b...@n...pl wrote:
> Biorąc pod uwagę, że fotograficy National Geographic z 10000 zdjęć
> wybierają 10, to w czasie urlopu należy zrobić od 100000 do 150000
> zdjęć. Urlop dwutygnodniowy trwa 336 godzin. Codziennie śpimy 6 godzin
> (żeby nic nie tracić z urlopu, tylko te wory pod oczami), na jedzenie 2
> godziny, toaleta ok. godziny dziennie. Czyli zostaje nam 15 godzin na
> inne zajęcia. Jeśli przeznaczymy je tylko na fotografowanie to mamy 756
> tys sekund, co podzieleniu przez 100000 zdjęć, daje, że średnio co 7
> sekund non stop robimy zdjęcie. 150000 zdjęć po 300KB (takie średnie
> jpg) daje nam 45GB, czyli bierzemy ze sobą sporo kart pamięci lub
> notebooka.


Hehehehe :D

> P.S. Jak oglądam większość zdjęć z imprez, wczasów, wycieczek to już po
> 10 zdjęciu mam ochotę zamordować pokazującą osobę.
> - Widzisz tę czarną plamkę na tle wielkiej krokwi?
> - Gdzie? A tu.
> - To ja, szwagier Heniek strzelił mi tę focię, dałem ją już na naszą klasę.


Buaaahahahaa :D

Rewelacja "wer"! :) No uśmiałem się :)

No ale coś w tym jest niestety...
Dziś zdjęcia robi każdy, wszędzie i przy każdej okazji! :)
Nawet jeśli nie ma okazji... ;-)
Lustrzanką, kompaktem, komórką, zegarkiem... czym popadnie.
Bo to jakoś tak głęboko w człowieku zapadła ta chęć, żądza wręcz,
posiadania jakiegoś "śladu" miejsca, obrazu, który się widziało.

A kiedy się dzieje coś fajnego, ciekawego... i widzę dziesiątki, setki,
tysiące obiektywów aparatów skierowanych w to miejsce... to już coraz
rzadziej wyciągam swój aparat. Niech inni zrobią dla mnie zdjęcie - ja
wolę obejrzeć i przeżyć to, co się właśnie dzieje. Zyskam znacznie
więcej, niż kolejne zdjęcie... :)

Pozdrawiam,
syriusz