syriusz pisze:
>> Trochę szkoda, bo z klasycznych zestawów około 36 zdjęć z różnych
>> imprez czy wakacji sprzed 30 lat (tak się wtedy pstrykało - jeden film
>> i do końca) pozostało po kilka ujęć. Reszta przepadła bezpowrotnie nie
>> wiadomo gdzie. A gdyby wtedy była cyfra i ktoś pomyślałby chwilę
>> całość trzymałaby się znakomicie na jednej z wielu kopii.
>
> Jeśli ktoś "pomyślał przez chwilę", to, czy to była klisza, czy obecnie
> "całość... na jednej z wielu kopii", nie ma większego znaczenia - może
> się zachować w równie dobrej formie, a w jakiej postaci - to jest tylko
> wyznacznikiem danych czasów - współczesnych lub przeszłych.

Napisano na tej grupie megabajty na temat, czy lepiej mieć jeden
oryginał na papierze/slajdzie czy dziesięć kopii cyfrowych w różnych
miejscach i nie ma sensu do tego wracać.

> Nowe czasy przyniosły jednak większy "szum" w nośnikach - "szum",
> którego tak bardzo boją się "cyfromaniacy" ;)
> Kiedyś z tych 36 klatek - 30 było naprawdę wartościowych.

Bzdura, to takie same knoty tylko w ich tle jest komuna, a na pierwszym
planie dzieci, które dziś są siwe - oto cała wartościowość tych zdjęć.

> Dziś te 30 wartościowych musimy wygrzebać z 10 tysięcy(!) zdjęć
> bezmyślnie trzepanych cyfrakiem na wakacjach... ;)

Mam na strychu całą walizkę, kilka tysięcy slajdów gościa, który dostał
moje mieszkanie z przydziału powojennego i zeszło się mu kilkanaście lat
temu. To bardzo dobry technicznie i kompozycyjnie materiał (gość był
partyjna szycha, jeździł po świecie i miał zachodzie materiały), na
którym kompletnie nic nie ma - mnóstwo wycieczek zagranicznych tak
umiejętnie zrobionych, że mogłyby być pstryknięte ja jakimś
socjalistycznym osiedlu w dowolnym polskim mieście.

''Bezmyślnie trzepał analogiem na wakacjach''.

> Ot, wzrósł poziom szumów wraz z postępem technologii... ;-)

Oraz niesamowicie wzrosła jakość techniczna i potencjał trwałości.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/umiera się tylko raz/