W dniu 2013-10-04 23:54, k...@g...com pisze:
> Koty, kotki tez, mają na pyszczkach przy wąsach takie cuś czego używają do
znaczenia.
I mają specjalny narząd do odczytywania tych znaków, nazywa się toto
organ Jacobsona. Kot otwiera wtedy mordkę w czasie wąchania, nazywa się
to flehmen.
Pozdrawiam,
Paweł