Użytkownik "Krzysztof Halasa" napisał w
"J.F" <j...@p...onet.pl> writes:
>> Ty sie nie smiej, bo tu o duze pieniadze idzie.
>> Czyli jak powiedziec mlodej parze ze zdjecia sa wlasnoscia
>> fotografa,
>> zaplacili za 100 odbitek, i tyle dostana, kazda nastepna po 50 zl.
>> I zadnej plytki nie dostana, bo kopiowanie zabronione.

>I po co to fotografowi?
>Nie lepiej powiedzieć (napisać), że fotograf przekazuje prawa
>autorskie,
>i niech np. klient chętniej zapłaci za ("korzystniejszą") usługę?

Moze lepiej sie wychodzi jak klient placi dwa razy wiecej niz myslal
na poczatku :-)
Chetni sie zawsze znajda i nawet zwiekszony koszt uzyskania przychodu
ze sprzedazy praw autorskich nie zrownowazy zyskow z ... zgodnej z
prawem procedury :-)
A jeszcze jakis krewki klient napisze na internecie "zlodziej" i
bedzie mial pan mecenas dodatkowy zarobek :-)

Ale ... fotograf chyba nie moze przekazac ot tak wszystkich praw.
Pola eksploatacji musza byc jawnie wymienione, a nie da sie wymienic
tych, ktore wymysla w przyszlosci.

Juz gdzies widzialem konstrukcje "na wszystkie pola znane w chwili
podpisania umowy", ale to nadal tylko na te obecne.

J.